Michał Naulewicz – O mikrodozowaniu i rodzicach-kibicach S01E33

Michał Naulewicz – O mikrodozowaniu i rodzicach-kibicach S01E33
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Współtwórca BETTER WAY. Absolwent AWF w Warszawie. Od 2016 roku koordynator przygotowania motorycznego Escola Varsovia. Pracuje jako konsultant ds. przygotowania motorycznego, współpracując z młodzieżowymi drużynami z Norwegii i Niemiec.
Współpracował z PZPN przy okazji projektów takich jak Talent Pro, Zimowe i Letnie Akademie Młodych Orłów oraz konferencjach szkoleniowe UEFA Grassroots. Prowadzi szkolenia wewnętrzne dla klubów z zakresu przygotowania motorycznego dzieci w Polsce oraz na Ukrainie.
Współtwórca i pomysłodawca wydania specjalnego Asystent Trenera – „Długofalowy Rozwój Młodego Piłkarza”.
Szkolił się u wielu specjalistów z całego świata: Frans Bosch, David Joyce, Carlo Buzzichelli, Mladen Jovanovic, Tim Gabbett, Dan Baker, Greg Dea
Ukończył między innymi szkolenia EPI, ASCA, EXOS.

W rozmowie z Michałem Naulewiczem z cyklu #DachowskiPyta tradycyjnie zahaczyliśmy o sport, bo od tego wszystko często się zaczyna. Jak posłuchacie dzisiejszego odcinka, to przekonacie się czy aby grać w 4tej lidze piłki nożnej wystarczy po prostu umieć biegać? Michał opowiedział, co by zmienił, mając dzisiejszą wiedzę, w swoich treningach, ale też w studiach na AWFie. Rozmawialiśmy o tym, czym jest praktyka i czemu powinno jej być tak dużo w treningach przygotowania motorycznego i wzorców ruchowych? I “co z tymi ciężarami”?! Co rozumie przez “mikrodozowanie” treningu i kiedy rodzic jest dobrym kibicem (a może, czy to w ogóle możliwe?). Jakie są różnice w pracy z dziećmi i młodzieżą po szkoleniach trenerskich dedykowanych dorosłym? Czy widoczny jest regres zdolności motorycznych w młodym pokoleniu? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź właśnie w tym odcinku.

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witam was serdecznie w kolejnym odcinku z serii Dachowski Pyta. Jeżeli interesujesz się sportem, fizjoterapią, treningiem albo po prostu dbasz o własne zdrowie, to zapraszam cię do wszystkich poprzednich odcinków. Znajdź ten, który cię najbardziej interesuje i spokojnie sobie go odsłuchaj albo właśnie odsłuchaj ten odcinek, który dzisiaj jest, ale dzisiaj temat troszkę inny, troszkę nowy, taki, którego jeszcze chyba nie poruszaliśmy, bo moim gościem jest:

Michał Naulewicz, witam wszystkich.

Michale, czym się zajmujesz na co dzień?

Na co dzień zajmuję się szerokorozumianym sportem. Właściwie działam w bardzo szeroko rozumianej branży sportowej, sportowo-rekreacyjnej. Głównie zajmuję się przygotowaniem motorycznym ze specjalizacją w piłce nożnej oraz dziećmi i młodzieżą. Więc dosyć wąska specjalizacja, aczkolwiek pracuję również z dorosłymi, z nieco starszymi zawodnikami. Dodatkowo przy projekcie „Better „Better Way” który współtworzą z Michałem Kwietniewskim, prowadzimy szkolenia branżowe i chyba tak jak wielu trenerów, również pracuję jako trener indywidualny, również z amatorami.

Skąd u ciebie się wziął w ogóle sport w życiu? Od kiedy ten sport jest razem z tobą?

Od bardzo wczesnych lat. Z tego co pamiętam, chyba już rozmawialiśmy o tym, że ja mam bardzo słabą pamięć do dat i do chronologii. W wieku 10 czy 11 lat poszedłem na pierwszy trening piłkarski. To wtedy jeszcze był Centralny Wojskowy Klub Sportowy Legia, który się mieścił na Bemowie. Rozpoczynając swoją przygodę piłkarską i właściwie od 10 czy 11 roku życia ciągiem grałem w piłkę cały czas do 22 roku życia.

Dlaczego dalej nie grasz?

Wiesz co, trzeba było sobie zadać pytanie, co chcesz robić w życiu.

Nie chciałeś być piłkarzem?

To nie jest tak, że każdy może być piłkarzem, tylko też wyżej pewnego poziomu nie miałem okazji, nie miałem możliwości tak naprawdę podskoczyć. Moje umiejętności czysto sportowe nie były na jakimś mega wysokim poziomie, więc nie było sensu tego ciągnąć dalej.

Ale te, które mogłeś wyszkolić, z dzisiejszą wiedzą pomogłyby ci w byciu lepszym zawodnikiem? Dałoby ci szansę grania gdzieś wyżej? Czy po prostu brakuje ci talentu?

Być może tak, było wiele więcej utalentowanych chłopaków ode mnie, z którymi grałem, nie byłem jakoś mega uzdolniony piłkarsko. Sam do tego również wtedy doszedłem, więc stwierdziłem, że nie ma sensu, żebym dalej kontynuował, mając nadzieje gdzieś tam na osiąganie wyższych celów czy na granie w wyższych klasach rozgrywkowych. Grałem najwyżej w IV lidze w seniorach, uważam, że jak na moje możliwości, na moje umiejętności, jest to wystarczające osiągnięcie.

A na jakiej pozycji grałeś?

Różnie. Nominalną moją pozycją była prawa obrona, ale w sumie grałem też na środku obrony, na defensywnym pomocniku środkowym. Czasami na skrzydle, więc można powiedzieć, że byłem multi zadaniowym.

Jak na IV ligę to tak, można być multi, bo tam wystarczy dobrze biegać czy nie? Czy mam złe pojęcie o piłce nożnej?

Nie, nie do końca tak jest. Niektórym się właśnie wydaje, że IV liga to już może sobie pan z piwem przyjść. Nie do końca tak jest. Wszystko zależało też od koncepcji trenera, z którym pracowaliśmy, od zawodników, których mieliśmy. Jak mieliśmy na daną pozycję o wiele lepszych zawodników ode mnie, to ja się najlepiej sprawdzałem na prawej obronie.

Powiedz mi jak trafiłeś na AWF, byłeś na pierwszych latach, od początku wiedziałeś co chcesz robić po AWF-ie, czy jednak to przyszło niechcący?

Nie, poszedłem na AWF dlatego, że poszedł tam mój brat.

Myślałeś, że będzie ci łatwiej?

Nie do końca, aczkolwiek wytarta ścieżka, mówił, że bardzo fajnie i rzeczywiście było fajnie. Poszedłem za bratem, nie żałuję tego, a tym, że później chcę dalej pracować w sporcie, myślę, że taka pierwsza decyzja już przyszła na studiach magisterskich. Na studiach licencjackich zupełnie nie myślałem o tym. Zresztą idąc też w tę stronę, że pierwsza taka praca powiedzmy bardziej w rekreacji była już chyba na drugim roku studiów, zaczynałem pracować na jakiejś pierwszej siłowni, więc to była pierwsza praca związana z rekreacją i sportem.

Czyli byłeś trenerem personalnym?

Tak. Pracowałem w takiej firmie Procter & Gamble, oni mają swoją siłownię firmową, więc pracownicy w trakcie pracy czy przed pracą, po pracy, mogli do mnie przyjść i ze mną potrenować.

No to fajnie. Myślę, że dużo osób z tego korzysta. Czy nie, czy jednak świeci pustkami? Jak to było?

Nie było tam jakichś mega wielkich tłumów. To była też mała siłownia, nie było wielkich tłumów, ale było z kim trenować, były stałe osoby, które przychodziły i które chciały się ruszać. Można było też zauważyć ten tak zwany klasyczny zapał, który można zobaczyć teraz w fitness clubach, czyli na wakacje ktoś w dwa miesiące chciał zrobić formę, potem znikał na pół roku, ale ogólnie ludzie przychodzili, nie było tam tłumów, ale uważam, że opcja dla pracownika w takim biurze jest świetna, żeby mógł przyjść i pod okiem trenera się poruszać.

Wracając do twoich studiów, czy były takie przedmioty, które do tej pory dla ciebie są mega potrzebne i uważasz, że na studiach jest ich za mało, bo można było wyciągnąć jeszcze coś z tego tematu?

Jeśli miałbym brać pod uwagę to czym teraz się zajmuję, na pewno fizjologia wysiłku, biomechanika i anatomia. Aczkolwiek wtedy, kiedy jeszcze nie wiedziałem czym chcę się zajmować, tak zwany system trzech zet stosowałem, czyli zakłuć, zdać i zapomnieć. Później na nowo ucząc się tych rzeczy, żałowałem, że nie przykładałem do tego jakiejś mega wielkiej wagi. Aczkolwiek to są te trzy przedmioty, na które zwróciłbym uwagę, gdybym teraz z powrotem wrócił na studia. Przynajmniej wtedy przy tamtym programie nauczania, a wiem, że program nauczania się nieznacznie zmienił, aczkolwiek tylko nieznacznie. Na pewno jeśli chodzi o studia na Akademii Wychowania Fizycznego, to bym ten program mocno zmienić, jeśli osoby później mają pracować w sporcie.

A co byś dodał?

Więcej praktyki.

Ale praktyki ruchowej czy jakby każdego sportu więcej, czy praktyki nauczania ruchu? Której części tej praktyki była dla ciebie za mało?

Za mało praktycznych rzeczy, które możesz później zastosować od razu w pracy. Brak ukierunkowania na przykład na dany temat, pokazania jak w danym temacie pracować. Zupełnie tego nie było.

Chciałbyś, żeby w każdej dyscyplinie sportowej pokazywać jeszcze więcej specyfiki?

Nie, ja bardziej się odnoszę teraz do mojej specjalizacji, w której pracuję, czyli do przygotowania motorycznego, do pracy ze sportowcami. Jakbyśmy mogli sobie to podzielić na trenerów sportowych, kształtujących tylko umiejętności sportowe i na trenerów przygotowania motorycznego, ciężko mi się odnieść do tego w jaki sposób odbierają to trenerzy specjalistyczni, sportowi, aczkolwiek z mojego punktu widzenia było tego zdecydowanie za mało i za słabo.

Co zacząłeś robić, bo już mówiłeś tutaj, że na magisterce chciałeś pójść w przygotowanie motoryczne. Ktoś ci powiedział, że to będzie fajne, czy sam to wymyśliłeś?

Po części sam to wymyśliłem. Zacząłem tę pracę w tym Procter & Gamble, zacząłem chodzić na jakieś szkolenia, potem od razu podjąłem pracę gdzieś tam na drugiej siłowni, trafiłem na jakieś pierwsze szkolenie z treningu funkcjonalnego, pamiętam że było prowadzone w Warszawie, już nie pamiętam przez jaką organizację. Tam złapałem małą zajawkę, zacząłem szukać, szukać, trafiłem na szkolenie body work, które pewnie znasz doskonale. Poszedłem tam do Pawła na kilka szkoleń. No i takim przełomem chyba było szkolenie z Łukaszem Kirschensteinem, który przyjechał do Polski, on robił szkolenie z planowania i z periodyzacji planowania treningu. To szkolenie było takim przełomem, w którym też właściwie na tym szkoleniu poznałem mojego teraźniejszego wspólnika, czyli Michała Kwietniewskiego i tak naprawdę na tamtym szkoleniu zaczęły się nasze wspólne działania, wspólne prace.

Od razu zacząłeś jakby pracować potem z młodzieżą? Czy jednak miałeś gdzieś jakąś jeszcze przygodę z innym sportem albo innymi ludźmi?

Pierwsza drużyna, z którą zacząłem pracować, to pamiętam, że była chyba Football Academy Białołęka. To były dzieci do lat 10 czy 11. Też jak mówiłem wcześniej, z moją pamięcią do takich rzeczy jest krucho. Tam pracowałem około roku. Łączyłem to z pracą trenera personalnego na siłowni i później wpadła mi możliwość pracy od razu w czwartoligowej drużynie MLKS Victoria Sulejówek. I sukcesywnie gdzieś tam robiłem kolejne kursy, szkoliłem się. Pamiętam, że wtedy na przykład jak szkolenie tego Łukasza Kirchensteina robiliśmy z planowania i periodyzacji, to była dla mnie taka czarna magia, że totalnie nie wiedziałem o czym on mówi, ale starałem się chłonąć jak najwięcej. A ostatnio miałem okazję spojrzeć do tego skryptu i mówię – fajne szkolenie, ale bardzo proste. To też bardzo fajnie pokazuje, że wracasz do jakichś tam materiałów, że wcześniej czegoś totalnie nie kumałeś, a teraz jest to dla ciebie mega proste, to znaczy, że robisz progres.

Na ile ci się udało przełożyć to szkolenie na praktykę względem właśnie tej pracy w Sulejówku? Na ile ci jakby to ułatwiło pracę? Czy w ogóle to coś zmieniło w systemie pracy tych dzieciaków, które tam trenowałeś? Z perspektywy czasu, na ile zrobiłeś tam dobrą robotę, a na ile odwaliłeś manianę?

W Sulejówku już pracowałem z seniorami, pracowałem z zawodnikami czwartej ligi. To jest bardzo ciekawe, wszystkie te szkolenia, właściwie większość szkoleń, na których byłem, one też nie przekazują do końca takiej praktycznej wiedzy, że wchodzisz na trening, wchodzisz do drużyny i od razu wiesz co zrobić. One są bardzo mocno ogólne. To też chyba był wtedy czas, że też przygotowanie motoryczne w Polsce dopiero gdzieś tam bardzo mocno ruszało i dopiero teraz wchodzi taki moment, w którym bardzo mocno się idzie w taką wąską specjalizację przygotowania. Czyli są szkolenia stricte przygotowanie motoryczne, na przykład w piłce nożnej, a nie ogólnie szkolenia tylko i wyłącznie o przygotowaniu motorycznym. Każdy sport bardzo mocno się od siebie różni, a tak naprawdę specyfika dyscypliny jest chyba najważniejsza, te umiejętności techniczne, taktyczne w każdej dyscyplinie są najważniejsze i takim kluczem jest, żeby znaleźć porozumienie między trenerem przygotowania motorycznego, a pierwszym trenerem sportowym, żeby zawodnicy z tego treningu zyskiwali jak najwięcej.

To może to pytanie zadam inaczej, bo trochę wyminąłeś. Na ile w IV lidze da się zmienić zawodników motoryczność albo im pomóc w poruszaniu się po boisku w ciągu jednego sezonu?

Da się. Mieliśmy naprawdę bardzo fajne warunki do pracy. Była tam możliwość zainwestowania jakichś tam środków finansowych, na przykład na sprzęt, z którego korzystaliśmy. Mieliśmy małą siłownię. Mieliśmy na przykład, nie wiem, sanki do biegania. Mieliśmy naprawdę bardzo dużo sprzętu, z którego ja mogłem korzystać i naprawdę da się. Troszkę mówiłeś o tym, że ci zawodnicy nie zarabiają pieniędzy. W klubach czwartoligowych zawodnicy już w tych bogatszych, lepszych klubach, zarabiają pieniądze.

Ale takie, z których mogą żyć?

Nieraz tak. Nieraz są to zawodnicy, którzy nie potrzebują więcej, im to wystarcza. W każdym razie da się. W pierwszym sezonie wygraliśmy tę ligę, ale przegraliśmy w barażach o trzecią ligę i w drugim znowu wygraliśmy ligę i wygraliśmy baraże o ligę trzecią. Więc uważam, że gdzieś ta ciężka praca przyniosła zamierzone efekty.

A jakbyś miał porównać tę pracę, którą tam wykonałeś względem jakby twojego autorozwoju, to dalej uważasz, że tam był dobry kawał roboty, czy jednak można było coś zmienić, żeby było jeszcze lepiej, mimo tego awansu?

Można było, oczywiście, że można było zmienić. Można było zmienić bardzo dużo. Właśnie ja na przykład wcześniej wspomniałem o tej specjalizacji sportowej. Teraz na przykład uważam, że każdy środek treningowy, wszystko co jest robione na treningu, wcześniej oddzielałem, sport i przygotowanie motoryczne to były dwie inne dyscypliny, że umiejętności piłkarskie, techniczno-taktyczne, były jednym workiem, a drugim workiem było przygotowanie motoryczne.

Czyli oddzielałeś trening od siebie?

Tak. Z drugiej strony uważałem, że to tylko i wyłącznie ode mnie będzie zależało czy zawodnicy będą szybcy, czy zawodnicy będą wytrzymali, czy będą dużo biegać. Nie zwracałem w ogóle uwagi na to co oni robili w treningu piłkarskim, a teraz bardzo na to zwracam uwagę i to jest chyba najważniejszy czynnik, na który zwracam uwagę.

To powiedz mi jeszcze taką rzecz, bo tych szkoleń trochę zrobiłeś już i gdzieś tutaj ich jest mega dużo. Zawsze zadaję to pytanie – jakbyś miał polecić szkolenie, ale takie, którego nie prowadzisz, to które by to było?

Szkolenie, które się wyróżnia i które mógłbym polecić to są właściwie wszystkie szkolenia z Fransem Boschem, wszystkie materiały od niego. Byłem u niego na szkoleniu „Cordination: An Itegrative Approach”. Ostatnio miałem okazję również być na szkoleniu z Davidem Joycem a propos rehabilitacji po urazach grupy kulszowo-goleniowej. Wąska specjalizacja szkolenia, ale jeśli ktoś się tym interesuje, to bardzo, ale to bardzo ciekawe podejście, gdzie przedstawia też podejście pracy z urazem, nie tylko na leżance, ale głównie poza nią. I o tym, jak wprowadzać zawodnika do sportu. W każdym razie szkolenie z Fransem Boschem to było, jak się mówi, że są takie kroki milowe, które zmieniają punkt widzenia, to to szkolenie chyba właśnie takie było.

A jak podchodzisz do tych wielkich wszystkich twoich szkoleń typu EXOS? Jak do tego podchodzisz względem tych wszystkich małych szkoleń? Co powinniśmy, jak ktoś by chciał, nie wiem, twoją drogą podążać, to od czego zaczynamy? Od tych małych szkoleń, tak zwanych tematycznych, czy od takiego dużego comba, które daje nam jakiś ogół pracy, tak jak powiedziałeś, nie w danej dyscyplinie?

Ja uważam, że chyba nie ma jednej drogi najlepszej. Aczkolwiek rozpoczęcie od tych większych szkoleń, daje gdzieś tam pełen obraz, gdzie jest ileś tam luk w tym obrazie i te małe szkolenia ten obraz uzupełniają. Aczkolwiek uważam, że nie ma jednej drogi. Można robić jedno i drugie, i tak jak mówiłem, te duże szkolenia są też szkoleniami ogólnymi. Ale one dają bardzo, ale to bardzo dużo. Przekazywana na nich wiedza też jest to wiedza podstawowa, ale jest niezbędna później do pracy. Szczególnie ja na przykład z tych szkoleń bardzo dużo skorzystałem, ponieważ wiedza tam przekazywana jest bardzo dobrze poukładana, mimo że gdzieś tam dochodziły kolejne elementy, kolejne, to ja wiedziałem, myślę, że też głównie tym szkoleniom, jak to sobie dalej poukładać, żeby to wszystko się w procesie treningowym nie rozjeżdżało.

A jakbyś miał porównać teraz EXOS do EPI, to czym się te dwa nurty od siebie różnią? Czego ty więcej używasz w swojej pracy?

Nie ma czegoś takiego, że używam jakiejś jednej danej metodologii. Jeśli miałbym polecić, bardziej polecam zdecydowanie EPI, ze względu na to, że jest bardziej praktyczne. EXOS, szczególnie w momencie, kiedy ja miałem okazję się szkolić, bardzo mocno używał na przykład KAISER które są totalnie nie do zastosowania w pracy z drużyną w Polsce. Ogólnie miał kilka rozwiązań takich, które były totalnie nie do zastosowania w pracy z drużyną. Myślę, że bardziej aplikowalnym szkoleniem do pracy od razu zdecydowanie jest EPI.

Powiedziałeś o tym sprzęcie. W Polsce pewnie na poziomie Ekstraklasy nie ma tego problemu, ale w III-IV lidze jest ten problem. Na ile sprzęt jest przeszkodą w przygotowaniu motorycznym? Czy to nie jest taka trochę wymówka? Czy jesteś w stanie mega robotę wykonać nazwijmy to na dwóch gumach i trzech płotkach?

Zawsze możemy coś zrobić. Bez jakiegokolwiek sprzętu też jesteśmy w stanie coś zrobić i właśnie miałem okazję pracować w różnych środowiskach, miałem możliwość pracowania i ze sprzętem, i z minimalną ilością sprzętu, i bez żadnego sprzętu. To dało mi bardzo dużo jakiegoś tam doświadczenia i poglądu na to, że również potrzeba matką wynalazków tak naprawdę. Jeśli nie mamy jakiegoś sprzętu, chcemy coś zrobić, szukamy innych rozwiązań i tak naprawdę da się zrobić bardzo dużo, ale do pewnego momentu. Jeśli wchodzimy z zawodnikiem na wyższy poziom, on potrzebuje kolejnych bodźców i co za tym idzie czasami potrzebujemy na przykład, jeśli miałbym się uczepić treningu siłowego, to będę potrzebował jakiegoś oporu zewnętrznego, żeby go dalej bodźcować. Jeśli go nie mam, to muszę szukać innych rozwiązań. Do pewnego momentu, czy to ciężar ciała, czy wykorzystanie zmiany tempa ćwiczenia, czy dobór jakiegoś małego oporu gumy, on też będzie dawał nam pewien progres, ale do pewnego momentu. Z drugiej strony bardzo się od siebie różnią. Są zawodnicy, którzy bardzo długo robią progres, na przykład tylko przy użyciu ćwiczeń z ciężarem swojego ciała, a z drugiej strony mamy zawodnika b, który po miesiącu już nie robi w ogóle progresu z tymi ćwiczeniami. Więc w pracy z drużyną gdzieś tam to może być problemem. Ale tak jak pytałeś, bez sprzętu też się da bardzo dużo zrobić.

Czasami ten sprzęt przeszkadza w pracy, dodanie takiego sprzętu typu Keiser, nagle on chce je użyć i gdzieś je źle używa. Widziałem tego typu rzeczy, że sprzęt ludziom przeszkadza, że jest jakby z nim gorzej. Lepiej na początku stosować wszystko co jest bez czy nie podzielasz, czy jak masz sprzęt to go wykorzystuj?

Wszystko zależy od poziomu zawodnika. Mówimy o seniorach czy o młodzieży? Sprecyzujmy.

No to powiedz a i b. Jak widzisz różnicę to mów obie opcje.

Jeśli chodzi o młodzież, zaczynamy sobie od najprostszych środków tak naprawdę kształtujemy pozytywne nawyki. Kształtujemy umiejętności ruchowe i dopiero w momencie, kiedy one będą, bo oczywiście na początku też je dociążamy. To nie jest tak, że od razu rozpoczynamy, nie wiem, ktoś powiedzmy, że ma klasyczny zły wzorzec przysiadu, to my będziemy dwa lata pracowali nad tym, żeby on zrobił ten wzorzec przysiadu poprawnie. To jest totalnie błędne koło i według mnie błędne podejście. W każdym razie idziemy progresywnie. Zaczynamy z tym zawodnikiem pracować powiedzmy, że od a i idziemy do samego z, czyli powolutku go dociążamy, dajemy bardziej skomplikowane ćwiczenia, nigdzie nam się nie spieszy przede wszystkim, bo ten chłopak, młodzieżowiec, on ma uprawiać ten sport będąc seniorem. Jeśli chodzi o seniorów, bardziej już patrzymy tutaj na rezultat tej pracy, więc również można jak najbardziej od razu na przykład w tym treningu dociążać. Jeśli mamy sprzęt to fajnie go od razu wykorzystać, żeby dać tym zawodnikom jak najwięcej.

Wspominasz takie coś jak taki walor powiedzmy motoryczny jakim jest siła. Ostatnio z Arturem Packiem rozmawiałem na temat siły i on powiedział takie zdanie, że jakby robiąc siłę, wszystkie inne czynniki typu szybkość, zwinność, robią się niechcący. Jesteś w stanie to podzielić, czy jednak starasz się dzielić swój trening na to, że dzisiaj robię siłę, jutro robię szybkość, a potem robię poruszanie się po boisku, czy jednak tego się nie da w dzisiejszym treningu motorycznym oddzielać?

Wszystko zależy od poziomu siły zawodnika, ale ja też nie uważam, że zawodnik powinien dźwigać nie wiadomo jakich ciężarów względem masy swojego ciała. Tak jak przedstawiają różne szkoły. Uważam, że są ważniejsze elementy i w pewnym momencie ja dochodzę do tak zwanego mikro dodawania treningu, szczególnie z drużynami piłkarskimi, gdy pracujemy równocześnie nad siłą i nad mocą, szybkością. Aczkolwiek tego treningu siłowego jest troszkę więcej od reszty, ze względu na to, że uprawiając dany sport, czyli piłkę nożną, zawodnicy i tak szybko biegają, i tak wykonają dużą liczbę zmian kierunku, więc nawet bez tego treningu, oni i tak to robię. Aczkolwiek nie uważam, że sam trening siłowy jest najważniejszy. Mam doświadczenie w pracy z zawodnikami, który na siłowni radzą sobie prawie najgorzej z zespołu, a na boisku są najbardziej wydajnymi zawodnikami, ruszają się zdecydowanie najlepiej. Jest to ważne, ale nie uważam, żeby to było aż tak zerojedynkowe, że ten silniejszy jest zawodnikiem lepszym.

A z czego to wynika twoim zdaniem, że jakby niby tu w testach siłowych człowiek wychodzi jakby jako dętka, jako ten najgorszy, a potem stawiamy go na boisku i ogrywa wszystkich jak chce?

Przede wszystkim bardziej mówiłem o parametrach motorycznych.

No to powiedzmy obiega wszystkich jak chce.

Przede wszystkim takie parametry jak szybkość, one są bardzo mocno warunkowane genetycznie. Zawodnik wcale nie musi być zawodnikiem silnym, żeby być szybkim, a z drugiej strony mam doświadczenie takie, że takiemu zawodnikowi, który powiedzmy, że gość się urodził na trampolinie, bo jak robimy na przykład plyometrię to on wygląda jakby się odbijał od trampoliny dotykając ziemi. Z mojego doświadczenia takiemu zawodnikowi można zaszkodzić zbyt masowo dociążając, a zabierając mu te jego naturalne środowisko. Dlatego ja nie uważam, że to było gdzieś tam zerojedynkowe, że silniejszy równa się szybszy, silniejszy równa się lepszy. Jest to bardzo istotne, trening siłowy jest bardzo istotny, ale nie uważam, żeby była jedyna zmienna treningowa, którą należy w treningu robić.

A co byś uważał, że jest ważniejsze niż siła względem motoryczności?

Uważam, że w ogóle sam trening siłowy, on jest tylko i wyłącznie środkiem do tego, aby zawodnik był wydajniejszy na boisku, żeby miał mniej urazów. Ja sam trening siły, mocy, szybkości, ja wkładam w jeden worek z napisem szybkość czy zwinność. Ja nie uważam, żeby była jedna najważniejsza cecha motoryczna, czy jedna najważniejsza zmienna treningowa. Cały proces treningowy jest najważniejszy i to jak on jest poukładany. Całość to będziemy robić w danym tygodniu, będzie prowadziła do tego, że zawodnik stawał się lepszy. Niekoniecznie jeden trening czy dwa treningi będą ukierunkowane na to, żeby zawodnik był szybszy, a reszta nas nie interesuje.

Przejrzałem twoje CV i wszystkie szkolenia, które kończysz, są to szkolenia naprawdę dla osób dorosłych. Jedyną opcję, którą znam, to twoje Better Way jest dla dzieci i młodzieży. Jak ciężko ci jest przełożyć potem takie szkolenie dla dorosłych i wysnuć jakieś wnioski dla młodzieży? Jak ciężko ci to włożyć do praktyki? Na ile się boisz, że to nie zadziała u dzieci, czy to będzie niemiarodajne u dzieci albo u dzieci tego nie można zrobić?

Wiesz co, przede wszystkim szkoleń ukierunkowanych głównie do treningu dzieci jest bardzo mało. Wiedzę na początku uzyskiwałem tylko i wyłącznie z literatury i przede wszystkim z własnych doświadczeń. Głównie szkolenia, które my prowadzimy są nasze doświadczenia pracy z dziećmi i wiedza, którą gdzieś tam mieliśmy okazję uzyskiwać, czy na stażach czy z literatury.

A teraz to przełożenie, no bo jedziesz na szkolenie to nie pytasz się któregoś tam z prowadzących i przeważnie odpowiadają, że nie wiedzą, bo nie pracują, czy jednak próbują gdzieś to wkleić w formę młodzieży i dzieci?

Nie, na początku gdzieś tam pytałem osoby, których wiedza bardziej interesowała też pod kierunkiem pracy z dziećmi i z młodzieżą, to jeśli ktoś nie pracował, po prostu mówił, że nie wiem, nigdy nie pracował, nie będzie się na ten temat wypowiadał. Nie ma takich szkoleń w ogóle ukierunkowanych na trening dzieci i młodzieży. Przynajmniej ja się z takimi nie spotkałem.

No jest, twoje.

Tak, być może to jest to pierwsze autorskie nasze szkolenie, ale które tak jak mówiłem, nasze szkolenia powstały na bazie wielu doświadczeń, które mieliśmy okazję zebrać w pracy.

Jakbyś miał wyróżnić jakieś kilka rzeczy, które różni jednak prace właśnie z dorosłymi, z którymi mówisz, że trochę pracujesz i pracowałeś, a tę prace z dziećmi, co jest taką główną różnicą między tymi pracami?

Wcześniej chyba o tym wspomniałem, że w pracy z dziećmi, z młodzieżą albo inaczej, jakbyśmy sobie podzielili dzieci, młodzież i dorośli, w pracy z dziećmi głównym naszym celem jest to, żeby one były zdrowe i żeby przede wszystkim miały zdrowy ruch dostarczany. W pracy z młodzieżą, jeśli już moglibyśmy sobie podzielić na przykład dzieci to jest 6-12, młodzież 13-18, w sporcie zazwyczaj, teraz tak jest szczególnie, że jeśli już w tym wieku 14-15 zawodnik dalej uprawia ten sport, to on gdzieś w przyszłości chciałby już grać w drużynie seniorskiej. Naszym zadaniem jest sprawić, aby ten zawodnik w wieku seniora jak najlepiej się prezentował pod kątem umiejętności piłkarskich i również motorycznych. A w seniorach głównym celem jest osiąganie rezultatu, więc mamy 3 cele – dzeci to jest taki cel prozdrowotny, młodzież jest to kształtowanie, aby zawodnicy po kilku latach byli jak najlepszymi zawodnikami, i seniorzy osiąganie sukcesu.

A na poziomie samego treningu wewnętrznie jakby, bo tutaj powiedziałeś o takich celach treningowych bardziej, a teraz w treningu jakby wewnątrz, czym się musi charakteryzować właśnie praca z dziećmi, czym się musi charakteryzować praca jakby na poziomie młodzieżowym i na poziomie dorosłości?

Praca z dziećmi charakteryzuje się głównie tym, ja kiedyś też zrobiłem taki bardzo duży błąd, że chciałem ich zamykać w takie formy zamknięte ćwiczeń. One totalnie się nie sprawdzają, dzieci muszą przede wszystkim na treningu dostawać dużo zabawy, nie mogą być zamykane pewne ramy. Nie możemy z nimi pracować jak z młodzieżą czy z dorosłymi. Aczkolwiek to nie jest też zerojedynkowe, bo ja to wcześniej podzieliłem na 6-12, 12-18, aczkolwiek dużo, bardzo dużo zależy od świadomości grupy. Od świadomości dzieciaków głównie. Czasami może się zdarzyć, że masz, nie wiem, dziesięciolatków świetnych do pracy i możesz z nimi zrobić naprawdę bardzo, ale to bardzo dużo rzeczy. Oni się ciebie słuchają i chcą robić ten progres, są bardzo mocno zaangażowani, a z drugiej strony możesz mieć grupę 15 czy 16-latków, którzy gdzieś tam wchodzą w taki bunt młodzieżowy i oni mają totalnie wywalone, im się nie chce nic robić. Więc ta granica też gdzieś się mocno zaciera. W każdym razie dzieci to jest na pewno więcej, ale to więcej zabawa, a już z tymi zawodnikami, chłopakami starszymi w wieku 14, 15, 16, 17 czy 18 lat, ja naprawdę już więcej wymagam w tym treningu. Z dziećmi nie ma żadnego przymusu, a jeśli przychodzi 16-latek na trening i jemu się po prostu nie chce, ewidentnie widzę, że jemu się nie chce, to nie mam ochoty w ogóle z nim pracować, szatnia i do widzenia, nie chcesz to nie przychodź. A młodsze dzieci to jest stricte zabawa, aczkolwiek tak jak mówiłem, to nie jest zerojedynkowe.

Wracając do tej młodzieży, bo mówisz, że od 12 do 16 młodzież tak mniej więcej?

Moglibyśmy to podzielić tak jak okresy skoku pokwitaniowego, czyli średnio powiedzmy, że u mężczyzn 14 rok życia, 14-18 możemy wrzucić, 13-18, coś takiego. Nie ma jednej granicy.

Zacząłeś pracować w Varsovii, w akademii właśnie tam w 2016 roku, dzisiaj mamy 2020. Widzisz jakiś regres tak zwanych możliwości motorycznych tych dzieciaków, których miałeś kiedyś, a dzisiaj dołączają, że jest coraz gorzej? Tak jak mówi się mniej więcej w mass mediach, że ta kondycja naszej młodzieży spada? Jesteś w stanie to zauważyć?

Nie, bo do naszej akademii trafiają powiedzmy, że wyspecjalizowani, nieraz wyselekcjonowani pracownicy, którzy muszą prezentować dany poziom. Ciężko mi na przełomie roku czy dwóch zauważyć, czy nawet czterech, spadek wydajności u zawodników czy sprawności u zawodników. Ja też nie uważam, żeby tak było. Być może jak najbardziej sprawność populacji w danym wieku spada, aczkolwiek uważam, że sprawność u tych zawodników, którzy chcą osiągać później jakieś cele i trenują już powiedzmy, że w nieco lepszych szkółkach piłkarskich, ona może być wyższa niż była wcześniej. Na pewno jest wyższa.

Wyższa, bo więcej osób jest świadomych przygotowania?

Tak, jest więcej świadomych dzieci i młodzieży, to przede wszystkim. Większa świadomość tych zawodników, bardziej wyspecjalizowani trenerzy. Szczególnie ci zawodnicy co są najbardziej świadomi, oni naprawdę charakteryzują się bardzo wysokim poziomem wydajności i sprawności. Więc ja uważam, że ci zawodnicy, którzy grają na danym poziomie, w porównaniu do zawodników, którzy 10-12 lat temu, jak ja jeszcze grałem, uważam, że są to zawodnicy lepsi. Sprawniejsi i lepsi piłkarsko.

Czyli mamy szanse, że nasze drużyny przyszłościowo będą lepsze, bo dzieciaki zaczynają wcześniej albo rodzice zaczynają wcześniej rozumieć, że ten trening też jest ważny, ten motoryczny?

Czy możemy mieć nadzieję, że nasze drużyny będą lepsze. Będą lepsze, oczywiście, tylko my biegniemy, a gdzieś tam na zachodzie ktoś inny jedzie samochodem. Więc to nie jest tak, że tylko my robimy progres i my dochodzimy do elementów, które powiedzmy, że gdzieś tam, gdzie indziej robiło się kilkanaście lat temu, a my dopiero zaczynamy je robić i dochodzimy do pewnej takiej świadomości. Ja uważam, że głównym czynnikiem rozwoju w sporcie już profesjonalnym bądź półprofesjonalnym, są głównie finanse. To jest główny czynnik warunkujący każdy rozwój w każdej płaszczyźnie.

Widziałem, że ty gdzieś konsultujesz zespoły z zagranicy, to jedyną różnicą jest to, że tam mają więcej pieniędzy na te treningi?

Nie, ja miałem możliwość przez krótki czas współpracować z trenerem Piotrem, który pracował w Norwegii. W Norwegii nie kładą jakiegoś dużego nacisku finansowego na sport, ale jeśli mielibyśmy na przykład sprawdzić jak pracują te najlepsze ligi piłkarskie czy na przykład jak pracują w Premier League, jak pracują w Niemczech, jak pracują w Hiszpanii, jak pracują we Włoszech, jakie są nakłady finansowe na przykład na akademie piłkarskie, są one ogromne. Są one o wiele większe niż w Polsce. Taka anegdotka na przykład. Michał Kwietniewski pracował w Legii Warszawa w momencie, kiedy oni grali w Młodzieżowej Lidze Mistrzów i oni mieli okazję grać z Ajaksem Amsterdam. I w Ajaksie Amsterdam, w tej młodzieżowej drużynie, to była drużyna do lat 19, grał zawodnik, który kosztował 10 mln euro. Więc w tej młodzieżowej drużynie grał zawodnik, który jest droższy od jakiegokolwiek zawodnika piłki nożnej w całej Ekstraklasie.

A na poziomie boiska było widać tę różnicę, że on jest tyle warty naprawdę?

Robił różnicę.

Czy to jest tylko tyle, że on pochodzi z takiej szkółki i renoma tej szkółki miała znaczenie?

Nie, oni go kupili skądś przed sezonem. Kupili go za 10 baniek euro. To też pokazuje właśnie tę różnicę. Powiedzmy, że na przykład pracujemy z drużynami piłkarskimi w akademii, my mamy do wykorzystania dwa boiska, jeśli fajnie pójdzie, jeśli już jest dobra akademia to mamy dwa boiska na akademię do wykorzystania, a powinno być tak, że mamy boisko na drużynę al.bo mamy boisko na dwie drużyny, a nie boisko na cztery drużyny. I to jest główna różnica. Pracując na takich przestrzeniach nie zdobędziemy pełnej intensywności, zawodnicy pracują na niespecyficznych przestrzeniach dla sportu, w którym później rywalizują i stąd też takie różnice. Więc uważam, że głównym czynnikiem, który może wpływać na rozwój, są też czynniki finansowe.

A oprócz tych finansowych co jeszcze? Takim czynnikiem drugim z kolei co by było oprócz finansów?

Jeśli chodzi o rozwój zawodników, na pewno czynniki środowiskowe, czyli skąd oni się wywodzą. Bo jeśli chodzi na przykład o akademię samą w sobie, uważam, że finanse są kluczem. Ale jeśli chodzi o wychowanie tych zawodników i o ich podejście do sportu, tutaj finanse mogą nieco przeszkodzić i też moje doświadczenie w pracy z zawodnikami jest takie, że nieraz z im lepszego domu ktoś pochodzi, im więcej miał, tym mniej stara się w treningu.

Na ile widzisz taką sytuację, że to rodzice bardziej chcą niż dzieci?

No jest to bardzo, ale to bardzo częste.

To dobrze czy źle?

Bardzo źle. Potem taki dzieciak przychodzi na trening, rodzic jeździ z nim na każdy trening, pewne myślę, że popularne zjawisko takie, że potem siedzą w samochodzie, on mówi – ale to źle zrobiłeś, to mogłeś lepiej. Potem taki ojciec przychodzi na mecz do tego dziecka, on się stresuje za każdym razem, kiedy dostaje piłkę. Uważam, że jest to bardzo złe podejście i powinniśmy zostawiać dzieci tak naprawdę samym sobie w tym sporcie. Ewentualnie, jeśli potrzebują jakiejś pomocy, to ich wesprzeć, a przede wszystkim nie przeszkadzać.

Ja tak jeszcze widzę, rodzic w roli kibica. Jak z twojej perspektywy to wygląda?

Pozytywne kibicowanie, jeśli rzeczywiście mu kibicuje, to jak najbardziej. Ale na przykład my mieliśmy taką sytuację, że nie wiem, mamy mecz, 10 czy 11-latkowie i rodzice do sędziego krzyczą – co ty robisz? To są popularne, opisywane są takie sytuacje w różnych środkach przekazu, gdzie rodzice sobie wbiegają na boisko, chcą się bić z sędzią, bo podjął złą decyzję, dał komuś żółtą kartkę, coś takiego, wyeliminował kogoś na dwie minuty, dał mu karę. Na przykład w akademii Sportingu Lizbona rozwiązali to w ten sposób, że rodzice nie mają prawa wchodzić w ogóle na boisko. Uważam, że jest to słuszne podejście. Nie wiem jak drastycznie, ale można byłoby to zaaplikować również u nas. Bo ja wiem, że to zawodnikom może bardzo, ale to bardzo przeszkadzać.

A jakby nie było tam rodziców, to lżej mieć progres?

Tak, właśnie przede wszystkim, jeśli jest taki rodzic, który notorycznie zwraca temu zawodnikowi później uwagę, że coś zrobił źle czy coś zrobił nie tak. Czasami jest tak, że w trakcie gry ten rodzic potrafi krzyczeć – wyjdź, podaj. Taki chłopak dostaje pięć różnych informacji w jednym momencie, jedną od trenera, jedną od kolegi, drugą od rodzica i on totalnie nie wie co ma zrobić, to jest pomieszanie z poplątaniem. Jeśli jest taki rodzic, który przeszkadza temu dziecku, to uważam, że jego obecność nie pomoże. A jeśli jest to rodzic wspierający, który wspiera rzeczywiście swoje dziecko w sporcie i chce rzeczywiście dla niego jak najlepiej, to nie widzę problemu, żeby on był obecny.

Każdy uważa, że wspiera, nie, każdy uważa, że ma do tego inne narzędzia, bo każdy uważa, że to co robi, jest dla niego najlepsze.

Tak, też mi to wpadło do głowy jak o tym mówiłem, że ten rodzic też rzeczywiście może myśleć o tym, że on wspiera to dziecko, a niekoniecznie tak musi być.

A zdarzyło ci się wyprosić rodzica z treningu albo z meczu?

Nie, nigdy tego nie zrobiłem.

Szkoda, ale dobra.

Nigdy tego nie zrobiłem, bo to też nie jest do końca moja rola, aczkolwiek prowadziłem zajęcia na siłowni, mieliśmy możliwość przez rok, chodziliśmy no New Age Fitness, nie wiem, czy kojarzysz, na Białołęce jest taki klub, on jest niedaleko naszego klubu. I tam jest jasno wyznaczona strefa. Znaczy ja wyznaczyłem taką strefę, że tam gdzie trenujemy to nie ma prawa być rodzica, oni mogą być gdzieś tam za szybką, tam jest kawiarnia. No i byli nadgorliwi rodzice, którzy chcieli gdzieś tam bliżej widzieć, zobaczyć, patrzeć co, jak i dlaczego, i wtedy po prostu grzecznie mówiłem, że proszę sobie usiąść tam i poczekać. Ale to nie było jakieś takie niegrzeczne zaproszenie.

W twoim CV, które wysłałeś mi po angielsku, no ale jakoś sobie poradziłem…

Bo nie miałem innego. Prosiłem mnie o to CV, ja sobie wpisałem w wyszukiwarce „Naulewicz CV” i mi to wyskoczyło, dlatego ci to wysłałem. Nie miałem innego zupełnie.

Dobra, ale jakoś sobie poradziłem z tym angielskim. Ja tu takie jedno słówko widzę, które często się powtarza i ono jest „still”, czyli pracujesz cały czas w Escola, Unia Skierniewice i MKS Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Jak jesteś w stanie to pogodzić względem jednego dnia i większość treningów lat u-15, u-18 odbywa się po szkole. Jak ty jesteś w stanie jako jeden osobnik dzielić te trzy robotki na raz?

Wiesz co, tam też masz napisane przy Unia Skierniewice i Świt Nowy Dwór konsultacje, więc ja tam się fizycznie nie pojawiam. Jeśli się pojawiam to bardzo rzadko. Współpracuję z tymi trenerami razem planując środki treningowe. Cały proces treningowy, planując środki treningowe, mikrocykle, mezocykle, rozmawiając z nimi, słuchając ich uwag i starając się pomagać im planować ten trening. Nie jest to idealna forma, ale jest to forma w zupełności wystarczająca, patrząc pod uwagę rezultaty jakie te zespoły osiągają i jaki robią progres, to jestem już do tego przekonany. Na początku jakoś mocno nie byłem, bo gdzieś tam zostałem poproszony o taką współpracę, stwierdziłem, że dobra, sprawdzam. Miałem okazję współpracować z różnymi zespołami na poziomie półamatorskim czy amatorskim, właśnie w ten sposób i one osiągały delikatnie zmieniając swój proces treningowy oraz wprowadzając nowe środki, głównie intensyfikując ten trening, one osiągały naprawdę bardzo, ale to bardzo fajny progres.

Czyli są to dorośli, nie dzieciaki?

Dorośli.

Skierniewice też dorośli?

Tak, teraz trzecia liga piłkarska.

Przekleiłeś plan Skierniewic do Nowego Dworu, czy jednak zaangażowałeś się bardziej?

Nie mogę tego powiedzieć. Wiesz co, czasami podobieństwa w treningach się znajdują, ale to nigdy nie jest kopiuj wklej, bo każdy trener ma swoją metodologię pracy, którą one się od siebie różnią. Ja mogę pewne rzeczy sugerować, a z drugiej strony, tak jak mówimy, każdy zespół ma inny dostęp do sprzętu. Zupełnie. Czasami dostępność sprzętowa bardzo mocno się od siebie różni. Dlatego to też jest bardzo zależne od tego, co w ogóle jesteśmy w stanie zrobić. Kopiuj-wklej jeszcze się chyba nie zdarzyło.

Ale jeden trening przynajmniej skopiowałeś na pewno.

No jeden trening może tak. Mam gdzieś tam przygotowane pewne rodzaje jednostek treningowych, pewnych rozwiązań treningowych, które się zdarzają. To nie jest tak, że ci robią to, to tamci nie mogą tego robić. Ale nigdy nie było tak, że wiesz, zerknąłem sobie, zrobiłem jeden plan na przykład i potem mówię – kurna, tak mi się nie chce. Dawaj, kopiuj, wklej, przesyłaj. Akurat tak się jeszcze nigdy nie zdarzyło i mam nadzieję, że się nie zdarzy.

Czym dla ciebie była przygoda z Polskim Związkiem Piłki Nożnej w tej roli, którą tam pełniłeś w Akademii Młodych Orłów?

Bardzo dużym wyróżnieniem, to po pierwsze. Po drugie, tak jak mówiłeś, bardzo fajną przygodą. I fajnym doświadczeniem. Przede wszystkim taka nobilitacja, pracować z orzełkiem na piersi. Nawet nigdy chyba o tym nie marzyłem, a się zdarzyło.

Co tam robiłeś? Za co byłeś odpowiedzialny?

W Akademii Młodych Orłów, w pracy z Akademią Młodych Orłów są takie programy Akademia Młodych Orłów dla najzdolniejszych zawodników. I oni wcześniej dwa razy do roku, teraz cztery razy do roku, oni jeżdżą na zgrupowania, na których jest 40 najlepszych zawodników z danego rocznika. Tam jest po pięciu zawodników z danego województwa, są parytety wojewódzkie. Nie wiem, czy teraz to się zmieniło, chyba nie. Jeździliśmy tam jako trenerzy przygotowania motorycznego. Każdy z nas miał jedną swoją grupę liczącą 20 osób. My byliśmy odpowiedzialni za takie podstawowe testy funkcjonalne, za pomiary wieku biologicznego u zawodników oraz za prowadzenie jednostek motorycznych wyizolowanych oraz rozgrzewek przed treningiem. Również regeneracja gdzieś tam nieraz na trzeciej jednostce, bo chłopaki trenowali głównie dwa razy, nieraz na trzeciej jednostce gdzieś tam wieczorem wprowadzaliśmy pewne elementy regeneracji dla tych zawodników. Głównie te projekty mają na celu uświadamiać właśnie tych młodych, uważanych za utalentowanych zawodników, do tego, aby nie zaprzepaścili swojego talentu i żeby rzeczywiście cały czas ciężko pracowali.

Dajesz im rozpiskę po takiej analizie, co mają dalej ze sobą robić? Widzisz jakąś dysfunkcję i mówisz – stary, jak chcesz być lepszy to rób to?

Nie, zbieramy informacje i później robimy retest na następnym zgrupowaniu.

Ale zgrupowania też jakby prowadziłeś, potem zbieraliście najlepszych? Czy tam nie ma takiej opcji jak w kadrze narodowej, że jeździcie, zbieracie i potem szukacie najlepszych i robicie z tego kadrę u-18? Czy to nie taka akademia?

Akademia Młodych Orłów to projekt, w którym mamy 40 zawodników. Tam już się inne osoby zajmują tym kto przyjedzie tak naprawdę i tymi powołaniami. My akurat nie mamy do tego najmniejszego, nie mieliśmy do tego najmniejszego wkładu, aczkolwiek…

Na tym zjeździe już coś z nimi robisz, z tymi powiedzmy wybrańcami, tak?

Tak jak mówiłem właśnie, my ich testujemy i wprowadzamy odpowiedni trening.

Bardzo często też gdzieś w twoich filmikach i na Better Way u ciebie jest tak, że jednak ćwiczysz młodzież grupowo. Jak podchodzisz do takiej indywidualizacji jakby programów i tego podejścia takiego, że 1 na 1 jest najlepiej? Szczególnie u młodzieży tych błędów może być dużo.

Praca może być mocno zindywidualizowana już poprzez sam dobór środków treningowych. I rozpoczynając pracę z zespołem, powiedzmy, że mam danego ćwiczenia, jakiegokolwiek ćwiczenia, taki matrix kilku regresji i progresji, zazwyczaj rozpoczynamy od tych najprostszych wersji. Jak widzę, że grupa idzie do przodu, że grupa idzie dalej, wprowadzamy te wersje bardziej zaawansowane. Czasami na jednostce treningowej jest tak, że na przykład mamy trening siłowy i robimy przysiad, to jedni zawodnicy będą wykonywali taki, który będzie dla nich odpowiedni, a drudzy już będą mogli popracować ze sztangą. Czasem jest tak, że jedni będą mogli popracować z ciężarkiem z dwoma kettlami ważącymi 16 kg w chwycie goblet, a z drugiej strony jakiś zawodnik, który wcześniej z nami nie pracował, będzie robił przysiad z przeciwwagą, po to, aby nauczyć się poprawnego wykonania tego przysiadu. Więc tu już jest wprowadzenie pewnej indywidualizacji. Tak samo w treningu plyometrycznym, jeden zawodnik może wykonywać skoki w dal, powiedzmy, że ciągłe, a drugi zawodnik, który będzie miał problemy z tym, że notorycznie przy każdym kontakcie z ziemią jego kolana będą się schodziły mocno do środka, będzie bardzo mało stabilne i będzie robił ten sam środek treningowy, tylko że w regresji będzie robił ten środek z lądowaniem. I każdy środek można w ten sposób sobie zregresować, zprogresować i w momencie, kiedy wprowadzam dany środek, często jest tak na przykład, że zawodnicy robią jedno ćwiczenie, ale w trzech różnych wariantach. Powiedzmy, że w wariancie najłatwiejszym, w wariancie średnim i w wariancie najtrudniejszym. Jestem zwolennikiem takiego nauczania ruchu niż gdzieś tam, że każdy robi zupełnie co innego, ukierunkowane na swoje dane potrzeby.

To jest jasne, tylko teraz masz 20 osób, no minimum masz 11 piłkarzy, grupa 20 osób liczy w jednym wieku, jak pewnie nie więcej. Na ile ty do każdego jesteś w stanie podejść i jednak poprawić jego technikę? Czy na początku technika według ciebie jest mniej ważna, ważne, żeby zrobił a później techniki się nauczy jak będzie starszy?

Przede wszystkim są pewne ograniczenia, których w pracy z grupą nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, aczkolwiek dobra organizacja treningu, czyli na przykład nie to, żeby zawodnicy stali w kupie, tylko żeby nie wiem, stali powiedzmy w trzech albo czterech pięcioosobowych rzędach, do tego jeszcze zrzucasz na ich barki powiedzmy, że wyznaczenie tempa wykonania tego ćwiczenia, powoduje to, że ty masz więcej czasu. Ty masz więcej czasu na to, żeby właśnie podchodzić i dawać różne wskazówki. Aczkolwiek tak jak mówiłeś, na przykład w pracy z 10 czy 11-latkami, gdzieś tam daję im pewne wskazówki mające pomóc nauczać prawidłowego ruchu, ale też dopuszczam, bardzo mocno dopuszczam do wykonania różnego rodzaju błędów, bo tego się nie można ustrzec. Jeśli już ten wzorzec dociążamy i dokładamy im opór zewnętrzny, to staram się, aby to ćwiczenie było jak najlepiej wykonane. Aczkolwiek w żadnym ćwiczeniu według mnie nie istnieje coś takiego jak złoty standard, złoty wzorzec. Każdy ma gdzieś tam swój indywidualny. Trzeba wiedzieć, gdzie jest ta granica wykonania błędu. Błędy zawsze u każdego się zdarzają.

Wzorzec ruchowy to takie pojęcie, które jest rozumiane przez każdego troszkę inaczej. Jak ty rozumiesz dla siebie albo w swojej pracy, albo na swoich szkoleniach, jak tłumaczysz ludziom wzorzec ruchowy jako co?

Przede wszystkim taki klasyczny podział na wzorce ruchowe, on się bardzo mocno przydaje w planowaniu treningu siłowego. I wcześniej zupełnie inaczej do tego podchodziłem. Teraz podział na wzorce ruchome przydaje mi się tylko i wyłącznie do planowania treningu siłowego. Też nie uważam na przykład, że przysiad obunoż jest jakimś specjalnym wzorcem, takim złotym standardem, który każdy powinien być w stanie zrobić. Ciało ma możliwość wykonania nieskończonej ilości ruchów, więc również moglibyśmy sobie ustanowić nieskończoną ilość wzorców ruchowych. Staram się, żeby każdy ruch był płynny, był stabilny i był jak najlepszy tak naprawdę. Ale ciężko mi teraz na ten czas na przykład sprecyzować, czym jest wzorzec ruchowy.

A jaki ruch, jakie ćwiczenie jest takim złotym ćwiczeniem dla piłkarza? Masz takie ćwiczenie, które uważasz, że mega poprawia sprawność strzału załóżmy?

Nie ma jednego ćwiczenia. Nie ma czegoś takiego jak 3 najlepsze ćwiczenia na brzuch. Dwa najlepsze ćwiczenia na siłę strzału. Im zawodnik będzie stawał się silniejszy, to automatycznie, najprawdopodobniej jego poziom siły kopnięcia będzie większy. Więc całość odpowiedniego procesu treningowego, on będzie powodował, że ten zawodnik będzie stawał się w pewnych elementach lepszy. Ja nie jestem zwolennikiem ukierunkowywania się na przykład, a często od trenerów piłkarskich słyszę, że słuchaj, z nim trzeba popracować nad techniką ruchu. Ale nad jaką techniką biegu, jak właśnie później przychodzą testy motoryczne i się okazuje, że ten gościu jest najszybszy z całej drużyny. I powstaje pytanie, czy właśnie według tego złotego standardu idealnej techniki poruszania, czy my powinniśmy z tym gościem w ogóle pracować nad tym, żeby on lepiej biegał, skoro to jest najszybszy zawodnik i on generuje bardzo fajne parametry. Ja uważam, że nie, ja uważam, że nie należy mu przeszkadzać.

Zawsze może być szybszy?

Może być szybszy, ale nigdy nie wiesz czy wprowadzając powiedzmy pewne zmiany, nie zaszkodzisz mu. I to też nie jest tak, że my jesteśmy w stanie nagle wszystko o 180 stopni wywrócić do góry nogami, bo to nie jest tak, że pewnych elementów jesteśmy w stanie zawodników w miesiąc nauczyć. To nie jest takie hop siup, to nie jest takie proste. Ja uważam, że jeśli zawodnik jest wydajny, powiedzmy, że we wzorcach, które zna, które umie, jest w nich stabilny, to nie trzeba ich zmieniać.

A powiedz taką rzecz, bo gadamy o wzorcach i ten temat pewnie będzie się przewijał jeszcze kawałek, ty też jesteś po FMS-ie. Jak ty korzystasz z FMS-u? Na ile on jest dla ciebie pomocny?

FMS to jest pewien zbiór testów. Tych testów jest mnóstwo i jeszcze trochę. Ja z całego testu FMS nie korzystam. Na początku wiadomo, że jak zrobiłem te szkolenia, nie miałem jakiejś tam innej dodatkowej wiedzy, więcej z niego korzystałem, z pewnych elementów tego testu korzystam, aczkolwiek nie robię go nigdy w całości. Ja nie uważam, żeby on był takim wyznacznikiem, że musisz robić tylko i wyłącznie te testy, żadne inne i te testy będą powodowały, że zawodnicy będą sprawniejsi czy będą mieli mniejszą liczbę urazów. Wcale tak nie jest.

To co pokazuje FMS według ciebie?

Liczbą punktów, którą zawodnicy osiągają w tym teście.

Super. To czemu pojechałeś do Stanów robić tę opcję professional? Dobrze rozkminiam CV, że byłeś w Stanach u Cooka i robiłeś drugą część?

Może jest tam jakiś błąd w CV. Natomiast robiłem w Warszawie na szkoleniu z Remigiuszem Rzepką.

Tutaj jest certyfikat professional FMS i zdziwiłem się, że pojechałeś do Stanów na FMS-a.

Nie wiem czemu w CV tak jest. Być może jakiś błąd wprowadziłem.

Jestem spokojniejszy trochę.

Ty stosujesz FMS?

Michał pyta Michała? Dobra. Nie, nie stosuję, wiesz. Często w gabinecie, bo pracuję przy łóżku, ale do pewnych rzeczy myślę, że FMS jest potrzebny, żeby nawet porównać sobie zawodników powiedzmy tak jak ty masz młodzież, żebyśmy mogli porównać załóżmy między klubami, nie będąc tam, jakąś sprawność ludzi, tych zawodników załóżmy między Hiszpanią a Polską, można było porównać na dużej grupie i łatwo się potem przeprowadzić. I nie byłoby błędów względem co ja mierzę tu, a co mierzę tam. Na tyle jest banalny i prosty.

Tak, jak najbardziej, tylko sama ocena, na przykład ja bym wziął jednego zawodnika a i ten zawodnik a po pięciu minutach poszedłby do ciebie, bo byłbyś za ścianą, moglibyśmy ich ocenić zupełnie inaczej.

Jeden punkt więcej/mniej, myślę. Jeżeli podejdziesz do tego zerojedynkowo i nie będziesz rozkminiał, bo tam jest jeden problem, że my chcemy rozkminiać bardziej niż FMS jest.

To też racja.

No bo więcej umiesz, jesteś dalej jakby, a na poziomie, jak weźmiesz trenerów, którzy FMS robią i nic więcej nie umieją, to dla nich to jest banalny test, który może dać jakieś super wskazówki do tego jak mają zacząć ćwiczyć z ludźmi. Wszystko zależy, w którym miejscu.

Mogę się z tobą zgodzić, aczkolwiek uważam, że idąc tym tokiem rozumowania, każdą baterię testów możemy wykorzystać do takiej oceny, o której ty mówisz.

Tak. Tylko ta jest rozpisana względem programu i ładnie opakowana w pudełko, tak jak nazwaliśmy to już nieraz tutaj w podcastach, że tak jak EXOS jest pięknie opakowany, tak samo FMS i każdy, tak samo jak Calista jest pięknie opakowany w produkt do sprzedaży, tak samo tutaj, wymyśl swoich 20 testów, rozpromuj w ten sposób i będą z ciebie korzystać. Dlaczego nie? Te testy nie są, tak jak powiedziałeś wcześniej tutaj, nie są testami, które odkrywają koło. To są proste testy.

Stosowane już o wiele wcześniej.

Dokładnie. Tylko ktoś wziął, powiedział – dobra, zróbmy z tego coś tam takiego i teraz nie wiem, czy widziałeś, może nie, może ci powiem, ale gdzieś tam zmienili dwa testy względem próby.

Nawet nie wiedziałem. A z drugiej strony też jest ciekawe, że tak naprawdę dla wprawnego oka i mając już pewne doświadczenie, to tak naprawdę oceną jest zwykły trening. W trakcie treningu jesteś w stanie ocenić jakie braki ma twój zawodnik i nad czym powinieneś z nim trenować.

No tak, tylko do łapiesz z doświadczeniem, nie?

Tak.

Na początku nie jesteś w stanie tego zrobić, bo nie masz porównania do czego innego. I właśnie o tym doświadczeniu, to teraz powiedz mi, no bo prowadzisz szkolenia, skądś tę wiedzę na to szkolenie bierzesz i jakieś tam inspiracje pewnie też swoje masz. Na ile ty korzystasz z badań naukowych względem tego naszego kochanego, szczególnie w rehabilitacji, w fizjoterapii EBM-u, a na ile jedziesz ze szkoleń, z doświadczenia?

Na ile korzystam z badań naukowych w swoich szkoleniach czy ogólnie w pracy?

W pracy.

Ciężko mi procentowo określić. Na pewno z nich korzystam, ale też nie przekładam ich zerojedynkowo. Z drugiej strony na przykład wiele badań mówiących o tym właśnie na przykład, że trening siły ma mieć niebagatelny wpływ na to, żeby zawodnicy stawali się lepsi, szybsi itp., itd., też trzeba zwrócić uwagę, na jakiej próbie te badania są robione. Większość badań jest robionych, małych badań, robionych stricte na zawodnikach regularnie trenujących, regularnie pracujących. Ja znalazłem jedno fajne badanie, mówiące o wpływie siły na przykład na szybkość zawodników, które było robione w trzech klubach 2.Bundesligi, w trzech różnych rocznikach. Były to grupy u-13, u-15, u-17. To była grupa kontrolna, która trenowała tylko piłkarsko i grupa piłkarsko-siłowa, która trenowała i piłkarsko i siłowo. Co jest ważne, badanie trwało 2 lata. Zawodnicy, którzy pracowali siłowo, zrobili bardzo fajny progres szybkościowy względem swoich rówieśników. Aczkolwiek ja też zawsze jestem zdania takiego i też analizuję to badanie w ten sposób, że tamci zawodnicy, w ogóle, że zawodnicy w pewnym wieku nie robią progresu, bo nie dostają nowych bodźców. Żadnych nowych bodźców do rozwoju. I tamci po prostu taki bodziec dostali i oni się rozwinęli. Bo oni mogli dostać różnego rodzaju bodźce, niekoniecznie trening siłowy, ale też mogliby stawać się zawodnikami lepszymi.

Badania same w sobie, one dosyć często się na przykład wykluczają. Nie wiem, jak jest tam u was dokładnie w fizjoterapii, ale na przykład wpływ treningu oporowego na wydajność w sprincie zawodników. No i masz badanie mówiące o tym, że trening siłowy jest najlepszy, a z drugiej strony badasz na badanie dwa lata później tego samego autora, który mówi, że jednak połączenie treningu siłowego z treningiem plyometrycznym jest najlepsze, a trafiasz na jakieś badanie dwa lata później, jeszcze innego gościa i on mówi, że sam trening plyometryczny jest najlepszy. I też trzeba się w tym odnaleźć i znaleźć swój złoty środek w tym wszystkim. Ale wracając do twojego pytania, z czego my korzystamy. Ja najbardziej korzystam, teraz szczególnie, ze swojego doświadczenia w pracy.

A kiedy uznałeś, że ok, wiem – jak to powiedział też Filip tutaj u mnie na podcaście – wiem, ile wiem i od dzisiaj doświadczenia, a wczoraj były badania. Kiedy poczułeś, że twoje doświadczenie jest na tyle duże, że można już atakować ten temat?

To doświadczenie nigdy nie jest na tyle duże, żebym mógł powiedzieć, że jest w zupełności wystarczające i już nic więcej nie muszę robić, bo gdzieś ten proces treningowy tak czy siak motoryczny się zmienia. Z każdym szkoleniem znajdujesz jakiś tam nowy smaczek, który chcesz wprowadzić albo z każdą rozmową z mądrzejszą osobą znajdujesz jakieś lepsze, fajniejsze rozwiązania. Ale to nigdy nie jest tak, że nie wie, że jedno szkolenie czy jeden staż, czy jedna rozmowa z kimś wywróci nagle cały twój proces treningowy do góry nogami. Szczególnie teraz, jak doszedłeś do pewnych swoich rozwiązań.

Wasze Better Way jest kierowane tylko i wyłącznie do trenerów piłki nożnej, no i piłka nożna jest naszym sportem narodowym w Polsce. Drugim chyba pod względem tego, ile osób w to gra amatorsko i zawodowo jest siatkówka. Dlaczego nie ma takiego systemu pracy szkoleń w siatkówce? Albo ja ich nie znam.

Ja uważam, że odpowiedzią na twoje pytanie jest odpowiedź na inne twoje pytanie wcześniej, czyli finanse.

Ale w siatkówce jest Plus, tam pieniądze idą gigantyczne. Plus tam ładuje naprawdę dobre pieniądze i to szkolenie młodzieży jednak tam występuje jako takie, na pewno lepsze niż w mojej rodzimej dyscyplinie jaką jest koszykówka, gdzie tego w ogóle nie ma.

Z tego co zauważyłem, koszykówka ruszyła ostatnio, sporo nowych szkoleń jest.

Ruszyła, bo Remek ruszył koszykówkę, bo poszedł w ten temat.

Być może też jest tak, że dużo osób ciągnie po prostu do piłki nożnej. My gdzieś tam w tej piłce siedzieliśmy od małego i dlatego też w tę stronę chcieliśmy iść, ona nas najbardziej interesuje. Nie wiem, jak jest akurat z tą siatkówką, nie wiem, jak jest z osobami, które pracują w siatkówce. Nie mam zielonego pojęcia. Mi się wydaje, że te środki finansowe, o których mówię, one są niesamowicie ważne, jeśli chodzi na przykład o liczbę trenerów pracujących w danym sporcie, o liczbę trenerów mogących bądź chcących się szkolić, mając na myśli na przykład przyszłe jakieś bonifikaty finansowe czy awanse w pracy, mające na celu właśnie podnieść na przykład ich gaże. Ja uważam, że to jest główny czynnik w ogóle.

Na pewno tak, ale ja by to skomentował w ten sposób, że jednak jest jeszcze miejsce na rynku na taką samą jakby, nazwijmy to szkołę trenerów jak wasza, tylko do siatkówki. Tak samo dla koszykówki i dla każdego innego sportu. Tylko myślę, że jeszcze nie mamy specjalistów, którzy chcieliby tak mocno uderzyć w tak specjalistyczną opcję.

Wiesz co, myślę, że jak najbardziej. Sport jak piłka nożna, on z wieloma rzeczami wychodzi jako pierwszy. trenerzy z wieloma rzeczami wychodzą jako pierwsi, też ze względu na te finanse, których tak się czepiam, ale uważam, że one są niesamowicie istotne i ważne. A z drugiej strony pracuje tam najwięcej osób. Dużo jest na przykład możliwości czerpania wiedzy na temat treningu nie samego piłkarskiego czy motoryki w piłce nożnej. Nie wiem, jak jest z siatkówką. Ja nigdy się z takimi opracowaniami nigdzie nie spotkałem.

Na pewno coś jest, tylko po prostu nie siedzimy w tym. Myślę, że dlatego nic nie wiemy, bo w tym nie uczestniczymy, nie?

Tak.

Jak ktoś tego wysłucha od siatkówki, to niech nam napisze i powie jakie są rzeczy w siatkówce.

W samej piłce nożnej wychodzi dużo książek gdzieś tam tematycznych, ukierunkowanych na przygotowanie motoryczne albo na integrację treningu motorycznego z treningiem piłkarskim. Jestem ciekaw jak to jest w innych sportach. Nie mam zielonego pojęcia.

Jesteś rocznik 89, czyli dość jeszcze nazwijmy to młody perspektywiczny, jak się mówi o piłkarzach. Gdzie chcesz być za 10 lat? Do czego dążysz swoją robotą?

Zadałeś mi pytanie jak na rozmowach o pracę. Gdzie się widzę za 10 lat? Wiesz co, nie mam pojęcia. Nie mam zielonego pojęcia, nie zastanawiałem się nad tym. Jeśli chodzi o moją pracę, mi najbardziej gdzieś tam zależy na rozwoju naszego projektu, na rozwoju projektu Better Way. Cały czas pracujemy nad tym, żeby on był coraz lepszy. Staramy się robić coraz więcej nowych projektów, staramy się, żeby coraz więcej osób o nas słyszało. Główny cel, jeśli chodzi o pracę, a jeśli chodzi o jakieś tam indywidualne cele, to mam, ale nie zdradzę.

Nie chcesz zapeszyć. Czyli żyjemy chwilą, dzisiaj, dobra. Co byś chciał powiedzieć młodym trenerom przygotowania motorycznego, którzy chcieliby pójść w twoje ślady? Oprócz tego, żeby poszli na twoje szkolenie, to co jeszcze muszą zrobić?

Oprócz tego muszą iść na szkolenie jeszcze Better Way.

A oprócz tego, że pójść na twoje szkolenia, to co jeszcze trzeba zrobić, jaką radę dałbyś im, żeby po prostu byli lepszymi trenerami?

Przede wszystkim tak jak w każdej chyba dziedzinie życia, musisz być konsekwentnym. Bez ciężkiej pracy, mimo że nawet nie wiesz, że nie idzie, szkolisz się, a nie masz profitów, nie widzisz, żeby coś szło do przodu, to tak czy siak, jeśli będziesz w dalszym ciągu ciężej pracował, to to szczęście i tak cię znajdzie. Ja mam często takie doświadczenie, że gdzieś tam pewne rzeczy czy pewne propozycje możliwości współpracy, one się nagle natrafiają od tak, gdzieś tam, które są powiązane z rzeczami, które gdzieś tam sobie robiłeś na boku. Być może ktoś gdzieś tam o czymś usłyszał albo kogoś poznałeś kto kogoś zna i to jest takie, wiesz, wszystko jest od siebie mocno współzależne.

Ja bym to powiedział tak – korzysztać ze wszystkiego co się nadarzy.

Dokładnie. Gdyby nie konsekwencja i ciężka praca, to być może wiele z możliwości, które gdzieś tam na drodze się pojawią, by ich nie było, bo byś po prostu nie znał innych osób, które gdzieś tam poznałeś. Bo uważam, że bardzo dużym plusem różnego rodzaju szkoleń, jest nie samo w sobie szkolenie, ale to, że poznajesz tam osoby, które mają podobne zainteresowania i chcą się uczyć podobnych rzeczy. Uczysz się od nich, nawiązujesz kontakty również z nimi, to jest uważam, że bardzo, ale to bardzo istotne.

A co byś powiedział teraz trochę innym osobom, czyli trenerom piłki nożnej rozsianych po Polsce, którzy ćwiczą z młodzieżą?

Na jaki temat?

Na temat przygotowania twojego. Jak mają do tego podchodzić?

Tak naprawdę nie mając specjalisty od treningu motorycznego, można robić bardzo dużo. Zresztą na naszych szkoleniach, które prowadzimy jako projekt Better Way, jest bardzo duża liczba trenerów stricte piłkarskich. Ja myślę, że jest nawet więcej trenerów piłkarskich niż trenerów przygotowania motorycznego. Nie wiem, jak to procentowo, myślę, że to być na przykład 60 do 40 albo nawet 70 do 30, na korzyść trenerów piłkarskich. Uważam, że ci co chcą się uczyć, chcą się szkolić, to i tak się szkolą i robią dobrą robotę. Więc co bym mógł polecić trenerom – przede wszystkim się szkolić, czerpać wiedzę i cały czas się rozwijać.

No i niech będzie to takim zakończeniem naszego podcastu właśnie to, żeby się rozwijać i czerpać wiedzę, skąd tylko i wyłącznie się da, a niech młodzież też na to patrzy i patrzy jak pracują najlepsi na świecie. Też myślę, że to taka fajna opcja, żeby jednak trochę sobie w głowie lepiej to poukładać i patrzeć co robią inni, lepsi od nas. A moim gościem dzisiaj był:

Michał Naulewicz. Dziękuje bardzo za zaproszenie i za rozmowę.

Dziękuję tobie również, a wszystkich innych, którzy odsłuchali ten podcast do końca i wytrwali te półtorej godziny, mam nadzieję, że było wam miło nas posłuchać i zachęcam do odsłuchania też innych podcastów, jak i przyszłych podcastów, więc subskrypcje i inne dzwoneczki naciśnijcie, żeby wam się to przypominało i mogli czerpać tę darmową wiedzę od moich gości. A więc pozdrawiam was i do zobaczenia w kolejnym odcinku z serii Dachowski Pyta.

O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 1 : 12 - Początki w sporcie.
  • 3 : 51 - Studia na AWF- co warto byłoby zmienić?
  • 9 : 18 - Pierwsza współpraca z drużyną i pierwsze szkolenia.
  • 18 : 23 - 18.23 Na ile sprzęt stanowi przeszkodę w przygotowaniu motorycznym?
  • 22 : 20 - Budowanie cech motorycznych u zawodników.
  • 25 : 58 - Praca z dorosłymi a praca z dziećmi- główne różnice.
  • 34 : 15 - Czym się różni praca ze sportowcami w Polsce od zagranicznej?
  • 37 : 44 - Kiedy rodzicom zależy bardziej niż dzieciom.
  • 41 : 48 - Współpraca z drużynami i PZPN.
  • 48 : 25 - Indywidualizacja treningu w drużynie.
  • 52 : 37 - Wzorce ruchowe i rola FMS w ich ocenie.
  • 60 : 48 - Jak połączyć w pracy EBM i doświadczenie?
  • 64 : 48 - System „Better Way”.