Ewelina Wołos – jak trenować do triathlonu? #90

Ewelina Wołos – jak trenować do triathlonu? #90
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Czy triathlon to dobra aktywność dla kobiet po porodzie?
Czy każdy powinien być aktywny?
Czy pozycja na rowerze szosowym jest zdrowa dla kręgosłupa?

Triathlon, ciąża i fizjoterapia – trzy rzeczy, które stara się łączyć w swoim życiu codziennym i jak twierdzi, że jest w stanie znaleźć czas na wszystko. Ewelina Wołos – fizjoterapeutka, trenerka i triathlonistka, która wykorzystuje zdobytą wiedzę zarówno w swojej pracy z pacjentami jak i w swoich prywatnych treningach.

Poza pracą pokazuje również, że w ciąży jak i zaraz po można być aktywnym sportowcem, podkreśla tylko, że należy słuchać swojego ciała i znaleźć czas na regenerację.

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witam was serdecznie, z tej strony Michał Dachowski i oczywiście seria podcastów Dachowski Pyta. Dzisiaj porozmawiamy sobie o triathlonie, porozmawiamy sobie o tym, jak być fizjoterapeutką w tym świecie i jak to wszystko można połączyć jeszcze z dziećmi, czyli triatlon, kobieta i dzieci. Dlatego moim gościem jest:

Ewelina Wołos, witam was serdecznie.

Witam cię Ewelino. Ja wam powiem, że my się znamy ze studiów, ale Ewelina wam powie czym się też dzisiaj jeszcze zajmuje.

Ja w obecnej chwili jestem fizjoterapeutą. Oczywiście pracuję z pacjentami z dolegliwościami bólowymi i z pacjentami, którzy przychodzą szukać profilaktyki też w moim gabinecie. Zajmuję się też treningiem motorycznym, treningiem triathlonowym, ale też sama uprawiam triathlon, więc jestem trochę takim sportowcem pro amatorem, można to tak nazwać.

Ja to raczej widzę, jako pro niż amator, ale to do tego jeszcze dojdziemy, bo kilka sukcesów było. Powiedz mi, skąd pomysł na fizjoterapię? Jeszcze pamiętasz dlatego decyzja na te studia?

Ja zawsze lubiłam sport i od 11 roku życia biegałam wyczynowo i nieodłącznym elementem sportu chyba są kontuzje, więc już jako młoda dziewczyna, gdzieś szukałam zawsze naprawy swojego ciała i chyba to trochę mnie pociągnęło w tym kierunku, żeby studiować taki kierunek jak fizjoterapia. Nigdy nie chciałam być nauczycielem wychowania WF-u, a WF był takim trochę pośrednikiem między sportem a nauką. Więc to chyba dlatego.

A tą pomoc wtedy fizjoterapeutyczną znalazłaś? Było takie miejsce, które leczyło cię z kontuzji? Pamiętasz je pozytywnie czy negatywnie?

Generalnie to był okres, kiedy fizjoterapia była bardzo mało rozwinięta i tak naprawdę fizjoterapia polegała na fizykoterapii. Ja miałam wtedy, nie wiem, z 15 lat, jak borykałam się z kontuzjami piszczeli i nikt mi nie mógł wtedy pomóc. Ale też znalazłam takie miejsce, gdzie gdzieś już ktoś szukał, żeby popracować na mnie manualnie, żeby dać mi jakieś ćwiczenia. Więc to był taki początek fizjoterapii w ogóle w naszym kraju. Później jak już poszliśmy na studia, czyli jak mieliśmy te 18 lat, to było w 2004 roku, to już pojawiały się pierwsze kliniki, które pracowały trochę inaczej z pacjentami. To wiemy, byliśmy w Warszawie, w stolicy, więc zupełnie inaczej. Ja pochodzę z małej miejscowości, więc Rejowiec Fabryczny w ogóle nie miał takiego miejsca. Ja jeździłam do Lublina albo do Krasnegostawu, żeby nawet zrobić jakiś laser wysokoenergetyczny. Więc to tak trochę wyglądało.

Dzisiaj wiesz co ci było w te piszczele?

Generalnie tak i nie. W zasadzie to jest ten taki shin splint, który męczy sportowców, męczy biegaczy, ale ja nadal borykam się z tym problemem i to może być już taki grubszy problem, który jest związany trochę z moją powięzią, z moim ukrwieniem, jakieś choroby towarzyszące, które mam mogą wpływać na to, że mój organizm się tak nie do końca regeneruje, co pokazało też to jak rodziłam dziecko. Że to nie było też takie proste i powiedzieli mi, że nigdy czegoś takiego nie widzieli, takiego utkania po prostu narządów, tkanek w środku. Czyli to jest tak, że moje ciało jest bardzo zwarte nawet wewnątrz. Więc to dlatego przepływ krwi mam gorszy wy piszczelach i jakby to nie działa. Czyli wystarczy, że mięsień mi troszeczkę spuchnie, on się nie regeneruje, więc ja muszę bardzo na to uważać. Jak mnie coś zaczyna boleć, po prostu muszę szybko odpuścić, bo kontuzje jak mnie już dotkną, to się leczą bardzo długo. To nie jest tak, że [niezrozumiałe 0:04:07] i po 2-3 czy tam 6 tygodniach odpoczynku mi przechodzi. Nie, ja borykam się rok z kontuzją jak coś mi dolega. Więc to jest chyba charakterystyka po prostu moja.

Ok. Skąd pomysł na triatlon? Jak to się urodziło?

Przez to, że całe życie uprawiałam lekkoatletykę, ja biegałam, biegałam biegi średnie i długie i jak poszłam na studia, to trochę taki zbieg trudnych dla mnie okoliczności, mój trener zmarł, trafiłam do nowego trenera i ten sport troszkę tak jakby został urwany w tym wieku seniorskim. I później zaczęłam pracę, skupiłam się na pracy, rozwoju zawodowym. I zawsze mi brakowało tej aktywności fizycznej. I zaczęło się od tego, że wróciłam na taki amatorski pułap biegów górskich, takich ekstremalnych, bardziej ultra. I tak naprawdę mój pacjent mnie zapytał, czy nie pojadę na triatlon i pojechałam z nim po prostu spontanicznie na triathlon. I tak to się właśnie zaczęło w 2015 roku chyba, że wystartowałam w pierwszej ćwiartce. Już wtedy chyba byłam trzecia na takich amatorskich zawodach na dystansie…

Zaczynasz od trzeciego miejsca, to co trzeba robić przed, żeby zacząć od trzeciego miejsca na amatorskich zawodach?

Ja tak naprawdę to może nie jestem dobrym przykładem, bo ja to naprawdę zrobiłam bardzo spontanicznie. Rower miałam pożyczony, za duży, buty za duże. Trzy razy wcześniej byłam na rowerze, żeby nauczyć się w ogóle techniki jazdy na rowerze szosowym, bo nie potrafiłam. I tak naprawdę z biegiem czasu zaczęłam być takim świadomym triatlonistą, świadomym tego, co musi być, co jest ważne w tym sporcie. I wiadomo, pływaliśmy na studiach, więc pływanie nie było jakimś tam problemem. Wiedziałam, że przeżabkuję, czy to będzie kraul czy żabka, czy w piance czy bez. Wody się nigdy nie bałam. Nie jestem dobrym pływakiem, to jest moja najgorsza dyscyplina, ale nie był to dla mnie problem. Rower stał się fajną dyscypliną sportową. A bieganie zawsze miałam we krwi. Ja biegałam od 11 roku życia, więc ja nie trenując, biegam na dość wysokim poziomie jak na kobietę, ale oczywiście żeby biegać już na takim wysokim poziomie, żeby wygrywać już w Polsc,e to już trzeba naprawdę solidnie trenować i pracować na to, żeby był ten wynik. Jak ktoś mi powie, żebym pobiegła dychę w 42 minuty bez przygotowania, to, to zrobię bez problemu, ale żeby już pobiec poniżej 40, to już jest dużo więcej pracy. To jest kolosalna różnica. Także trochę chyba mam w genach ten sport, tę wytrzymałość. Mam tak taki dar po prostu pewnie od rodziców.

Od czego wypadałoby zacząć triathlonowy według ciebie? Od roweru, od pływania, od siły, od motoryki, od biegania? Od czego tu zacząć?

Jeżeli mówimy o sporcie zawodowym, to oczywiście musimy tutaj powiedzieć, że pływanie jest najbardziej istotną częścią i elementem, żeby taki zawodnik mógł się rozwijać i żeby był dobry. Ale jeśli chodzi o sport amatorski, myślę, że tutaj barierą jest pływanie też. Musisz potrafić, pływać, żeby wystartować w triathlonie, bo każdy biega i w zasadzie prawie każdy umie jeździć na rowerze. Więc zazwyczaj ludzie, którzy się boją na przykład z biegania, czy z nawet kolarstwa przejść na triathlon, to głównym problemem jest, że nie potrafią pływać, boją się otwartych wód. Więc to jest klucz, żeby każdą dyscyplinę troszkę liznąć, w pływaniu, czuć się po prostu bezpiecznie, bo pływanie nie jest naturalnym środowiskiem, więc po prostu się tego boimy. Ale jeśli chodzi o rozwój dyscypliny już w takim dorosłym wieku, to przygotowanie takie motoryczne też jest istotne, żeby się po prostu nie popsuć, żeby nie złapać kontuzji, żeby nas nic nie bolało. Musimy być na tyle silnym, żeby potrafić połączyć te 3 dyscypliny wytrzymałościowe de facto.

To teraz w ogóle czy triatlon i połączenie tych trzech sportów naraz i ilość treningów, które tam trzeba wykonać, jakby 3 razy więcej niż w każdym innym sporcie, może być zdrowy dla człowieka?

Jeśli robimy to amatorsko i dla zabawy, to myślę, że to jest naprawdę idealne…

Teraz jest jedno pytanie, kiedy kończy się amatorsko?

Ja myślę, że kończy się amatorstwo, jeżeli robimy coś powyżej 8 godzin w tygodniu.

Fajny wyznacznik

Myślę, że to jest wyznacznik. Ja też widzę sama po sobie jak robię powiedzmy 8 godzin w tygodniu. Wiadomo, to jest kwestia też intensywności, ale jakby to jest klucz, że jesteśmy w stanie iść do pracy, zregenerować się i tego nie ma za dużo. Ale jeżeli przekraczamy te 8 godzin, a dużo sportowców amatorów i wchodzi w te, powiedzmy, 10-15 godzin w tygodniu i nawet w górę, nawet są tacy, którzy trenują i po 35 godzin w tygodniu i są nadal amatorami. Ale ja widzę po organizmie, że to jest klucz, te między 8 a 12 godzin to jest kolosalna przepaść. Bo jak sobie pomyślimy, że idziemy na rower luźne 2 godziny 2 razy w tygodniu to już mamy 4 godziny. Zostaje nam godzina 2 razy pływania w wodzie i powiedzmy 3 biegi, bo godzina biegu to już jest dużo. To jest 60 minut to, powiedzmy, to jest 10 km na jednostkę, więc to już jest sporo dla sportowca amatora. I jak się to robi do 8 godzin, to może być fajne takie regeneracyjne, nawet przyjemne trenowanie.

Da się wtedy te 8 godzin treningu i triatlon. To, to by były 2 godziny. Tak liczę, trochę ciężko to pogodzić, żeby to było dalej amatorskie, żeby to miało jakieś… chyba że wystartujemy i w ogóle nie liczymy czasu.

Nie, przy tej ilości, jeżeli wiadomo, to jest tak, że jeżeli chcesz robić postępy, jak jesteś zawodnikiem z kanapy, to w ogóle to i tak będzie dla ciebie na początku za dużo, ale tak naprawdę, jak chcesz się poprawiać i robić progres w dyscyplinie, to te 2-3 treningi w tygodniu to są idealne, czyli 3 pływania, 3 rowery i powiedzmy 3 pływania, to jest 9 treningów to już jest sporo. Jakby logistycznie jest to ciężko zrobić, bo tutaj wchodzi tak, że musisz zrobić 2 treningi dziennie i tu może być dla amatora problem jak pracuje, ma dzieci. Te 2 treningi myślę, że to jest trudne, chyba że w weekend. Ja tak kiedyś zaczynałam, że trenowałam po prostu dużo w weekend, w ciągu tygodnia jak miałam pracę, robiłam krótkie jednostki treningowe, bo nie było na to obszaru po prostu czasowego. Ale jak jesteś zawodnikiem, który zaczyna się w to bawić, to w zupełności, uwierz mi, że 2 razy w tygodniu pływanie, 2 razy dłuższy rower i 3 biegi i to jest naprawdę super robotę można zrobić. Możesz też liczyć czas. To jest kwestia jakości treningu jaki robisz. Czyli jeżeli masz trochę pomoc, masz trenera, który cię w tym wspiera, to naprawdę z taką ilością można zrobić wynik, a na pewno, iż progresem.

Jeden trener czy trzech trenerów, fizjoterapeuta i trenerów przygotowania motorycznego?

Dokładnie i każdemu musisz też zapłacić. Nie, generalnie to jest tak, że zazwyczaj szukamy trenera od triatlonu. Ja zdarza się, że rozpisuję swoim zawodnikom też trening siłowy. Uczę ich jak wykonywać ćwiczenia. Ja wiem, że ktoś jest kumaty, to po prostu robimy na 6 tygodni rozpiski treningu siłowego, prostego, wprowadzającego i ktoś sobie to robi już sam. Ale generalnie też warto, żeby ktoś się znał na treningu motorycznym i jeżeli ktoś idzie, to żeby nie było tak, że albo robimy rehabilitację. Chociaż w wielu przypadkach rozciąganie czy naprawdę proste ćwiczenia też mogą być dla ludzi pomocne. Ale jeśli mówimy o treningu motorycznym, już takim z programowaniem, to już ktoś musi mieć pojęcie i o sporcie wytrzymałościowym, i o treningu siłowym. Bo to jest trudne, że mamy mało trenerów w Polsce przygotowania motorycznego, którzy w ogóle wiedzą coś o sporcie wytrzymałościowym, bo nigdy sami go nie robili po prostu. Trenerzy od treningu motorycznego przeważnie są to trenerzy z obszaru tej siłowni, podnoszenia ciężarów, ket tli, czy kulturystyki, a mało jest takich, którzy schodzą po prostu ze sportu wytrzymałościowego.

Kilka osób się na ciebie obrazić tym momencie, ale jakoś to przeżyjemy. Jedziemy dalej. Powiedz mi, kobieta w sporcie, bo taki temat gdzieś tam chcę poruszyć. Jest ci łatwiej, trudniej? Czujesz jakieś sytuacje, które cię wkurzają w tym momencie?

Kobieta w sporcie. Myślę, że to można podzielić na dwa czynniki. Kobieta z dzieckiem w sporcie.

Ty już masz, to róbmy tak, żeby było jak najbardziej twoje, czyli kobieta z dzieckiem w sporcie.

Ja uważam, że jeżeli ktoś jest bardzo zmotywowany i lubi coś robić, to sport dla kobiety może być naprawdę takim, jak to kiedyś powiedziałam, takim wentylem po prostu od codzienności. Ja sport, uprawiam po to, żeby się czuć kobieco. Dbam o sylwetkę, dbam o siebie, o psychikę, o ciało. Mam czas, że jestem po prostu sama bez dziecka w tym czasie, więc to też jest dla mnie super. I się w tym odnajduje. Ale ja po prostu to lubię. Więc jeżeli ktoś by mi narzucił, że mam czytać książki, bo to jest kobiece i mam to robić dla przyjemności 2-3 godziny w tygodniu, no to nie byłoby dla mnie fajne. Więc ja się czuję kobieco, bo dbam o siebie po prostu. Dlatego ja w sporcie się czuję dobrze. To też jest związane z moją pracą, bo ja pracuję z ludźmi, którzy w większości uprawiają sport rekreacyjnie czy nie rekreacyjnie. Są też pacjenci, którzy zupełnie są dalecy od tego. Ale w jakiś tam sposób pokazuje mi, że można też łączyć pracę, macierzyństwo ze sportem. Ja zrobiłam w tym tygodniu 12 godzin w tygodniu, byłam w pracy i odebrałam dziecko. To nie możesz mi powiedzieć, że nie jesteś w stanie znaleźć 2 godzin w tygodniu na to, żeby uprawiać sport. Więc myślę, że też mogę być dla kogoś takim: kurde, no da się. Tylko to jest kwestia chęci. Czy w sporcie się czuję inaczej niż mężczyzna? Nie, myślę, że nie.

A czujesz jakąś presję? Gdzieś ktoś z boku albo na poziomie, że albo wow, albo jejku, co ona robi?

Ja przez to, że jestem do na dość wysokim poziomie w tym sporcie amatorskim, to ja bardzo często jestem na poziomie standardowych mężczyzn, takich przeciętnych w sporcie. Więc myślę, że oni myślą sobie: wow, urodziła dziecko i jedzie z przyczepką w takim tempie jak my rowerem na rozjeździe. Więc myślę, że faceci myślą sobie, że spoko. Często jak wychodzę na rower, to mówią: wow, ty niedawno urodziłaś dziecko i tak na jeździsz na rowerze. Ja mówię: tak, ruszałam się przez cały czas, więc chyba nie jest aż tak źle.

Trochę fizjologicznie, trochę też pójdźmy do tego z fizjologią też kobiety. Do którego miesiąca ciąży trenowałaś normalnie i coś się zmieniło później? I jak z tym się czułaś?

Normalnie trenowałam, to jakby trudno powiedzieć normalnie, bo ja do 5 tygodnia jeszcze startowałam co tydzień w wyścigu, ale nie wiedziałam, że jestem w ciąży. I jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży, miałam jeszcze taki jeden wyścig kolarski kwalifikacyjny na dość takim wysokim poziomie, więc pamiętam, że bardzo się zmęczyłam. I to już wiedziałam, że jestem w ciąży. Więc pierwsze 5-6 tygodni ja co tydzień miałam start, bo to akurat był czerwiec-lipiec, więc to był taki okres. A później się słabo czułam, więc nie robiłam prawie nic, bo po prostu się słabo czułam i było mi niedobrze.

Bo się dowiedziałaś.

Miałam te objawy takie standardowe pierwszego trymestru. Ale to jest tak, że mi sport pomagał. Jak ja wyszłam na rower, mimo że się słabo czułam, ja robiłam po prostu sport na takiej bardzo małej intensywności.

Na tlenie.

Tak robiłam wszystko w tlen, robiłam ile chciałam. Jak nie robiłam w ogóle żadnych intensywności, w 2 trymestrze poczułam się lepiej i to jest tak, że jeszcze w listopadzie, w czerwcu zaszłam w ciążę, w 6 miesiącu jeszcze jeździłam na zgrupki rowerowe z facetami, normalnie robiłam z nimi takie pseudo wyścigi. Ale starałam się oczywiście nie wkraczać w jakieś wysokie progi tętna. Ale normalnie, dopóki mi nie przeszkadzał brzuch, to, to robiłam.

Jak kobiety do tego powinny podchodzić ogólnie, które trenują? Czy to jest dobre podejście? Nie trenowałam przed ciążą, to nie trenuje w ciąży? A trenowałam przed, to trenuję w ciąży? To tak czy jakoś inaczej?

Nie, ja myślę, że musimy być spójni ze sobą. Jeżeli nie robiłaś nic przed ciążą, to nie ma co robić w ciąży. Zostawiłabym spacery, jakąś mobilizację, rozciąganie, takie rzeczy, które nam fajnie wpływają na oddychanie. Ale tutaj bym nie włączała jakichś ćwiczeń specjalnych, których nigdy wcześniej nasze ciało po prostu nie znało. Róbmy to co robiliśmy wcześniej.

Jak kobieta trenowała, to dalej powinna trenować? Czy jednak powinna odpuścić?

Ja myślę, że powinna się słuchać swojego organizmu na pewno. Jeżeli ją coś boli i nie czuje się w danej aktywności dobrze… ja na przykład nie mogłam biegać. Nie mogłam chodzić, nie mogłam biegać, nie mogłam długo stać i to było bardzo wcześnie, mimo że nie miałam jakiegoś super dużego brzucha, ale mogłam jeździć na rowerze i to mi sprawiało frajdę. Niektórzy, by powiedzieli: kurde, jest w ciąży, ma duży brzuch, przewróci się. Ale tak sobie myślę, mogłabym się przewrócić też, idąc ulicą. Znam ten sport, jeżdżę na rowerze, jeździłam od zawsze, nie miałam wypadków, więc ja nie miałam obawy, że mi się coś wydarzy. Ale nawet w dniu, kiedy… 3 dni przed pójściem do szpitala jeszcze jeździłam na miejskim rowerze i nie sprawiało mi to trudności, ale nie mogłam przejść 2 km, bo mnie tak bolało spojenie. Więc to jest naprawdę tak bardzo indywidualne i to trzeba się słuchać po prostu organizmu. Ja jeszcze w 6 miesiącu, pamiętam, że robiłam jakieś przysiady, robiłam siłownię, uważając tylko, żeby bardzo nie napinać tłoczni brzusznej. W sensie wszystko w takiej granicy, żeby nie doprowadzać do takiego napięcia, które jest w okolicy brzucha, czyli że nie robiłam pompek. Robiłam martwe ciągi, ale nie robiłam pompek na przykład. Tutaj mówię już o małych ciężarach. Albo bez ciężarów po prostu.

Nie podejrzewam, że tam z seteczką robiłaś przysiady. Teraz trochę powrót, bo ja wyczytałem, nie wiem, czy dobrze, popraw mnie, jeżeli będzie źle. Że ty w 6 tygodniu po porodzie już byłaś na rowerze.

Tak, byłam na rowerze, bo to chodzenie mi sprawiało cały czas problem. Tak, chyba w 6 tygodniu wsiadłam na delikatny rower, tam pewnie się przejechałam ze 30 minut. Ja byłam po cesarce, więc też musiałam bardzo uważać na bliznę. Nie doprowadzać, żeby mi tam się cokolwiek niszczyło i bolało. Więc ja na pewno nie robiłam nic z bólem. Więc wsiadłam na rower, bo po prostu tego potrzebowałam i młoda była w ha maczku, w przyczepce, po płaskim, po prostu po równej ulicy, jakieś tam czterdziestominutowe rozjazdy już robiłam. Ale to nie jest wynik, ja to uważam, że to jest trochę tak jak ktoś idzie na spacer, to dla mnie to był taki spacer na rowerze.

Czyli znowu trzeba to samo podejście zrobić, nie każdy może, tylko sprawdź co robiłaś przed?

Tak, dokładnie. Ja myślę, że tutaj warto jest zacząć jednak od wizyty u fizjoterapeuty, bo jak wiadomo, że każdy jest inny, każdy ma inne utkanie mięśniowe. I to co jest takie charakterystyczne dla mnie, też jako kobiety, to co pewnie doświadczyłam na sobie i poczułam, że to tak rzeczywiście jest, że masa mięśniowa po prostu ci spada momentalnie po ciąży. I bardzo często, tak jak obserwowałam kobiety, że nie mają pośladków na przykład. Ja zawsze te pośladki od sportu miałam takie dosyć wydatne i po urodzeniu dziecka po prostu one się zrobiły takie równe z plecami. To było dla mnie takie, kurne, wszystko zniknęło. I rzeczywiście, jeżeli coś gdzie u mnie było naprawdę mocne i silne, nagle po prostu po ciąży tracisz w ogóle zupełnie tę masę mięśniową. Więc myślę, że takie kobiety powinny zacząć od tego, żeby wzmacniać się ogólnorozwojowo. I tutaj ten kierunek raczej treningu motorycznego, treningu siłowego, funkcjonalnego. Nie wiem jak to nazwać, tak jakby obojętnie, żeby popracować nad napięciem i wzmocnieniem po prostu organizmu.

Dobra, to pójdźmy trochę gdzieś indziej, żeby nie było monotonnie. W czym według ciebie pacjenci najbardziej się psują? Masz kilka doświadczenia, widziałaś tysiące pacjentów. Co się powtarza?

Co się powtarza? To jest trudne rzeczywiście pytanie, bo to jest tak, że w zależności od tego…

Dachowski pyta.

Bardzo trudne pytanie, bo tak jak zaczynałam pracę i pracowałam w Centrum Rehabilitacji Sportowej, to miałam bardzo dużo pacjentów pooperacyjnych. I jak ten początek mojej przygody z fizjoterapią, czyli te 12-13 lat temu, to byli pacjenci głównie po operacji kolana. Ta fizjoterapia była operacyjna, po operacji kolana, z przeciążeniem kolana. Tych pacjentów myślę że było 80%. W tej chwili, kiedy już pracuję sama we własnym gabinecie, kiedy ja też rozwojowo poszłam trochę w ten sport amatorski, trochę pro amatorski, tych pacjentów aktywnych, mam dużo więcej i którzy przychodzą po prostu z obszarów triathlonu, biegania. I to są pacjenci głównie przeciążeniowi, czyli już nie pooperacyjni, tylko z przeciążeniem tkanek pod wpływem sportu, zmęczenia. I jest to chyba, myślę, że obszar kończyn dolnych barku i kręgosłupa lędźwiowego, to jest najczęściej po pojawiający się problem.

Przeciążają się to dobre słowo, przeciążają się, bo źle trenują, za mało trenują, za mało się regenerują? Gdzie jest przyczyna przeciążenia?

Przyczyna przeciążenia, to myślę, że to jest kumulacja tych wszystkich rzeczy, ale myślę, że to jeżeli mówimy o sporcie, czy o ludziach takich naprawdę ze sportu amatorskiego, bo to się bardzo różni, to jest ten brak regeneracji po aktywności. Bo ktoś robi te 8-14 godzin w tygodniu treningów, nie śpi, źle je i to jest krótka droga do kontuzji. Myślę, że to jest jeden z takich głównych czynników.

Muszę ci przerwać. Powiedziałaś, nie śpi i je, to gdzie jest w tym fizjoterapia? Bo to dietetyk i powiedzmy psychologia ogólnie. Spanie trochę jest połączone z terapią, ale raczej na psychologii niż nasze.

Ja uważam, że sen to jest najlepszy… To jest coś czego nie można zastąpić tabletką, jedzeniem, dobrym treningiem. Jak człowiek nie śpi, nie regeneruje się po prostu. I to jest klucz, moim zdaniem, do tego, żeby się zregenerować po prostu.

Zaczynasz od tego rozmowę z klientem każdym? Przeciążeniowym. Czy się wysypiasz? Jak śpisz?

Tak, w wywiadzie zawsze pytamy o to. Wywiad jest bardzo holistyczny, pytamy od chorób, które im towarzyszą, chorób przewlekłych, po stare kontuzje, po to jak teraz funkcjonują, ile pracują w ciągu dnia, ile trenują, jakie jednostki robią. Bo to jest wszystko ważne. Bo człowiek, który będzie za dużo trenował i zbyt monotonnie też może się przeciążyć. Ale wydaję mi się, że tych pacjentów jednak mam dużo mniej. Ci ludzie, którzy już trenują dużo, to oni są do tego przeważnie przygotowani.

Naczytali się.

Są trochę lat już w sporcie i ich organizmy się do tego zaadaptowały. Najczęściej kontuzje łapią i te przeciążeniowe, z błędów treningowych. To są ludzie, którzy za szybko chcą wejść sport. Czyli po prostu wchodzą, są człowiekiem z kanapy, nigdy nic nie robili albo mieli bardzo długą przerwę i nagle robią bardzo dużo. Czyli był na godzinę biegania, jeżdżą 2 godziny na rowerze. Bieganie jest najbardziej obciążającym czynnikiem. W sensie to jest najtrudniejszy sport w triathlonie. Bo na rowerze może nas coś boleć, bo np. mamy złą pozycję na rowerze, czyli mamy znowu dodatkową taką gałąź którą…

Usługę bike pitting, tak jest.

Dokładnie tak. Ale to jest trochę tak, że na rowerze ciężko nam zrobić sobie kontuzję, jeżeli mamy dobrą pozycję na rowerze. Bo bolą nas kolana przeważnie wtedy, kiedy nie mamy dobrej pozycji na rowerze, boli nas szyja, bolą nas barki, nadgarstki też przez to jak nie mamy dobrej pozycji na rowerze. Kręgosłup to samo. Jakieś problemy związane też z układem moczowym czy prostata u mężczyzn, to też jest kwestia ustawienia na rowerze. Więc rower jest naprawdę bezpieczny. I ważysz dużo, zrobisz 2 godziny na rowerze, to nie ma wpływu, ale jak ważysz za dużo i pójdziesz biegać, to już jest problem. Bo te tkanki po prostu nie są na to aż tak przygotowane. W sensie nie są, muszą naprawdę trochę czasu popracować, żeby się do tego zaadaptować.

Ok, przeciążenie. Mamy sen, mamy dietę, mamy trening. Ludzie, to powiedziałaś, trenują, chcą za dużo naraz. A później w tym takim sporcie amatorskim, to co chcą? Chcą za dużo podnieść? Za dużo przejechać? Więcej treningu niż regeneracji? Myślą, że to im pomoże? Tak to widzisz? Czy jest jednak coś innego co w sporcie amatorskim zabija i kontuzjuje ludzi?

To jest trochę tak, że wydaję mi się, że teraz jest po prostu moda na sport, moda na triatlon.

To dobrze czy źle?

Jest tego dużo i jak chcesz z kimś pogadać to idziesz w towarzystwo i uprawiasz triathlon. Tak, uprawiam triathlon albo triathlonista sam ci powie, że uprawia triathlon. Więc są żarty na ten temat.

Nie mogę tu tego powiedzieć. Ja to powiem ci po wizji o triathlonie.

To jest trochę tak, że ludzie ogólnie w dzisiejszym świecie chcą szybko. I to dotyczy… po prostu chcemy jak najszybciej osiągać poprawę, sukces. I idziemy tą najkrótszą drogą, bo ona jest po prostu najłatwiejsza. Czyli chcemy zrobić iron mena w pierwszym roku naszego treningu triathlonowego. Bo masz taki projekt, robię iron mana, idziesz do trenera i mówisz: chcę zrobić iron mana.

Od zera do irona mana. To już nie raz widziałem.

Dokładnie tak. I to są takie błędy, że trenerzy generalnie ci, którzy trochę już w sporcie są, nie chcą przeważnie prowadzić takich zawodników. Bo żeby zrobić iron mana, myślę, że to musi być proces kilku lat, żeby właśnie ten organizm się po prostu przygotował do tego, żeby pobiec maraton po 180 kilometrach na rowerze. I to jest chyba, droga na skróty powoduje, że my łapiemy kontuzję. Ludzie chcą za szybko, za szybko i za dużo robią. Przeważnie to jest tak, że w pierwszym roku mamy taką zajawkę, że super, bo jesteś w nowej dyscyplinie, masz zajawkę, wszystko zostawiasz. Praca jest nie ważna. I ciśniesz w ten sport po prostu, gdzieś nie myśląc o tym po prostu… nawet możesz próbować się regenerować, próbować chodzić na rehabilitację, to nie pomoże, bo po prostu robisz za dużo. Tutaj to obciążenie jest zbyt duże.

Powiedziałaś trochę o pozycji kręgosłupa na poziomie samego roweru. Dla mnie ona jest bardzo podobna do tego, co ludzie siedzą. Jak to wytłumaczyć człowiekowi, że jednak to wygięcie, ta skorupa z tego co się tworzy na rowerze, jest jednak zdrowa i rower też może być zdrowy? Czy to nie jest znowu ta sama pozycja półokrągła, w której ciągle mówimy albo źle mówimy: wyprostuj się na krześle?

Masz rację, to jest tak, że to jest pozycja, która nas zamyka dodatkowo. Więc tak, jest to pozycja podobna do siedzenia. A z drugiej strony to jest coś, gdzie w siedzeniu jednak ten układ nasz oddechowy nie pracuje, a na rowerze już pracuje, pośladki pracują, uda pracują, pracuje ta pompa mięśniowa, która powoduje, że ten przepływ krwi jest większy i wyzwalają się endorfiny itd. Tutaj mamy inne zalety siedzenia na rowerze. Ale tak jak mówisz, w kolarstwie, czy w bieganiu przeważnie ludzie są bardzo zamknięci. I dlaczego ludzie powinni iść trochę ten trening taki funkcjonalny, obwodowy motoryczny dodatkowo? To jest po to właśnie, żeby poprawić troszeczkę pozycję, pozycję otwartą. Bo tak jak mówisz…

Ale to jest ciężko, jakbym miał jechać na rowerze otwarty, to bym zabrał za dużo powietrza.

Tutaj szukamy jak największego zamknięcia tak naprawdę. Na rowerze chcesz się jak najbardziej jest zwinąć w kulkę, żebyś miał najmniejsze opory powietrza, po prostu.

Zgadza się. To czy amator z kanapy, jak go nazywasz, czy amator z biura a rower to dobra opcja? Bo ok, oddech super, mamy tutaj to. Nie będzie lepszego czegoś? Tak podchwytliwie tylko.

Generalnie powiem ci tak. Pewnie, że się znajdą rzeczy, które będą lepsze. Tylko pytanie, czy będziesz chciał je robić. Bo mi się wydaję, że jak ktoś mówi: ja nienawidzę biegać. Ja mówię: to po co biegasz? Znajdź sport, który sprawia ci przyjemność. Może to będzie taniec, może to będzie pływanie. To co w triathlonie jest fajne, że wydaję mi się, że masz rower, masz pływanie, które będzie już fajnie działało, pracujesz w odciążeniu, jednak trochę jak pływasz różnymi stylami, to się trochę też pootwierasz porotujesz w wodzi i bieg, który jest w warunkach tego obciążenia osiowego. Więc tutaj masz fajne połączenie. Tylko bieg jest trudny, bo jest kontuzyjny bardzo. Rower nie jest kontuzjowany, jest przyjemny. Ja uważam, że rower jest fajny dla ludzi, którzy mają gorszą wydolność, a którzy lubią spędzać czas na powietrzu. Można zobaczyć fajne miejsca.

Zawsze uważałem, że na rowerze szybciej zaczną się palić mięśnie, niż przestaniesz mieć oddech.

To zależy jak trenujesz. To nie do końca jest prawda, bo to jest kwestia tego już na jakim poziomie się to robi. Uwierz, można i tak i tak się zmęczyć. To jest kwestia tego jaką masz kadencję. Jak masz dużą kadencję, to męczą ci się płuca, a jak pracujesz na małej kadencji, gdzie musisz…

A ja tak z doświadczenia, swojego głupiego oczywiście, rzadko mogę się na rowerze wyciągnąć na poziomie tętna 180, gdzie w biegu to nie ma żadnego problemu, a częściej palą mnie czwóry. To co robię źle w takim razie?

Nie pracujesz na kadencji właśnie. Czyli musisz więcej razy w ciągu minuty obracać nogami, czyli musisz sobie mniejszy bieg ustawić.

Czyli mam zmniejszyć kadencję wtedy?

Zwiększyć kadencję musisz.

Czyli lżejsza przerzutka, tak po polsku.

Lżejsza przerzutka i więcej kręcenia i wtedy się włączą płuca, wyskakujesz w tętno, a nie palą cię nogi po prostu, czyli szybciej kręcisz.

Bo jak jadę pod górę to już nie mam gdzie zrzucić.

To znaczy, że masz niedobraną dobrą kasetę na przykład, musisz zmienić kasetę

Ta kaseta jest idealna. 12 przerzutek mam. Więcej nie można mieć w kasecie z tyłu.

To musisz zmienić rower po prostu.

To też źle, bo to za dużo kosztowało. Myślę sobie jeszcze trening siłowy, trening siłowy, trening siłowy. Podstawa to podstawa rehabilitacji trening siłowy czy podstawa [niezrozumiałe 0:33:08] od tego też powinniśmy zacząć u naszych pacjentów, u triathlonistów, czy jednak terapia manualna, ruch? Co wybierasz już swoich ludzi?

To jest trochę tak, że zazwyczaj ludzie, którzy trafiają do gabinetu, to trafiają albo z bólem, czasami ci, którzy myślą sobie… bo ktoś, bo trener ich wysłał, żeby ich ocenić czy jest wszystko ok. Więc zazwyczaj jest to gabinet. W gabinecie oglądam pacjenta, bo ja mam taką możliwość, że oglądam pacjenta, trochę go testuje ruchowo, ale uważam, że pewnych rzeczy nie da się zrobić tylko ruchem. Czyli musimy tutaj zapracować na tkankach manualnie, bo to jest tak, że jeżeli masz to jest zablokowane na poziomie tkankowym, powięziowym i będziesz to próbował rozciągać, to no będzie to szło jak… nie będzie to po prostu szło. Będzie to trwało długo, na chwilę ci to pomoże, ale cały czas ten zakres, zakres czy tam ruch, który jest mniejszy, on poprawi się na kilka procent, ale będzie wracał do poziomu wyjściowego. Więc można tak rzeźbić sobie to po prostu. Więc myślę, że ja bym zaczęła od gabinetu, oglądania, terapii, czasami po prostu pracy na tkankach miękkich, specjalistycznego masażu. Nie wiem jak to nazwać. Może niektórzy się obrażą.

Obrażą się. Ty ich już obrażasz, że nie tą metodą pracujesz.

W sensie popracować po prostu na tkankach miękkich, na elementach, które są sztywne. Później można człowieka gdzieś tam przeszkodzić, żeby na przykład w rozgrzewkę włączył sobie ćwiczenia, które… na przykład w rozgrzewkę biegową, wyłączył ćwiczenia, które są wzmacniające. I to powinna zagrać po prostu.

A masz taki wyznacznik swój w głowie, tak jakby do powiedzenia, bo to zawsze będzie zależy, który pacjent jest do terapii manualnej, a który jest do terapii ruchowej, siłowej, jak zwał tak zwał?

Tak, myślę, że pacjenci, którzy są silniejsi, mocniejsi, mężczyźni będą bardziej do terapii manualnej, a kobiety będą raczej bardziej do wzmacniania.

A mam problem taki co znaczy, że ktoś jest silny? Co musi spełnić? Co to znaczy, że ktoś jest silny?

Widzisz po człowieku właśnie jego tkanki, jego sztywność, jego napięcie. To jest tak, że tutaj możesz sobie… Oczywiście można zrobić testy pod kierunkiem siły mięśniowej, procent podniesienia swojego ciała, czyli przysiad i procentowy, jedno maksymalne powtórzenie. To jest to jest zrobienia, jeśli masz takie warunki. Bo większość ludzi w gabinecie nie ma siłowni pod nosem i nie będzie takiego człowieka testował i też dużo fizjoterapeutów nie ma po prostu umiejętności takich. Bałby się z człowiekiem zrobić…

Ale ja mam takie podejrzenia, że myśmy nawet na AWF-ie, na tych samych studiach byliśmy, nie byliśmy tego uczeni.

Nie byliśmy tego uczeni. Pracując, też się możesz tego bać, bo można sobie wypracować system, że żeby sprawdzić, czy ktoś jest silny, to robi kilka powtórzeń danego ciężaru.

Ale znowu teraz przejdźmy do stałego sportu, w triathlonie jedno powtórzenie silne trochę nic nie daje, bo ja muszę być silny przez 8 godzin. To wytrzymałość siłowa już?

To jest tak, że w każdym sporcie robisz jakiś test po prostu, żeby sprawdzić czy zawodnik jest dobry albo żeby wyznaczyć mu chociażby trening jaki mam wykonywać, żeby się poprawić. Po prostu człowieka testujesz. I na przykład w kolarstwie jest bardzo popularny test FTP, czyli badasz człowieka moc po prostu. I na przykład ile wat, bo w watach mierzy się moc, przejedzie przez 20 minut. I na wykresie widzisz.

Na maksa czy robimy równo?

Czyli przez 20 minut jedziesz z maksymalną mocą jaką jesteś w stanie.

To teraz dla wszystkich, co jest dobrym… wat na kilogram musi być pewnie jeszcze?

Tak, wat na kilogram.

To, co jest dobrym, takim fajnym wyznacznikiem albo ty ile masz?

Ja, powiedzmy, mam takie 262 wat, ważę niecałe 60 kilo. To jest ponad 4 lata na kilogram. Jestem w stanie przejechać zawody takie na 20 km ponad 4 wat na kilogram i to jest jak na kobietę całkiem dobrze.

Muszę sprawdzić. A podobnie… nie, będzie zupełnie inaczej na ergometrze, bo jest góra i dół chodzi. Zupełnie co innego będzie, tu nie porównamy.

Tak, na ergonometrie będziesz miał inaczej, ale myślę, że na pewno są też jakieś wyznaczniki tego. Bo tam trochę waty się inaczej przelicza. Tutaj tylko pracują nogi. Ale masz takie testy. W bieganiu, oczywiście w bieganiu może być to test Coopera. Test na 5 kilometrów, test na kilometr. Z tego możesz wyznać. Oczywiście to ci nie pokaże czy ktoś jest silny, bo ktoś może być bardzo wydolny, a być bardzo słaby. Bo powiesz człowiekowi, żeby zrobił przysiad i on nie jest w stanie zrobić 50% masy swojego ciała, bo nigdy tego nie robił, bo nie umie technicznie tego wykonać itd. Dużo jest czynników. Ale po człowieku trochę jak przychodzi do ciebie do gabinetu, to widzisz czy on jest sztywny, czy on jest napięty, czy on jest w stanie zrobić przysiad jeden, w jaki sposób to zrobi. To oczywiście nam nie pokaże jakim on jest sportowcem, bo on może być super sportowcem, ale jeżeli ktoś nie ma zakresu w ogóle w biodrach czy nie potrafi zrobić skłonu, to są elementy, które pokazują ci, że można nad tym pracować i ten człowiek może zrobić progres po prostu w innych dyscyplinach dzięki temu. Mi się wydaję, że do terapii są ludzie, którzy są bardziej sztywni po prostu, napięci. Bo jak masz człowieka, który jest po prostu słaby, jest miękki, dotykasz go i czujesz, że on tam ma tłuszczu dużo, ma luźną skórę, to taki człowiek będzie potrzebował, żeby go troszkę napiąć bardziej, żeby on był bardziej zwarty. Tak prosto to mówię.

To trzeba prosto powiedzieć, bo nie wszyscy potem zrozumieją. Ale mamy takie osoby, które, powiedziałaś, że jest tą zwartą osobą, taką umięśnioną, silną, jak zwał tak zwał. I teraz ile razy możemy go tak macać w tej kontuzji? Czyli czy my możemy sobie zrobić sytuację taką, że pacjent do nas cyklicznie przychodzi, bo cyklicznie boli go kolano prawe po jeździe na rowerze, bo lewego nie boli. My mu terapią manualną, poprawiamy. To ile razy tak można przychodzić? Albo co musimy zmieniać w naszej pracy, żeby być skuteczniejszymi?

To jest tak, że jeżeli ktoś cyklicznie ma ból po danej aktywności to znaczy, że w tej aktywności coś źle robi. Czyli jak boli go po jeździe na rowerze, to stawiałabym na to, że ma pozycję po prostu złą na rowerze.

Ale myślisz, że ma złą pozycję i boli go jedno kolano?

Tak.

Można asymetrycznie ustawić rower?

Można blok ustawić źle od buta, czyli można mieć przesunięcia i może go boleć kolano, bo inaczej ustawia po prostu stopę na pedale. I tak, to się bardzo często zdarza. To by się wydawało, że to jest prosta dyscyplina, ale masz bloki, masz wpięte buty, możesz nie mieć luzu na przykład w jednym bloku na boki i ta noga nie ma w ogóle rotacji tylko jest sztywna i gdzieś na przykład ktoś nie ma zakresu w biodrze. Okazuje się że wtedy musi kolanem to nadrobić. I macha tym kolanem, żeby cokolwiek… bo to nie jest tak, że jedziesz sztywno na rowerze i się nie poruszasz. Gdzieś tam na boki zawsze… oczywiście chcemy, żeby to było jak najmniej, ale generalnie ruszamy się na boki. To na trenażerze widać, że nagle siadamy i jesteśmy spięci, jesteśmy sztywni, nagle nas wszystko boli, bo nie możesz się poruszać trochę na boki, bo jest inaczej niż środowisku takim naturalnym. Ale ja uważam, że jeżeli kogoś na to stać i ma na to przestrzeń i czas, fajnie jakby przechodził nawet raz w tygodniu na rozluźnianie jak go nic nie boli. Pytanie, czy lubimy pracować z takim pacjentem, bo niektórzy nie lubią terapeuci i pracować z pacjentami, którzy są bezbólowi.

Jak to mówią, nic im nie jest, a przychodzą.

Tak, właśnie dlatego mówię. Ja też wolę pacjentów tych, których coś boli, bo ja mam wtedy inną motywację też do pracy, bo chcę kogoś wyprowadzić z bólu.

Wtedy widzimy efekt. Nasza głowa jest za ciężka wtedy, żeby pracować bez efektu.

Kurde, no przyszedł na masaż? Znowu na masaż?

To nie do mnie, ja się nie zajmuję masażem.

To jeżeli nie lubisz takiej pracy, zawsze można odesłać do kogoś, kto po prostu potrafi masować i lubi pracować. Ale to jest fajna praca, bo ona jest rzeczywiście… tego nie widać, ale w perspektywie ten człowiek naprawdę jest zdrowszy, jeżeli robi to cyklicznie i dba o siebie w ten sposób. Więc mówię, to są super warunki, jeżeli ktoś sobie na to może pozwolić. A na pewno drugim czynnikiem, to znaczy bym powiedziała, że to byłoby fajne i ok, jak człowiek przychodzi z bólem, jak go zaczyna boleć, a nie jak już go boli 6 tygodni, jak już nic nie może robić, to dopiero trafia do ciebie do gabinetu. Czyli jak masz pierwszy symptom, że jest coś nie ok, coś cię ciągnie, coś dokucza, to wtedy iść do fizjoterapeuty, żeby nie było po prostu za późno.

Jak motywujesz swoich pacjentów do tego, żeby zaczęli się ruszać? Ty powiedziałaś tutaj też w podkaście, jeszcze jak robiłem research to gdzieś jeszcze, że jak ty masz dziecko, treningi, pracę i dajesz radę, to inni też dadzą radę. To działa?

Nie, ja myślę, że to nie do końca można tak człowiekowi powiedzieć, bo to jest też czasami demotywujące. Bo masz człowieka, który ma jakieś psychologiczne problemy, jest w jakiejś małej depresji czy depresji, czy depresji, czy jakkolwiek. To jest tak, że dla mnie problemem może być to, że się nie wyspałam, a dla innego człowieka to, że szef w pracy na niego nakrzyczał. Każdy ma inny stres w swoim życiu i na pewno to nie będzie do końca motywacja jak powiem: kurde, nie dajesz rady, a ja daję. Nie, tak nie możemy powiedzieć. Ale myślę, że swoją osobą mogę pokazać, że zobacz, da się, tylko trzeba przeorganizować trochę. Może spróbuj rano, może spróbuj wieczorem, może wygospodaruj czas wtedy albo wtedy, żeby to zrobić, albo żeby poczuć, że jest po prostu fajnie na tej aktywności, że to jest dla ciebie, że to sprawi… starszych pacjentów motywuję w ten sposób, to znaczy mam nadzieję, że to może działa na nich, na ich wyobraźnię. Nie mówię im, że jak pani pójdzie na spacer, to będzie się pani lepiej czuła, tylko niech pani będzie się ruszała, to nikt nie będzie pani musiał pomagać. Czyli syn nie będzie musiał przyjeżdżać, żeby zrobić zakupy czy ugotować obiad, czy stanąć. Czyli, że będzie samowystarczalna. I myślę, że to może trafiać po prostu. Bo nikt nie chcę, żeby ktoś przy nich robił.

Za nich. To jest taka zależność, to jest dla was wszystkich słuchaczy, jak bardziej ludziom pomagamy, tym starszym, tym oni coraz bardziej są nieaktywni, tym coraz gorzej funkcjonują. Robi się takie koło zamknięte, co dla nich jest niekoniecznie dobre. Ja tak to widzę.

Dokładnie.

Powiedz mi taką rzecz jeszcze. Co mają młodzi fizjoterapeuci robić, dzisiejsi studenci fizjoterapii, żeby nie popełniać naszych błędów? Jakie błędy popełniłaś w rozwoju swoim?

Dużo popełniłam błędów na pewno. Nie, ja w ogóle żadnego błędu nie popełniłam.

Ja też nie, ale jakbyśmy mieli coś poradzić tym osobom, które dzisiaj są na studiach. Albo co ci zadziałało? Może w drugą stronę, bo to zawsze też łatwiej. Co ci zadziałało i powiedziałaś: ok, to był fajny ruch i dużo osób powinno naśladować ten ruch, bo mi dał dużo czegoś, nie chcę tutaj sugerować żadnej odpowiedzi.

Jeśli sobie pomyślę o swojej drodze, bo każdy gdzieś tam… ja myślę, że zaczęłam pracować w miejscu… co jest fajne?

Ty w CRS-ie chyba miałaś pierwsze?

Tak, żeby zacząć pracę z fajnymi ludźmi. Czyli żeby chcieć, żeby móc się uczyć od innych, obserwować innych, rozmawiać z innymi doświadczonymi terapeutami. Bo możesz być super mądry, możesz zrobić super kursy i otworzyć swój gabinet, i pracować z pacjentami 1 na 1, ale nigdy się tego nie nauczysz, tego co mógłbyś zdobyć w pracy w zespole. Bo mi się wydaje, że dzięki temu, że pracowałam w zespole, gdzie było tworzone takie holistyczne podejście do człowieka, czyli była dieta, był psycholog, byli lekarze, byli trenerzy, fizjoterapeuci, bo tak to funkcjonowało. I robiliśmy, mieliśmy jakieś odprawy, mieliśmy wykłady. To trochę tak, że liznąłeś sobie z każdego tematu coś i jeszcze dokładniej mogłeś przeprowadzić ten wywiad z pacjentem, podpowiedzieć mu, co on może jeszcze w swoim życiu zmienić, do kogo możesz go posłać jak widzisz, że jest problem w danym obszarze. Bo to oczywiście to nie jest tak, że pacjent potrzebuje od razu iść do tego, do tego i do tego, bo wtedy…

Wtedy pacjent czuje, że my go naciągamy jak mówimy, że żeby pan zmienił swoje życie, to proszę tak, tutaj jest fizjoterapeutka, tutaj jest trener przygotowania motorycznego, tu jest dietetyk, tu jest psycholog. Bez tego ani rusz.

Tak, to wiadomo, że nie dajmy się zwariować, ale dzięki temu, że pracujesz z takimi ludźmi i z rozmawiasz, zdobywasz wiedzę. Nie poprowadzisz człowieka dietetycznie. Ja nie biorę się, mam pojęcie o diecie, co powinniśmy robić, te schematy takie, ale nie podjęłabym się nigdy współpracy dietetycznej z klientem, bo po prostu się na tym głęboko nie znam. I myślę, że to jest dobry kierunek, żeby nie zamykać się samemu w gabinecie i pracować z ludźmi, bo to jest chyba słabe jak na pierwszy taki tor pracy po studiach, żeby pracować tylko z klientem. Bo mi się wydaję, że to jest mało rozwojowa, bo tych przypadków jest mniej. Myślę, że doświadczenie innych osób jest mega istotne, żeby się rozwijać po prostu. Więc to jest fajne. Ja się cieszę, że trafiłam na taki zespół.

Wiesz, dlaczego dostałeś pracę w CRS-ie? Pytałaś się potem, dlaczego cię wybrali?

Wiesz co? Nie wiem, nigdy takiego pytania nie zadawałam, ale oczywiście byłam jedyną kobietą w zespole i nie miałam łatwej drogi. Na początku musiałam, wydaję mi się pokazywać więcej niż faceci, którzy w tym samym czasie zostali przyjęci.

Kamil chyba z tobą zaczynał?

Kamil był później.

Robiłaś mu ścieżkę. Pozdrawiamy Kamila.

Tak, ale ja, jak sobie pomyślę o perspektywie czasu, był to dla mnie trudny czas, bo jeszcze studiowałam, pracowałam na pełny etat i bardzo byłam na świeczniku, czyli musiałam pokazywać więcej, mówić więcej, robić więcej. Ale dzięki temu się nauczyłam, dzięki temu jestem pewnie tu, gdzie jestem. Czy to było dobre dla mnie? Nie wiem, trudno to ocenić. Na pewno bym zmieniła to, że czasami jest tak, że jak prowadzisz kogoś łagodnie, w sensie pracownika swojego i dajesz mu pole do rozwoju, czy dajesz mu możliwości, pewnie to jest fajniejsze niż to, że ktoś naciska na ciebie, że masz zrobić coś i nie dajesz do końca drogi rozwojowej. On musi sam rozwijać, a pokazywać coś. To jest trochę nasz zawód. Mi się wydaje, że każdy fizjoterapeuta trochę się z tym boryka, że każdy jest na samozatrudnieniu, każdy się na własną rękę rozwija. Raczej pracodawcy nie wysyłają pracowników na kursy, tylko człowiek sobie wybiera kurs sam. Więc to tak sobie myślę, że to fajnie by było, gdyby były takie kliniki, które gdzieś tam pomagają tym młodym ludziom się rozwijać. Więc to jest taki piękny świat.

Nie będę robił tu reklamy teraz żadnej. A powiedz mi studia, jak je pamiętasz, czy pomogły ci albo czy robisz coś dzisiaj jeszcze ze studiów? Tak zadam pytanie. To czego nauczyłaś się na studiach.

Myślę, że są takie rzeczy, które nam pomogły, żeby być tu, gdzie jesteśmy, to jakim my jesteśmy człowiekiem, więc myślę, że studia na pewno nas ukształtowały pod kątem osobowości, ludzi, współpracy w teamie. Czyli takie rzeczy może, które nie de facto są ważne w pracy z pacjentem, takiej typu, że jak dotknąć tkankę, jak ją przesunąć, jak zrobić mobilizację, manipulację itd., bo tego się nauczyliśmy pewnie na szkoleniach i właśnie w pracy. Ale to w jaki sposób współpracujemy z ludźmi, jak się szanujemy, jakie mamy umiejętności poza zawodowe, powoduje, że jesteś człowiekiem, który jest kompletny. I nasze studia były pod tym kątem super, bo ja miałam przyjemność współpracować z różnymi studentami z Akademii na przykład Medycznej, z Uniwersytetu Medycznego na ostatnich latach swojej drogi, pracy i ze studentami z AWF-u. I z jednej strony mamy studentów, którzy mają dużą wiedzę pod kątem anatomii, przyczepów i ludzi z AWF-u, którzy nie do końca z wiedzą, może są, w sensie nie znają dokładnie przyczepu, ale jak im powiesz, jak wiedzą, że mięsień czworogłowy, czy pośladek robi to i to, oni wykombinują po prostu ćwiczenie w sekundę. Potrafią myśleć. Potrafią kombinować tak, żeby to działało. Więc tu masz ludzi, którzy bardziej rzeczywiście może mogliby się zajmować taką kinezyterapią, ruchem i funkcją, a ludzi, którzy może są bardziej pod kierunkiem takim naukowych badań itd. Więc myślę, że można tutaj profil człowieka też i kształtowania go w pracy fizjoterapeuty pokierować pod kątem studiów. Bo naprawdę tak jak ja miałam obserwacje to są zupełnie inni ludzie do współpracy.

A uważasz, że dobrym pomysłem byłoby, teraz już może trochę pytanie jest nie na czasie, bo my mieliśmy 3 + 2. Czy z perspektywy czasu poszłabyś na 2 lata gdzie indziej? Bo ty chyba ciągiem szłaś?

Nie, ja szłam też 3 + 2.

Ale jedna uczelnia.

Tak, jedna uczelnia.

Zmieniłabyś uczelnie, żeby zobaczyć inny świat?

Myślę, że fajnie by było pojechać za granicę i zobaczyć jak pracują ludzie na świecie. To myślę, że to jest ten pomysł. Czy zmieniłabym na inną uczelnię? Raczej nie, wydaję mi się, że wymaga to większej pracy, chyba żeby zmienić uczelnię. To jest trochę tak, że nasza uczelnia nie była gotowa na 3 + 2. My w 3 zrobiliśmy to co zrobili niektórzy w 4 czy 5.

Potem wykłady były takie same na tej dwójce, takie same jak na trójce, te same prezentacje szły.

To była abstrakcja. Uczelnia się po prostu na nas trochę uczyła i pewnie można byłoby to zrobić trochę lepiej Ale myślę, że może teraz ci studenci mają trochę lepiej, chociaż myślę, że czas pandemii też ich trochę dogniótł i oni znowu nie mają…

Miałem praktykantów, którzy mieli praktyki w szpitalu online.

Dokładnie, więc myślę, że tutaj tak, to doświadczenie pracy z ludźmi mieli słabe, bardzo. Więc pewnie w takiej sytuacji powinni kombinować, żeby 2 ostatnie lata były tylko praktyką. A nie nauką.

Ostatni, chyba, ten 5 rok, nie jestem na bieżąco, ale ten 5 rok na tych pięcioletnich jednolitych już jest tylko praktyką praktycznie. Powiedz Ewelina, gdzie chcesz być za 5 lat? Do czego dążysz i co chcesz osiągnąć?

Powiem ci, że ja nigdy tak długoterminowo nie myślę. To jest trochę tak, że życie nam pokazuje, że dużo się zmienia i te plany, może ja nigdy nie miałam planu robić biznesów i w fizjoterapii być szefem. Wydaję mi się, że tak jak patrzę też na kobiety, że one troszkę inaczej do tego podchodzą. Że może cię zadowalać, to, że pracujesz, masz fajnych pacjentów, działasz sobie. Ja nigdy nie miałam planów, żeby robić się biznes super i ja cenię sobie to, że mogę pracować tyle ile mogę, czyli to, że pracuję we własnym gabinecie, pozwala mi na to, żeby się rozwijać trochę w sporcie. Przynajmniej przez ostatnie lata naprawdę to działało. I to, że mam dziecko w takim etapie życia, gdzie jestem w stanie trochę pracować, trochę uprawiać sport i zająć się też dzieckiem, które nie siedzi po prostu cały dzień w żłobku tylko jest też trochę ze mną. Więc myślę, że to jest taki etap, żeby… nie wiem może jak ona trochę podrośnie. Kobiety mają trochę więcej empatii i wydaję mi się, że ten rozwój dzieciaka jest dla nich istotny w tym pierwszym etapie życia i więcej chyba kobiet zostaje z dzieciakiem niż facetów. Faceci raczej robił biznesy, to jest przykre w sumie z jednej strony i trochę się z tym buntuję, ale widać, że to jest tak, że ja jestem w stanie poświęcić trochę siebie, kosztem siebie robię dla dziecka rzeczy.

Tak, niekoniecznie biznesowo, a bardziej terapeutycznie. Terapeutycznie gdzie chcesz być? Co ty widzisz? Do czego dzisiaj dążysz? Kogo chcesz leczyć?

Ja myślę, że ten obszar profilaktyki jest dla mnie bardzo istotny, lubię pracować z takimi ludźmi i chciałabym, żeby takich pacjentów było dużo, którzy do mnie przychodzą, którzy nie są chorzy, przywlekli, nie wiadomo jak z ciężkimi problemami, żeby ich kierować pod kątem tego, żeby oni ruszali sobie w sport. Żeby nie brali leków, a uprawiali sport i do 70 roku życia po prostu mogli biegać, jeździć na rowerze, cokolwiek. Więc myślę, że chciałabym być cały czas w tym miejscu, w obszarze sportu i fizjoterapii, i treningu, i to mi sprawia dużo frajdy. Oczywiście chciałabym leczyć pacjentów za jednym dotykiem. Dotykam i człowiek jest uleczony. Zawsze to jest trochę tak, że fizjoterapeuci też szukają dróg na skróty i też chcieliby, żeby raz dotkniesz i jest po kłopocie. Więc chciałabym umieć i rozwijać się w takich umiejętnościach, żeby pomagać pacjentom jak najszybciej.

Jestem zdania, że każdy z nasz w swojej historii uszkodził jakiegoś pacjenta. Pamiętasz go?

Uszkodził. Ja myślę, że podrażniłam pacjenta tak, że na przykład nie pojechał na wakacje. Więc zdarzyły się takie sytuacje. W pracy zawodowej, jeżeli pracujesz już ponad 12 lat, są pacjenci, którzy rzeczywiście za jednym dotykiem leczą się w sekundę i są szczęśliwi, że one są wyleczeni. Mój patent na przykład…

Cudowne ozdrowienia, nie wiadomo dlaczego. Zastanawiamy się skąd to się zdarzyło i dlaczego to zawsze nie działa.

To jest trochę tak, że są pacjenci, którzy się chcą wyleczyć, którzy się nie chcą wyleczyć. To jest grupa, też można zrobić taki podział. Ja miałam kiedyś pacjenta, który naprawdę miał ogromny problem z kręgosłupem i to nie jest możliwe, żebym ja go wyleczyła. On się poczuł bardzo dobrze po terapii i tak się cieszył, że schodząc ze schodów, skręcił sobie bardzo poważnie kostkę, bo taki był szczęśliwy. Wyleczyłaś mnie.

Czyli nie chciał się wyleczyć, chciał do ciebie przyjść teraz na kostkę.

I skręcił kostkę, więc to jest z takich ciekawych moich pacjentów. Ale ja myślę, że są pacjenci, którzy gdzieś tam szli, nie szli. Pooperacyjnej pacjenci często jeżeli nie szli, to jakby był błąd operacyjny przeważnie. Bo to jest tak, że dobrze zrobiona operacja warunkuje też ci to jaka praca będzie później z pacjentem. Więc, to jest trochę tak, że my bierzemy dużo na swoje barki, że coś nie idzie, ale często jest tak, że to nie jest zależne od nas, tylko do tego jak została wykonana operacja. I myślę, że tego też się musimy uczyć, żeby nie brać też odpowiedzialności takiej stuprocentowej za to. Znaczy brać odpowiedzialność za to, co my robimy, ale może nie za to, czy pacjent się cały czas źle czuje i my na pewno popełniamy błąd. Coś zmieniamy i próbujemy. Bo są pacjenci, którzy po prostu nigdy się nie wyleczą. Oni pójdą do jednego fizjoterapeuty, do drugiego, oni zawsze będą żyli w bólu, więc może ten obszar trochę trzeba rozszerzyć i na przykład puścić go w psychologię czy psychoterapię, czy dietetyka, czy cokolwiek.

Mamy tutaj w Fizjo4Life kilka takich pacjentek, które chcą do nas przychodzić cały czas, bo mają godzinę wolnego od dziecka.

To ja powiem ci, że kiedyś do mnie przychodził pacjent i on mówił: wiecie co? Wy powinniście rano zrobić tak naprawdę takie leżanki do możliwości się przespania i ludzie będą za to płacić i oni będą szczęśliwi, bo ludziom brakuje, żeby można było odpocząć rano przez godzinę.

Albo taki lunch ze spaniem.

Tak, trochę tak jest, że ludzie po prostu potrzebują tego, żeby ktoś się nim zajął. Więc czy to będzie fizjoterapia, czy to będzie masaż, odpoczynek, trening. Dlatego pacjenci do nas przychodzą po prostu i chcą nawet przychodzić bez bólu, bo lepiej się po prostu czują.

Mam jeszcze takie jedno pytanie. Jak dogaduję się z lekarzami? Powiedziałaś, że w CRS-ie, poprzedniej swojej pracy, to w miarę dobrze funkcjonowało. Ja widzę dzisiaj duży taki kłopot tych dwóch zawodów, że trochę się zwalczamy i mamy inną wizję leczenia. Jaką ty masz wizję, jakie ty masz do tego doświadczenie?

Teraz nie pracuję w zespole, więc taki kontakt z lekarzami mam rzeczywiście dużo mniejszy. Często jest tak, że pacjentów, których muszę wysłać do lekarza, znaczy jest taka potrzeba, żeby pacjent się skonsultował, to odsyłam do lekarzy, z którymi miałam współpracę, z którymi mogę jeszcze pogadać. Bo ufam im i wiem, że robią dobrą robotę. Są lekarze, do których wysyłam, bo wiem, że robią dobrą robotę, dobrze operują, Ale tak jak mówisz, mamy zupełnie inną wizję pracy po na przykład operacji i są tacy. I to są lekarze, których raczej nie przekonasz. To jest tak, że nawet pracując w zespole z fizjoterapeutami, to po prostu oni mają swoje podejście i to jest ciężkie. Na pewno trzeba rozmawiać. Na pewno trzeba próbować. Ale to tak jak z ludźmi, że są po prostu różni. Są lekarze, którzy mega idą w fizjoterapię i w ruch i odsyłają takich klientów, bo nie chcą ich operować, bo widzą, że jest potencjał, żeby się poprawili i wysyłają na rehabilitację np. na 3 miesiące przed operacją, żeby zobaczyć co z tego będzie. I to jest też fajnie. I są też tacy lekarze. Ale są też tacy, którzy operują, mówią: 6 miesięcy proszę nic nie robić.

Ja widziałem taki wypis, już nieraz to mówiłem, ale tobie też powiem, widziałem wypis po operacji kręgosłupa, zakaz rehabilitacji.

Dokładnie, ale może ten lekarz miał takie doświadczenia, że wysłał i na przykład człowiek pogorszył się. Równie dobrze pacjent mógł się pogorszyć, bo siedział po diskektomii 5 godzin w aucie. A poszedł na fizjoterapię, a później siedział 5 godzin w aucie. I kto jest winny?

Bo jechał na rehabilitacje 2 godziny.

To jest bardzo ciężkie. Nasz zawód jest taki, że na wiele czynników musisz spojrzeć. Właśnie tak jak mówię, możesz wziąć odpowiedzialność za to, co robisz w gabinecie, żeby było to zgodne z pracą z ciałem, z medycyną, z umiejętnościami, żeby pacjentowi nie zrobić po prostu krzywdy. Chociaż wydaję mi się, że naprawdę jest ciężko zrobić pacjentowi krzywdę. Taką relatywnie, że zrobić coś, że pacjent…

Nieodwracalną krzywdę?

Tak, myślę, że możesz go podrażnić, może się czuć gorzej po terapii, bo to też są… ale jeżeli wiesz, że taka terapia ma na celu podrażnić pacjenta, to mówisz, informujesz go o tym, że będziesz się przez 3 dni czuł źle i to jest ok, pacjent jest tego świadomy. Więc naprawdę musiałbyś nie wiem co zrobić, manipulować jakoś bardzo ostro. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie tego, że tak jak my kończymy studia, mamy wiedzę o człowieku, chodzimy na szkolenia, że potrafimy człowiekowi zrobić krzywdę. Nie.

I tym pięknym zdaniem podsumujmy, że fizjoterapeuci nie mogą zrobić krzywdy pacjentom.

Nie mogą.

To się nie da, to jest to się nie uda, to się nie da. Ja ci, Ewelina, bardzo dziękuję. Naprawdę bardzo miłe i bardzo fajne podejście do fizjoterapii, życia. Gratuluję sukcesów triathlonowych, gratuluję połączenia wszystkiego naraz. Miło się na to patrzy i miło się to obserwuje z boku. Próbuję cię dogonić na rowerze, ale ja po górkach.

Dobrze, ja też po górkach. Zmień tylko sobie po prostu rower, kasetę zmień.

Nie, ja muszę iść na bike fitting w takim razie.

Musisz iść na bike fitting. Dziękuję bardzo, bardzo mi miło, że mnie zaprosiłeś do podcastu i mam nadzieję, że ktoś coś z tego wyniesie bądź miło się będzie po prostu słuchało tego o czym sobie gadamy.

Dokładnie tak. Miało być miło i mieliście coś z tego wynieść. Jeśli wam się ten podcast podobał, to oznaczcie Ewelinę, oznaczcie mnie na Instagramie. Tam Ewelina też istnieje, czasami coś pokazuje. I pochwalcie się, że posłuchaliście ten podcast Dachowski Pyta. A znajdziecie te wszystkie podcasty na YouTube, na iTunes i na Spotify. Ja was zachęcam do słuchania i szukania kolejnych podcastów z serii Dachowski Pyta. Do zobaczenia.

O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 00 : 00 - Kim jest Ewelina Wołos?
  • 03 : 40 - Skąd pomysł na triathlon?
  • 04 : 40 - Jak trenować do triathlonu?
  • 07 : 20 - Czy triathlon jest dobrym sportem dla amatora?
  • 12 : 00 - Czy kobiety mają trudniej w sporcie?
  • 16 : 00 - Czy każda kobieta powinna trenować w ciąży?
  • 20 : 00 - Z jakimi pacjentami pracuje najczęściej?
  • 21 : 20 - Jakie są przyczyny przeciążeń?
  • 27 : 40 - Czy pozycja na rowerze może być zdrowa dla kręgosłupa?
  • 29 : 00 - Czy rower to dobry sport dla amatora?
  • 31 : 50 - Czy każdy powinien wykonywać trening siłowy?
  • 34 : 00 - Co to oznacza, że ktoś jest silny?
  • 41 : 20 - Jak motywuje swoich pacjentów?
  • 43 : 30 - Jakie błędy popełniła jako fizjoterapeuta?
  • 58 : 00 - Czy współpracuje z lekarzami?
  • 59 : 00 - Czy fizjoterapeuta może uszkodzić pacjenta?