Marcin Bocian – Nie byłem przyzwyczajony do nauki S01E27

Marcin Bocian – Nie byłem przyzwyczajony do nauki S01E27
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Zapraszam do rozmowy z bardzo młodym gościem czyli studentem piątego roku fizjoterapii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Marcin Bocian pracuję w Fizjo4life i PLAY Kwadrat jako fizjoterapeuta ruchowy. Lubi pracować z pacjentami ortopedycznymi i młodymi sportowcami.

Co dało mi szkoła masażu? Czy przez to było mi łatwiej na studiach? Jaki się studiuje na WUM? Czym jest wzorzec ruchowy? Czym jest diagnostyka ruchu? Czym jest test? Czy warto kombinować? Czy boi się odsyłać do innych specjalistów? Czy sport młodych osób jest zdrowy? Czym rożni się praca fizjoterapeuty ruchowego od pracy ze sportowcami? Jak wspomina praktyki? Jakie ma zarzuty do starszych fizjoterapeutów?

Marcin ukończył kursy z zakresu terapii ruchowej tj. Kinetic Control, prewencji urazów kolan i barków oraz metodyka treningowa, pozwalają mi łączyć świat fizjoterapii i treningu dla lepszego efektu terapeutycznego, dając duże spectrum narzędzi do pomocy pacjentom.

Sam jestem osobą aktywną i ćwiczącą regularnie, a co ma do powiedzenia możesz już teraz sprawdzić na tym podcaście.

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witamy serdecznie. To już kolejny odcinek z serii podcastu Dachowski Pyta. A ten odcinek troszkę wyjątkowy, troszkę inny, bo będziemy rozmawiać, nazwijmy to, z młodzieżą. Zobaczymy, jak tam młodzież widzi tą rehabilitację i naszą fizjoterapię i czego jej brakuje, a co kocha i co lubi w tym naszym zawodzie. Dlatego moim gościem dzisiaj jest?

Marcin Bocian.

Cześć Marcinie.

Cześć Michale.

Co porabiasz?

Teraz aktualnie siedzę u siebie na kwarantannie. [śmiech]

Tak jak wszyscy, ale co, byłeś za granicą, że musiałeś kwarantannę, czy robisz to automatycznie?

Nie, robię to automatycznie, robię to dobrowolnie ku lepszemu samopoczuciu, lepszemu zdrowiu.

Ja wiem, że siedziałeś z teściową. Jak to przeżyłeś?

Przeżyłem bardzo dobrze, jakby tutaj z tego miejsca pozdrawiam serdecznie. [śmiech]

Nie będzie tego słuchać pewnie, albo może…

Ja jej puszczę specjalnie, także nie ma ten…

Puścisz specjalnie? No dobra. Marcinie, powiedz mi tak, skąd u Ciebie wziął się w ogóle pomysł na rehabilitację? Czy jego nie było, czy on był niechcący? Czy ktoś Cię namówił?

Nie, nikt mnie nie namówił. W sensie była to gdzieś tam myślę, że chyba jak w większości w ogóle, które gdzieś tam na rehabilitację, czy tam na fizjoterapię idą, a propos, że sam miałem kontuzję zerwania więzadła krzyżowego w kolanie doznałem w ogóle już będąc w sumie w szkole takiej policealnej na techniku masażu. Więc można powiedzieć, że w sumie moja przygoda i historia z rehabilitacją zaczęła się od tej szkoły. No i już później takim powiedzmy dalszym krokiem, dalszą ścieżką edukacji było pójście na tą fizjoterapię. Szczególnie, co trzeba było też wykorzystać, miałem dodatkowe punkty za szkołę, także w ogóle było troszkę łatwiej się nawet i dostać na te studia.

A czemu dodatkowe punkty?

Za posiadanie tytułu technika masażu.

A skąd ten technik masażu się wziął? Bo to był Twój pierwszy wyuczony zawód nazwijmy tak, skąd to wzięło?

Tak. No to jakoś tak raczej chyba przypadek był, czysty przypadek, w ogóle nie zastanawiałem się, chyba jak to większość osób po liceum, co tu robić, co tu robić, no i padł kierunek na to, ze względu, że tam trochę mama mnie namówiła, bo miała jakieś tam informacje od swoich koleżanek, że to jest całkiem fajny zawód, może byś synek poszedł, synek mniej więcej zobaczył, gdzie to jest, okazało się, że po drugiej stronie ulicy, no więc ciężko było z tego nie skorzystać.

Kurde super, co?

Tak, najlepiej. No i zawsze spóźniony na zajęcia, bo to wiadomo, najciemniej pod latarnią. [śmiech] Także tak to się zaczęło. I do tej szkoły poszedłem sobie na swa lata, no a później jeszcze, no do teraz jestem na studiach.

Okej, a ten technik masażu, to tak z perspektywy czasu teraz, jak widzisz tak, to fajny zawód, da się coś z tego robić, czy to jednak dlatego poszedłeś na studia, bo to nie dawało rady?

Wiesz co, powiem Ci, że mi dało to mega dużo, pod tym względem, że poszedłem właśnie dalej na fizjoterapię, bo już jakby tak naprawdę można powiedzieć przez te dwa lata obyłem się trochę w pracy z pacjentem. Nie będę tutaj mówił o jakichś tam, czy jakieś tam techniki itd. były dobre, niedobre, bo to i też na studiach różnie bywa, ale jakby samo to obycie się z tymi osobami w szpitalu i już praca, dały mi mega dużo. Myślę, że wystartowałem troszkę z innego pułapu, niż osoby, które przyszły tylko i wyłącznie na same studia. Także pod tym względem to mega. No i też już jakby w jakimś stopniu dało mi tą możliwość pracowania sobie, jakiegoś tam dorabiania, jeżdżenia po ludziach i robienia jakichś tam masaży.

Jak można uczyć się masażu 2 lata? To na studiach jest to semestr, albo dwa i to po półtorej godziny tygodniowo.

Wiesz co, w ogóle o tyle śmiesznie jakby jest to stworzone, w sensie nauka w tej szkole, że tak naprawdę tam jest wszystko. My mieliśmy i fizykoterapię, mieliśmy też i kinezyterapię, nauczyliśmy się też masażu klasycznego, segmentalnego, limfatycznego, no czyli powiedzmy, gdzieś tam duże ilości tych masaży były, no ale też było bardzo dużo takich zajęć na około. No i też mieliśmy oczywiście praktyki, w ogóle głównie to mieliśmy w szpitalu na Banacha. No ale jakby nie zajmowaliśmy się tylko i wyłącznie masażem, tylko można powiedzieć, że byliśmy takimi małymi fizjoterapeutami.

To dobra droga? To jakby ułatwiło Ci pójście na fizjoterapię i potem, nie wiem, pierwsze dwa lata trochę bimbałeś, czy jednak od razu pojawiło się coś innego?

Nie, nie, no jakby pod tym względem to zakres materiału to i tak nie ma co porównywać, no jakby idąc na fizjoterapię, to pierwszy rok, pierwsze dwa lata to w ogóle był chyba, można powiedzieć, że przełom w moim życiu, jeśli chodzi o ilość nauki, którą musiałem z siebie wyciągnąć…

Matura za tydzień?

Tak, no mniej więcej tak to wyglądało. Jakby ilość nakładu, który musiałem włożyć, żeby się na tych studiach utrzymać był naprawdę mega duży, w ogóle nie byłem nigdy do tego przyzwyczajony i przystosowany, jednak raczej okres do liceum i do studiów to był raczej prześlizgiwanie się, no a od momentu pójścia na studia wyższe, raczej już gdzieś tam staram się, powiedzmy, jakąś tam wiedzą się wykazać. Także nie było tak na pewno, że się obijałem, bardziej mówię, pod tym względem to mi dało takiego obycia się z ludźmi i już jakichś technik podłapania, no ale jednak i tak wiedza, no wiadomo, szczególnie ta anatomia itd. było mega tego dużo i tak trzeba było do tego przysiąść i się pouczyć.

Ten technik masażu i tam zajęcia wszystkie, jakbyś miał podsumować, co było najfajniejsze, co było takie, żeby naprawdę dużo z tego wynieść, dzięki albo prowadzącemu, albo temu, że taki przedmiot na przykład zawsze jest ciekawy? Pamiętasz coś takiego?

Wiesz co, znaczy wydaje mi się, że i tak gdzieś tam jakby sam masaż stricte, w sensie jakby same zajęcia praktyczne no dały tak naprawdę najwięcej, no pod względem palpowania, no i samego masażu, więc pod tym względem to było mega fajne. No i też to, co można było fajnie z tego wyciągnąć, no przede wszystkim jakieś tam już znajomości obycie się z tymi osobami, które prowadziły te zajęcia, bo później idąc na fizjoterapię znowu się te osoby spotykało, powiedzmy, w szpitalach. Więc już gdzieś tam się znaliśmy i można było od razu… W inny kontakt się wpadało, na innym pułapie była współpraca, już będąc na studiach, jako fizjoterapeuta. Więc pod tym względem to mega.

Nie żałujesz tych dwóch lat, że trochę straciłeś, że można było to przyspieszyć pójście od razu na fizjoterapię?

Wiesz co, no myślę, że… Czy żałuję? Raczej nie żałuję, chociaż myślę, że no pod tym względem, że można by było to przyspieszyć, pod tym względem to żałuję. Bo to już aktualnie byłbym półtora roku po studiach, więc to byłby mega plus. Ale jakby tak jak mówię, to samo to obycie i praca już z ludźmi, wydaje mi się, że nie żałuję tego, bo pozwala mi to być w tym miejscu, w którym jestem, czyli już pracując z ludźmi, jakieś tam mniejsze, większe sukcesy mieć, więc raczej chyba nie żałuję. Nie wydaje mi się.

Do tej pory na studiach, bo Warszawski Uniwersytet Medyczny, czyli WUM, jakie dał Ci możliwości? Co Ci się na tych studiach podoba?

Co mi się w tych studiach podoba… Ogólnie wydaje mi się, że te takie studia mega uczą organizowania sobie pracy i czasu [śmiech], to na pewno. No wiadomo, pierwsze dwa lata, to nie ma możliwości gdzieś tam pracować, bo nadmiar obowiązków, nadmiar… Znaczy, nie ma możliwości, na pewno jest, ale na pewno nie w takim stopniu, jak teraz. Więc na pewno tego uczą. No na pewno znajomości, tak samo jak po tej szkole technika masażu, no na pewno jakoś tam wiedza też, nie ma co tam się oszukiwać, że to nie jest tak, że w ogóle studia fizjoterapii niczego nie uczą, jak się chce coś z nich wyciągnąć, to się na pewno wyciągnie. No chociaż wiadomo, że ubytki, jakie tam są, no to są bardzo dużo i jednak jeśli samemu się nie edukując, jeśli ktoś nie chce się uczyć samemu, doszkalać, czytać, no to niestety, ale po samych studiach jest mega ciężko coś tam móc osiągnąć.

To jakbyś miał teraz przedmiotami pojechać, powiedzieć mi, albo nam tu wszystkim tak naprawdę, co na studiach nie warto olewać? Co, z Twojej praktyki, wychodzi na to, że jednak jest pomocne i można było, albo dalej do tego trzeba podchodzić w sposób, nazwijmy to, profesjonalny?

Wiesz co, no ja jakby też z tego też względu, że ja się bardziej specjalizuję i doszkalam w kierunku pracy z ruchem, więc jednak dla mnie ta kinezyterapia, czy te ćwiczenia, które tam były, były, jakie były, no ale jednak jakiś tam pogląd, jakiś tam pomysł na pracę…

Czekaj, czekaj, bo ja tu muszę o coś Cię zapytać od razu. Ruch i WUM. Nie klei mi się.

[śmiech] No tak, nie no słuchaj, mieliśmy zajęcia na pływalni, które w ogóle te zajęcia to były…

Kurde, szok.

To i tak te zajęcia z pływalni były chyba jednymi z lepszych w ogóle zajęć, jakie tam ruchowych można poprowadzić. Więc z tych zajęć jestem mega zadowolony, bardzo fajne zajęcia. No wiadomo, te zajęcia z tej kinezyterapii, podwieszenia, no nie jest to najlepsza forma terapii, nie jest to idealna forma pracy z ciałem, do tego, żeby to ciało wyprowadzić w takim stopniu, żeby ono nie dawało dolegliwości bólowych na długi czas, no ale jednak samo myślenie, dlaczego jakieś ćwiczenie, w jakim ćwiczeniu pracuje dany mięsień, na pewno można było z tego coś tam wyciągnąć. A myślę, że osoby, które pracują bardziej tkankowo, czyli fizjoterapeuci, którzy pracują bardziej terapią manualną załóżmy, pewno coś mogą wyciągnąć z jakichś zajęć masażu, terapii manualnej, tych metod specjalnych, które tam są. Chociaż to też jest takie liźnięcie tematu. No i znowuż powtarzanie na magisterce tego, co było na licencjacie. No nie za bardzo jest to też rozwijane, no i też terapie, czyli ten kaltenborn, który tam dają, no już są na tyle stare, że to no jest cały czas powielane to samo. Ta wiedza, ta terapia nie idzie z duchem czasu, tylko cały czas jest niestety to samo, ale coś i tak zawsze można fajnego wyciągnąć.

A co byś stuprocentowo usunął ze studiów? Co jest uważasz, że… No już pracujesz, tak jak powiedzieliśmy z pacjentem i jeszcze tego nie wykorzystałeś?

No ja to w ogóle nie korzystam z fizykoterapii, więc nie chcę mówić, że trzeba ją w ogóle usunąć, ale na pewno też wydaje mi się, że można by było tą wiedzę i zakres prowadzenia takich zabiegów omówić i pokazać w zupełnie innym stopniu, niż jest to przekazywane. No ja nigdy nie rozumiałem, dlaczego ja muszę wiedzieć, jaki rodzaj fali, częstotliwości w ogóle no, po co mi jest ta wiedza, nigdy tego nie mogłem zrozumieć i do teraz nie mogę tego zrozumieć. Zważając na to, że badań naukowych na działanie fizykoterapii jest tak naprawdę najmniej z tego wszystkiego, co fizjoterapeuci robią. Szczególnie tych, powiedzmy, potwierdzających działanie. Więc no ja na pewno bym w jakimś większym stopniu usunął to. Czy coś jeszcze? Ciężko jest mi powiedzieć, na pewno bym mógł więcej powiedzieć, co bym dodał, niż co bym usunął. [śmiech]

Okej, to co byś dodał, czego Ci w takim razie brakuje? Bo to też jest super.

No powiem szczerze, że w ogóle mi brakuje treningów, w sensie prowadzenia, no ja nie mówię, że treningu siłowego, chociaż wydaje mi się, że i tak fizjoterapeuta powiedzmy, no skoro już mamy przez 5 lat podawaną wiedzę z tak naprawdę bardzo dużego zakresu i lekarskiego, bo duża część seminariów, które dostajemy i są dla nas prowadzone, są prowadzone przez lekarzy. Więc jest też od strony lekarskiej to podawane, no a bardzo mało jest pokazywania właśnie takiej pracy fizjoterapeuty na przykład, czy to sportowego, czy to fizjoterapeuty, który pracuje z ruchem, jakie ćwiczenie wprowadzić dla danej osoby, a jakie na przykład można je zregresować, czyli ułatwić, żeby to ćwiczenie miało sens, żeby móc później przejść w jakieś pozycje wyższe. No nie ma tam używania sztang, ketli, no hantli to w ogóle zapomnij o takich tematach. No niestety cały czas są te ćwiczenia na tych podwieszkach. Więc na pewno to by było wydaje mi się bardzo takie rozwojowe dla osób. No i też fajnie jakby to było, ja bym był bardzo z tego zadowolony. Też znowuż nie mówię, że każdy by musiał z tym pracować, to jest tak samo, jak i z terapią manualną, jak i z masażem. Tak jak ja, ja pracuje bardziej z ćwiczeniami, ale i tak zajęcia z terapii manualnej, czy z masażu musiałem mieć. Więc tak samo wydaje mi się, że fajnie by było dla innych osób, żeby chociaż zaczerpnęły wiedzę, zobaczyły, co i jak i wiedziały w ogóle, że coś takiego istnieje i że można z osobami bólowymi takimi narzędziami pracować.

Kiedy przeszedłeś metamorfozę, bo mówiłeś, że skończyłeś studium masażu, czyli pracę manualną rękami, a nagle mi tu mówisz, że pracujesz teraz ruchem. Co Cię odwiodło od pracy rękami, albo, co Cię zniechęciło?

Znaczy wiesz co, to tak naprawdę było naturalne, przebiegało to z biegiem czasu, nie było to jakieś takie ostre odcięcie się, po prostu płynnie przechodziłem w pracę z ruchem. Myślę, że to gdzieś tak na przeciągu jakiegoś może roku ostatnio…

Ale co, zraziłeś się, że jest nieskuteczna, czy zraziłeś się, że bolą Cię palce, czy po prostu stwierdziłeś, że jednak nie mogę stać przy stole, będę się ruszał z ludźmi na sali?

Nie, wiesz co, po prostu właśnie gdzieś tam doszedłem do takiego etapu, w którym widziałem po prostu większy sens, jako dla siebie pracy z osobami właśnie treningowo i ćwiczeniami, niż samą taką terapią manualną i masażem. Chociaż jakby i do dziś zdarzy mi się czasami, jeśli przyjdzie do mnie osoba i rzeczywiście widzę, że jest taka potrzeba, to oczywiście, jak najbardziej popracuję z nią chwilę na stole, ale nie jest to na pewno większość czasu, w którym ona do mnie przychodzi. To było po prostu naturalne. Zawsze, nawet jak pracując stricte w gabinecie, w którym moja usługa nazywała się masażem leczniczym, chyba nie zdarzyło mi się, żebym nie dał osobie ze dwóch, albo trzech ćwiczeń, które ona ma zrobić w domu. No więc to taka jakby naturalna była droga, że zobaczyłem, że skoro i tak daję te ćwiczenia, no to… Są osoby, które pracują tylko przy stole i tylko masażowo, powiedzmy tylko terapią manualną, no to, po co ja mam tak mieszać i jakby fajnie by było się wyspecjalizować. No bo to też jakby z punktu widzenia nawet swojego kształcenia się jeśli chodzi o kursy, jeśli chciałoby się robić i z jednej i z drugiej działki, to niestety, ale to jest skarbonka bez dna, no i też jakby nie ma takiej możliwości, żeby posiadać wiedzę z jednej i z drugiej strony i działać w jednym i w drugim i być naprawdę bardzo dobrym i w jednym i w drugim.

Znam takiego jednego.

[śmiech]

Tylko jednego takiego znam i tu był u mnie, czyli Filip Albert Żołądek, naprawdę mega ćwiczy i manualnie również nie krzywdzi ludzi uważam. Ale to też rzeczywiście jest rzadkość, tak jak mówisz, jest to bardzo trudne i dużo to kosztuje, żeby i manualnie robić to w miarę prawidłowo i do tego jeszcze z nimi ćwiczyć. Również jestem tego zdania, co Ty, że to skarbonka otwarta i nigdy się nie kończy.

Tak jest.

Powiedz mi taką rzecz jeszcze, no bo na siebie pomysł, kiedy zacząłeś mieć, że to jednak tylko ruch, tylko rehabilitacja i to będzie taką rzeczą, z której będziesz zarabiał?

Wiesz co, no idąc na studia, no na pewno nie byłem wyspecjalizowany, nie wiedziałem, co chcę robić, pomimo tego, że i tak trenowałem. No chociaż no nie ma co się oszukiwać, że…

Co trenowałeś?

Trenowałem, jako po prostu na siłowni. No bo też musiałem wrócić po kontuzji, po operacji kolana, no i po prostu ćwiczyłem, bo jako dzieciak byłem osobą raczej bardziej otyłą niż wyćwiczoną, więc musiałem trenować, żeby jakąkolwiek swoją sylwetkę w ryzach zachować.

Jak sobie rozwaliłeś kolano?

Wiesz co, siatkówka raz, później koszykówka…

Czyli nieraz? [śmiech]

Nie, nie, nie. [śmiech] Nie, bo doszło do skręcenia przy lądowaniu po wyskoku na siatkówce. No oczywiście wszystkie tam a propos bólu, obrzęku, zmniejszonego zakresu ruchu, wszystko miałem tak jak typowo przy więzadle tym krzyżowym przednim, była tam konsultacja ortopedyczna i tak dalej, powiedział wtedy pan doktor, że nie ma sensu operować, jeśli nie będę jakoś wyczynowo trenował i tak dalej. no ale później koszykówka, znowu to samo się stało, no ja cały czas się ruszałem i tak dalej, więc w końcu zdecydowałem się na to, żeby to kolano zoperować.

Z perspektywy czasu, to dobry wybór, ta operacja?

W sensie operacja tak, ale wydaje mi się, że źle to zostało wyprowadzone.

Bo nie robiłeś tego Ty.

[śmiech] Tak, dokładnie tak. Nie, no oczywiście nie, po prostu chyba wydaje mi się, że moja świadomość była wtedy jeszcze za mała i chyba trochę za szybko chciałem wrócić do swojego typowego treningu siłowego i nie zwracając uwagi na deficyty, które są po takiej operacji, no cały czas trenowałem, nie zwracając tam uwagi no wiadomo, na odpowiednie trenowanie tyłu uda, do przodu, względem przodu uda i tak dalej. I te dysproporcje mięśniowe po prostu zostały i niestety zbierają żniwo do dzisiaj.

Czyli się niedorehabilitowałeś?

Dokładnie tak.

Czy przez taką rehabilitację samego siebie i jakby te wnioski, które teraz powiedziałeś, jesteś specjalistą od kolan?

Wiesz co, może nie, że specjalistą, chociaż wydaje mi się, że jakkolwiek by to nie brzmiało bardziej rozumiem, wydaje mi się wiem, na co bardziej zwracać uwagę, to na pewno i chyba jakoś w tym kierunku. No generalnie chyba, przynajmniej póki co, kończyna dolna jest jakimś takim moim, może nie domeną, ale, w której się dobrze czuję, może tak.

To przejdźmy do tematów bardziej może medyczno- rehabilitacyjnych. Czym dla Ciebie jest wzorzec ruchowy? Jak to rozumiesz?

Wzorzec ruchowy nie istnieje.

Niemożliwe, jak to? Wszyscy się uczą wzorców ruchowych na szkoleniach.

Nie, nie no oczywiście się śmieję. Wiesz co, wydaje mi się tak, wzorzec ruchowy ja to sobie przynajmniej aktualnie dopinam do ćwiczeń stricte powiedzmy, gdzie mamy mniej więcej opisane, jak dane ćwiczenie powinno wyglądać i jak powinniśmy je wykonywać. No czyli powiedzmy przysiad ze sztangą na plecach, no to jest dla mnie wzorzec ruchowy no i w jakimś stopniu trzymamy się pewnych ram, jak on powinien wyglądać w pewnym stopniu, bo wiadomo, że zawsze będzie się to różniło. Więc tu ciężko to powiedzieć. No ale nie ma co się oszukiwać, że wzorzec ruchowy nie istnieje pod tym względem, że każdy się rusza inaczej, każdy jest zbudowany inaczej, no a jeśli mamy wzorzec, to znaczy, że musimy się do niego stosować, no a niestety tak nie jest. Nie powinno być, bo czasami niestety osoby dążą do tego, myśląc, że tak będzie lepiej, no a wcale czasami lepiej nie jest, a wręcz może być gorzej.

Jak to inaczej nazwać, żeby to było bardziejsze? Bliżej prawdy?

[śmiech] Bardziej mojsze.

Bardziej mojsze. [śmiech]

Wiesz co, ale mówimy już o ćwiczeniach, czy o…

Nie, no o tych jakby wszystkich ćwiczeń nazwijmy to, do wzorca? Do czego? Do ramy? No bo to zależy, on rzeczywiście nie może być idealny, tak, jak powiedziałeś. I teraz, w którą stronę chcemy iść? Jakby, dlaczego wzorzec ruchowy dla Ciebie nie istnieje i jak byś tą zmienił nazwę, żeby to było bardziej poprawnie?

Wiesz co, no to, czym ja się też trochę kieruję a propos prowadzenia treningów i trenowania z ludźmi, no to takiej trochę optymalizacji ruchu, w sensie do wyłapania ograniczeń u osoby i de facto czasami pracowania z tym, co dana osoba ma. Ja tam raczej wychodzę z założenia, że wolę, żeby osoba była silna, powiedzmy, w zmniejszonym zakresie ruchu, który ma, niż na siłę ten zakres ruchu powiększać, bo ta osoba i tak cały czas będzie słaba. I w tym swoim zakresie ruchu i w tym nowym, który ma, jak sobie go nawet wypracujemy. Więc raczej ja bym wyszedł z takiego założenia właśnie optymalizacji ruchu, no to mi się wydaje takim hasłem.

A jak powiedziałeś tutaj, że no wolisz krótszy ruch, ale silny, niż długi, ale słaby, tak? Dobrze to wykminiam?

W sensie bardziej wiesz co chodzi mi o to, że aktualnie przynajmniej nie jestem jakimś katem, jeśli chodzi o dążenie do tego pełnego zakresu ruchu, który mamy, który powiedzmy jest opisany gdzieś tam w książkach, tylko oczywiście jakby pracować sobie z nim, zwiększać ten zakres ruchu, no bo wiadomo, że też jest jakiś powód, z jakiego ten zakres ruchu się u osoby zmniejszył, ale wolę w tej osobie zbudować siłę w tym zakresie ruchu, który ona już ma, niż jakby nie budować siły, a skupić się nad zwiększaniem zakresu ruchu, o tak bym powiedział.

Czyli przekładasz siłę nad, nazwijmy to, mobilność?

Na mobilność, ale którą osoba ma. Oczywiście tą mobilność dalej zwiększając, no i oczywiście wiedząc, co tak naprawdę ta mobilność jest, a że to nie jest pasywny zakres ruchu.

To czym jest mobilność według Ciebie?

Wiesz co, no mobilność to jest siła w zakresie ruchu, który osoba ma, no ale też jakby aktywna siła. W sensie, że osoba jest mi w stanie wykonać sama ruch w danym stawie, powiedzmy, pełne zgięcie w stawie ramiennym, jest mi w stanie ten ruch wykonać, bez żądnej kompensacji, jest w stanie ten ruch utrzymać i powiedzmy z niego wyjść. To też jest dosyć ważne, żeby umieć wejść w pewien zakres ruchu, ale też z niego wyjść. No to też jest stricte powiązane z samą stabilnością i kontrolą motoryczną, czy dana osoba umie wejść, umie przyspieszyć i zahamować dany ruch na przykład i jeszcze z niego wyjść do jakiegoś innego ruchu, czy znowu przyspieszyć.

Mobilność to siła, to było dobre zdanie, podoba mi się. Myślę, że wejdzie w kanony gdzieś tego podcastu, będzie „mobilność to siła”. A czym dla Ciebie jest wada postawy?

Wada postawy dla mnie to jest moment, w którym osoba odczuwa ból, w sensie nie chodzi mi o to, że… No bo wiadomo, mamy tam opisane jakieś te pogłębione lordozy lędźwiowe, te skrzyżowania górne, dolne, no i wiadomo, że to jest fajne, żeby gdzieś tam opisać i zacząć myśleć na te temat, no ale sam też już widzę, że no niestety znowu te schematy, które mieliśmy, wydawało nam się, że są fajne, no do końca się nie sprawdzają, bo jednak życie pokazuje, że ciało ludzkie jest trochę bardziej skomplikowane i inaczej sobie też radzi z różnymi rzeczami. Więc jakby wada postawy no to jest ten moment, w którym osoba odczuwa ból ciała i tyle tak naprawdę. W sensie to jest dla mnie wada postawy, no i same badania naukowe pokazują, że nie jest to aż tak do końca, że osoba, która ma te skrzyżowanie dolne, czy górne, będzie miała jakieś dolegliwości bólowe. Także jakby w momencie, jak ona odczuwa ból swojego ciała i widzimy, że ma to skrzyżowanie dolne, to wtedy rzeczywiście to skrzyżowanie dolne jest wadą postawy, bo ono powoduje ból. Tak bym to opisał, trochę chaotycznie, ale…

Wolisz oceniać ludzi w tej wadzie, czy mają, czy nie mają, w statyce czy raczej dynamice?

Zdecydowanie w dynamice, chociaż… Znaczy tak, zdecydowanie w dynamice. Statycznie pokazuję osobom, jak mogą sobie radzić, żeby ten problem, który mają się trochę zmniejszył. Jakby na tej zasadzie. Ze względu na to, że znowu, ja jestem terapeutą ruchowym, pracuję jakby głównie treningowo, no to dla mnie ważniejsza jest ta diagnostyka ruchowa, więc to, czy osoba ma kolana koślawe jak stoi, no to dla mnie nie jest aż tak istotne, jeśli kolano ładnie idzie nad stopę w momencie, kiedy robi wykrok, ale oczywiście no informuję osobę, powiedzmy, że…

Kolano się nie rozwali wtedy?

W statyce?

No. Nie no w dynamice jakby…

Nie no, oczywiście, jeśli kolano się koślawi w dynamice, no to wtedy jest problem, który naprawiamy. I teraz znowuż daję informację osobie, że stanie bardzo długie w takiej pozycji, gdzie te kolana są blisko siebie, czyli mocno się koślawią, no nie jest najbardziej jakby optymalne dla więzadeł, jakby ich cały czas rozciąganie, no i jakby taką informację osoba ode mnie dostaje i ewentualnie jak sobie z tym radzić, no, ale tak, jak mówię, dla mnie diagnostyka taka funkcjonalna, ruchowa, jest o wiele ważniejsza.

Masz jakiś taki ukochany swój test? Taki jakby skriningowy nazwijmy to? Który zawsze wykonujesz? Czy to jest taka trochę bateria testów, bo tylko baterią testów możesz poznać całe ciało?

No wiadomo, że idealnie by było powiedzieć, że mamy tą baterię testów i tak dalej, no ale nie ma co się oszukiwać, że nie zawsze robię wszystkie testy, które gdzieś tam istnieją na świecie. Szczególnie też, że nie znam nazw tych testów czasami, to też jest… Ale to jakby najmniej istotny temat. Najważniejsze jest wiedzieć, co dany test ma ci pokazać i co z niego wyciągnąć. Jednym z testów, który najczęściej stosuję jest to skłon, w sensie test palce- podłoga, bo też staram się uczyć i patrzeć nie tylko na zakres ruchu i gdzieś tam wnioskować, bo też można spotkać powiedzmy 10 osób, które wykona dobrze ten test, na zasadzie dotknie palcami do podłogi, ale każda z nich ma jakby inne zakresy ruchu, pomimo tego, że dotykają, w sensie jedna osoba będzie…

Czym innym to zrobią, dokładnie.

Dokładnie tak. No i tak samo sekwencja samego skłonu, czy zacznie bardziej od bioder, czy od pleców i tak dalej, też może być różna. Więc pod tym względem to wydaje mi się, że to jest jeden z najczęstszych testów przeze mnie wykonywanych, szczególnie u osób bólowych, jeśli chodzi o odcinek lędźwiowy, to to na pewno. Generalnie skłon boczny, wykroki, zakroki, przyznam się szczerze, że przysiadu to jeszcze nie wykonywałem skriningowo u osoby już chyba z rok, albo dwa. [śmiech]

To tak, jak mówisz, jest taki super test, że on wszystko pokazuje, to dlaczego nie?

Wiesz co, nie wydaje mi się, żeby on wszystko pokazał. No on pokazuje to, czy osoba jest w stanie zrobić głęboki przysiad, czy nie i tyle. Wiadomo, że możemy sobie tam wypatrzeć jakieś shifty miednicy, przesunięcia boczne, czy osoba koślawi kolana, no ale jakby to no nie. Idealnie wykonany przysiad taki bez obciążenia z ładnymi, prostymi plecami, no to naprawdę można rzadko spotkać, a też tam tyle rzeczy się dziej naraz, że jest ciężko też coś wywnioskować. Zdecydowanie wolę, żeby osoba mi zrobiła wykrok i zakrok, to też jest bardziej tak naprawdę funkcjonalne dla osoby, bo jednak się poruszamy jedno nóż cały czas, a nie obunóż. Więc jakby pod tym względem, to nie stosuję w ogóle tego przysiadu. A overhead to w ogóle nigdy w życiu nie stosowałem i stosować pewnie nie będę, przysiadów z rękoma nad głową.

Skończyłeś, moim zdaniem, trochę już szkoleń takich ruchowych za Tobą. Które z nich było najfajniejsze i dlaczego? Albo, które z nich coś Ci dało?

Wiesz co, aktualnie i też ze względu na to, że pracuję tą koncepcją, to zdecydowanie z kinetic control, to są szkolenia, na które będę na pewno kontynuował, bo widzę w tym duży sens, jakby samo myślenie, samo szkolenie było mega przeprowadzone. Także pod tym względem to na pewno kinetic control. Na pewno też treningowo to metodyka treningowa u Maćka Bielskiego, to w ogóle jest… Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę teraz dostrzegam jakby całą tą filozofię tego, jak on to prowadził, z jaką myślą i żałuję, że już tego nie prowadzi, bo bym chętnie jeszcze raz poszedł, bo naprawdę fajne szkolenie. Już nawet nie chodzi o samą treść, wiesz teoretyczną, a propos tego, jak budować plan treningowy, w sensie, jakie mamy metody, możliwości rozpisywania planów treningowych, ale jakby samą taką filozofię jego pracy. W sensie a propos tego, że rzeczy muszą być proste, że nie trzeba aż tak bardzo kombinować. Staramy się właśnie, szczególnie to gdzieś tam aktualnie widzę w tym świecie trenerskim, że my to zamiast ułatwiać, to wszystko sobie utrudniamy, wymyślamy jakieś nie wiadomo, jakie teorie z kosmosu, tłumacząc i patrząc na jakiś prosty błąd, który można bardzo szybko naprawić. Maciek właśnie bardzo fajnie to prowadził i naprawdę mega polecam, jeśli ktoś by mógł. On prowadzi jakieś teraz ze swojego ramienia jakąś tam optymalizację w treningu personalnym, więc jeśli będzie w Warszawie, to może się wybiorę, ale tak to już no właśnie niestety nie prowadzi. No i oczywiście szkolenia z kettli, bo to jest jednak mój konik, na pewno te szkolenia też znowuż u Maćka robiłem i drugą szkołą, bo są dwie szkoły podstawowe, jeśli chodzi o trening kettli, drugą robiłem u Gosi Albin, wielokrotnej mistrzyni Polski i świata, także też polecam.

Powiedz taką rzecz mi jedną, bo jednak trening według Maćka i trening według Michała Hajdała to jednak dwa rożne treningi, czy ten jednak Maćkowy nazwijmy to trening, czy Maćkowe podejście do treningu nie jest za słabe do rehabilitacji?

Oczywiście, że tak, jest.  Oczywiście, że jest za słabe, bo to jest jakby… No Maciek jest trenerem powiedzmy przygotowania motorycznego, no i on pracuje… Wiadomo, że prawdopodobnie ma jakieś osoby bólowe, ale jednak on specjalizuje się w takim treningu- treningu, nazwijmy to. Nie takim treningu rehabilitacyjnym, w którym ja, no ale jednak pracuje treningowo, a znowuż Michał Hadała bardziej idzie w stronę rehabilitacji. I nawet no fajnie mi się to skleja a propos tego podejścia trzymajmy się prostych ram, nie kombinujmy, ale jakby wiedząc, na zasadzie diagnostyki, z czym osoba ma problem, to możemy i tak to fajnie przełożyć na jakieś ćwiczenie siłowe, żeby tą osobę wzmocnić, robiąc powiedzmy jedno, czy dwa jakieś ćwiczenia aktywacyjne przed danym bojem siłowym. I jakby to mi się bardzo fajnie zasklepia po prostu.

Co planujesz, jako następne szkolenie? Kinetic controlu nie masz całego chyba, tam jeszcze…

Nie, nie, w ogóle tam dopiero mamy dwa szkolenia, ale wydaje mi się, że poświęcę się w przyszłym roku chyba i zrobię u nich cały movement solution, bo tam mają takie 15- dniowe szkolenie podzielone na 3 zjazdy po 5 dni, więc to taka spora dawka wiedzy. To wydaje mi się, że w to sobie uderzę, jeszcze zobaczymy, jak tam będzie z finansami. No DNS chciałem zacząć, teraz właśnie miał być w Warszawie, no ale się nie odbędzie z powodu kwarantanny i z powodu wirusa. Więc DNS też na pewno będę robił. Też mi się podoba ta koncepcja szczególnie po rozmowach z Mariuszem Dzięciołem i patrząc po tym, co on robi, to mi się też to fajnie zasklepia. No to to. Mieliśmy teraz wszyscy jechać na prewencję urazów do Rzeszowa, znowu ten sam powód, nie pojedziemy teraz, pojedziemy bodajże tam w listopadzie, no i neuro revolution tak samo przełożone na październik.

Czyli plany są duże.

Tak, generalnie plany są duże.

Ile masz lat?

25 skończone, 26 skończę w tym roku.

Kiedy pojawiła się dla Ciebie opcja prowadzenia szkolenia?

Opcja prowadzenia szkolenia pojawiła się u mnie półtora roku temu, to było między studiami licencjat, a magister, bo to właśnie jeszcze pamiętam byłem na wakacjach no i w ogóle miałem iść na studia zaoczne, ale właśnie dostałem telefon… To też śmieszna sprawa, bo dostałem telefon od prowadzącego szkolenie trener personalnym, na którym ja byłem, jako uczestnik, no, ale jakby też szkolenie z trenera personalnego zrobiłem po chyba 6 czy 7 innych szkoleniach wcześniej, co już zrobiłem właśnie a propos treningu, więc no wiedza, która była przekazywana, była już mi dobrze znana i trochę się powiedzmy nudziłem, ale dobrze dogadywałem się z prowadzącymi, no widzieli generalnie, jaki jest mój poziom wiedzy, no i później dostałem od nich możliwość prowadzenia szkoleń, bo założyli swoją szkołę i tak półtora roku temu sobie coś tam zacząłem prowadzić.

Nie bałeś się, jako student, że jednak ktoś Ci wejdzie na takie szkolenie i będzie wiedział więcej od Ciebie?

No bałem się trochę, nie ma, co się oszukiwać.  No jednak jakiś taki stresik był. Chociaż pierwsze przeprowadzone szkolenie, pierwszy przeprowadzony moduł i tak pokazał mi, że jestem w stanie coś tym osobom przekazać pomimo tego, że jeszcze nie ukończyłem studiów, nie jestem ekspertem z 20- letnim doświadczeniem i nie mam siwego włosa pod nosem. No wiadomo, że to też nie była, nawet nie mogła być wiedza z kosmosu, bo to jednak są osoby, które dopiero zaczynają tak naprawdę pracę z ludźmi. Więc no pierwszy moduł był taki, że jednak nie wiedziałem, czego można by było się spodziewać, ale później już jakoś to poszło.

Nie jest trochę tak, że te osoby, które przychodzą na te szkolenia z trenera personalnego, to nie mają skąd czerpać tej wiedzy podstawowej, bo nie ma takich studiów, jednak co im nie powiesz, to będzie super?

No tak. [śmiech] Można tak powiedzieć. Więc no to już jest duża rola osoby prowadzącej. Tak naprawdę, co ona im przekaże, jaką tą wiedzę, czy rzeczywiście jakąś tam rzetelną, popartą jakimiś tam badaniami i swoim doświadczeniem, czy im nawciska jakichś bzdur. No jednak są pewnie takie też szkolenia, na które niestety osoby chodzą, no i później te rzeczy powielają, a propos wykonywania ćwiczeń, czy jakiekolwiek tam metodyki, czy powiedzmy treningu takiego bardziej medycznego, terapii ruchowej. Więc na pewno tak, no, ale ja tam ze swojej strony starałem się, żeby to było jak najbardziej aktualne to, co im przekazuję, no, że jednak nie wypuszczać ich z niczym.

Czy miałeś osobę, której jakby na początku badając ją, robiąc jej ten skrining, te testy, które mówiliśmy wcześniej, wychodziło Ci, że jednak tu się nie da nic zrobić, a jednak po jakichś tam włączeniach ćwiczeń coś poszło do przodu?

Wiesz co, chyba nie. Ale to właśnie też jeden taki pacjent, pacjent klient można powiedzieć, no osoba, z którą generalnie do tej pory sobie tam raz w tygodniu ćwiczymy, no to była jedna z takich moich pierwszych cięższych osób, na zasadzie, że już nie miałem trochę pomysłu, co z nią działać, no i teraz, z tej perspektywy, powiedzmy półrocznego większego doświadczenia, bym ją odesłał gdzieś indziej po prostu, ale wtedy jeszcze ambicje chciały, żeby działać i działać i próbować, no to było naprawdę jedne z cięższych pacjentów. No już tam działaliśmy tam powiedzmy 20 treningów, ileś i cały czas gdzieś tam jakiś ból, dolegliwości się pojawiały. No a to niestety wyszedł troszkę przerost moich ambicji, jakby chęci działania z tą osobą, chciałem za dużo, a wyszło u niego, że można zrobić mniej, a też będzie działało. Bo tu jednak pokazuje się i wykazuje się to, że niestety osoby w dzisiejszych czasach są mocno prze stymulowane, jednak to, jaki osoba ma tryb pracy, że pracuje po 10 godzin, później wraca do domu, siedzi na laptopie i też pracuje, niekoniecznie dobrze mu da, że przyjdzie na godzinny, ciężki trening. I to, co fajne u tej osoby mi się sprawdziło, znikły, znaczy może nie znikły, zmniejszyły się powiedzmy dolegliwości bólowe, tak gdzieś o 3/4, jak zaczął codziennie robić skłon, skłon właśnie test palce- podłoga, przy ścianie, nie ruszając pośladkami od ściany, żeby po prostu uruchomić troszkę odcinek lędźwiowy i to mu najbardziej pomagało. Robił tylko jedno ćwiczenie po 4- 5 minut dziennie i to mu pomogło, a nie tam powiedzmy godzinne, ciężkie treningi. To taki przykład.

Czyli znowu weszła prostota.

Dokładnie tak, no i właśnie na takich czasem przypadkach cieszę się z tego, że dochodzę do tego momentu, w którym ta filozofia mojej pracy sprawdza się i potwierdza, że jednak nie zawsze kombinowanie i wyjmowanie wannie ilości narzędzi ze swojej skrzynki się sprawdzi. Czasami po prostu jedno narzędzie wystarczy, żeby osobie pomóc.

Powiedziałeś przed chwileczką, że bałeś się odsyłać, bałeś się odsyłać, bo kasa, czy bo ambicja?

Wiesz co, chyba jedno i drugie.

Dziękuję za szczerość.

[śmiech] Nie no, nie ma co się oszukiwać, że przynajmniej na początku no starałem się trzymać te osoby przy sobie, no bo jednak trzeba jakoś żyć. No z tej perspektywy pewnie część osób bym odesłał do kogoś, bo wiem, że ci ludzie też wrócą, na zasadzie, że później do treningów normalnie możemy sobie pracować, to nie ma z tym żadnego problemu, osoby wręcz bardziej się cieszą czasami, że ktoś im mógł pomóc i ja wiedziałem, do kogo je odesłać. Więc pod tym względem… No i ambicje też, no bo jednak starasz się jako terapeuta pomóc osobie, nie pomaga coś, zastanawiasz się, dlaczego to nie pomaga, no to próbujemy czegoś innego, denerwowałem się trochę, nie wiedziałem i chciałem dalej próbować. No ale z perspektywy czasu prawdopodobnie bym go do jakiejś mądrzejszej osoby odesłał, żeby troszkę z innego kąta spojrzała na nią.

Co było tym przełomem, że zacząłeś odsyłać, że zacząłeś widzieć, że może to odesłanie będzie lepszym rozwiązaniem, niż próby dalsze?

Przede wszystkim znowu to doświadczenie bycia terapeutą, że nie z każdą osobą możesz sobie po prostu poradzić, bo ty masz zawsze jakiś tam swój tor, w jaki sposób na osobę patrzysz. Pod jakim kątem osobę badasz. No mi się wydaje, że jednak po globie chodzi tyle osób, że jedna osoba jest stworzona do tego, żeby ją naprawić ruchem, druga jest bardziej stworzona, żeby popracować z nią tkankowo na stole i rozluźnić, popracować coś stricte na stawach. I żeby nie wrzucać wszystkich do jednego worka i na tej zasadzie sobie z tymi osobami pracować i mieć też sukcesy. No i mówię, to doświadczenie, myślenie o tym, że jednak dobro pacjenta jest na piedestale, wygrało no i staram się, szczególnie teraz, żeby pracując w Fizjo4life mam o wiele większą możliwość, bo o wiele więcej osób mam wkoło siebie, do których można po prostu odesłać.

A jakbyś miał teraz powiedzieć, co najgłupszego robią ludzie, że się psują? Że ich boli? Tak z Twoich obserwacji, tych pierwszych powiedzmy.

Wiesz co, wydaje mi się, że najgłupszego, co ludzie robią, to to, że nie robią coś z tym, że ich boli, o tak bym chyba powiedział. Bo no ciężko walczyć o to, żeby teraz powiedzmy ¾ społeczeństwa, czy całe społeczeństwo wiedziało, że on może się poruszać 10 minut w ciągu dnia, czy tam powiedzmy 5 minut w pracy do tego, żeby go plecy nie bolały. No nie zbawimy całego świata, nie jesteśmy tutaj alfą i omegą, żeby do każdego dotrzeć. No ale jednak głupota ludzi jest to, że zaczyna ich coś boleć i po prostu to bagatelizują, na zasadzie, jak boli kolano przez miesiąc, dwa, no ale dobra, to przejdzie, tam lodem troszkę obłożę, to przechodzi, to no niestety, to nie jest rozwiązanie, fajnie by było się tego bólu pozbyć, albo dowiedzieć się, z jakiego powodu ten ból się po prostu pojawia. No bo wydaje mi się, że to jest raczej głupsze, niż to, że powiedzmy osoby siedzą. No siedzą, bo muszą, no wiadomo, że to trochę tam psuje, no ale można sobie z tym jakoś tam radzić.

Kiedy byś powiedział człowiekowi, że musi trafić na rehabilitację? No bo ja też nie uważam, żeby każdy z małym bólem, nie wiem, zakuło mnie kolano, czy boli mnie 15 minut, czy boli nawet pół dnia, to kiedy taka granica, że jednak no warto coś z tym zrobić? Bo to jest takie ciężkie zawsze do określenia, no, z którym bólem pójść do rehabilitanta, a z którym jednak nastąpi autosamoleczenie?

No więc jeśli mamy osobę, u której pojawia się ból kolana po jeździe na rowerze, po bieganiu, po jakichś treningach na siłowni, no to wydaje mi się, że wtedy fajnie by było się udać. Nie mówię tutaj w ogóle już o jakichkolwiek urazach ortopedycznych, no bo wydaje mi się, że to chyba raczej jest jasne i oczywiste, że trzeba coś z tym zrobić, a jeśli nie jest to oczywiste, to tak, po skręceniu stawu skokowego fajnie by było udać się do rehabilitanta, żeby też nad tym popracować, bo to może mieć później konsekwencje jakieś tam, czy z całym stawem skokowym, czy pójść po prostu sobie trochę wyżej na kolano, biodro, czy kręgosłup. Ale powiedzmy, no jeśli osoba odczuwa dolegliwości bólowe odcinka lędźwiowego, bo siedzi po 8 godzin w pracy, no to jest takie względne wskazanie do tego, żeby udać się do tego rehabilitanta. No prawdopodobnie można sobie to na jakieś domowe sposoby na zasadzie porozciągania się, stania, chodzenia, można sobie z tym poradzić. Jeśli znowu ból, powiedzmy, tego odcinka lędźwiowego podczas siedzenia pojawia się szybciej, gwałtowniej, pojawia się już podczas ruchu, z jakimiś tam promieniowaniami do kończyny dolnej, no to wtedy już tak należy się udać do rehabilitanta. No bo to też znowuż nie chodzi o to, żeby każde dolegliwości bólowe od razu wydzwaniać na czerwoną linię i konsultować. No bo nas też prawdopodobnie coś tam zawsze boli, ale można sobie z tym jakoś radzić też i żyć i nie fiksować się na tym punkcie.

To, kiedy nazwałbyś, jako ból chroniczny? Ból przewlekły? Kiedy to jest?

Wiesz co, dla mnie ból chroniczny, przewlekły, to jest taki, który utrzymuje się już od powiedzmy, raczej dwóch, trzech miesięcy, ale raczej z taką no właśnie tendencją, że on jest bardziej taki wkurzający, już naprawdę, że fiksujemy się troszkę na nim, że nie robimy pewnych rzeczy, bo mamy te dolegliwości bólowe, to też często teraz widzę, już pracując troszkę z tymi pacjentami, że osoby pewnych rzeczy nie robią po prostu, unikają pewnych rzeczy, pewnych ruchów, dlatego, że bolą je plecy, albo miały jakąś dolegliwość bólową właśnie związaną z ruchem, no i automatycznie, no to już na poziomie mózgu nasze ciało wyłącza jakby chęć wykonania takiego ruchu. Skoro kiedyś mnie zabolało, bo coś takiego zrobiłem, no to dobra, to nie robimy tego i na tej zasadzie, powiedzmy, tkankowo wtedy się wszystko blokuje i mamy do tego jakieś tam sztywne plecy, no ale tak jak mówisz, no ten ból chroniczny, ja bym to nazwał taki dwa, trzy miesiące takie fiksowanie się na nim już, że on już naprawdę ogranicza nasze życie, taką funkcjonalność, no to wtedy już jest taki ból chroniczny, który już bym na pewno konsultował i na pewno się do kogoś udał.

Pracujesz też z młodymi sportowcami, o to właśnie chciałem zapytać, uciekła mi myśl. Pracujesz z młodymi sportowcami, czym ona się różni od takiej pracy z rehabilitacji, znaczy z pracy z dorosłym? Bo masz tam chyba dwóch podopiecznych z tenisa, prawda?

Squasha?

Squasha. No wiedziałem, że z rakietą.

[śmiech] Tak, dwójkę młodych squaszystów.

Piękna nazwa, squaszyści.

Tak, squaszyści. I czym ona się różni od rehabilitacji? Wiesz co, no tutaj działamy na poziomie sportowym, no to jakby, oczywiście, ze względu na to, że moje wykształcenie jest, jakie jest, to elementy tej takiej rehabilitacji prewencji urazów, no to jest bardzo duża część naszych treningów, rozgrzewki i jakichś takich ćwiczeń akcesoryjnych. No ale u nich mocno skupiamy się po prostu na odpowiednim wzmocnieniem siłowym, już budowaniem mocy i budowanie takiej bazy oddechowej, bazy tlenowej, no dlatego, żeby oni byli odpowiednio wydolni. Ale oczywiście jak to każdy sportowiec, też z jakimiś tam się urazami borykali, no i na szczęście, odkąd już tam sobie regularnie rok pracujemy, no to w sumie ten sezon, aktualnie mieliśmy obyty bez jakichś większych urazów, także można powiedzieć, że moja rola, jako trenera, się fajnie tutaj…

Że sukces?

No tak, dla mnie mega sukces, nawet chyba większy, niż te miejsca, które oni teraz zajęli na mistrzostwach Polski, to, że oni przebyli to przede wszystkim bez żadnego urazu.

Squash to sport jednak mocno jednostronny, jakby dużo jest używania tej jednej ręki. Czy można powiedzieć, że on dobrze wpływa na rozwój tych młodych adeptów?

No oczywiście, że nie. [śmiech] Nie ma co tutaj się oszukiwać. Wiadomo, większość sportów generalnie jest jednostronna. Problemem takim ogólnym wydaje mi się, który można zaobserwować, jest bardzo szybkie wprowadzanie specyfiki sportowej u dzieciaków. Jakby wrzucanie siedmio-, ośmio-, dziewięciolatków od razu na boisko, dawanie im piłki do tego, żeby grali, nie wiem i poprawiali jakieś techniczne aspekty kopania piłki, podawania, zamiast skupić się na tym, żeby oni w ogóle jakąś tam motorycznie się zaczęli rozwijać. Więc patrząc tutaj teraz na tych moich squaszystów, oczywiście, no ze względu na to, że to jest sport jednostronny, rakietę trzymają cały czas w jednej ręce, większość wykroków wykonują na swoją nogę dominującą, no, przez co można zaobserwować i zwiększoną masę mięśniową na tej nodze, stabilność, widać, że ta jednostronność tego sportu mocno wpływa na to, jak się ten organizm rozwija. To też moim zadaniem, jako trenera jest to, żeby te deficyty jakoś tam wyrównywać pomiędzy jedną, a drugą stroną, ale jakby nie da się tego uniknąć. No przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że to jest sport. Oni już jeżdżą na zawody rangi światowej czasami, rangi krajowej, w których najważniejsze jest to, żeby oni mieli z tego jakieś sukcesy.

Gdzie dążysz? Gdzie będziesz za 10 lat? Gdzie chcesz być?

Gdzie ja chcę być za 10 lat? Wiesz co, myślę, że w miejscu, w którym chyba coś tam będę chciał sam stworzyć, w głowie się tli mała myśl, żeby za jakiś tam czas swoje jakieś tam studio takie treningowe otworzyć. Więc myślę, że to jest tak naprawdę jakiś tam główny cel na przyszłość. Taki oczywiście zawodowy. Więc myślę, że w tym kierunku. No oczywiście gdzieś tam dalej się rozwijać szkoleniowo, ja nie jako szkoleniowiec, tylko, jako osoba jeżdżąca na szkolenia, gdzieś tam dowiadywać się jakichś tam informacji. No i cały czas jakoś odnosić sukcesy w pracy z pacjentami, no bo tu tak naprawdę najwięcej weryfikuje to, czy jesteśmy skuteczni i dobrzy w tym, co robimy.

Może jeszcze nie masz idoli, ale po tym podcaście będziesz nazwijmy to sławniejszy. Jak byś miał tym osobom na pierwszym, drugim roku rehabilitacji powiedzieć jakieś dobre słowo, co by to było?

Nie załamujcie się, pamiętajcie [śmiech], bądźcie silni…

W czwartek na imprezy chodźcie.

Tak jest. Nie no oczywiście tak całkiem serio, no to co by tu można było im powiedzieć. No przede wszystkim to, żeby się sami rozwijali, żeby nie oczekiwali tego, że uczelnia da im klucz do złotej bramy, która otworzy im ścieżkę kariery do najlepszych klinik i że będą pracować ze wszystkimi pacjentami i mieć sukcesy. Brzydko powiem, ale żeby zadbali o własną dupę, rozwijając się, dowiadując się, czytając, no i też w jakimś tam stopniu na pewno próba już pracy z pacjentami, może niekoniecznie, jako indywidualna praca, ale gdzieś tam może do jakiejś kliniki, może na jakieś staże się do jakichś klinik dostać, żeby już jakiś tam doświadczenie łapać. No i też myśleć o tym, jaką ścieżkę kariery chcą sobie obrać. Czy tak jak ja pracując bardziej treningowo, czy bardziej w kierunku terapii manualnej, tak jak Ty, no i żeby to już po prostu im otworzyło oczy na kursy i szkolenia, żeby nie łapać wszystkiego, co jest na rynku, bo jest tego ogrom.

To muszę teraz cofnąć trochę o jedną rzecz tutaj i zadać pytanie, które mega mnie interesuje, dlatego, że jeszcze jesteś studentem. Co byś powiedział na to, żeby praktyki były płatne, płatne znaczy to, że to student płaci za to, że może patrzeć, jak ktoś inny pracuje, ale przez to może od niego więcej wymagać?

Wiesz co, to ciężki temat.

Nie ma prostych tematów. Albo inaczej, to zacznijmy jeszcze inaczej. Jak Ty wspominasz swoje praktyki?

No jako praktyki, które ja miałem, to może większość była po prostu w szpitalu, więc generalnie no to takie praktyki jakby mi kazali płacić, to bym chyba… No nie wiem, co bym zrobił, wydając te pieniądze na takie rzeczy. No więc właśnie to wydaje mi się byłby problem. No pytanie, w jakim miejscu…

Nie, no jakby Ty wybierasz wtedy. Bo przy płatnych praktykach, to idziesz i mówisz, że te chce mieć praktyki w tym i w tym miejscu, no i mogę płacić tyle i tyle.

Wiesz co, nie wiem. Wydaje mi się, że teraz to funkcjonuje jakoś bez tego i też jest jakoś dobrze, chociaż wydaje mi się, że chyba za mało osób w ogóle korzysta z takiej możliwości, tylko nie wiem właśnie, na jakiej to jest zasadzie. Czy pracodawcy nie pozwalają na coś takiego, czy po prostu te osoby nie zgłaszają takiej chęci na przykład, żeby pójść po prostu na taki staż. No bo też nie ma co się oszukiwać, no nawet rozmawiając ze swoimi znajomymi, tak patrząc po nich, to nie wiem, czy ktoś byłby chętny w naszym wieku pójść gdzieś i zapłacić za takie praktyki, skoro może pójść gdzieś już pracując i jeszcze zarobić sam. No bo patrząc na to, że już jesteśmy jakimiś tam osobami dorosłymi, chcemy mieć jakieś własne pieniądze, no to to mógłby być jakiś tam wydaje się problem. Chociaż jakby z drugiej strony patrząc, osoby idą na szkolenia i też za to pieniądze płacą. Więc no to jest taki temat do dogadania, chociaż wydaje mi się, że na ten moment funkcjonuje to bez jakichś tam opłat i niechaj tak będzie jak najdłużej.

Moim zdaniem to jest to koniec niedługo takiego właśnie darmowego, no bo na to patrzę z drugiej strony, czyli wydajesz mnóstwo kasy, tak jak Ty wydajesz na szkolenia, a potem masz to komuś pokazać za darmo i ktoś u Ciebie siedzi 3- 4 miesiące i jak jest mocno inteligentny, to wyniesie z tego to samo, co mamy ze szkolenia. Albo więcej, bo widzi codziennie więcej, niż na szkoleniu.

Chociaż powiem Ci, że jak my chodziliśmy na praktyki do szpitali i któryś z terapeutów powiedzmy starszych, nie chciał pokazywać nam jakiejś techniki, na zasadzie, bo on to wyciągnął ze szkolenia, no to byliśmy troszkę niezadowoleni, że on to w jakimś stopniu ukrywa. Ale no to może tak jest tak, jak mówisz, w tą stronę może to pójść.

Czego byś wymagał od starszych rehabilitantów? Miałbyś ich pouczyć teraz, nie no nie pouczyć, miałbyś… Czego byś chciał, albo, co byś chciał widzieć u nich?

W sensie u starszych rehabilitantów, mówisz jeszcze, jak ja bym był studentem i był na praktykach?

Nie, nie, no już powiedzmy, że pracujesz już, jakby temat praktyk wyłączmy. Chcę jakieś takie ładne zdanie kończące, żebyś powiedział i jakby… Albo zacznijmy to inaczej. Co Cię denerwuje u starszych rehabilitantów? Czy nie masz takich doświadczeń?

Chyba nie mam. Chociaż jakbym to znowuż bym przełożył pewnie na ten system szkolenia samego na uczelni, że wydaje mi się, że są naprawdę wykładowcy, którzy fajnie przekazują, rehabilitanci, którzy chcą przekazywać, a ci, którzy nie chcą przekazywać. No i teraz pytanie, czy im się po prostu nie chce, czy oni nie chcą przekazywać, bo właśnie zapłacili za to jakieś tam pieniądze i to jest tylko dla nich? Więc jakby to, czego bym chciał to na pewno, żeby się dzielili z nami swoją wiedzą, żeby nie traktowali nas, jako osoby, które wygryzą ich z rynku, zabiorą ich pacjentów, bo naprawdę pacjentów i osób do pracy jest tyle, że nie ma opcji, żeby sobie aż tak podbierać, żeby ktoś nie miał pracy, jeśli jest dobry w tym, co robi. Więc raczej traktować się, jako po prostu młodsze pokolenie, które wchodzi i też może fajną robotę z tymi osobami zrobić.

To niech tak się stanie, tak naprawdę to by było piękne, ładne i świat niemiałby złych rzeczy. To była rozmowa dzisiaj, podcaścik z…

Marcinem Bocianem.

Jeżeli chcecie, jesteście zainteresowani innymi podcastami, zapraszam was serdecznie na Spotify, iTunes, a nawet na YouTube można odsłuchać resztę podcastów, które już były, a będzie ich już powyżej grubo 20, więc macie co słuchać i tam was zapraszam. Ja Tobie Marcinie bardzo dziękuję, ja tu powiem chyba dość mocne słowa, istnieją mądrzy studenci i takich trzeba promować, dlatego dziękuję Ci jeszcze raz za poświęcony czas dzisiaj ze mną.

Dziękuję również.

I do zobaczenia.

Do zobaczenia.

O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 2 : 52 - Czy technik masażu to zbyt mało?
  • 7 : 54 - Możliwości po studiach fizjoterapii.
  • 14 : 30 - Praca z ruchem a praca manualna.
  • 19 : 59 - Wzorce ruchowe.
  • 22 : 32 - Czy siła jest najważniejsza?
  • 27 : 38 - Testy diagnostyczne w ocenie pacjenta.
  • 30 : 21 - Szkolenia z terapii ruchem.
  • 35 : 28 - Prowadzenie szkoleń jako student.
  • 41 : 20 - Kiedy należy odesłać pacjenta?
  • 44 : 01 - Dlaczego ludzie się psują?
  • 49 : 05 - Praca z młodymi sportowcami a rehabilitacja.
  • 55 : 17 - Czy studenci powinni płacić za praktyki?