Izabela Dembińska – Zrozumieć poród S01E16

Izabela Dembińska – Zrozumieć poród S01E16
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Poród mnie kręci.
Czy położnictwo wyssała z mlekiem matki? Czy jest moda na bycie położne? Poród z mamą.
Położna kontra lekarz położnik. Jak się rodzi w Skandynawii? Położna i fitness jak to połączyć? Napinać czy rozluźniać? Jaki jest najlepszy i najgorszy ruch dla kobiet cięży. Czy jest potrzeba kontrolowania porodu? Czy nacięcie krocza jest potrzebne? Nie ma gotowych rozwiązań na poród. Jak EBM ma się do porodu i czy Polska nadąża nad tym postępem. Skąd możesz czerpać inspiracje jako położna? Czy zarzut braku doświadczenia jest trafiony?
Kto może pracować jako położna? Czy istnieje idealne miednica do rodzenia? Co zrobić z bólem. Gdzie jest role mężczyzny w porodzie? Co ma robić jak się zachowywać i czy zawsze jest potrzebny? Czy buddyzm pomaga Ci w pracy?
Zapraszam na rozmowę z położną Izą Dembińską od której się można dużo nauczyć!

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witam was serdecznie w podcaście Dachowski Pyta. Tu pierwszy odcinek w nowym roku, a 17 w całej serii. A dzisiejszym moim gościem jest?

Iza Dembińska: Iza Dembińska.

Izo, co ty porabiasz?

Wiesz co, no jestem położną. [śmiech]

Tylko?

Pracuję w Fizjo4Life, jestem mamą, zanim zaczęłam być położną, byłam tak zwanym instruktorem fitness. Później troszeczkę się przekwalifikowałam w kierunku bardziej takie, może nie terapii, pracy z ciałem, ale świadomego ruchu w okresie okołoporodowym, bo niestety gdzieś tam pojawiły mi się takie doświadczenia bardzo intensywne, że spotykamy się z tym, że panie bardzo często ćwiczą w ciąży, są bardzo aktywne, tylko później nie zawsze mają taką umiejętność i możliwość wykorzystania tego, co robią na sali ćwiczeniowej w samym porodzie. Dlatego wpadłam na pomysł stworzenia takich szkoleń dla specjalistów, z naciskiem na fizjoterapeutów, żeby zrozumieć poród i pod potrzeby porodu dostosowywać ćwiczenia dla kobiet w ciąży.

Czy położnictwo wyssałaś z mlekiem matki?

Tak. [śmiech]

[śmiech]

Znaczy na początku nie, na początku był we mnie duży opór. Bo jakby mama proponowała, żeby po maturze pójść na położnictwo, stwierdziłam, że nie chcę pracować w taki sposób, jak ona, że jest to bardzo piękny zawód, ale jednocześnie bardzo trudny dla kobiety. No ale tak się wydarzyło, że na czwartym roku psychologii zaszłam w ciążę. Córkę rodziłam z mamą, znaczy ona jako położna prowadząca, przyjmująca poród i stwierdziłam po tym porodzie, że jednak wracam do koncepcji tego, co proponowała mama, że poczułam tą moc kobiety rodzącej i potrzebę wspierania kobiet i pójścia w tym kierunku.

Poród z mamą, to nie jest zły pomysł? Bo jakby rozmawiałem jeszcze z kilkoma osobami, że jednak nie leczymy, my jako terapeuci, jako trenerzy, ciężko nam się pracuje z osobami bliskimi.

Wiesz co…

Tutaj mega intymna sytuacja, mega gdzieś czas, który kobiety chcą mieć… Myślę, że nawet jest łatwiej z osobą, która jest gdzieś niezwiązana emocjonalnie. A ty z mamą, to był dobry pomysł? Dziś, z perspektywy czasu?

Wiesz co, to wszystko zależy, jaką się ma tą mamę. Ja myślę, że moja mama jest naprawdę wybitnym profesjonalistą i potrafi naprawdę oddzielić te dwie rzeczy w sytuacji samego porodu. Co nie oznacza, że się nie wzruszyła, jak już Nadia, w przypadku pierwszego dziecka, bo drugie, Leona też z nią rodziłam. I mój brat też rodził swojego syna razem z nią. [śmiech] Ja mam takie poczucie, że…

To jeszcze synowa była tam? Musiała być?

Tak. Tak, synowej poród też przyjmowała. Miałam takie poczucie, że to jest najlepsza osoba, jaką mogę wybrać, że chcę z nią rodzić wszystkie możliwe dzieci i że położna jest bardzo ważnym elementem  w życiu kobiety. Jakoś no nie wiem, to było dla mnie naturalne, tak, że ta mama będzie przy tym porodzie. No ona nie jest typem kobiety, która jest bardzo taka emocjonalna, nadwrażliwa…

A tuż przed porodem nie było tak, że może zmieniamy? Nie było takiej, że kurczę, źle zrobiłam?

Nie. Znaczy ona coś tam wspominała, że być może wyjedzie na jakąś konferencję w okolicach tego terminu, więc tak mówię, aha, dobra…

[śmiech] A została jednak?

Tak. No i z tego powodu też gdzieś tam ta Nadia miała się rodzić w domu, praktycznie się urodziła w domu, aczkolwiek na ten drugi okres porodu już z tak zwanym pełnym rozwarciem, z parciem, musiałyśmy pojechać do szpitala. A Leon też się miał rodzić w domu, razem z nią i Ireną Chołuj i to też jest taka tutaj nasza legenda olbrzymia, autorytet porodów domowych, no ale niestety zaczął się rodzić w 35 tygodniu, więc przed czasem.

Nikt nie był gotowy? [śmiech]

Nie.  Było zaskoczenie, w Wigilię. [śmiech]

No to słaby okres. No dobra, ale powiedziałaś, że to położnictwo nie było twoim marzeniem na początku, dopiero po twoim porodzie, zaczęło być to gdzieś marzenie, czy spełnienie swoich oczekiwań życiowych. Jaka jest droga, żeby stać się położną?

Wiesz co, kiedyś było to studium, wiele, wiele lat temu. Na dzień dzisiejszy, jeżeli chcemy zostać położną, no to wybór jest taki, że trzeba zdawać na Akademię Medyczną, tudzież Uniwersytet Medyczny.

Czyli trzeba być magistrem?

Nie, to są studia dwustopniowe, licencjat i później można magisterkę zrobić. Natomiast po licencjacie podchodzimy do… Mamy egzamin licencjacki naukowy i podchodzimy do egzaminu praktycznego, zawodowego. I po licencjacie już normalnie, jak zda się te obydwa egzaminy, ma się prawo do wykonywania zawodu położnej.

Jakim się jest jakby… Może, nie wiem, czy jest, bo nie wiem w ogóle, jak się zaczyna w zawodzie, jest jakiś konflikt z lekarzami? Ta wiedza wasza położnicza gdzieś się różni od lekarzy, czy to jest jednak mocniej nazywane współpracą?

Wiesz co…

Nazywane współpracą, a jest konflikt?

Wiesz co, to powinno  być współpracą, my musimy rozumieć, gdzie jest zakres naszych kompetencji, ponieważ położna jest od fizjologii, ona  jest od prowadzenia ciąży fizjologicznej i prowadzenia porodu fizjologicznego. Zarówno w warunkach domowych, jak i w warunkach szpitalnych. Od zawsze tak było, że kobietą zajmowała się położna, jeszcze jak cofniemy się do historii położnictwa, natomiast przyszedł taki moment w historii, związany również z inkwizycją [śmiech], że zaczęto tą wiedzę kobietom wykradać, położnym, no i w toku ewolucji poszło to bardzo w kierunku zmedykalizowanym, opiekę nad kobietą w ciąży fizjologicznej, czyli w stanie naturalnym dla kobiety, przejęli lekarze. Zaczęło się to położnictwo w latach ’60, ’70 bardzo medykalizować. Kobieta zaczęła być takim trochę przedmiotem porodu, który nie ma pojęcia na temat swojego ciała i ważniejszy jest każdy inny, kto się wyuczył położnictwa, a nie ona sama, jej potrzeby nie miały znaczenia. To też jest pokolenie naszych mam, gdzie nie było można mieć partnera na sali porodowej, wybrać miejsca narodzin. Generalnie trzeba było leżeć, żadnego planu porodu. No i poród wydawał się być zagrożeniem życia dla kobiety. Podchodzono do bardzo aktywnego sposobu prowadzenia porodu, ale ten aktywny sposób prowadzenia porodu nie jest rozumiany jako poród aktywny, tylko poród po prostu pędzony medyczny, przyspieszany lekami, znieczulany. No i teraz powolutku, powolutku, pod siłą naporu kobiet tak naprawdę i też położnych, które chcą wspierać tą fizjologię, idziemy w tym kierunku, też powstał standard opieki okołoporodowej, że położna jest niezależną specjalistką ponownie. Jest odpowiedzialna za fizjologię, tak jak się to dzieje w krajach skandynawskich, gdzie kobiety rodzą praktycznie… Większość kobiet rodzi w domach, naprawdę muszą być bardzo chore, żeby rodzić na terenie szpitala. I całkowitą opiekę, od momentu zajścia w ciążę, nad kobietą sprawuje położna. Jeżeli ona wychwyci nieprawidłowości w przebiegu ciąży, ta ciąża przestaje już podlegać fizjologii, no to wchodzi wtedy kategoria opieki lekarskiej. Jest tak zwana…

Czyli nazwałbym to, jak trwoga, to do lekarza?

Wiesz co, to jest chyba tak, jak trochę u was w zawodzie fizjoterapeuta, ortopeda.

Czyli jak jest? [śmiech]

[śmiech] Mam wrażenie. Coś jeszcze mi uciekło, miałam w tym temacie powiedzieć… A właśnie. Jest takie określenia bardzo pięknie  pokazujące sytuacje „położnictwo położnych, położnictwo lekarzy”. My, jako położne, z angielskiego midwifery, a lekarz ginekolog z angielskiego jest to obstetrics. Sama nazwa pokazuje inne zupełnie skupienie, my się skupiamy na fizjologii i skupiamy się na wspieraniu, budowaniu też kobiety w tym podejściu do ciąży, do porodu. Nie tylko elementy medyczne są dla nas istotne, ale również te poza medyczne.

Dobra. Zaczęłaś jeszcze mówić, że byłaś w świecie fitness.

Tak.

Co tam robiłaś?

Byłam instruktorem fitness. [śmiech]

I to zajęcia grupowe?

Zajęcia grupowe, klasyczne takie, jak ja to teraz określam, nie ujmując nikomu, ale machanie nóżką w lewo, w prawo. No też był taki boom wtedy na ten… Jak ten fitness ruszył.

To też jest potrzebne, nie.

Tak, też jest to potrzebne. Było też jedno pytanie na Instagramie o to, czy jeżeli ktoś ćwiczy fitness, crossfit, to będzie miał problem z urodzeniem.

Ja tu zobacz, ja mam pierwszy raz kartkę przygotowaną…

A widzisz.

Z samymi pytaniami. Bo jedno pytanie jest takie, że nawet ja nie rozumiem. Ale zadam ci je później.

Dobra.

To jest na to czas i do tego sobie jeszcze wrócimy. Twoje pytania też gdzieś tam, jak będziesz pamiętała, to gdzieś w trakcie będziemy odpowiadać.

Tak.

Dobra, ten fitness. To co ty tam robiłaś, gdzie pracowałaś, jak fitness woman?

Wiesz co, w warszawskich klubach fitness, między innymi to był Hotel Sheraton, Hotel West Inn, jeszcze słynny wtedy Fitness Club w Warszawiance i takie zwykłe, osiedlowe, mniejsze kluby fitness.

Potem, w twojej głowie rodzi gdzieś się pomysł stworzenia własnego konceptu, trenuj z położną?

Znaczy wiesz co, ja jakby…

Czy ktoś ci pomógł w tym?

Ja to doświadczyłam w swojej ciąży i tak zobaczyłam, że nie do końca mi gdzieś tam to pasuje, taki rodzaj treningu. Oczywiście każdy jest inny, tak, więc na to też trzeba spojrzeć, tak naprawdę w tych wszystkich treningach my musimy mieć pewien balans i równoważyć zarówno napięcie, jak i rozluźnienie. No i właśnie tak, po styczności ze swoją ciążą, ze swoim porodem, później praca w szpitalu i praca z innymi kobietami mi to pokazało, że ten poród potrzebuje trochę innych elementów w przygotowaniu, niż tylko takie zajęcia typu aktywna mama, gdzie my tam trochę z handelkami, troszkę w prawo, troszkę w lewo. Musimy pójść troszkę głębiej mentalnie, czuć to ciało, potrafić się rozluźnić, kiedy tego wymaga, potrafić się zaktywizować, kiedy to jest potrzebne. Bo poród najczęściej potrzebuje trochę innych rzeczy, niż czas ciąży. Jest dużym napięciem, więc my już nie możemy generować dodatkowego napięcia, tylko potrzebujemy tym ciałem uwalniać.

Teraz pójdźmy troszkę, bo dużo osób tutaj, które panią ogląda i tutaj pewnie też jest związane ze sportem, na ile sport, czy aktywność fizyczna pomaga  w porodzie, a na ile to przeszkadza?

Wiesz co, jakby…

Ja mam kilka swoich doświadczeń, o których za chwilę powiem, ale tak myślę, żebyś…

Tak, tak. Wszystko zależy, co znowu rozumiemy w tym woreczku, w haśle sport. Sport i ćwiczenia. Dlatego też czasami jest tak, że nie wszyscy lekarze jakby rekomendują tą aktywność fizyczną, ponieważ oni nie wiedzą, na jaki rodzaj ćwiczeń, jakiego rodzaju aktywności fizycznej kobieta uczęszcza. Celem aktywności fizycznej w ciąży jest z jednej strony jakby rehabilitowanie tych zmian, które się pojawiają w okresie ciąży, które są fizjologiczne w układzie ruchowym, ale też w poszczególnych innych układach, a drugim celem jest przygotowanie do porodu.

Dobra, okej. To teraz…

I badania jasno pokazują, amerykańskie [śmiech]…

Amerykańskie? [śmiech]

I wszystkie, amerykańskie, bo przecież zawsze trzeba to powiedzieć w wywiadzie, że badania pokazują. Nie, jednak faktycznie widać, że jeżeli ta aktywność jest dobrana optymalnie do potrzeb ciąży i kobiety i jakby wspiera przebieg ciąży, buduje też świadomość tego, co się dzieje w oddechu, tego co się dzieje w dnie miednicy, w ruchomości miednicy, czy ja czuję tą miednicę, czy nie, faktycznie te ciąże przebiegają dla kobiet lżej i poród też przebiega dużo lepiej. Ale znów musimy się zastanowić, jaki to jest rodzaj aktywności.

Ja spotkałem się z kilkoma przypadkami takimi, że kobiety, które ćwiczyły, które naprawdę dużo ćwiczyły i mają długą historię i wyglądają dobrze, bo są instruktorami też uczą gdzieś inne osoby, miały trudny poród, ponieważ miały za duże napięcie, nie wiem, na miednicy, czyli też za dużo ćwiczeń to też źle?

Znów, zależy jakich ćwiczeń. [śmiech] Będę cię męczyć.

Okej. A teraz…

Bo nic nie jest czarno białe, tak.

To w tym podcaście chyba najczęstsze słowo, które pada, to jest właśnie, zależy.

Tak.

To od czego zależy?

Od czego zależy, od tego, jaki był ten trening. Jeżeli ona ćwiczyła tylko formy wzmacniające, kontrolujące ciało, w pewien sposób też obciążające…

A tak się mówi, napnij mięśnie, napnij kegla, nie.

Tak, napnij kegla, napnij, zassaj, pociągnij, wyżej, mocniej, silniej… No to generalnie, to nie oznacza, że będziesz miała trudny poród, ale jeżeli przychodzi czas ciąży , wprowadź zupełnie inny rodzaj treningu, naucz się rozluźniać to ciało, rozluźniać wydechem. My jesteśmy nauczeni tego, że wydech zawsze powoduje co? Napnij. Napnij powłoki brzuszne, kol, napnij dno miednicy, a w porodzie wydech ma spowodować zupełnie coś innego. Znowu jest to pokłosie kobiet właśnie, gdzie mówiło się napinaj kegla, słynnego w cudzysłowie oczywiście mówiąc, podczas seksu. I teraz my w gabinetach rehabilitacji uroginekologicznej zbiera się mnóstwo kobiet, które trzeba oduczyć tego wzorca, bo to nie o to chodzi. Więc okej, jeżeli trenowałaś formy crossfit, formy fitnessowe, wprowadź więcej ruchu przeciwstawnego do tego, co robiłaś. To może być też trudne dla naszej głowy, bo ja potrzebuję kontrolować mocno, silnie, kocham taki rodzaj pracy z ciałem, ale znów, poród potrzebuje spokoju, rozluźnienia, uwalniania, a nie… Jakby ja walczę z mitem, że poród to jest maraton.

Okej. Że walczysz, czy chcesz, żeby był maratonem?

Nie, nie chcę, żeby był maratonem, walczę z tym mitem, że poród to jest maraton. Dlatego, że znów, tak jak wracamy, potrzebujemy puszczenia, wydechu, rozluźnienia, świadomości, a nie kontroli ciała. A my czasem to mylimy ze sobą.

To do czego byś porównała poród? Jak nie do maratonu?

Poród? Do czego… Do ogromnej pracy z umysłem.

Okej. [śmiech]

[śmiech]

Wiem, skąd to się wywodzi, jakby dlatego…

Która wpływa na to, co się dzieje z ciałem, umiejętności poddania się. Bo nie możemy walczyć z porodem, nie możemy go kontrolować jako kobiety rodzące, bo po prostu będziemy na niego wpływać w sposób dość negatywny. I to jest ten cały trud, że my w treningu czasami jesteśmy bardzo kontrolujące. Warto te formy przepleść…

Wolisz tam liczyć, nie, chcemy wiedzieć, ile, jak i gdzie…

Tam liczyć, napinać, trzymać, jeszcze ile dopiąć, ile tam 30 procent brakuje mi napięcia w tym mięśniu… Dlatego na przykład to, co my tutaj robimy w Fizjo4Life na zajęciach, bardzo często…

Już nie reklamuj…

Ćwiczenia kontrolujące, bo też tej kontroli, jednak w ciąży trochę potrzebujemy pod kątem stabilizacji, przeplatać ćwiczeniami puszczenia, ruchu flow, ruchu miękkiego, puszczenia na wydechu, zobaczenia co się dzieje z moimi mięśniami dna miednicy na wdechu, co się dzieje na wydechu. Płynność…

Czyli nauczyć się kontroli? To jest zadanie?

Nauczyć się, z jednej strony kontroli, a z drugiej strony odpuszczania.

Okej. To wybierz najgorszy ruch dla ciężarnej.

Wiesz co, no najgorszy… Nie wiem, dźwiganie sztang, crossfit, który nie jest zmodyfikowany. Ja jakby jak słyszę o crossficie dla kobiet w ciąży…

Ja też się boję.

To mam na myśli raczej, po prostu trening funkcjonalny, który został źle nazwany.

Żeby się sprzedawał lepiej?

Jakkolwiek. Już nie mówiąc o innych formach. [śmiech]

Okej. A jaki jest ten najlepszy ruch? Jakbyś miała go, nie wiem, z takich znanych, żeby człowiek, który no nie siedzi jakoś strasznie…

Wiesz co, ruch funkcjonalny, trening funkcjonalny, trening flow, trening naturalny. No ten zwierzęcy, który też ostatnio wchodzi coraz bardziej na salony sal ćwiczeniowych i joga dla kobiet w ciąży. Pilates, ale pilates, który jest stricte modyfikowany pod potrzeby kobiety w ciąży.

Tak, bo w pilatesie jest napinanie.

Tak, tam jest znowu napnij, aczkolwiek też przy pewnych nawet w codziennym trybie życia, kobieta w ciąży, kiedy podnosi dziecko, które ma już może wcześniej, nie wiem, schyla się, chwyta coś, też musi potrafić się zaktywizować, czyli znów idziemy do balansu, a nie do jednej formy.

Na ile ten, jakby nie wiem, jakby pilates i myślenie o tym, czy jednak kobieta nie powinna się… Im więcej wie na temat od porodu, im więcej jakby jest świadoma i więcej, nie wiem, ty, czy…

Im więcej wie, czy więcej jest świadoma?

No to dobre pytanie rzeczywiście jest, ale jednak może, im więcej… Dobra, zacznijmy od tego. Im więcej wie na temat porodu, nie jest jej potem trudniej, że ona wszystko chce znowu kontrolować jako kobieta XXI wieku, która kontroluje, która chce mieć, nie wiem, władanie firmy ble, ble, ble… I ten taki trochę pęd, który każdy dzisiaj z nas gdzieś ma? I ona potem tak samo ten poród chce kontrolować. Czy to nie jest problem?

Znaczy to jest problem. My w ogóle chcemy dzisiaj wszystko kontrolować, patrząc na aplikacje, zegarki na rękach, które liczą wszyściusieńko…

Mam teraz, pokazałbym, ale muszę się ruszyć.

I no właśnie, teraz tak, generalnie poród nie chce, żeby kobieta go kontrolowała, dlatego warto się zastanowić , jeżeli zbieram wiedzę na temat porodu, jak ja się do tej wiedzy mam. Co wiedza na temat porodu, fizjologii porodu, tego, jak on przebiega, czego potrzebuje, tak, czyli znowu puszczenia ciała, trochę pozwolenia sobie na bycie zwierzęcym człowiekiem, co we mnie to powoduje. Bo jak we mnie powoduje to ojej, nie podoba mi się to, nie chcę, nie akceptuję tego, no to też trzeba z tym elementem pracować. Może właśnie poprzez trening, który puszcza, nie potrzebuje kontroli, ale też kontrolę można bardzo fajne przekuć, bo jeżeli jesteś kontrolująca, jesteś niezależna, jesteś właśnie tą taką superhero kobietą, to wykorzystaj to mądrze w porodzie, chociażby pracując odpowiednią techniką w skurczu porodowym, nie wiem, oddechowym. Czyli zamiast iść w lęk, kontrolę, trzymanie, że nie wiem, boli mnie, ja chcę, żeby było po mojemu, skup się po prostu na odpowiednim sposobie oddechu. I masz kontrolę.

A nie lepiej się wyłączyć? Nie jest to tak, że…

Ja nie potrafię.

Natura jest taka, że jednak nie muszę kontrolować, ona sobie poradzi?

Wiesz co, na pewnym etapie porodu i tak nas ciało odłączy, tak. I są tak intensywnym zjawiskiem, że my nie będziemy w stanie go kontrolować, ale to, co się zadzieje do tego bardzo aktywnego etapu porodu, do tych 6-8…

Trzeciej fazy?

No, tu mówimy o tym momencie przejścia, niektórzy go określają momentem kryzysu, gdzie ósmego centymetra, gdzie już zupełnie, zupełnie jakby, no nie mamy trochę wpływu na to ciało, to się dzieje samoistnie, ale do tego momentu, możemy iść w miarę bardzo świadomy sposób, kontrolujący, bądź właśnie współpracujący. Ja zawsze mówię, że matka, dziecko i skurcz porodowy to jest zespół, który ma ze sobą współpracować.  Zespół, który ma ze sobą współpracować. No i dziecko z tym skurczem współpracuje najczęściej, tylko pytanie, co mama robi w skurczu. Ja trochę mam taką potrzebę w życiu, żeby może nie zaprzyjaźniać kobiety ze skurczami, ale nauczyć je współpracować.

Trochę mało czasu na to jest. Żeby się zaprzyjaźnić.

No znowu zależy od mnóstwa rzeczy…

No tak, ale 12, 24 godziny, dłużej ten poród no rzadko, żeby trwał, żeby te skurcze trwały dłużej, nie?

No dlatego czasem przygotowanie do porodu… No właśnie to wszystko się rozbija o to, że jak ja się mam do zjawiska porodu. Ja ostatnio mam bardzo dużo dziewczyn, które jak zaszły w ciążę, pierwsze co się pojawiło w głowie, ja chcę cięcie cesarskie. Po czym, pojawia się drugi trymestr, pojawiają się ruchy dziecka, zaczynają się tą ciążę zupełnie inaczej odbierać i pojawiają się myśli na temat porodu naturalnego. I nawet ta kobieta jest często zaskoczona, jejku ja nie wiem, co się ze mną stało, ja zaczynam myśleć o porodzie.

Czy każda kobieta ma, według ciebie, powinna przejść taką jakąś szkołę… No szkoły rodzenia, okej, są lepsze, gorsze, ale coś więcej powinny przechodzić? Tutaj właśnie jakby to, co powiedziałaś i to, co ja też gdzieś tam mówię, żeby wyłączyć się? Niech się dzieje, co się dzieje?

No właśnie, to też może być…

Czy my chcemy mieć tutaj dużą wiedzę, bo my chcemy…

Nie, nie chcemy mieć dużo wiedzy, chcemy mieć bardzo dużo zaufania do swojego ciała, ale też trzeba mieć tą wiedzę, która nam pozwoli zrozumieć, o co chodzi  w porodzie. Natomiast my nie chcemy być w porodzie przeedukowane, tylko świadome. Czyli ja zawsze mówię na przykład w szkole rodzenia, słuchajcie, ja nie chcę, żebyście pamiętali, że pierwszy okres ma 10 cm, drugi okres drugi porodu trwa tyle czasu…

To nie dla was wiedza, nie, to już specjaliści mają…

Nie, tylko ja chcę, żebyście wy wiedzieli, z czym się to wiąże i jak się wy do tego macie, po tych informacjach i co wy możecie w tych etapach porodu ze sobą zrobić i jak możecie na niego wpływać.

Tak czekam, czy już skończyłaś myśl. [śmiech]

No i niektóre osoby wychodzą z takim poczuciem ojejku, no to faktycznie, wiesz, to jest takie dość intuicyjne, nie, ja tak czuję, że to jest do zrobienia, a inni na tej samej sali, którzy dostają te same informacje, no otwierają oczy i tak, ojej. I to jest, ja zawsze też porównuję to do sytuacji, słuchaj, jakbyśmy zrobili teraz wykład na temat seksu, aktu seksualnego, zwłaszcza dla osób, które nigdy tego seksu jeszcze nie uprawiały, to połowa z tych osób by powiedziała, to jest nie do wykonania. Dlatego też nie można za bardzo tego porodu tak omawiać od strony stricte technicznej dla kobiety, tak mi się wydaje, bo może to spowodować duży też lęk, przekonanie, że ja w ogóle nie jestem w stanie tego zrobić. Są położne, które mówią, jak kobieta przyjeżdża do porodu, pytają, była pani w szkole rodzenia? Tak nie wiadomo, co powiedzieć, bo na przykład nie była, a położna mówi, bo mam nadzieję, że nie. Albo proszę zapomnieć o wszystkim, czego się pani w tej szkole rodzenia dowiedziała. No by mamy różne przekonania na temat porodu, średnio zachodzimy w ciążę w wieku tam plus minus około 30 roku życia i pytanie, co przez te 30 lat na temat porodu my słyszałyśmy, co do nas docierało, co…

Przeważnie tragiczne historie.

Tak, jakie przekonania świadome, nieświadome zostały w nas wbudowane. My  w ogóle o tym najczęściej nie myślimy do momentu, kiedy do tej ciąży nie dojdziemy.

Bardzo łatwo przechodzisz do tematu seksu.

Tak.

Skąd ta łatwość?

Nie wiem. [śmiech]

[śmiech]

Z życia. [śmiech]

Czyli doświadczenie? Nie no, nie każdy mówi publicznie…

Słuchaj, to tak jakbyśmy mówili o oddychaniu, no dlaczego bym się miała wstydzić rozmawiać o oddechu?

Bo to bardziej intymne.

Oddech też jest bardzo intymny.

Może być, ale nie dla każdego jest.

Tak.

Dobra, to…

Znaczy wiesz, to jest naturalny element naszego życia, tak. I on się bardzo wiąże myślę w ogóle ze wszystkim w naszym życiu, bo jeżeli nie działa tak, jak powinien, nie daje nam satysfakcji, bywa, że bywa bolesny, no to jest przyczyną, myślę, że jest przyczyną frustracji większych bądź mniejszych w życiu.

Bo taki mamy rynek? Bo tak jest ta owiana tym ten seks? Bo myślę, że przez ten seks…

Nie, bo seks jest przyjemnością po prostu. I takim powinien być…

Ma być, ale nie zawsze jest.

Tak, no właśnie dlatego to też jest informacja, że taki seks powinien dawać przyjemność. Którą rozumiem w różny sposób.

Co, jeśli nie daje?

Słucham?

Co, jeśli nie daje?

Jeśli nie daje, no to znów warto skorzystać z pomocy specjalisty. I tutaj bardzo fajnie naprzeciw, poza takimi klasycznymi formami, jak lekarz seksuolog, czy psycholog seksuolog, fizjoterapia uroginekologiczna, która no pojawiła się u nas w Polsce to nawet nie jest całe 10 lat, żeby popracować z tym, co się dzieje w aspekcie oddechu mięśni dna miednicy. Bo znów, czasami problem nie jest związany z aspektem psychosomatycznym seksu, znaczy psychicznym seksu, emocjonalnym, tylko wiąże się ze spięciami, które mamy nagenerowane w mięśniach dna miednicy, w mięśniach powierzchownych dna miednicy w warstwie tej kroczowej. I tutaj tylko nam zostaje pomoc rehabilitacji.

Kiedyś takie fajne zdjęcie wrzuciłaś gdzieś na swój profil, porównanie szyjki macicy do gardła. To jest tak, że jak mamy zaciśnięte gardło, to mamy zaciśniętą szyjkę macicy?

No tutaj gardło, mięśnie okrężne ust, krtań, szyjka macicy, mięsień dna miednicy, warstwa powierzchowna, jak popatrzymy tak, w dużej mierze jest to ze sobą powiązane, zwłaszcza widzimy to w porodzie, ale widać to myślę w seksie. Jeżeli jest dużo napięcia, zaciśnięte zęby, zaciśnięte usta, taki kontrolujący wyraz też napięty twarzy, no to myślę, że… No nie powiem, że zawsze tak jest, ale dość często te napięcie w dnie miednicy może być podniesione.

No i znowu mamy pracować tym oddechem, tym wszystkim, o to, jeśli… Jakie są jeszcze inne sposoby? Domowe, nazwijmy to, ze dwa. No może jeden.

Domowe? [śmiech] No to wiesz, to praca domowa, jaką zada ci fizjoterapeuta, ale znowu można skorzystać po prostu, to też zależy od rodzaju pary, ale no trochę się pobawić z tym naszym partnerem w takie rozluźnianie podczas seksu.

to mi chodziło.

Techniki masażu per vaginum, przecież no nasz partner też się może nauczyć. Nawet możemy na tą wizytę do fizjoterapeuty uroginekologicznego, czy osteopaty, pójść razem. Także to nie jest jedna wizyta w tygodniu u rehabilitantki osteopatki uroginekologicznej, która pracuje, rozmasowywuje nas mięśniowo, powięziowo w gabinecie, tylko to też warto praktykować, bo to też może być fajny element poznawania siebie z parą. Druga rzecz, rozmowa o seksie, o swoich potrzebach, oczekiwaniach, a to jest bardzo trudne w Polsce. [śmiech]

No jest, ale myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Myślę, że…

Idziemy w dobrym.

Dużo się zmienia i…

Aczkolwiek patrz, że my patrzymy ze swojego trochę też poziomu.

Wiem, gdzie my siedzimy, nie.

I działki, w której pracujemy. Ale tak jak wyjdziesz w Polskę, wyjdziesz do ludzi, ja widzę w szkołach rodzenia. U nas akurat ten temat, ja tego nie prowadzę, tylko prowadzą dziewczyny fizjoterapeutki uroginekologiczne i z jednej strony, jak o tym wszystkim mówią, to jest zaciekawienie, ale też jest takie podśmiechiwanie się, zaskoczenie czasami. I jest ogromne zapotrzebowanie nadal na tą wiedzę. Wiesz, jak ja patrzę na swojego Facebooka, to ciągle widzę oj, znowu ktoś pisze o dnie miednicy, przecież to już jest takie wiadome, ale ja na tym Facebooku mam swoje grono…

Stałych.

Stałych znajomych, którzy się tym zajmują.

I trochę nowych, nie.

Ale też jakby wybieram te strony, lajkuję, które tylko o tym mówią, więc mi się wydaje, patrząc tak z pozycji trochę kreta, nie orła, że już wszyscy o tym dnie miednicy mówią, wszyscy mówią o tym seksie, o tym oddechu, a się okazuje…

Że wszyscy już wiedzą.

Że nie. Że nie.

Co jest fizjologicznym porodem?

Poród, który dzieje… Fizjologicznym i porodem siły natury jest poród, który dzieje się samoistnie o czasie, nie wprowadzamy tam żadnych leków, które wzmacniają czynność skurczową, leków farmakologicznych, które znieczulają tą czynność skurczową, kończy się naturalnie, samoistną czynnością skurczową z dzieckiem w stanie dobrym, jest porodem dobrym też dla kobiety.

Jest takie tabu, znaczy tabu… Może nie tabu, może jakieś… No to jest pytanie, no ale znowu, czy bo w tej fizjologii porodu mieści się nacięcie krocza? Czy to jest okej, czy my chcemy tego unikać jednak, czy my chcemy… Czy jednak bezpieczniej jest to zrobić?

Wiesz co, no tak, znowu…

To jest jedno z pytań, które gdzieś tam było.

Tak, pokłosie naszych matek, to jest pokłosie kobiet, które były rutynowo nacinane, trzeba, czy nie trzeba, z faktu zajścia w ciążę, trzeba było naciąć krocze.

Mówisz o porodzie, nie przed?

Tak, w porodzie. Teraz wygląda to w ten sposób, już od wielu, wielu lat i znów wywalczyły to sobie kobiety i badania, że staramy się to krocze rutynowo chronić. Dlaczego? Dlatego, że każde nacięcie jest większym urazem, niż pęknięcie. Duża statystyka pokazuje, że większość pęknięć, to są pęknięcia pierwszego stopnia, otarcia skóry, śluzówki, natomiast nacięcie krocza jest to nacięcie, które zahacza o warstwę powierzchowną mięśni dna miednicy, więc siłą rzeczy robiliśmy rutynowo kobietom większe urazy, niż mogły je mieć. I druga rzecz, jak jest nacięcie, to jest też szycie. Oczywiście przy pęknięciu też, ale przy takim nacięciu, które zahacza o mięśnie powierzchowne, jeżeli szyjemy, to może się wytworzyć bliznowiec. I większym problemem dla kobiety może być nie sam fakt nacięcia, tylko to, że jest ten bliznowiec, który będzie powodował później znów dolegliwości w życiu na przykład seksualnym. Czy też wiemy, jak blizna może  wpływać na dolegliwości w obszarze kręgosłupa. I druga istotna rzecz, są sytuacje, kiedy trzeba to krocze naciąć, stricte wskazania medyczne w trakcie porodu, chociażby kwestia tutaj tętna dziecka. Więc rutynowo chronimy, ale trzeba też pamiętać o tym, że nacięcie nie zawsze jest problemem i ochrona krocza, czy nacięcie krocza, nie zawsze jest ochroną mięśni dna miednicy. I my o tym zapominamy. Dlatego, że krocze to jest warstwa powierzchowna, a poród zaczyna się w najgłębszej warstwie mięśni dna miednicy, najbardziej pracującym mięśniem jest właśnie dźwigacz odbytu i mięsień poprzeczny głęboki krocza. I może być tak, że będziemy mieć krocze ochronione na warstwie powierzchownej, ale i tak będzie problem. I to, co tutaj też w gabinetach rehabilitacji przecież u fizjoterapeutki uroginekologiczne mają ogromną styczność z kobietami po ochronach, które też mają problem z dnem miednicy, bo będzie też na to wpływał sam poród, ale też sposób prowadzenia tego porodu.

Ale też, moim zdaniem, czasami warto naciąć, żeby nie doszło do jakichś wielkich uszkodzeń, czy to…

Wiesz co, bywają takie typy krocz, które będą nacięte, a i tak mogą jeszcze pęknąć.

Okej.

Więc to jest sytuacja, my możemy powiedzieć statyki, ale tak naprawdę to jest…

Nie lubię.

Ja też nie lubię. Dlatego, że żadna kobieta nie jest statystyką, tak jak każda ma różną twarz, tak ma różne krocze. I różne dno miednicy. No nie ma się co oszukiwać, tak to działa. Dlatego to… To też weź pod uwagę, że to stawia położne w bardzo trudnej sytuacji, bo są jakieś mody w położnictwie, a położna stara się patrzeć jednak indywidualnie. I to ona widzi to krocze w tym momencie porodu, kiedy ono się opina na główce dziecka, jak ono się zachowuje. Bo z jednej strony okej, nie ma wskazań medycznych do nacięcia krocza, jak tętno dziecka, ale widzimy, że to krocze trzyma, tak, ono jest w bardzo dużym napięciu. Nie było przygotowywane, nie było świadomości, jakby pracy z tym kroczem, tego, czego wymaga od kobiety poród z ochroną krocza, a trochę tez wymaga współpracy z położną. I trochę wymaga też cierpliwości ze strony mamy. Więc znowu, czasem jest tak, że jest taki typ krocza, który trzeba będzie naciąć, ale ja nie mogę tutaj powiedzieć, co jest lepsze, bo będzie to stricte zależało od danej sytuacji…

Ale o tym kobieta dowie się na porodzie? Nie zbadasz tego przed? Czy zobaczysz to, czy widzisz coś…

Znaczy dla mnie, wiesz co, ja bym się nigdy nie podjęła powiedzenia kobiecie w gabinecie, słuchaj, wiesz co,  jest takie to twoje dno miednicy, krocze jest napięte, ty nie urodzisz, albo na pewno pękniesz. No w życiu bym sobie na to nie pozwoliła, ponieważ naprawdę różne sytuacje się dzieją. Druga rzecz, w porodzie jest odpowiednia gra hormonalna, która też wpływa na tą tkankę krocza. To tak, jak mówimy, wiesz, o masażu, masaż krocza wykonuj przed porodem, ale zupełnie inaczej ten masaż krocza dzieje się, kiedy my sobie siadamy i mechanicznie, jest 15, mam 10 minut na mały masaż krocza [śmiech] i go wykonuję, a inaczej na przykład, kiedy wykonujemy ten masaż, kiedy jest też podniecenie seksualne, bo pojawia się zupełnie inna gra hormonalna, praca tkanki, nawilżenie.

Najtrudniejszy poród, jaki odebrałaś? Jaki miałaś?

Położna nie odbiera porodu. Przyjmuje.

To jaki przyjęłaś?

Wiesz co, jakoś no ja nie mam olbrzymiego doświadczenia, w swoim życiu miałam styczność z 80 porodami około i jakoś tak wyszło, że naprawdę nie miałam trudnej sytuacji, takiej położniczo. Nie wiem, no gdzieś ta fizjologia się przy mnie pojawiała, natomiast jako studentka widziałam sytuacje bardzo trudne, z którymi bym nie chciała mieć styczności. Natomiast te porody, które ja przyjmowałam, z którymi byłam, no to głównie fizjologiczne porody, więc… Bardziej tu mogę powiedzieć o zachowaniach kobiety.

Okej, też fajne.

Że one mogą być trudnymi dla mnie zachowaniami.

Może nie obrażą się, może cię nie słuchają…

Nie, że pod kątem jakby wiesz, przebiegu fizjologii porodu, poród pięknie fizjologicznie przechodzi, ale kobieta na przykład i tak go tak nie doświadczała, padały hasła koszmar, masakra. A poród krótki, fizjologiczny, z ochroną krocza, czasami w pozycji wertykalnej i po prostu człowiek patrzy i nie rozumie. Przecież miałaś przepiękny poród. Nie, to było najgorsze doświadczenie w moim życiu.

I co, nie ma drugiej ciąży? Czy…

Nie wiem, co jest później. [śmiech] Dlatego myślę, że czasem bardziej zaskakujące bywają te zachowania kobiet, jak kobiety też do porodu podchodzą. Wiadomo, że w porodzie kobieta się może w specyficzny sposób zachowywać, że to jest zjawisko bardzo dla niej intensywne, ale to też właśnie ma się do tego, jak ja się miałam do tego porodu dużo, dużo wcześniej. My nie zapominajmy, że w porodzie też jest dziecko, które jest tak samo ważne, jak matka i potrzebuje współpracy z matką, a nie walki, braku zrozumienia.

Masz dużą wiedzę na temat tego porodu, a twój poród jak przebiegł? Twoje dwa porody.

Wiesz co, ja miałam ostatecznie porody szpitalne, ale nadal uważam, że były to porody domowe, chociaż były w ścianach szpitala. Znaczy miałam stan umysłu porodu domowego, podłóg, ścian, które tam były. Wiesz co, pięknie, ja bym chciała jeszcze rodzić, rodzić, rodzić, tylko, że nie wychowywać tych maluchów. Chociaż też miałam w porodzie, w pierwszym zwłaszcza, taki pomysł mi się pojawił w tym, co czułam bardzo intensywnie, że sobie tak pomyślałam, w trakcie tych skurczy porodowych, taka myśl mi się pojawiła, wszystkie te moje idee, po co ja myślałam o tym porodzie naturalnym, trzeba było pójść, nie wiem, szybko znieczulić ten poród, żeby tego nie czuć. Pojawi mi się faktycznie taki kryzys…

Czyli taki kryzys jest normalny? Nie należy się go bać?

Nie należy się go bać, to jest element porodu. Znaczy niektórzy określają go, jako kryzys ósmego centymetra, ja nie do końca lubię to określenie, bo ono wpędza już na stracie kobietę w takie poczucie: będziesz miała kryzys, będzie ci trudno. Wolę określenie stan przejścia, czyli jest to moment intensywny, kiedy my tracimy kontrolę nad ciałem, możemy mieć wrażenie, że w ogóle jesteśmy w jakimś stanie odmiennej świadomości, taką totalną kontrolę nad nami przejmuje nasze ciało, mogą się pojawić wymioty, może się już pojawiać uczucie popierania na tym etapie porodu, może się pojawić lęk. Lęk egzystencjonalny. I on jest potrzebnym lękiem, bo wyzwala adrenalinę, którą my potrzebujemy do parcia. Więc dla mnie ten moment ośmiu centymetrów raczej nie jest kryzysem, tylko był momentem, kiedy mi się pojawiło takie uczucie w głowie, o ja się chyba też teraz rodzę jako matka. Ja wychodzę z tej skorupki kobiety- kobiety, przeistaczając się w kobietę- matkę. I teraz do wyboru, dlaczego są takie określenia i takie na to zjawisko, no już myślę każdy sobie musi sam odpowiedzieć.

Najtrudniejsza sytuacja na szkole rodzenia? Dla ciebie, jaką przeżyłaś?

Na szkole rodzenia…

Było coś, czy jednak w szkole rodzenia to takie zgrupowanie ludzi, którzy raczej nie uzewnętrzniają się strasznie.

Wiesz co, chyba nie, ja widzę, że raczej potrzebują słuchać, jednak jest opór do mówienia. Z drugiej strony mi też zależy przekazywać wiedzę ze świadomością dla uczestników szkoły rodzenia. No nie prowadzę szkoły rodzenia, zresztą sam byłeś, w nurcie uzewnętrznijmy się, wypiszmy, że poród może wiązać się z trudnymi emocjami. No ja też taka nie jestem, tak, żeby usiąść w kółku i mówić, tak, poród może być trudnym zjawiskiem, może być trudnym zjawiskiem, może być intensywnym zjawiskiem, później wypisz to na flipcharcie, podsumuj to, to nie jest mój styl pracy, ja nie…

To też u ciebie zauważyłem, jakby na szkole rodzenia, jak byłem, no to jest to, że ty nie dajesz gotowych rozwiązań, tylko dajesz możliwości, a ty masz wybrać.

No tak, bo to my mamy wziąć odpowiedzialność za swój poród, jako para rodząca, to my powinniśmy usiąść i przemyśleć, jaki poród, w naszym mniemaniu jest dla nas porodem dobrym. Czego my chcemy w tym porodzie. Na tej podstawie też wybrać odpowiednie miejsce narodzin, czasem też niektórzy wybierają położną swoją do porodu, jako opiekę indywidualną. Dlatego też potrzebujemy mieć wiedzę o porodzie, żeby dobrze wybrać, a nie czasem iść z marszu i być zaskoczoną, bo wybrałam na przykład miejsce narodzin to, które wybrała moja koleżanka, tylko, że ona miała zupełnie inne oczekiwania od porodu.

I potrzeby?

I potrzeby. Dlatego ja mówię zawsze, jakie są plusy, minusy pewnych sytuacji, jakie jest postępowanie standard w Polsce, jaki jest na ten temat evidence-based medicine, czyli wiedza oparta na faktach naukowych, że jeszcze są własne podejścia i własne doświadczenia osób z personelu medycznego i to wszystko jest dość trudne, dlatego to my mamy naprawdę wybrać na przykład to miejsce narodzin, tą opiekę w porodzie, czy opiekę w ciąży, tak jakbyśmy wybierali najlepszą podróż życia.

Powiedziałaś tu, wspomniałaś tu o EBM-ie, czyli tych badaniach naukowych, my tu często rozważamy na temat tego, czy one rzeczywiście są potrzebne i kiedy doświadczenie staje się ważniejsze od EBM-u, czy  w ogóle kiedyś się staje, jak ty do tego podchodzisz, jako położna i pewnie osoba, którą gdzieś cię śledzą, które chcą być położnymi?

Wiesz co, no akurat jeżeli chodzi o aspekty porodu, to evidence-based medicine, badania na temat porodu fizjologicznego evidence-based medicine, są badaniami bardzo pro kobiecie, więc w tym aspekcie mi to bardzo jakby…

Pasuje?

Odpowiada, pasuje, ale nie każdemu może to pasować. Jednocześnie evidence-based medicine pokazuje, że naprawdę kobieta ma bardzo duży wpływ na poród i to, co jest dla niej ważne, żeby był akceptowany i jej decyzyjność i jej potrzeby, a nie tylko jakby suche odniesienie do takich faktów, czy wytycznych. Bo też musimy rozróżniać wytyczne rekomendacje z evidence-based medicine. Dlaczego jest tak, że w porodach domowych, w porodach, nie wiem, w krajach skandynawskich, gdzie naprawdę się wspiera i szanuje tą naturę porodu, nie medykalizuje się go bez potrzeby podkreślam. Dlaczego tam wcale nie ma więcej powikłań, a wręcz jest mniejszy odsetek na przykład problemów z urazami krocza, niż w porodach szpitalnych.

Dlaczego? [śmiech]

No właśnie. [śmiech] Wiesz, no poród jest naprawdę zjawiskiem bardzo takim zewem natury, żywiołem natury i z jednej strony on potrzebuje jakichś odnieść statystycznych, ale z drugiej strony pamiętajmy, że pracujemy z kobietą i z jej emocjami, z jej konstytucją psychiczną. To, co działa u jednej, nie musi działać u drugiej. Znowu mówię w kategorii porodu fizjologicznego. Nie mówię o patologiach i nieprawidłowościach.

Ale kiedy położna ma przejść z tego EBM-u na doświadczenie?

Cały czas, weryfikuje.

Dobra, to w rehabilitacji jest trochę tak, że…

Mam wiedzę i też sprawdzam na ile ta wiedza mi, wiedza i te fakty naukowe evidence-based medicine, działają u tej kobiety. Nie mogę też sobie być w takich klapkach, że tak jest i tego się trzymam, tylko jednak musi być ta otwartość w nas, żeby zobaczyć, że może być inaczej, może mnie zaskoczyć. I myślę, że każda położna to powie, że poród potrafi zaskoczyć nawet położną. Że to nie do końca jest tak, że zawsze wszystko jest czarno- białe. Kiedyś moja ulubiona lekarka, z którą współpracowałam, jeszcze w szkole rodzenia, powiedziała jedno zdanie, które mi zapadło bardzo głęboko, „położnictwo to jest sztuka, a nie matematyka”.

Nie jest tak troszkę, że EBM nie nadąża nad praktyką? Że dopiero, jak to wymyśli ktoś, zanim to zbadamy, to mija dziesięć lat i lepiej…

Jeżeli chodzi, wiesz co, badania evidence-based medicine dotyczące porodu fizjologicznego, to szczerze powiem, że mam wrażenie, że Polska nie nadąża.

Okej.

I teraz też, co ciekawe, bo właśnie powstał nasz standard opieki okołoporodowej mówiący o prawach kobiety w porodzie i aspektach, które powinny być brane pod uwagę. Dlaczego ten standard powstał? On powstał w 2011 roku…

Czyli niedawno.

I był aktualizowany jeszcze, jakby była nowelizacja jego, ponieważ nie nadążamy za wytycznymi WHO i evidence-based medicine.

Jako Polska?

Jako Polska, no bo nie mogę się do innych krajów odnosić i szczerze powiem, że też już widzę, tak jak ty powiedziałeś, że się zmienia, że widać ten nurt, że się zmienia, że kobiety zaczynają brać odpowiedzialność za swój poród. To kobiety tak naprawdę wywalczyły sobie dobry poród, że jest możliwość pozycji wertykalnej, bycia aktywną, że to nie jest to pokłosie kobiet lat ’70, ’80.

Czy można powiedzieć, że położnictwo, nie wiem, dzięki temu, że takie podcasty, jak ten powstają, czy książki, które gdzieś piszesz, czy ten Facebook, czy Instagram, które gdzieś tam też prowadzisz, staje się modne? Staje się na czasie? Staje się fajne?

Ja nie słyszałam, żeby położnictwo kiedyś było modne. [śmiech]

Dzisiaj na pewno się o tym więcej słyszy, niż 10, czy 15 lat temu. Chyba że taki wiek złapałem, że ja zacząłem o tym słyszeć, albo to śledzić.

[śmiech] No może tak, że zostałeś ojcem, więc siłą rzeczy też się z tym związałeś trochę.

Ale nie widzisz większego zainteresowania tematem porodu, położnictwa i jakby modą na ten temat dzisiaj?

Wiesz co, nie, nie widzę. Ale wiesz co, bo mnie to cały czas interesowało, więc jakby… No nie mogę mówić znowu, wiesz, musiałabym się postawić tutaj w naprawdę wysokiej pozycji orła, żeby tak szeroko spojrzeć. Nie wiem, czy statystyki są takie, że jest teraz na przykład więcej kandydatek na położnictwo, ale kandydatek, które chcą pójść świadomie na te studia, a nie na przykład, bo nie dostały się na lekarski, czy na inny kierunek i po prostu chcą ten rok…

Szukają.

Szukają. Szczerze powiem, że nie wiem, jakie są tutaj statystyki. Natomiast no systemowo to też nie jest łatwy zawód. Praca w szpitalu, zwłaszcza położnictwo szpitalne, nie jest łatwym zawodem dla kobiety, która jeszcze nie ma wsparcia ze strony bliskiego otoczenia. Nie jest też zawodem, który no jest odpowiednio opłacalny i systemowo ułożony na tyle, żeby położne mogły więcej czasu poświęcać na kobietę rodzącą, a nie chociażby na papierologię.

Skąd czerpiesz inspiracje? Gdzie się szkolisz?

Wiesz co, ja największe szkolenie dostałam od… [śmiech]

Życia.

Od życia położniczo, od no mogę myślę tak powiedzieć, od mojej mamy. Bo też no tak układałam praktykę w okresie studiów, żeby jak najwięcej czasu z nią spędzać, jeżeli chodzi o aspekty położniczo- porodowe- dyżurowe. Od innych położnych, od kobiet przede wszystkim, które mają doświadczenia i wiedzę na temat porodu olbrzymią. Nie wiem, mnie po prostu poród kręci. Tak samo zjawisko porodu tego, że kobieta może mieć dobry poród, co mi daje dużą siłę, inspirację to, że przygotowuję ogrom kobiet do porodu, nie rodzę z nimi, one rodzą z zupełnie innymi osobami, z różnymi osobami, z różnym podejściem do porodu, z różnymi położnymi, ale później po tych porodach piszą, że to, czego się dowiedziały, to w jaki sposób zostały przygotowane im pomogło i dziękują. I dla mnie to jest największa jakby taka nagroda, ponieważ widzę, że to, co mam do przekazania, działa. Chociaż one stają do porodu z zupełnie na przykład innymi osobami, w różnych warunkach, w różnych sytuacjach te porody też przebiegają, nie zawsze są porodami fizjologicznymi, mogą być zupełnie odmiennym zjawiskiem, niż to, które ona miała wyobrażenie w głowie i działa, pomaga. Przynajmniej na jakimś etapie porodu.

Dużo jest nowych publikacji na temat położnictwa w Polsce? To ten rynek gdzieś książek, nie wiem…

A mówisz o naukowym, czy o takim…

No taki dla ciebie, żebyś ty mogła to przeczytać, jako specjalista w danym temacie i mogła…

Wiesz co, dużo jest publikacji, ale zagranicznych i myślę, że dziewczyny, które są na przykład studentkami powinny przede wszystkim tam szukać. Tam szukać, ale oczywiście też no musimy się trzymać publikacji polskich, wytycznych polskich, no bo trzeba umieć to ze sobą w mądry sposób łączyć.

Przecierasz szlak gdzieś innym w tych tematach?

Nie czuję, ja nie mam potrzeby… Robię swoje, to co mi daje satysfakcję, na razie po urodzeniu Leona nie wróciłam do szpitala i pewnie jeszcze trochę nie wrócę.

Chcesz? Planujesz?

Chcę być z porodami, chcę przyjmować porody kobiet, ale to jeszcze potrzebuję chwilę czasu.

Nie dostajesz zarzutów, że napisałaś jedną książkę, za chwilę będzie druga, o czym będziemy rozmawiać jeszcze później…

No dostałam wiele zarzutów, łącznie z tym, że jak mogę napisać książkę o porodzie, nie spędzając 30 lat na sali porodowej.

No właśnie. Odbij piłeczkę.

Ale nie wiem, czy zauważyłeś, że ja w tej książce nie uczę położnych, jak mają pracować, zupełnie. Ja po prostu mówię o porodzie, zresztą to było napisane we wstępie książki, że książka jest napisana dla kobiet i to zwłaszcza dla kobiet, które rodzą w szpitalu, w warunkach szpitalnych. Czyli z jednej strony warunkach, które mogą dawać poczucie olbrzymiego bezpieczeństwa i opieki, ale z drugiej strony trochę zabierają pewnych rzeczy z tego porodu kobiecie. Mi zależy, wiesz, pracować z kobietami, przygotowywać je i myślę, że nie wchodzę nikomu w paradę , nikomu nie przeszkadzam, mam nadzieję. Staram się też jakby tutaj środowisko położnych pokazywać, że naprawdę to są… Położne są naprawdę cudownymi kobietami. Nie wszystkie, tak jak w każdym zawodzie, zawsze znajdziemy super trenera, super fizjoterapeutę i takiego, który taki nie jest. No ale to jest cecha ludzka. Dlatego właśnie ten świadomy wybór, zastanowienie się, dlaczego ja chcę iść do tego zawodu, co mnie do tego zawodu ciągnie za nos. Dlatego ja na przykład nie byłam w stanie powiedzieć, że chcę iść na położnictwo w wieku po maturze, średnio tam 18, 19 lat, bo ja miałam zupełnie inne rzeczy w głowie. Ja akurat potrzebowałam doświadczyć porodu, przeżyć, żeby się na to otworzyć, żeby zobaczyć, że tak, to jest to. Znam grono położnych, które są kobietami, mają dorosłe swoje dzieci, odchowały dzieci i poszły na położnictwo, zmieniły zupełnie swój zawód, a jeżeli nie na położnictwo, bo są to studia jednak wymagające, potrzebujące czasu, to poszły w kierunku dulowania, bycia drugą osobą, która też profesjonalnie wspiera kobietę  w porodzie, ma wiedzę, ma do tego przygotowanie merytoryczne.

Dula, to taka osoba, która jest trochę pod położną? Kto to jest dula? Bo większość nie będzie wiedziała.

Wiesz co, to znowu, to tak jakbyśmy powiedzieli, że położna jest pod lekarzem położnikiem ginekologiem. Wszyscy jesteśmy w pewien sposób na równi, tylko każdy ma inny zakres kompetencji.

Jakie ma kompetencje dula?

Wiesz co, dula jest osobą, która ma kobietę wspierać emocjonalnie w trakcie ciąży, porodu, w okresie poporodowym i przede wszystkim na tym się skupia, jest taką przyjaciółką w tym okresie porodowym dla kobiety. Stosuje techniki na przykład w samym porodzie, co też robi położna, ale położna nie zawsze ma możliwość non stop jakby skupiania się na aspekcie samego wspierania psycho- emocjonalnego. Wspiera kobietę również metodami naturalnymi łagodzenia skurczy porodowych. Ja zawsze mówię, że dula jest dodatkową parą rąk położnej, bo generalnie każda położna zawiera w sobie element duli, ale nie jest w stanie od początku do końca porodu tylko dulować kobiecie. Bo w pewnym momencie położna musi się skupić na aspekcie na przykład chociażby krocza kobiety i odejść od emocji, od głowy niejednokrotnie. Dula też może być takim wsparciem nie tylko dla kobiety, ale dla pary rodzącej chociażby. Czasem może być większym wsparciem dla partnera, który chce wspierać kobietę, ale też na przykład nie wie, jak to robić.

Do partnera wrócimy, ja bym chciał do książki wrócić, skąd ten pomysł?

Książka? Wiesz co…

Przyszli do ciebie z wydawnictwa, powiedzieli, ej zrobimy książkę?

Nie, dużo dziewczyn po szkole rodzenia przychodziło mówiło, pani to napisze, nie wiem, bloga, jakiś ebook, czy coś, to co pani mówi na szkole rodzenia, bo jeżeli ją czytałeś, to wiesz, że to praktycznie jest toczka w toczkę przekazane. Nie wiem, no ktoś mi kilka razy powiedział, kilka osób, że warto by to było spisać. Okazało się, że jedna z moich podopiecznych, z którymi ćwiczyłam, która była w ciąży, tak jak żeśmy się zgadały powiedziała, że chyba planuje otwierać wydawnictwo no i popłynęło. Znaczy to szło, to szło bardzo… Znaczy wymagało ogromu pracy i wymaga, ale jakby nie czułam przeszkód na ścieżce pisania książki, robienia tego, co robię, więc przyjęłam, że to po prostu ma się wydarzyć.

Trudno się pisze książkę? Czy każdy pisze książki?

To zależy pewnie jaką, no ja bym się nie podjęła książki naukowej, bo się w ogóle do tego nie nadaję. Natomiast wiesz co…

To nie jest powieść, którą tam napisałaś, nie?

Nie wiem, co to jest za gatunek [śmiech] literacki. Nie wiem. Po prostu poczułam, że chcę napisać coś dla kobiet, które… Ponieważ książek o porodzie, nawet polskich, jest bardzo dużo. Tylko czasem mam wrażenie, że te książki są głównie tak jakby idą do kobiet trafiają, które mają to podejście takie, może nie duchowe, ale emocjonalne do porodu, bardzo takie w zaufaniu. Są w naturze kobiety rodzącej i czują to, czują tą całą fizjologię. Mi zależało dotrzeć do kobiet, które raczej mają w sobie trochę lęku przed porodem, trochę nie rozumieją tego porodu, rodzą w szpitalu nie dlatego, że nie mogą urodzić w domu, tylko dlatego, że dla nich jest to najbezpieczniejsze miejsce porodu. Jak to jedna z położnych powiedziała, moich zresztą ulubionych położnych domowych, że jest taka piękna książka Ireny Chołuj „Urodzić razem i naturalnie”, a że ta moja książka jest takim przedwstępem do tamtej książki, jak ktoś od razu nie może chwycić tamtego podejścia do porodu. Więc nie wiem, no dostaję też bardzo dużo informacji, że ta książka wielu kobietom pomaga, bardzo jest chwalona przez fizjoterapeutów, osteopatów, więc myślę, że no… Raczej nie zrobiłam babola, tylko chyba wydaje mi się, że zrobiłam coś dobrego dla kobiet. Taką miałam motywację, taką miałam intencję. Nie każdemu się ona musi podobać, bo no szata graficzna jest, jaka jest, pewnie trzecia będzie w panterkę. [śmiech]

[śmiech] To też dojdziemy.

Druga, to jak już widzieliście…

Widziałem, tak.

Tak, jest bardzo intensywnym różem… [śmiech]

Różowa jest, piękna. [śmiech]

Ale wiesz co, to jest też taki czas okołoporodowy, który może być trudny dla kobiety. Nie zawsze to jest stan błogosławiony, są… Doświadczyłeś tego, więc pewnie Karolina też się różnie czuła, nie zawsze się czuła w tej ciąży, czy po porodzie super ekstra, spełniona. Były zapewne gorsze dni. Więc kolory zawsze są dobre. [śmiech]

Okej. To ile sztuk się sprzedało?

Wiesz co, zeszły dwa nakłady, podobno się nie mówi, ile wynosił nakład. I teraz będzie trzeci nakład pewnie wychodził razem z pierwszym nakładem tej książki, nowej, „Pierwsze chwile z noworodkiem”. Więc szczerze powiem, że ja byłam w ogromnym szoku, bo nawet sobie myślałam tak, dobra napiszę to, wydamy, a właśnie taka myśl, sprzeda się? Kurczę no chociaż jedna żeby się sprzedała. No widzisz, no poszło.

To czyli sukces?

Nie wiem.

Nie podciągać pod pasmo sukcesów?

Nie lubię tego słowa. Po prostu robię to, co mam do zrobienia i tyle. Bardzo na przykład mnie peszy sytuacja, kiedy, nie wiem, po szkoleniach, przychodzą dziewczyny i chcą autograf do książki, czy zdjęcie.

Nie miałaś w Empiku jeszcze tej…?

Wiesz, mam takie poczucie, że nie zrobiłam nic niesamowitego. Zwłaszcza, że dzisiaj mamy takie czasy… Znaczy z jednej strony coś zrobiłam, a z drugiej strony nie jest to coś, gdzie ktoś powinien patrzeć z takim wow, ojejku. Tylko po prostu wiesz, ja jestem normalną kobietą, normalnym człowiekiem i robię to, co robię. Ty robisz to, ja robię to i…

Zastanawiam się…

Ja chcę, ja mam taką jedną potrzebę w życiu, naprawdę przynosić pożytek kobietom, które przygotowują się do okresu okołoporodowego, dać im jak najwięcej mogę i potrafię, na dzisiejszy stan mojej wiedzy, który staram się naprawdę aktualizować. I tyle.

Aktualizacja wiedzy? Książki mówiłaś, że zagraniczne, ale też ciebie często widać na szkoleniach, na których nie powinnaś być.

Dlaczego?

Takich bardziej dla terapeutów. Dlaczego tam chodzisz?

Bo fizjoterapia to jest ruch, a poród to jest ruch. Seks też jest ruchem. I poczęcie. Dlaczego? Dlatego, że mi to bardzo otwiera głowę, wiesz, ja nie jestem osteopatką ginekologiczną, nie jestem fizjoterapeutką uroginekologiczna, ale uważam, że z tego aspektu fizjoterapii i osteopatii, położna powinna mieć wiedzę. Zwłaszcza, że w sytuacji na przykład po porodzie, położna jest tą pierwszą osobą, która styka się z kobietą, chociażby na wizycie patronażowej. Nawet jeżeli nie chcę prowadzić pracy z miednicą, z mięśniami dna miednicy u kobiety, to powinna mieć tą wiedzę, żeby wiedzieć, gdzie skierować i że można coś z pewnymi problemami zrobić. Ja się tez bardzo dużo uczę od fizjoterapeutek uroginekologicznych, z którymi współpracuję, czy osteopatek i szczerze powiem, że to mi chyba też daje największą wiedzę i doświadczenie, niż same szkolenia. Bo pracuję już z osobami, tak samo jak one uzupełniają się ode mnie. i pracujemy już na doświadczeniu, a nie znowu na suchych faktach.

Czyli EBM? Out?

Położniczy EBM ja akurat uważam, że jest dobrym zjawiskiem na ten moment i Polska.

Druga książka dlaczego powstała? Gdzie się…

Bo taka była umowa. [śmiech]

Bo taka była umowa? Nie, gdzie była potrzeba?

Wiesz co, drugą książkę mi się trudniej pisało, dlatego że to już nie jest ten aspekt położnictwa, który mnie tak bardzo wciąga, laktacja, noworodek, oczywiście to jest zakres wiedzy każdej położnej, bo ja też wiedzę o laktacji, czy o noworodku musi mieć każda położna. I to też nie małą. Ale tak pomyślałam, że powinna być zachowana ciągłość, że głupio by było urwać po prostu tą „Urodzić można łatwiej” i trzecia książka też jest jeszcze w przygotowaniu, no ale to pewnie przyszły rok.

Ile czasu zajmuje napisanie takiej książki? Jak to? Idzie ci z płatka, że siadasz, o dobra mam wenę? [śmiech]

Wiesz co, mając dwójkę dzieci i inne zobowiązania… To tak wiesz, ja nie mogę sobie pozwolić na to, że słuchajcie, nie pracuję 3 miesiące, dajcie mi spokój, bo ja pisze książkę.

Zamykam się na…

Zamykam się, wyjeżdżam…

W Bieszczadach?

W Bieszczady i piszę tą książkę…

Siadasz, piszesz zdania?

Nie, zauważ, że ona jest bardzo prosto napisana. Ona jest napisana w taki sposób…

Dużą czcionką.

Jak ja bym z tobą teraz rozmawiała. Tak.

Dużą czcionką, żeby było dużo stron. [śmiech]

Wiesz, to nie jest tak, że ja sama tą książkę urodziłam, tylko nad nią pracował sztab ludzi, łącznie z korektorem redaktorem, którym bardzo współczuję [śmiech], ponieważ mój sposób pisania i ilość błędów, jakie popełniam jest niesamowity. Wiesz co, to nie było tak, że ja siadam i planuję i piszę, że codziennie w piątek od tej i od tej piszę, wychodzę z domu i piszę, to były momenty, że ja potrafiłam siedzieć na przykład od 22, do 3 rano, później był przestój zupełny, wiesz, musiało przypłynąć.

A masz tak, że jedziesz samochodem, „o to by było fajne do napisania”? I zapisujesz…

No pewnie, ja mam tak co chwilę, tyle wglądów, więc tylko co chwilę gdzieś tam notuję, o połowie zapominam. Wiesz, no ja też książki nie pisałam po to, żeby miał być to mój, nie wiem, cel biznesowy, że ja chcę na niej zarobić i w ogóle, po prostu chciałam no tak napisać, o.

Ta druga jest o czym?

O noworodku i o laktacji, też jest spojrzenie tak jak w „Rodzić można łatwiej” wielostronicowe na istotę noworodka, tak jak na istotę porodu i kobiety rodzącej. Piszę ja od strony położnej, pisze osteopatka pediatryczna o wpływie, rodzaju porodu na noworodka i na możliwe rzeczy, które się u tego noworodka mogą wyklarować. Jest ratownik medyczny, jest fizjoterapeutka uroginekologiczna, która będzie pisała o możliwościach…

Już napisała pewnie, czy nie?

No tak, już napisała. O możliwości rehabilitacji w laktacji, no bo to też jest trudny okres, też tutaj technikami rehabilitacyjnymi, fizjoterapeutycznymi możemy bardzo kobiety wesprzeć w tym czasie okresu połogu.

Ja odnoszę takie wrażenie, że o tym, co teraz mówisz nawet nie wie połowa fizjoterapeutów.

Nie wiem.

Że jakby to jest mega…

Ja pracuję z takimi, którzy naprawdę… Dlatego pamiętam jedno zdanie…

Czy  oni mają to na studiach, ja bardziej o tym mówię, kończąc studia, prawda, nikt o tym nie mówi.

Ale to wiesz, no to jak każdy na studiach, jak się kończy położnictwo, to też tak naprawdę wiesz, że nic nie wiesz. Otwiera ci się dopiero brama do robienia mnóstwa szkoleń i do nauki. Bo wiesz, studia są tak naprawdę szkołą podstawową w tym temacie, który ty chcesz robić. To jest początek, a nie koniec.

Dobra, to teraz skończmy tą książkę. Ja przejdę do bardzo ciężkiego tematu, który może nie dla wszystkich jest oczywisty. Jesteś chrześcijanką?

No wiesz co, no… Chcę być dobrym człowiekiem.

Okej.

Nie ubierać tego znowu chrześcijanka, nie chrześcijanka. Chcę przynosić pożytek ludziom, pomagać im.  Wiem, że żeby to robić to trochę też muszę mieć przestrzeń na to, żeby zadbać o siebie. I tyle. To, co się dzieje po śmierci to jest dla mnie aspekt już bardzo, bardzo intymny, jakie do tego mamy podejście. Bardziej intymny, niż seks. Troszkę mi się aspekt narodzin i śmierci ze sobą wiąże, bo my nie mamy kultury, nie uczymy się… Nie mamy jakby… Nie wiem jak to powiedzieć, ale to są takie elementy naszego życia, których my się bardzo boimy. Narodziny, jako rodzące się dziecko no trochę nie mamy świadomości tego, ale jako rodząca matka jesteśmy często w lęku i boimy się procesu umierania, procesu rodzenia i umierania, procesu narodzin. A ja myślę, że w obydwu tych aspektach my musimy… Znaczy nie musimy, ale fajnie by było w obydwu tych aspektach narodzin i śmierci iść z dobrymi wrażeniami.

Nazwiesz siebie buddyjką?

Nie, w ogóle nie lubię tego…

Nie?

Bardzo odpowiada mi filozofia buddyjska, o tak.

Okej.

Natomiast też nie chcę tu mieć łatek, ja w ogóle nie lubię mieć łatek takich, że jestem buddyjką, jestem chrześcijanką. Bardzo mi odpowiada ta filozofia, bardzo mi odpowiada ta praktyka pracy nad sobą, jaką oferuję współczesny buddyzm, zwłaszcza ten buddyzm na zachodzie i tyle. Widzę, że to działa, że mi pomogło…

To ci pomaga?

Sprawdza się w życiu.

W tym, co robisz?

Bardzo.

W tej otwartości na wszystkie tematy?

Nie wiem, czy w tym. Po prostu pomaga mi to w życiu. Widzę, ile też dzięki temu zrobiłam do przodu w pracy nad sobą. Widzę, jak mi to pomogło w porodach, takie nieutożsamianie się za bardzo z tym własnym ciałem, raczej staram się traktować tak, że to ciało, które mam, jest takim ciałem, które jest dla mnie narzędziem do pracy w życiu i tym ciałem mam pomagać ludziom. Na tyle, ile umiem, ale żeby też ciałem pomagać ludziom, my musimy o to ciało w odpowiedni sposób dbać. Ono ma być zdrowe, silne, pożyteczne.

Praca nad sobą to…? Dla ciebie. Bo wspomniałaś o tym przed chwileczką.

Praca nad sobą to jest dla mnie…

Jakie aspekty lubisz u siebie rozwijać?

Praca nad… Wszystkie. [śmiech]

[śmiech] Wszystkie mocne?

Nie, dla mnie najlepszym zwierciadłem tym, z czym powinnam popracować jest mój własny mąż, który jest…

To z nim, czy z relacją?

Znaczy, nie, nie, nie, relacje mamy bardzo dobrą, ale on potrafi pokazać mi, no kochanie tutaj to wiesz, tutaj…

Czyli punktuje?

Punktuje, ale w taki sposób, że ja się nie czuję, znaczy tak, jak mam gorszy nastrój, to uważam, że to on ma problem, nie ja. Ale później tak się okazuje, że aż tak głupio przyznać, że no miał rację, że w tym działaniu, w tym zachowaniu powinnam zupełnie inaczej postąpić. Więc on jest dla mnie trochę takim zwierciadłem, trochę też coachem. Ja też mam takie podejście, że od każdego człowieka, od każdej sytuacji my się możemy czegoś nauczyć. Nawet w aspekcie zawodowym, jeżeli widzę, że ktoś pracuje w taki sposób, że w ogóle nie jestem w stanie tego zaakceptować, to i tak się mogę z tego dużo nauczyć. Chociażby tego, że wiem, jaka nie chcę być. Ale też wiem, że nie jestem w stanie wszystkim pasować, no bo no nie ma osoby, która może wszystkim dogodzić. Więc ja myślę, ze lubię widzieć… bardzo lubię konstruktywną krytykę. Nie zawistną, tylko konstruktywną. I na to jestem otwarta, że ktoś mi powie słuchaj Iza, wydaje mi się, że tu i tu i tu, ma na to argumenty i robi to bezemocjonalnie. I później ja faktycznie z tym muszę pobyć, pobyć, później myślę, faktycznie, można by to poprawić. Mam też taką osobę, która mi bardzo w życiu pomaga i prowadzi mnie gdzieś tam właśnie poza mężem i pokazuje, na czym warto się skupić, pokazuje mi jakby te trudne cechy mojej osobowości, nad którymi mam pracować i widzę, że jak z nimi pracuję, a nie traktuję jako atak na siebie, to to super ekstra działa.

Czyli jakie masz plany na 2020? Bo jeden zrealizowałaś, napisałaś, dokończyłaś książkę, to jaki jeszcze rozwój siebie?

Wiesz co, dokończyłam książkę, jest bardzo dużo… Pierwsze półrocze no to będzie bardzo duża ilość tych szkoleń „poród to ruch”, dwa szkolenia „medical pregnancy training”, na które już od listopada nie ma miejsc, jedno jest maju, drugie jest w październiku, szkoła rodzenia oczywiście, szkolenia, szkolenia, szkolenia i są jeszcze dwie duże rzeczy, o których niestety nie mogę powiedzieć na razie.

Czyli czekamy.

Co pewnie też gdzieś tam wiesz, że będzie się to wiązało z moją ucieczką, nawet nie z Warszawy, bo już mieszkam pod Warszawą, ale no nadal to łono natury.

Zostawmy to tajemnicą.

To przyjedziesz na podcast z całym sprzętem. [śmiech]

Tak, trzeba śledzić Instagrama twojego, żeby dowiedzieć się, co Iza ma w planach i gdzie będzie urzędować.

Na pewno oddalę się bardzo, bardzo od Warszawy, więc…

Będziesz przyjeżdżać?

Nie, chcę, żeby do mnie przyjeżdżali. [śmiech]

[śmiech] Czyli w tą drugą stronę. No dobra. Gdzie, jakby, bo ja tu mam takich kilka pytań, które… Jedno mnie bardzo ciekawi i muszę o to zapytać. I ja to przeczytam, bo nawet nie jestem w stanie zapamiętać. Czy używanie balonika epino? faktycznie uchroni przed episiotomią?

Episiotomią, czyli episiotomia to jest nacięcie krocza. Ja pisałam bardzo fajny, wydaje mi się, że fajny post jest nawet na Instagramie z takim balonikiem niebieskim jest zdjęcie, nazywa się „ baloniku mój malutki, rośnij okrąglutki, ale czy na pewno?” Znaczy to jest tak, że te baloniki tam typu właśnie jak to było wymienione, są dwa na rynku, one weszły do Polski… Moja córka ma teraz 12 lat…

Czekaj, musisz wytłumaczyć w ogóle, o co chodzi, bo ja to pytanie jakby…

Tak, no właśnie dlatego zaczynam, od początku.

Od początku, no.

Około 15 lat temu, tak mi się wydaje, że to będzie, bo moja córka ma 12, już wtedy były baloniki na rynku, weszła taka koncepcja i taki produkt balonika, widzisz mogłam wziąć go…

I tą kaczkę jeszcze trzeba było.

Tak. Jest to taki miękki balonik wąski, mniej więcej objętości męskiego prącia, który wprowadza się od 36 tygodnia do pochwy i z tygodnia na tydzień, według instrukcji się go pompuje, żeby rozciągać tkanki krocza. No i zamysł generalnie miał być taki sensowny, że to tą tkankę przygotowuje. Natomiast okazało się, że jak weszła uroginekologia do Polski, to trochę działa to przeciwstawnie, ponieważ później kobiety mają bardzo duży problem z jakby generacją, powrotem do „formy”, funkcjonalności mięśni dna miednicy i tkanki krocza po porodzie, że fizjoterapia musi włożyć dwa razy więcej pracy niejednokrotnie w tą tkankę. Poza tym no poród potrzebuje tkanki elastycznej, a nie rozciągniętej. I tu takie okropne porównanie, ale porównywalne do tego, jak zakładamy golf przez głowę. On musi być elastyczny, bo jak będzie rozciągnięty, to po prostu jak go przełożymy to nie będzie opinał ładnie szyi, tylko po prostu będzie gdzieś tam wisiał luźno. Bardzo często też panie źle ćwiczą na tych balonikach, jeżeli ćwiczą, bo często pompują na maksa balon, jednocześnie tkankę zaciskając, bo może dawać to objaw bólowy. Więc jak mnie boli, to się zaciskam odruchowo. Zdarzają się panie, które mają mikro urazy, mikro krwawienia tego krocza. Druga rzecz, najgorsza z możliwych sytuacji, że już ten napompowany balon zaczynają wypychać z krocza, czyli przeć w okresie nie porodu, czyli też tą statykę mięśni na miednicy po prostu niestety obniżać sobie bardzo intensywnie. Dlatego to, od czego my zaczynamy, jeżeli chcemy to krocze przygotować do porodu, to jest palpacja to jest masaż, to jest znowu praca tkanki w oddechu, jak reaguje ta tkanka na oddech, czy ona się spina, czy się rozluźnia. Masaż per vaginum od tam 36 tygodnia, który możemy wykonywać same, z partnerem, możemy się przyjść nauczyć właśnie, czy u położnej, czy u fizjoterapeutki ginekologicznej, bo panów jakoś słabo…

Chyba nie ma co? Ja nie spotkałem się z fizjoterapeutą uroginekologicznym.

Fizjoterapeutą urogine… Znaczy tak, ja na przykład jak robiłam szkolenie z fizjoterapii, jedno ze szkoleń z fizjoterapii uroginekologicznej, to mieliśmy kilku panów…

Tak?

Bo, no jednak też kobiety w ciąży do nich trafiają. Nie wiem, czy stricte pracują już per vaginum z tą kobietą…

Właśnie, bo to takie…

Ale cały aspekt, wiesz, takiej pracy też tej zewnętrznej, jak najbardziej ze strony mężczyzny jest to do wykonania. Z drugiej strony panie też chodzą do lekarza ginekologa, niejednokrotnie mężczyzny.

No tak.

Czy gdzieś tam on też jest w sytuacji porodu nieprawidłowego. Więc raczej te baloniki mogą być stosowane w sytuacji, kiedy ktoś ocenił stan naszego krocza, czego to krocze potrzebuje, czasami jak jest bliznowiec po poprzednim urazie krocza, natomiast nie jest to gadżet must have. No to raczej nie jest tak, że sto procent kobiet powinno sobie tego typu balonik zakupić, znacznie statystycznie mniejsza ilość, ale znowu po indywidulanej ocenie. Kobietom się myli określenie balonik do pracy na kroczu, a cewnik foleya, który jest też czasem określany jako balonik…

Trudna nazwa.

No to jest wykorzystywany on jest do indukcji porodu, tak. I to jest cewnik, który zakłada się do szyjki, a nie do tkanek krocza, więc też bym chciała, żeby tego nie mylić, bo gdzieś tam czasami ktoś powie lekarzowi, czy mi, było na siłę w porodzie wkładane, a to nie o to chodzi. Czym innym jest balonik do treningu mięśni krocza, którego rutynowo nie zalecamy, a raczej warstwy powierzchniowej krocza, czym innym jest cewnik foleya, który wykorzystuje się do indukcji porodu. I ja bym chciała, żeby tego nie mylić, bo jest to dość często mylone ze sobą.

Tu jest kilka pytań o miednicę, ja zadam to trochę inaczej. Czy istnieje idealna miednica do rodzenia?

Istnieje idealna miednica do rodzenia, ale też pytanie, co się dzieje z więzadłami tej idealnej miednicy. A wiem, że więzadła wpływają na kości. Także to jest znowu znów praca, nawet jeżeli mamy…

Ale że ma być szeroka? Co ma być w tej miednicy?

Ma być dopasowana do…

Do główki?

Głowa dziecka pasuje do miednicy jak klucz do zamka. I nawet przy prawidłowej miednicy, jeżeli mamy problemy z więzadłami, bardzo dużo napięć, to znowu odpowiednią terapią manualną możemy wpłynąć na rozluźnienie tych więzadeł. Więzadła też mogą wpływać pośrednio na to, jak dziecko pracuje w kanale rodnym, czy jak się układa.

Tu są takie pytania typu, czy tam rotacja może zmienić, miednicę.

Nie wiem. Nie wiem teraz, bo to też kwestia, co się będzie w porodzie działo, także to jest takie znów nie czarno białe. Czasem są takie pytania, a jak ja mam to, to będzie problem, czy nie będzie? Jeżeli lekarz prowadzący ciążę, czy ortopeda, jeżeli mamy jakieś problemy, nie widzi przeciwwskazania do porodu drogami natury i nas do tego porodu dopuszcza, to inne aspekty, inne rzeczy, które pojawiają się w tej miednicy, czy  w mięśniach, czy w więzadłach, no to nie jest znowu czarno białe. Ja czasami lubię odpowiedź, nawet jak sama pytam specjalisty, jak mam jakiś problem związany ze sobą, czy z innymi aspektami mojego funkcjonowania organizmu i słyszę odpowiedź, wie pani co, to zależy. Musimy szukać, tak, więc no ja nie odpowiem, że zawsze, jak jest tak, to jest tak.

To dobrze. Jak nie odpowiesz. Co zrobić z bólem, nie podczas porodu, tylko podczas jeszcze ciąży?

Bólem jakim, czego?

No takie mam pytanie.

Bólem, no jeżeli dotyczy… Podejrzewam, że jeżeli chodzi o ciążę, to pewnie aspekt kręgosłupa, czy mięśnie, jakieś przykurcze, czy ewentualnie bóle miednicy. Ja pracuję w takim systemie, ponieważ tam, gdzie pracuję to też zawsze jest dużo bardziej doświadczona osoba fizjoterapii uroginekologicznej. Taką profilaktyką zespołów bólowych w okresie ciąży jest w ogóle zdrowy ruch. Ruch, sam ruch, zdrowy jest terapią.

Czyli wracamy do tego tematu?

Tak, ruszać się, zdrowo się ruszać. Nie w jakiś sposób stricte taki napinający, ale po prostu się ruszać. Jeżeli nie ma medycznych przeciwwskazań do aktywności fizycznej w ciąży. Ale tutaj znowu, ja bym chciała, żeby dziewczyny na przykład rozmawiając ze swoim lekarzem prowadzący, mówiły na jaki rodzaj ćwiczeń chcą chodzić. Bo będzie duża różnica, jeżeli ona idzie na jogę dla kobiet w ciąży, która jest bardzo taką techniką rozluźniającą, otwierającą ciało kobiety, uwalniającą, od na przykład właśnie treningu crossfit w ciąży. Więc zdrowy ruch. Jeżeli zdrowy ruch nam na co dzień nie pomaga, te zespoły bólowe, które są nadal, bo się zaczynają jakby nasilać, koniecznie fizjoterapeutka uroginekologiczna. I tu już praca, terapia w gabinecie, indywidualna, nastawiona. Bo bardzo często mi też dziewczyny po zajęciach podchodzą i mówią, a boli mnie tutaj, jaki mi da pani ćwiczenie. No nie mogę dać ćwiczenia, bo trzeba znaleźć przyczynę. I to już jest kwestia tutaj stricte fizjoterapeutyczna.

Okej. Gdzie jest miejsce mężczyzny w porodzie? Czy on musi być?

Tam, gdzie stwierdzi rodząca para, że jest jego miejsce. Nie musi być…

Jakie są wyjścia?

Wyjścia skąd? [śmiech]

No wyjścia, jakby, jakie są rozwiązania dla tego mężczyzny?

Znaczy tak. Znów różne badania można znaleźć w Internecie, amerykańskie, które mówią o tym, że bycie mężczyzny przy porodzie jest przyczyną rozwodów. Albo, że bycie mężczyzny przy porodzie bardzo wiąże ze sobą parę. To zależy.

Od czego?

Ja zawsze też mówię tak, że to nie jest tak, że bycie… Teraz też musimy mieć na myśli, jako osobę wspierającą, stricte mówimy o mężczyźnie, partnerze życiowym kobiety.

Tak, nie o lekarzu.

Nie, bo czasami to może być siostra, czasami z koleżanką kobieta może przyjść z porodu, czy właśnie z dulą.

Częste?

Nie tak bardzo.

Nie, chyba nie…

Raczej gdzieś ten mężczyzna jest takim elementem statystycznym  [śmiech] obecności przy porodzie. Ja myślę, że w aspekcie, jeżeli myślimy o osobie towarzyszącej jako mój partner życiowy, trzeba temat przedyskutować. Jak para, właśnie, po też dowiedzeniu się o tym, jak może wyglądać poród, czy w szkole rodzenia, czy na jakimś indywidualnym przygotowaniu z położną, jak się do tej obecności ma. Ponieważ każdy z nas jest inny, nie każdy akceptuje fizjologię, nie każdy chce widzieć tą fizjologię, różnie reagujemy na zapachy, widok płynów ustrojowych. Dlatego musi być otwartość, że na przykład, ja chcę, żebyś szedł do tego porodu, ale też na przykład się czegoś obawiam. Obawiam się, że nie wiem, że nie będę taka seksualna, jak powinnam być w moim mniemaniu takim medialnym. Ja też chcę iść do tego porodu jako twój partner, ale też mam jakieś te obawy związane z tym, czy nie wiem, czy się tam sprawdzę. Dlatego uczciwa decyzja, po zapoznaniu się z tym, jak poród może wyglądać. Czasami my, dość często, nie tylko czasami, mężczyzna, jeżeli ta decyzja jest uczciwa, jest tym najlepszym wspieraczem w porodzie, jak ja to mówię, nawet jeżeli nic przy tej kobiecie nie robi, tylko wspiera ją cichą obecnością, bo sam fakt jego bycia powoduje, że ona się czuje bezpiecznie. A to jest najważniejszy element przebiegu porodu, poczucie bezpieczeństwa ze strony kobiety. Ale jeżeli wiem, że mój partner postrzega mnie czysto tak wizualnie, że nigdy nie widział mnie bez makijażu, już tak idąc w taką restrykcję, a ja chcę być przed nim taka czysto seksualna właśnie tak medialnie seksualna w tym takim ujęciu, no to też warto się zastanowić, czy na przykład właśnie nie lepiej przyjść z dulą do porodu. Też w trakcie porodu może być tak, że z tym partnerem jesteśmy do pewnego etapu, kiedy jeszcze tej jakiej stricte fizjologii nie ma, a na pewnym etapie on może wyjść. To nie jest tak, że on tam musi być do końca. Więc to jest znów decyzja indywidualna każdej pary, ponieważ każda para jest inna, łączą ich różne rzeczy ze sobą i sami muszą tę decyzję podjąć.

I jakie dałabyś zadanie mężczyźnie, bo mężczyźni, z tego co wiem, są zadaniowi. On potrzebuje dostać jasną, prostą instrukcję tego, co ma zrobić na… Jeżeli już jest na porodzie, jest powiedzmy, nazwijmy to dziwnie, dopuszczony do porodu, to co on ma tam robić?

Nie wiem. [śmiech]

Mówisz o tym.

Znaczy inaczej… No wiesz, ja nie lubię tego słowa takiego kolokwialnego „wspierać”, tylko teraz takie pytanie.

Nie no bardziej zadanie, bo wspieranie to nie zadanie. Dla męskiego mózgu, to nie jest kompletnie…

No właśnie i to jest właśnie… Zobaczcie, to jest bardzo trudne. Ponieważ pierwszy poród dla mężczyzny też jest tak naprawdę jego pierwszym porodem, ponieważ on jak widzi zjawisko kobiety rodzącej, to on może nie wiedzieć, czy to co on widzi jest naturalne i tak to ma być, czy coś jest nie tak z tą kobietą. Zwłaszcza jeżeli kobieta  w porodzie mówi, że ona nie da rady.

Wejdzie w mózg bardziej jeszcze.

Nie da rady, nie potrafi, zrób coś, to mnie boli i on się zastanawia, czy to personel jest niemiły i nie chce tej kobiecie pomóc, czy to może tak ma wyglądać. Mogą się w porodzie też wymioty pojawiać, więc to też jest taka informacja, że my normalnie, w codziennym życiu wymiotów nie traktujemy za bardzo jako zjawiska prawidłowego.

Naturalnego.

Dlatego, właśnie to jest też bardzo trudne dla mężczyzny, że on z jednej strony chce wspierać i pomagać zadaniowo, właśnie na przykład załóżmy praca na miednicy, masowanie w odpowiedni sposób tej miednicy z dość niemałą siłą, ale może być tak, że ona tego nie chce. Ona w ogóle nie chce dotyku z jego strony, ona chce, żeby on był obecny i też trzeba wziąć to pod uwagę znowu ze strony kobiety, że to dla niego może być bardzo trudne. Bo jednak on, jako aktywność, kobieta jest mądrością, mężczyzna jest aktywnością w życiu, potrzebuje działać. Ja też nie zapomnę takiej sytuacji ze swojego porodu, że ja nie do końca na pewnym etapie porodu, potrzebowałam dotyku, masowania ze strony partnera, chciałam żeby był i na przykład mądrość położnej prowadzącej poród, która mówi, okej ona nie chce masowania, ona nie chce żadnej takiej pracy przy sobie technicznej z jego strony, manualnej, kiedy właśnie on ma to zadanie, patrz w zapis KTG, pilnuj i jak się pojawi tyle, to szybko dawaj znać, tak. Żeby też go czymś zająć w tym porodzie. Zwłaszcza, jeżeli ona, jako rodząca nie potrzebuje tego wsparcia technicznego. Natomiast bardzo często faktycznie dużą ulgę i pomoc kobiecie przynosi odpowiednia umiejętność techniki masowania miednicy podczas porodu, czy praca z chustą ze strony partnera. Też na przykład widzę w szkole rodzenia, jak uczę tego pary, że ci panowie tak do tej miednicy idą bardzo delikatnie, spokojnie, bo się też boją tej miednicy, że może jej coś zrobią, że może dziecku coś zrobią. I ja zawsze mówię, słuchajcie, najczęściej w porodzie jest tak, że kobieta będzie wam mówiła mocniej i silniej, jak wy ją będziecie tylko tak miziać, to ona się może złościć. Znaczy może jej to po prostu nie pasować, tak, może to dawać dodatkowe rozdrażnienie w tej całej sytuacji, bo kobieta też potrzebuje takiego otulenia łagodnego, ale jednocześnie pewnego.

Czego na pewno mężczyzna nie powinien robić? Na tej sali porodowej?

Pokazywać wyrazu twarzy zniesmaczenia, takiego, że on się w ogóle tutaj nie czuje…

Ma wyjść wtedy? No bo to jakby może być reakcja kompletnie nie…

Znaczy, to jest znowu to, co mówiliśmy, żeby decydując się na wspólną decyzję o porodzie, dać sobie taką przestrzeń, że słuchaj ja cię  w każdej chwili mogę wyprosić i to nie oznacza, że ty się nie spełniasz w roli osoby wspierającej, tylko ja po prostu potrzebuję być sama z tym. Ja na przykład tak miałam w porodzie na pewnym etapie, że potrzebowałam zostać sama. Nikt żeby się nie zbliżał, nie dotykał do mnie.

Nie mówił.

Nie mówił. Dlatego też się schowałam do toalety na cały poród, gdzie było ciasno, ciemno i komfortowo i ciepło. Natomiast… I ta druga strona też, żeby ta kobieta też wiedziała, że mężczyzna może potrzebować wyjść i złapać oddech w porodzie, zwłaszcza w pierwszym porodzie, żeby za chwilę do niej wrócić z takim trochę nadmiarem tej sytuacji. Żeby nie traktować tego, że on ucieka. No położna jak prowadzi poród, to tak naprawdę ona też podgląda, co się dzieje z mężczyzną i to widać, że jeżeli jemu się robi duszno, słabo, że tak…

Mdleje?

Powiedzmy już, no to ona też najczęściej mówi, to proszę wyjść na kawę, coś, że tutaj nic się takiego teraz nie dzieje, żeby pan też chwilę złapał oddechu. No bo to jest wydarzenie bardzo intensywne dla obydwu stron. Rodzi się matka, rodzi się ojciec, rodzi się dziecko.

Nie powinien tam z drugiej strony zaglądać?

To zależy. [śmiech] Znaczy inaczej. No generalnie położne też o to dbają, żeby jednak ten mężczyzna do tego krocza nie zaglądał, ale są panowie, są mężczyźni, dla których w ogóle się to nie wiąże, jak to niektórzy mówią z tym, że później już seks nie będzie działał, tak. Że oni do tego podchodzą z czysto taką ciekawością, że to nie wiąże się w żaden sposób właśnie później z doznaniami seksualnymi. Więc to jest znowu prawo każdej pary. Ja bym też taka była daleka od tego, że na pewno tam nie zaglądaj, bo jeżeli on siebie zna, a jeszcze jest z zawodu, nie wiem, fizjoterapeutą [śmiech], biologiem. Czasami panowie sami mówią tak, że oni chcą zobaczyć. Teraz rodziła moja koleżanka fizjoterapeutka i jej partner, on ewidentnie powiedział ja nie ma problemu, ja chcę to po prostu zobaczyć, jak to moje dziecko się rodzi, tak. Tylko na tyle świadomy siebie samego, że wie, że to w żaden sposób na niego nie wpłynie później na aspekt taki…

Seksualny.

Seksualny. Więc to jest znowu bardzo różne, aczkolwiek statystyki idą w tym kierunku, że raczej tam, no naprawdę położne też w takim porodzie stricte szpitalnym, bo to też jest zupełnie inna rzeczywistość, dbają o to, żeby… No informują, że niekoniecznie tam trzeba zaglądać, żeby się bardziej właśnie, tak jak na tym etapie porodu, kiedy położna skupia się na kroczu kobiety, kiedy już ta główka nam się zaczyna pojawiać i ona potrzebuje się na tym etapie bardziej skupić, to dobrze, żeby ktoś został jednak z tymi emocjami, z twarzą, z głową kobiety.

Dlaczego poród w domu może być bezpieczny?

Jeżeli kobieta jest w prawidłowej ciąży i spełnia warunki kwalifikacji do porodu domowego…

Ale wszystkiego nie zaplanujemy, jakby wszystko może się wydarzyć…

Tak, dokładnie i to też jest wpisane w rytm tego, że nawet jeżeli kobieta się zakwalifikowała do porodu domowego, ten poród się zaczyna w warunkach domowych, on się tam zupełnie nie musi skończyć. Tak chociażby dlatego, że nie wiem, odejdzie zielony płyn owodniowy i już będzie to wskazaniem na przykład do transferu do szpitala. Więc ten poród też to nie jest…

Nie ma, bo to myślę jest częste pytanie, nie ma tej jakby bojaźni, że nie zdążymy? Że taka ta karetka w Polsce itp. itd.?

Ja myślę, że osoby, które decydują się na poród w domu, mają zupełnie inne podejście do tego wszystkiego, tak. Że pewne rzeczy po prostu może być tak, nie musi. Przede wszystkim nie kierują się lękiem w porodzie. Wiedzą, że są pod opieką położnych, które też ten poród prowadzą, nadzorują go w sposób medyczny, tak jak tego wymaga poród domowy, osłuchuje się tętna dziecka, więc to nie jest też taka wolna amerykanka, że tam się nic nie dzieje, kobieta po prostu rodzi. Przyjeżdżają dwie położne do porodu domowego najczęściej, przyjeżdżają z pełnym zestawem do reanimacji też noworodka, jeżeli tej pomocy trzeba mu udzielić.

Czyli można?

Znaczy ja uważam, że…

Dużo tego w Polsce jest, czy raczej…

Mało.

Mało?

Znaczy jest chyba coraz więcej mi się wydaje, nie wiem jakie są dokładnie statystyki, to zaczyna się nam kobiety coraz bardziej otwierać. Ale znowu, ja coraz więcej też jestem w tych kręgach, że…

To się tam dzieje.

Że… Tak. Ale nadal jest to gdzieś tam obarczone lękiem też. No jednak w większości środowisko lekarskie nie popiera tego typu porodów. Natomiast to, co jest bardzo dobre, to co zrobiło Ministerstwo Zdrowia jest ukłon w standardzie opieki okołoporodowej do tego, że kobieta ma prawo do wyboru miejsca narodzin i nie tylko do szpitala, że jest rejonizacja, ale też, że może rodzić w domu narodzin przyszpitalnym, czy w warunkach domowych. Minus jest tej sytuacji taki, że niestety porodu domowego, w warunkach domowych, nie w domu narodzin, nie finansuje NFZ i kobieta musi pokryć te koszty na ten moment sama. Natomiast faktycznie prawnie ma prawo rodzić  w tym miejscu, że nie będzie z tego powodu oskarżona o jakby, nie wiem jak to się mówi… Narażenie życia dziecka, czy swojego, bo jest to zapisane prawnie. Innym takim rozwiązaniem dla osób, które chcą bardzo naturalnie rodzić, ale tak no nie do końca czują ten dom, czy na przykład bardzo daleko mają, tak, lęk powoduje to, że mieszkają naprawdę bardzo daleko od szpitala, jest po prostu przyszpitalny dom narodzin. W Warszawie jest to Żelazna i szpital Madaliński, gdzie rodzimy tak naprawdę praktycznie w taki sposób, jak jest prowadzony poród domowy, w warunkach też prawie domowych, hotelowych, a nie takich szpitalnej sali…

Czyli kanapa i telewizor jest?

Tak, jest dodatkowo aneks kuchenny, jest wanna, co też jest na salach porodowych, ale na przykład są baseny porodowe. Więc dlatego myślę, to też warto wziąć pod uwagę, tak. Jak mam się do porodu, o jakim miejscu narodzin myślę. Są kobiety, które na myśl o porodzie w szpitalu, kiedy ta ciąża przebiega prawidłowo, no są przerażone. A są takie, które jak słyszą hasło poród domowy, to przełykają ślinę i no dla niech może to być decyzja bardzo nieodpowiedzialna. Dlatego definicja dobrego porodu dla kobiety, zwłaszcza z ciąży prawidłowej, jest taka, jaką ona sobie sama stworzy. Jak ona to postrzega.

Rada dla młodych, chcących być w tym zawodzie? Jest, pierwszy raz cię zażyłem. [śmiech]

Nie, po prostu myślę, co powiedzieć. Dlatego, że mogę powiedzieć idź do tego zawodu świadomie, bo chcesz to robić, położnictwo to nie jest praca z dziećmi, że idziesz do tego zawodu, bo lubisz dzieci, bo to raczej kierunek wychowania przedszkolnego byłby.

Albo rehabilitacja dzieci.

Też.

Noworodków albo starszych.

Ale też są sytuacje, że ktoś idzie świeżo, po prostu dostaje się na ten kierunek i odkrywa tą pasję położnictwa. Na pewno ja myślę, że trzeba iść do tego zawodu z bardzo otwartą głową, z bardzo dużym poziomem asertywności i empatii i z bardzo twardą pupą.

Bo?

Bo takie jest życie. [śmiech]

Wszędzie.

Naprawdę trzeba czuć, trzeba czuć, myślę, że w jakiś sposób musi nas to kręcić. Umiejętność też takiego patrzenia na siebie, jakby bycia tu i teraz, że czasami muszę odpocząć, żeby mieć nadmiar do kobiet i z nimi pracować, muszę też umieć odpoczywać w tym wszystkim.

A praca nocna jest ciężka?

Jest ciężka, bardzo ciężka. Też wiemy, coraz więcej jakby widzimy, jak praca nocna, zmianowa wpływa. Ja mniej więcej z tego powodu na razie też jeszcze nie mogę wrócić do pracy w dyżurach, bo bardzo praca w szpitalu się odbiła na tym, co się zadziało z moją fizjologią i gospodarką hormonalną, a w związku z tym z dalszymi innymi powikłaniami. Ale to jeszcze jakby kwestia czasu jest, żeby to wypracować wszystko. Nie każdy się też nadaje do pracy zmianowej. Natomiast fajne jest to, że położnictwo nie musi oznaczać szpitala, nie musi oznaczać pracy zmianowej. Bardzo, teraz jakby te… Kiedyś było tak, że jak się kończyło studium, to był wybór, albo pracujesz  w szpitalu, albo pracujesz w przychodni przyszpitalnej. Natomiast teraz te gałęzie położnictwa są szeroko rozbudowane, nawet położne przecież widzisz, wtedy mówiłeś, że chodzę na kursy, na które nie powinnam chodzić, ale na kursy z technik osteopatycznych, wiesz ze szkoły osteopatycznej, ale też do szkoły osteopatycznej można pójść z wykształceniem położnej, bo trzeba mieć te wykształcenie kierunkowe medyczne.

Lekkie medyczne.

Można pójść stricte w uroginekologię. Ja teraz widzę, że dużo młodych położnych bardzo się na to otwiera i na przykład wybiera ten kierunek, co uważam, że jest ze sobą nieoddzielne zupełnie. Można pójść w położnictwo środowiska rodzinnego, czyli ten cały aspekt poporodowy. W laktację, która jest ogromnie szerokim kierunkiem wiedzy i umiejętności.

Chyba nie ma jeszcze takich… Moim zdaniem ja nie widzę specjalistów w tej dziedzinie dużo.

W laktacji?

No.

Jest, bardzo…

Jest trochę?

Znaczy no…

Ja nie widzę, ty widzisz, znowu.

Doradców laktacyjnych, krajowych, czy międzynarodowych tez jest bardzo dużo, tutaj położne, też jakby bardzo dziewczyny czują ten kierunek, zwłaszcza, że żeby być doradcą laktacyjnym krajowym, czy międzynarodowym, znowu trzeba mieć to wykształcenie medyczne i tu ono jest jeszcze bardziej ograniczone, bo jest to położna, pielęgniarka, lekarz. Fizjoterapeuta może pójść w kierunku promotora karmienia piersią, ale nie doradcy.

Kto nie może być położną? Jaka cecha, twoim zdaniem ludzka, czy mentalna eliminuje taką osobę?

Brak otwartości, moja racja jest najmojsza. Ja i moje doświadczenia. I ktoś, kto nie chce.

Okej. Co chcesz dodać na koniec? Jakąś sentencję masz, którą chciałabyś powiedzieć, albo jakieś pytania, które miałaś u siebie na Instagramie, które jeszcze nie padło.

Nie wiem, bo wiesz, ja już nie pamiętam… Tam chyba nie było jakoś bardzo dużo tych pytań…

Ja swoje wszystkie zrobiłem.

Było pytanie o to, czy jeżeli ćwiczę fitness, ponieważ jedna z dziewczyn pisała, że słyszała już od fizjoterapeutów, od położnej… Więc tak, jak mówię, fakt że ćwiczę fitness, nie oznacza, że będę miała problem w porodzie, ale wprowadź balans tego treningu, zwłaszcza od drugiego trymestru ciąży, w kierunku jednak odpuszczania tego ciała, relaksowania, rozluźniania. Obowiązkowo praca z dnem miednicy, co nie oznacza treningu zawsze wzmacniającego, tylko najczęściej relaksacyjny. Było pytanie też… A pamiętam, że było pytanie o parcie w porodzie, spontaniczne czy kierowane. Znowu nie można powiedzieć, że któreś jest złe i zakazane. To znowu będzie zależało od sytuacji, ale dobrze, żeby właśnie kierując się evidence-based medicine, czy standardem opieki okołoporodowej, czy wiedzą o fizjologii, zwłaszcza tego, jak przebiega poród prawidłowy, iść w kierunku parcia spontanicznego. Ale są sytuacje, kiedy parcie kierowane będzie najlepszym też rozwiązaniem. Z wielu różnych powodów, których już tutaj nie będziemy wymieniać. I też było pytanie, czy są położne, które tak pracują. Tak, jest grono położnych, z którymi ja współpracuję, czy na przykład, jak mnie pyta kobieta, kogo polecam do rodzenia, to oczywiście w pierwszej kolejności zbieram cały wywiad z tą kobietą, zwłaszcza pod kątem jej osobowości.

Czego potrzebuje.

Jaka ona jest. I te położne, z którymi ja współpracuję, które są moimi olbrzymimi autorytetami zawodowymi i to nie tylko mama, bo tych położnych jest naprawdę dużo, też pracują w tym nurcie wspierania fizjologii kobiety. I trzecie pytanie było, ale ja nie pamiętam go.

Pewnie to gdzieś się obiło tutaj na tym podcaście. Ja ci bardzo dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że będzie więcej łatwych i miłych porodów dzięki tej rozmowie. I więcej przyszłych mam będzie zadowolona ze swojego porodu. Ten podcast możecie też usłyszeć później gdzieś na iTunes, Spotify i wszystkich innych rzeczach. Ja tobie jeszcze raz bardzo dziękuję.

Dziękuję bardzo.

Do zobaczenia w kolejnym odcinku podcastu z serii Dachowski Pyta.

O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 3 : 54 - Jak stać się położną w Polsce?
  • 7 : 34 - Od fitnessu do położnictwa.
  • 13 : 00 - Poród- ogromna praca z umysłem.
  • 21 : 01 - Seks- czy powinien stanowić temat tabu?
  • 25 : 18 - Poród fizjologiczny- czy jest w nim miejsce na nacięcie krocza?
  • 30 : 21 - Najtrudniejsze sytuacje zawodowe.
  • 36 : 18 - EMB i jego miejsce w położnictwie.
  • 41 : 42 - Skąd czerpać inspirację?
  • 47 : 07 - Wydanie książki- prawdziwy sukces?
  • 56 : 19 - Wiara w aspekcie pracy zawodowej.
  • 61 : 40 - Balonik Epino a epizjotomia.
  • 66 : 12 - Czy istnieje idealna miednica do porodu?
  • 67 : 51 - Jak radzić sobie z bólem w ciąży.
  • 69 : 26 - Miejsce mężczyzny w porodzie.
  • 78 : 26 - Bezpieczeństwo porodu domowego.
  • 82 : 07 - Rady dla młodych położnych.