Opis tego podcastu:
Akupunktura jest starożytną formą medycyny chińskiej wykonywaną przez akupunkturzystów, podczas gdy termografia jest nowoczesną techniką obrazowania medycznego. Obie metody są wykorzystywane do diagnozowania i leczenia pacjentów.
Jakkolwiek różne – w połączeniu – mogą stanowić świetne narzędzie w diagnostyce i leczeniu pacjentów z dolegliwości bólowych, po urazach czy operacjach.
Michał Urgacz to osoba, która w swojej pracy zawodowej łączy perfekcyjne akupunkturę z termografią.
Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak to robi, posłuchajcie tego odcinka.
—
Zachęcam do subskrypcji kanału, jak również śledzenia innych kanałów:
www.michaldachowski.pl
IG: www.instagram.com/michal.dachowski.fizjo
FB: https://www.facebook.com/michal.dachowski.fizjo
Transkrypcja podcastu:
Michał Dachowski: Witam was serdecznie. Z tej strony Michał Dachowski i widzimy się w podcaście o pięknej nazwie „Dachowski pyta”. Zajmujemy się tu rehabilitacją, treningiem, życiem, dobrym samopoczuciem i są zawsze z nami specjaliści od tych wszystkich tematów, dlatego moim gościem dzisiaj jest…
Michał Urgacz, cześć, witajcie.
Witam cię Michał. Dziękuję ci, że przyjąłeś zaproszenie i masz taki super sprzęt i w ogóle wszystko będzie dobrze, i jakość dźwięku chyba będzie najlepsza ze wszystkich, które do tej pory robiliśmy.
Mam taką nadzieję.
Czym ty się Michale zajmujesz, powiedz? Tak jak mówiłem na zapowiedziach, duży Michał i mały Michał, to ty będziesz tym dużym dzisiaj, ja będę tym małym. Więc czym ty się Michale zajmujesz?
Słuchaj, wywracajmy tą kolejność również. Ja będę czasami mały, a ty będziesz ten duży, zadający pytania. Czym ja się zajmuję? Przede wszystkim zajmuję się akupunkturą. A cała ta przygoda zaczęła się od termograficznych badań. Termografii w zakresie medycyny tak naprawdę. To jest temat, który raczkuje w Polsce. Ja dosyć dużo jeżdżę również po szpitalach. Szkolę pod kątem grandów, które są bardzo ciekawe. Naprawdę przy niektórych z nich aż włos się jeży na głowie, jak mocno można pomyśleć o wykorzystaniu kamer termowizyjnych do obserwacji ludzkiego ciała. Koniec końców zaczęło się od termowizji. Badałem i badam nadal ludzi, jeżeli chodzi o zakres podczerwieni, szukając po prostu dolegliwości, szukając dysfunkcji mięśniowo-powięziowych, szukając zaburzeń neurologicznych również, bo to też się da zobaczyć, no i szukałem przede wszystkim tego co z tym organizmem jest nie tak. I co ciekawe? Jak zacząłem badać tą termowizją tych ludzi, to zacząłem widzieć coś, co jak gdyby już nie wchodzi w kanon medycyny zachodniej. Bo możesz rozpoznawać zaburzenia jakiegoś dermatomu, lewa do prawej, jeżeli chodzi względem osi kręgosłupa, że coś jest nie tak z tej strony. Możesz zespół Rayna, możesz nawet obserwować jakie jest ukrwienie w poszczególnych półkulach, lewa, prawa, ale zobaczysz też coś, czego jak gdyby nie do końca jesteś w stanie wyjaśnić za pomocą medycyny zachodniej i tutaj przyszła właśnie medycyna wschodnia. Tutaj w tym momencie poznałem dr Mahuta Mansura, z którym do dzisiaj prowadzimy razem szkolenia z akupunktury doktora Tana. I on troszeczkę dał mi światło na to, mówi: zobacz, tutaj jak masz bark zepsuty, coś jest nie tak ze stożkiem rotatorów to atakujesz na staw skokowy. A ja mówię: zaraz, przecież ja to widziałem w termowizji. Ktoś przychodzi z barkiem, a ja widzę, że jego staw skokowy jest tak jakby w hiperaktywności termicznej, mimo że tam żadnego bólu nie ma i mimo że tam nie ma żadnych dolegliwości, a nawet nie było tam żadnego urazu. I teraz idąc tym tropem, zaczęliśmy nakłuwać zgodnie z tymi obrazami termowizyjnymi i również zgodnie z metodą doktora Tana, i szukać po prostu rozwiązań i reakcji. I co się ciekawego okazało?. Faktycznie, gdy wbijamy igły dystalnie, dostajemy dokrwienia, czy większej wazodylatacji w danym miejscu, które jest chore, czyli przykładowo jeżeli będzie to bark, a aplikujemy igły w obszarze stawy skokowego, a w obszarze stawu ramiennego barku mamy przyrost 0,9-1 stopnia w przeciągu kilku minut, więc to jest zaskakujące jaki mechanizm regulacji posiada ciało. I w ten nurt żeśmy poszli i w tym nurcie jesteśmy do dziś.
I właśnie kończymy ten podcast. Michał powiedział wam wszystko w jednym zdaniu. Termowizja i akupunktura. Dziękujemy wam serdecznie. A teraz Michał jeszcze jedna rzecz tylko, Michał skąd u ciebie w ogóle zaczęła się pasja ciałem, rehabilitacją fizykoterapią? Skąd zacząłeś taką opcję widzieć u siebie w głowie, że to jest fajne?
Nie wiem, zastanawiam się nad tym naprawdę bardzo często, bo jak się zastanowić nad tym, dlaczego my w ogóle zostajemy terapeutami, to tak naprawdę z tyłu naszej głowy albo siedzi jakaś trauma, albo jakiś widok takiej traumy.
Trauma czyli kontuzja.
Tak, albo kontuzja, albo widzieliśmy, że nasi rodzice cierpieli, albo widzieliśmy czyjeś cierpienie, albo mamy je po prostu gdzieś zaszyte w głowie i chcemy to za wszelką cenę załagodzić. Jak się zastanowić nad tym, dlaczego ludzie zostają lekarzami, dlaczego ludzie zostają fizjoterapeutami i tak dalej, to zazwyczaj coś takiego znajdziesz. Kogo tak naprawdę, chociażby w moim przypadku, ja chcę uwolnić od bólu? Tak jak nazywa się gabinety, uwolnienie od bólu.
To jest nazwa piękna i bardzo chwytliwa.
Natomiast, jeżeli się nad tym zastanowić, to faktycznie jest coś takiego, że chcesz komuś pomóc, masz coś po prostu w sobie co chcesz dać innym i dlatego prawdopodobnie zostajemy właśnie fizjoterapeutami, lekarzami i tak dalej. I ja coś takiego od dzieciaka gdzieś miałem. Co prawda zostało to przykryte dosyć mocno takimi technicznymi sprawami, dlatego też ta termowizja w pewnym momencie była w moim świecie. Więc jakbym ci miał to określić, w wieku 9 lat pamiętam taki jeden wybór, którego dokonałem. Jeszcze wtedy były takie sklepy, nie wiem czy kojarzysz Makro.
Są jeszcze chyba.
W tamtych czasach było tak, że tylko firma mogła tam wejść i kupić coś. I mój tato mnie tam wziął i ja tak stoję przed wyborem, gdzie zabawek nie było za dużo w sklepach. I stoi autko sterowane, które kosztuje, no nie wiem, przeliczmy to na teraz, na obecne pieniądze, powiedzmy 200 złotych, a obok jest atlas anatomiczny, który ma przykłady na spreparowanych zwłokach. I ja jako ten dziewięciolatek patrzę na ten atlas anatomiczny i mówię: Osz ty w mordeczkę, co to jest? Nie wiadomo skąd, ale ten prąd tam przeszedł. I co ciekawe, wtedy podejmuję decyzję, nie te autko, a ten atlas. Ten atlas przeleżał oczywiście przez kilka lat później.
Brzmi jak film.
Tak, to brzmi jak film i tak faktycznie czasami moje życie wygląda. Jakbym miał się skupić jeszcze nad tym co robiłem w życiu to byłby dopiero film. Ale faktycznie taka decyzja wtedy zapadła. Ten atlas przeleżał kilka dobrych lat. Gdzieś tam do niego zaglądałem, gdzieś zawsze interesowałem się biologią, chociażby w podstawówce, czy w szkole średniej. I później uciekło mi to zupełnie, uciekłem do branży technicznej. Uciekłem właśnie do termowizji. I stamtąd, z tej termowizji, dzięki temu, że miałem sprzęt, dzięki temu, że pracowałem w firmie, która udostępniała mi taki sprzęt, który wtedy był bardzo drogi, zacząłem sobie eksperymentować z ludźmi. Zacząłem sobie eksperymentować i mówię: o, da się zobaczyć stan zapalny w kolanie, a sam przechodziłem również kontuzje kolana, bo byłem czynnym zawodnikiem judo. I mówię: eureka, odkryłem coś najlepszego. Przecież mogę taką kamerą termowizyjna pokazać, gdzie jest stan zapalny. Wynalazłem nową technikę. Ale okazało się, że w Ameryce zrobili to 30 lat temu, także nie było co wyskakiwać z wanny. W każdym razie, jeżeli oni to zrobili to ja pojechałem do nich się wyszkolić, pojechałem również do Holandii się wyszkolić właśnie w tym aspekcie. I pierwsza przyszła diagnostyka. I ta diagnostyka była krok po kroku. Masz piękne narzędzie, które pozwala ci zobaczyć, pozwala ci widzieć więcej, korelować pewnego rodzaju rzeczy, ale nie masz narzędzia, które pomoże i to jest potężny ból w tyłku. Dlatego też poszedłem później też w kierunku akupunktury.
Ale kiedy to było? To był 3-4 rok rehabilitacji? Kiedy złapałeś tego bakcyla, że to jest jednak fajne i nie zostałeś stłamszony przez tą wiedzę mało użyteczną, oczytaną.
To już był okres tak naprawdę po studiach. Co ciekawe, moja historia jest zupełnie wykręcona. Ja, gdy już się tym bardzo mocno interesowałem i badałem ludzie, gdzie już miałem swoją firmę Termomedicę i wykonywałem tą diagnostykę na rynku komercyjnym, wykonuje dalej. Ja wtedy nawet robiłem studia z mechatroniki, na Politechnice Wrocławskiej podyplomowe, to były dwa niesamowicie różne światy.
Nie ty pierwszy, bo też Paweł Szorstki tam samo skończył fizykę, jest magistrem fizyki. To trochę głupio brzmi, ale tak to jest. I on też zajmuję się ruchem, można to połączyć.
I to jest przepiękne, że prawdopodobnie ci ludzie, którzy z techniki przychodzą, wnoszą coś nowego w ten świat. Bo jeżeli siedzisz w jakimś nurcie powiedzmy od samego początku, to niestety torujesz sobie pewnego rodzaju klapki na oczy, czy nurt medycyny zachodniej, czy jakkolwiek. A teraz ktoś przychodzi taki zielony i mówi: jak się nie da? Ja to widziałem. Możemy to porównać do budowy czegoś albo do funkcjonowania czegoś. To są inne światy. Sam doktor Tan, zobacz też mamy tam pracownika NASA i właśnie, nie pamiętam czy doktorant, czy magister, ale na pewno też tam była fizyka, na pewno była informatyka. Więc to jest gość, który przyszedł zupełnie z innej branży, aczkolwiek w korzeniach miał tą akupunkturę, bo jego rodzice to mieli we krwi i jego też uczyli. On to widział on małego.
Spłycając te termo patrzenie na człowieka, to jest tak, że odpalasz kamerkę, widzisz, że jest tam cieplej i to wystarczy?
Nie. To nie jest tak, że jest cieplej. Czasami jest chłodniej i to też wystarczy. Ogólnie bada się dysproporcje pomiędzy lewą, a prawą strona ciała. I teraz jeżeli jest to większe niż 0,3 stopnia w danym obszarze lewa do prawej, to już trzeba się zastanowić, już jest znak zapytania postawiony w tym miejscu. Teraz jeżeli to jeszcze koreluje do jakiś objawów lub do przebiegu na przykład zaburzenia dermatomalnego, po danym dermatomie z danego poziomu, to wtedy jesteś jeszcze bliżej. Oczywiście taka termowizja nie wyciągnie ci danych strukturalnych. Nie pokaże ci przykładowo dyskopatii, albo nie pokaże ci złamania, to nie ma takiej opcji. Natomiast pokaże wszystko co robi ciało dookoła tego, żeby sobie z tym poradzić lub jak reaguje ciało na tą irytację przykładowo nerwu korzeniowego. Więc to możesz zobaczyć. Możesz zobaczyć po tej gałązce jak dermatoz danego poziomu funkcjonuje, czy jest zaburzony lewa do prawej. Możesz zobaczyć permanentne niedokrwienie na przykład na skutek wielorazowych kontuzji, które występowały. Bardzo często się zdarza, że stawy skokowe, kolana i tak dalej. Ja to nazywam takim syndromem zbroi, czyli ludzie mają jeden uraz, drugi uraz, trzeci uraz w tym samym stawie przykładowo i oni nic innego nie robią tylko wyłączają z nim komunikację. Bo tam jest permanentny ból i jeżeli policzysz to sobie i to jest w sumie rok bólu, to ciało mówi: coś jest z tym obszarem nie tak i ja chcę go troszeczkę usztywnić, żeby on mi nie zawiódł, a dwa, to jest bardzo często wazokonstrykcja w tych obszarach. I z tym walczymy.
Co jeszcze można zobaczyć w termowizji? Mamy temperaturę, mówisz, że nie widać urazu jako urazu. Ale rzeczywiście tak idealnie widać dermatom? Że ten dermatom jest taki jak w książkach?
Nie, ten koncept dermatowy, który jest w książkach jest faktycznie z książek. To bierze się z teorii, z badań, które musimy wziąć pod poprawkę, że to jest faktycznie coś stworzonego trochę teoretycznie. Na podstawie oczywiście badań, ale i odczuć pacjentów i tak dalej. Natomiast ta mapa jest dosyć mocno teoretyczna, aczkolwiek sprawdza się. Nie widzisz tego tak pięknie po całym przebiegu przykładowo, po całej kończynie dolnej, ale zobaczysz na przykład przejście w obszarze pięty gdzieś do brzegu stopy zewnętrznego będziesz widział zaburzenia lewa do prawej, jeżeli będzie coś z L5 na S 1 na przykład. Zobaczysz w obszarze pośladków, zobaczysz asymetrię. To jest też piękne przy polineuropatii dystalnej. Niesamowite rzeczy. My mamy bardzo dużo cukrzyków, ponieważ współpracujemy z dietetykami, którzy zajmują się ketozą, radykalnie nisko węglowodanowymi dietami, właśnie w leczeniu jednostek chorobowych typu cukrzyca 1, 2 stopnia. I to jest niesamowita jak taki pacjent do nas trafia, badamy go za pomocą termowizji i nagle okazuje się, że na przykład palce obok siebie, jeżeli chodzi o stopę, weźmy pierwszy i drugi palec, mają różnicę 6 stopni. Jeden jest zupełnie wymrożony. Pacjent tego nie czuje.
Nie czuje tego pacjent? Naprawdę nie jest w stanie stwierdzić, że mu zimno w palec?
Nie, chyba że zacznie dotykać na przykład za pomocą dłoni, to tak. Ale tutaj przy polineuropatii cukrzycowej jest takie zjawisko, że wyłączają się te nerwy, ulęgają uszkodzeniu, więc oni nie czują ogólnie. Sam zauważ, że oni mają takie uczucie chodzenia na poduszkach albo jakby coś było nie tak z tymi stopami, albo jakby chodzili w skarpetkach grubych, więc tak samo nie czuja również temperatury. I co ciekawe, te asymetrie są niesamowite. Każdy z palców ma inną temperaturę. Termoregulacja zupełnie tam jest zaburzona, co daje właśnie możliwość termowizji do szybkiego wyłapanie tematu. Nawet dużo wcześniej zanim taki ktoś złapie się na podwyższonych poziomach cukru, czy glukozy we krwi.
Miałeś takie jakieś cudowne uzdrowienie? Takie cudowne akcje, których nikt nie pokonał i nagle termowizją coś odkryłeś co nie było widziane przez innych specjalistów?
Tak, zdarzało się kilka takich i to nawet powiedział bym, że takich na konsyliach na szczycie. Mieliśmy kiedyś z Mahutem taką wizytę w szpitalu, nie będę wymieniał jego nazwy. W każdym razie zajmujący się diabetologią. I przyprowadzili nam pacjenta testowego. Chcieli zobaczyć jak ta termowizja wygląda. I tam było podejrzenie, że są tam zmiany żylne potężne w lewej kończynie. Natomiast co ciekawe, ja zabrałem się za tą kamerkę i w zupełnie takich nie laboratoryjnych klimatach zbadaliśmy go tak z rzędu, chwilę żeśmy go przetrzymali po prostu w gabinecie w ich szpitalu. Zbadaliśmy i okazało się, że problemem nie jest stan żylny, żylna niewydolność, tylko potężnym problemem jest miażdżyca, która występuje w kończynie obok. Czyli ta druga była w potężnym zaniku i w potężnej stagnacji, lodowata w porównaniu do tej, która miała żylną niewydolność. I to był problem numer 1. Więc czasami takie perełki diagnostyczne jak najbardziej są. Teraz chociażby z tego tygodnia bardzo ciekawy przypadek chłopaka, który na crosie trenował w lesie, co jest niedozwolone, ale trenował w lesie ze swoim ojcem. I zaatakował ich facet, który zrzucił jego ojca z tego motocykla, wyciągnął nóź i zaczął uderzać nożem po motorze i niestety pechowo również tego chłopaka zaatakował w obszarze przyśrodkowym jeżeli chodzi o biceps, tnąc mu również po nerwach i po naczyniach. Jaki ciekawy efekt termowizji? Ten chłopak już jest po wielomiesięcznej rehabilitacji. Ta ręka już w miarę funkcjonuje, oprócz palna wskazującego i kciuka, jest tutaj dosyć mocne ograniczenie. Ale co ciekawe, w tym miejscu, na grzbiecie swojej ręki ma jedną wielką chłodną łatę. Tak jak gdyby mózg zapomniał o tym, że to miejsce istnieje. I teraz jeżeli wyłapiesz taką bardzo dużą dysproporcję… postaram się to wrzucić na Facebooku w tym tygodniu. Jeżeli złapiesz taka dużą dysproporcję i zaaplikujesz igły dystalnie, tam akurat aplikacja nastąpi po przeciwnej stronie, w odwzorowaniach drugiego, trzeciego, czwartego palca, i dostaniesz wazodylatacji w tym miejscu, to wiesz, że jesteś w dobrym miejscu. Że wyłapałeś to, co jest najbardziej wychylone w termowizji. Coś co pacjent może zauważa albo ty palpacyjnie zauważasz, że te dłonie są faktycznie chłodne, albo ten palec jest dużo niższej temperatury. Za pomącą termowizji widzisz dokładnie gdzie to jest. Gdzie to idzie, skąd się zaczyna. Więc to jest narzędzie, które na pewno pomaga. Aczkolwiek mam na nie coraz mniej czasu, bo jest inna metoda, która jest dużo szybsza i w tym nurcie teraz idę.
Przeciwwskazania? Czy żadnych?
Żadnych, nie ma takiej opcji, bo tutaj nie ma promieniowania wysyłanego do pacjenta. To jest tylko i wyłącznie odbieranie promieniowania z powierzchni skóry pacjenta. Na tej podstawie oczywiście kalibruje się jakie to są temperatury. Więc tak naprawdę odczytujemy promieniowanie, które pacjent do nas wysyła podczerwone. I to jest piękne, bo możesz monitorować zabiegi, możesz monitorować dzieciaki, możesz monitorować praktycznie wszystkich, tylko ma swoje ograniczenia.
Powiedz mi jeszcze, ile to kosztuje?
Ile kosztuje taki sprzęt? Jeżeli weźmiesz z rynku wtórnego kamerę to myślę, że ze sprzętem i z oprogramowaniem jesteś w stanie 10-15 tysięcy wydać i jesteś w stanie to robić. A jeżeli chcesz to zrobić profesjonalnie, jeżeli chciałbyś to zrobić do grantu, chociażby tak, jak jest teraz w Krakowie, bardzo ciekawy będzie przypadek, gdzie kardiolodzy działają również właśnie z kamerami termowizyjnymi. To kwoty już są naprawdę konkretne i pół milion, i milion. Tu już górnego pułapu nie ma. Zależy jaki sprzęt chcesz i do czego chcesz ten sprzęt, i co chcesz wykazać. Czy chcesz filmy nagrywać termowizyjne, bo taka opcja też jest, czy chcesz sekwencje. Zależy w jakiej chcesz rozdzielczości, z jaką czułością i tak dalej. Więc temat jest ciekawy. Natomiast dla fizjoterapii spokojnie 320 na 240 to jest wymiar, ilość pikseli danego detektora termowizyjnego. To spokojnie wystarczy i można już naprawdę bardzo ładnie oceniać.
Czyli może robić to każdy, nie trzeba być terapeutą, żeby kogoś zmierzyć na poziomie temperatury ciała?
Jasna sprawa. Tak jest, możesz to zrobić nawet pirometrem, tylko trzeba uważać na jego dokładność oczywiście. Możesz to zrobić organoleptycznie, możesz po prostu przyłożyć rękę do lewej i prawej stopy i zobaczyć co będzie za chwile po zabiegu. Czy faktycznie te temperatury będą szły w górę. Tak też możesz sprawdzić. Natomiast obraz widziany i jeszcze prezentowany w postaci kolorów, bo paletę ty wybierasz w tym oprogramowaniu, jaka chcesz prezentację danych temperatur, to jest najlepsze dla ludzkiego oka, dla tego, żeby to zobaczyć w całości, a nie wybiórczo.
Co pamiętasz ze studiów?
Wyjazd do Anglii.
Myślałem, że imprezy.
Nie, ja nie byłem imprezowym misiem, ja byłem takim misiem, który z drugiej strony stał tych imprez i taka przygoda również była w moim życiu.
Ale tak serio, masz takie przedmioty, z których do tej pory korzystasz, widzisz, że są fajne. Że osoby, które nas słuchają i są na studiach, to nie powinny ich omijać, że głupota jest niechodzenie na wykłady i tam trzeba słuchać, i to jest ważne. Jakbyś miła to trochę polecić jako starszy kolega.
To co mogę wam polecić, to przede wszystkim skupcie się na praktyce. To jest numer 1. Zróbcie sobie tak, abyście mogli mieć bardzo duże wolumeny tych pacjentów, bo jeżeli będzie ich dużo, to również wasze doświadczenie będzie szło do góry. Wybierajcie takie techniki, które działają. I teraz jeżeli to pięknie pokryje się z jakąś wiedzą teoretyczną to super. Natomiast czy jest sens brać wszystko do siebie, czy jest sens siedzieć na każdym z przedmiotów? Tego nie mogę zarekomendować niestety, ale jeżeli miałbym powiedzieć komuś, że jeżeli chcesz być dobrym specjalistą to miej dużo przypadków. Jeżeli nie masz możliwości, jesteś niepewny na początku, to zrób to chociaż w celach charytatywnych. Możesz zrobić jakieś akcje, zbiórki dla dzieciaków albo Siepomaga, albo cokolwiek innego, czy jakieś fundacje cancer FIGHTERS, cokolwiek wymyśl i po prostu działaj, wybierz metodę, która będzie skuteczna. Może to być akupunktura, może to być inna jaką znasz, która przyniesie dosyć szybkie efekty i będą one dla pacjenta korzystne. I po prostu rób przypadek za przypadkiem.
Pamiętasz jakieś swoje pierwsze szkolenie, takie które wykonałeś na studiach? Na przykład masażu, tapingu, nie wiem co robiłeś jako pierwsze.
Pierwsze szkolenie z igiełek, suchą igłę pamiętam. To było dla mnie dosyć mocno zaskakujące. Robiłem to w Krakowie.
To było pierwsze szkolenie, które robiłeś na poziomie fizykoterapeutycznym?
Nie, to nie było pierwsze. Pierwszym była jeszcze akupunktura klasyczna, z tego co pamiętam.
Czyli w ogóle od początku wiedziałeś, że będziesz pracował akupunkturą? To był twój cel? Nie chciałeś nigdy iść w masaż, nie czułeś tkanek, czy nie chciałeś ćwiczyć z ludźmi?
To jest bardzo ciekawy aspekt, bo już ktoś mi na to zwrócił uwagę. Słuchaj, ty jesteś jak taki jeżozwierz. Wpadasz do gabinetu, wrzucasz te igły i wypadasz. I tu jest bardzo mało kontaktu z pacjentem, bardzo mało kontaktu z tkankami. Oczywiście jakąś tam diagnostykę robisz, dotykasz i rozmawiasz. Natomiast, co ciekawe, te dwa światy są niesamowite, bo ja również próbuję i podchody robię pod Feldenkraisa metodę i takiego neuroświadomego kontaktu z pacjentem.
Taki odcinek o Feldenkraisie również był z jednym z warszawskich osób, które praktykują Feldenkraisa. Są też instruktorami, więc jeżeli chcecie to cofnijcie i posłuchajcie.
Tylko że z tej metody wyciągnąłem to, co Feldenkrais chciał przekazać ludziom i zacząłem tworzyć troszeczkę swoje podwali, swoje ćwiczenia i tak dalej. Nawet zbudowałem taką stronkę Feldek w kubiku. To było właśnie jak pandemia startowała i chciałem pokazać ludziom również, że jest coś takiego, że możemy nie tylko czuć się zamknięci w czterech ścianach, ale możemy po prostu wskoczyć w swoje organizmy i zacząć się tam bardzo komfortowo czuć, nadając sobie sprawczości, nadając sobie niwelacji bólu, nadając sobie naprawdę dobrego odczucia. I to prawdopodobnie w tym wszystkim chodzi. Natomiast to jest świat, w którym zupełnie oddajesz się w kontakcie z druga osobą, podczas terapii z drugą osobą, czy lekcji z druga osobą, zupełnie oddajesz się swoim układem nerwowym. Bardzo duża intuicyjność , bardzo duże spięcie się dwóch układów nerwowych. I tutaj takie bycie na nasłuchu, ten nasłuch taki wewnętrzny jest bardzo ważny, który swoją drogą przy osteopatii też bardzo często jest szkolony i bardzo często przekazywany. I to ma sens jak najbardziej. Natomiast co jest z tą metodą w moim odczuciu na dzień dzisiejszy? Bo nie znaczy, że to się nie zmieni. W moim odczuciu jest to, że pracując z pacjentem, będąc z nim, niech będzie pół godziny, 40 minut, nie jesteś w stanie w swoim życiu zrobić dużo przypadków. No niestety, bo czas jest ograniczony, jeżeli masz przykładowo 40 minut na danego pacjenta, plus rozebranie, zamknięcie wizyty i jest to godzina na danego pacjenta w sumie, to jesteś w stanie w dobę zrobić dwunastu, jeżeli pracujesz 12 godzin, od 6 do 18, co się rzadko zdarza pewnie, ale powiedzmy, że jesteś w stanie zrobić dwunastu.
Są tacy, to nie żart.
Natomiast, jeżeli pracujesz czymś, co stymuluje układ nerwowy i jesteś w stanie pracować na pięciu stanowiskach jednocześnie, wywołując reakcję i to oni pracują tylko ty stymulujesz ich w odpowiednich miejscach, to jesteś w stanie zrobić dużo więcej. Tak samo w zielarstwie jest diagnostycja z pulsu i jesteś w stanie w kilka sekund, do minuty, do dwóch określić co jest nie tak z tym z tym organizmem i w kolejne dwie minuty ustalić co i jaką porcję zielarską, i jaką rozpiskę tu powinniśmy zastosować, jeżeli chodzi stymulacje organizmu lub hamowanie i tak dalej. I to jest piękne, bo tak naprawdę wtedy budujesz swoje doświadczenie. Jeżeli mielisz jednego pacjenta, nie umniejszając żadnej z metod, bo to może też być bardzo rozwojowe dla kogoś, ale ja szukam cały czas tego dużego wolumenu i dużej ilości przypadków, gdzie będę mógł określić statystycznie jaka jest moja skuteczność. Żebym wiedział, że faktycznie jeżeli wrzucasz się w jakiś nurt i ty na przykład z tego nurtu wykorzystujesz 3 pacjentów tygodniowo, z czego półtorej z nich albo 2 z nich zareagowało. To ta statystyka jest taka śliska. Za chwilę przeskakujesz na inną technikę, bo masz jakiś inny przypadek i nie ma tej powtarzalności, a ja chcę tej powtarzalności i to w akupunkturze dystalnej jest i w szczególności w koncepcie fraktalności to występuje. I to jest piękne. I to chcę usystematyzować, i to przekazać również ludziom.
A powiedz mi taką rzecz, wchodzisz do pacjenta, diagnostyka trwa 35 sekund, wbijasz mu igłę i wychodzisz? I robisz następnego? Ile masz gabinetów otwartych naraz?
Mam 5 stanowisk jednocześnie. Zazwyczaj lecę na zapełnionych czerech, czasami 5 faktycznie jest. Więc ta logistyka musi być naprawdę dobrze zrobiona. I ta wizyta musi być dobrze otworzona i zamknięta. Tak żeby pacjent też się nie czuł, że tu tylko szast prast i gościa nie ma. I za chwilę przychodzi za 40 minut, wyciąga i umawia następna wizytę. Czasami tak jest, faktycznie oni się mogę czuć niedopieszczeni. I teraz trzeba wyczuć tych, którzy potrzebują pogadać, tych, którzy potrzebują być dotknięci, lub popracować z nimi powięziowo chociażby byle bańką, a nawet może nie mówiąc byle bańką, bo to jest dosyć duża moc, ale byle techniką inną kontaktową, po to, żeby coś ruszyło w nich, a czasami niektórzy potrzebują po prostu 3 zdań typu: przestań pić piersiówki wieczorem. Jesteś szanowanym menagerem, ale ta droga rozluźniania swojego ciała nie jest dobra, bo rujnujesz sobie wątrobę i następnego dnia jesteś po prostu zirytowany na Maksa. Dlatego rodzina nie może z tobą wytrzymać. I czasami musisz trafić to zdanie, które siada. I to też jest taka akupunktura, można powiedzieć psychopunktura za pomocą słów.
www.psychopunktura.pl
A jest coś takiego, zobacz. Gerald Athias taka książka, swoją drogą polecam. I to jest koncept psychosomatyki w połączeniu z akupunkturą. Więc każdy punkt ma poszczególne znaczenie. Ja w tym koncepcie bardzo mocno nie siedzę, bo wydaję mi się bardzo mocno jeszcze ezoteryczny, ale jest takowy, więc w sumie warto.
A to ty siedzisz tylko w Tanie? Jesteś tutaj taki mocny i tylko tym leczysz pacjentów? Czy coś jeszcze dookoła robisz?
Już ci mówię. Jeżeli chodzi o metody, zacznijmy może od samego początku jak to wygląda. Każdy z moich pacjentów mam diagnostykę z pulsu, to jest coś, co wdrożyłem 3 lata temu, a każdy jeden. To jest jak wpięcie się USB, czy złączem diagnostycznym do samochodu.
Co ty czujesz z pulsu, bo lekarze czują, że jest albo go nie ma, albo że jest duży, albo mały.
I tak mówią też pacjenci. Nie czuć? Nie ma serca? Nie bije? Mówię: nie, nie o to chodzi.
Jesteś bez serca.
Podwalina z tego jest z medycyny chińskiej. Natomiast to od kogo się tego uczyłem, to jest dr Doan, tam gdzie byłem na stażu w klinice akupunktury w Stanach Zjednoczonych. I tam mieliśmy wolumen pacjentów około 100 dziennie. Siedzisz sobie 1 do 1, oczywiście kosztuje to dużo kasy, za każdy taki dzień trzeba dosyć słono zapłacić. Ale siedzisz 1 do 1 i on mówi tak: zobacz to, poczuj to i zobacz to. On bada, ty badasz. I patrzysz co jest zanotowane. I oczywiście korelujesz to do tego jakie zioła są rozpisywane i korelujesz do tego jak ten organizm wygląda, jaki ma głos, czy on jest otyły, czy on ma cieniutki głos, czy tam jest libido na poziomie 0, czy tam jest ktoś kto wejdzie i będzie charkał na ciebie takim niskim głosem i będzie mówił, że na przykład spóźniliście się i będzie walący ogień z niego, albo po prostu siła, albo będzie ktoś bardzo rozkojarzony i taki cichutki, co ja tutaj robię. Więc to wszystko korelujesz z pulsem, to wszystko korelujesz również z tym jak oni reagują na zioła. I to jest potęga niesamowita. To co mi się podoba w tej diagnostyce, którą ja prowadzę, to nie jest mocne uciekanie w koncept medycyny wschodniej. Bo co to da jeżeli ja pacjentowi powiem: wie pan co, ma pan nadmierny ogień wątroby. A on mówi: ok, co mam kupić gaśnicę? Czy rapaholin brać? Tutaj chodzi o to, żeby przełożyć to co czujesz w tym pulsie n koncepty medycyny zachodniej. I w tym nurcie, w którym ja pracuję da się naprawdę wiele. Da się zobaczyć obtłuszczoną wątrobę, da się zobaczyć punkt, który będzie korelował na przykład do endometriozy albo do PCOS. Da się zobaczyć czy ból karku pochodzi od kręgosłupa, od kostnych struktur, cienkich, jakiś starych urazów, czy jest mięśniowy. Da się zobaczyć czy zatoki są zawalone, da się zobaczyć czy komuś cieknie z zatok na gardło i on na przykład chrząka co chwilę. To możesz ustrzelić bardzo szybko.
Czekaj jedno pytanie. Jest przekleństwo, jak chcesz to wyczuć z pulsu? Coś tam jest jakby więcej, mniej, nierytmiczny, płaski. Co ty tam wyczuwasz?
Każdy z pulsów ma 3 głębokości. Czyli jesteś na terminalu tętnicy promieniowej i teraz sprawdzasz poszczególne strefy. Jest ich tam dokładnie cztery, których ja przynajmniej korzystam. Jest sum, łan, i shie. To są 3, plus jeszcze proksymalne pulsy. Co możesz zobaczyć? Z prawej ręki możesz zobaczyć układ oddechowy, ale przede wszystkim górny układ oddechowy. W koncepcie medycyny chińskiej jest on również związany z jelitem grubym, bo płuca wiążą się z jelitem grubym. Jesteś w każdym bądź razie z tej jednej pozycji, w zależności jaka jest głębokość tego pulsu, czy czujesz go na całej powierzchni skóry, czy musisz zjechać troszeczkę w stronę kości, czy jesteś na samej kości, albo w ogóle go tam nie ma. Jeżeli w ogóle go tam nie ma, pacjent na 100% jest tutaj zablokowany. Będzie coś z zatokami, może być taki – nazwijmy to mgła mózgowa, czy myślenie troszeczkę spowolnione. Może być po prostu zapchanie, może być podatność na to, że te infekcje gdzieś w tych zatokach się znajdują lub może być uraz z dzieciństwa, bardzo mocny uraz w głowę z utrata świadomości. To też jest bardzo często. Też dźwigacze ciężarów, bardzo mocno pracujące osoby na siłowni też tutaj uszkadzają sobie ten przepływ krwi i to da się wyłapać. Jeżeli idziesz dalej to jesteś w stanie stwierdzić, czy coś z tego cieknie na obszar gardła. I tu znowu jakość pulsu. Czy ten puls będzie odbijał twój palec, czyli na jakiej głębokości go znajdziesz i jaką siłą on będzie tobie kontrował, jeżeli chodzi o twoje odczucie. Jeżeli szukasz go głęboko, przykładowo znajdziesz go głęboko albo w ogóle go nie znajdziesz, tam jest jakaś stagnacja, kumulacja płynu lub słabość, w zależności od tego co to jest za jakość. Nie dałoby się tego w 10 minut określić, jesteś w stanie, tak jak są koncepty w medycynie chińskiej danych stref to to samo jesteś w stanie wyczuć właśnie z tego terminala. Czy da się to udowodnić naukowo? Da się to udowodnić tylko i wyłącznie na przypadkach. Nie da się tego, to znaczy może ktoś to odkryje, są badania na ten czas.
Nie ma czym tego zmierzyć?
Są już opaski, które to mierzą. Są w fazie testowej. Właśnie dr Doan pracuje z jakąś firmą nad tym, bo chcą na razie zobaczyć, jeżeli chodzi o kardiologiczne zagrożenia, żeby tutaj ludzi łapać, czyli z jednej tylko pozycji ściągają. Robili zdjęcia u bardzo chudych osób, którzy mają bardzo chude przedramiona i zdjęcia kamerami bardzo szybkiej rejestracji, i patrzyli po prostu tak, żeby tętnicę było widać jak ona skacze pod skórą. I patrzyli jakie są interferencje tych fal, co się po prostu z tym dzieje. No i prawdopodobnie jest to oparte o to, że ten puls, który idzie odbija się od strefy nadgarstka, odbija się również od głowy kości promieniowej i wywołuje taką falę, która w drugą stronę uderza w tym ciągu, powodując, że dane pulsy albo zanikają, albo pokazują się bardzo wysoko. Nie da się tego wytłumaczyć. Niektórzy mówią: Jak to jest możliwe, żebyśmy mogli wyczuć, że masz niedomykalność zastawki mitralnej z lewej ręki. Nie da się tego przełożyć typu, bo tam jest jakaś wibracja, która idzie po tym pionie hydraulicznym i ty widzisz to odbicie. Nie. Da się to tylko i wyłącznie stwierdzić na podstawie tysięcy przypadków, gdzie faktycznie bierzesz za ten puls, pytasz co to jest za dolegliwość, albo co z pacjentem się dzieje. I w ten sposób po prostu ustalasz i uczysz się za pomocą kilku palców patrzeć i komunikować z organizmem bardzo szybko. Tylko, że trzeba to robić za każdym razem. Nie da się tego robić raz na godzinę, tylko trzeba tego dużo robić i to daje możliwość właśnie takiej pracy, o jakiej żeśmy mówili wcześniej. Bo wtedy będziesz miał korelację, jasna sprawa, że nie jesteś Alfa i Omegą od samego początku. Możesz zapytać, czy coś jest nie tak w obszarze twojej klatki piersiowej, czy tam były jakieś szmery? Czy przechodziłeś anginę jako dzieciak? Czy ktoś ci powiedział, że masz szmery w sercu albo coś takiego? Albo ECHO i jest tam niedomykalność zastawki mitralnej. Oni mówią: tak, skąd to wiesz? Bo to czuć w pulsie i zapamiętujesz ten puls. Jeżeli to się powtórzy sto razy to jesteś w dobrym miejscu, jesteś w stanie złapać to, o co w tym chodzi.
I tego się nie da nauczyć online?
Nie. Teorię dałoby się zrobić na pewno i to myślę, że mogłoby być bardzo przydatne, żeby gdzieś w kuluarach domowych to sprawdzić. Natomiast nie, nie da się.
Po ilu pacjentach poczułeś się pewny w tym? Zobaczyłeś ten proces powtarzalny.
Teraz leci trzeci rok i ja zaczynam się coraz bardziej czuć pewny w tym. Nie czuje się na tyle pewny, żeby zrobić z tego szkolenie, chociaż jest już tysiące tych przypadków, ale jeszcze, bo chcę zobaczyć i już to obecnie sprawdzam, jak te pulsy, bo to jeszcze pod te pulsy, w zależności od tego, jakie one są, układasz zioła. Jeżeli jest zablokowana strefa klatki piersiowej wrzucasz zioła ruszającymi krwią w obszarze klatki piersiowej.
Czemu zioła, a nie terapia na przykład uruchamiania klatki piersiowej ćwiczeniem open book, albo terapią jakaś manualną w obrębie klatki piersiowej?
Jak najbardziej, jeżeli jest taki potencjał to można to zrobić, tylko to znowu się rozbijemy o czas i znowu się rozbijemy o to, czy pacjent zabierze to do domu. Czy on będzie ćwiczył. Zapytaj swoich pacjentów czy ćwiczą.
Dlatego ćwiczą ze mną.
Dlatego musisz ich mieć pod nadzorem. I teraz tutaj nie ma takiej możliwości, jeżeli chcesz przyjmować dużo ludzi.
Herbatkę też mogą wypić ziołami, jakby taki case iść. Łatwiej zrobić herbatkę niż jak ma poćwiczyć 15 minut dziennie.
Dokładnie. Jeżeli oni czuja się już pierwszego dnia lepiej po tych ziołach. Jeżeli one są dobrze ustawione pod dany puls to, to jest piękna sprawa. Jeżeli ty widzisz jak zmienia się ten puls i zmienia się również mental tego człowieka to, to jest piękna sprawa lub jego zaburzenia zaczynają ustępować w przeciągu kilku dni, to jest ta magia, która mnie obecnie ciągnie. Co więcej, zauważyłem, że z igieł da się to zrobić tylko wymaga to niesamowitego szlifowania danego obszaru. To jest pewnego rodzaju, nie wiem jak to określić, ale zauważyłem, pracując z dr Tanem, czy odwzorowaniami, da się jak najbardziej zmienić ten puls. Nawet na kozetce będziesz widział, że to już się poprawia, że ta strefa tego ser ducha jest na przykład lepiej dokrwiona, ten pacjent wychodzi od ciebie, ale on za chwilę zjedzie, w sensie pogorszy mu się ten puls i ta jego dolegliwość będzie wracać. Niech to będzie dzień, dwa. I w tym momencie, jeżeli masz coś, co będzie go stymulowało, czyli zioło, jeżeli za ta pomocą ty mu podjesz kolejna dawkę, właściwie on sam tego pilnuje i czuje się lepiej. Wraca do ciebie za tydzień, ty sprawdzasz ten puls i mówisz: jest dużo lepiej. Jak pana sen? Zarąbiście. Jak się pan budzi? Czy jest pan zregenerowany organizm? Oczywiście. Czy lęki występują? Nie. Odeszło. O ile procent? 90. To jest magia właśnie tego rozwiązania i da się to zrobić igłami tylko wymaga to niestety systematyczności, takich pacjentów też mam, tylko to wymaga zakontraktowania ich, żeby to dobrze dla nich działało, a dwa, oni muszą po prostu na te zabiegi przychodzić.
Badasz tylko z promieniowych? Czy też musisz wszystkie tętnice gdzieś tam przyłożyć?
Nie. Nie chcę się rozpraszać. Jestem w tym jednym miejscu. Jest ono opracowane już od tysięcy lat.
Lewa i prawa rozumiem?
Tak. Jest to koncept, który trwa tysiące lat. Oczywiście inne choroby były chociażby w starodawnych Chinach, czy 2 tysiące lat temu w Chinach, inne są teraz, więc trzeba ta korelację łapać inną. Obecnie ludzie bardzo często chorują po prostu na serducho i mają niewydolności w serc. Natomiast, czy to są jakieś subkliniczne objawy. Możesz mieć bezsenności w związku z tym, że jest bardzo mały ślad niedomykalności na zastawce mitralnej. Możesz mieć arytmię, która się pokazuje jako kłucie w klatce piersiowej lub tupotanie w klatce piersiowej przy niepokoju jakimś i budowanie tego niepokoju właśnie stąd, a w ECHO serca zobaczysz tylko bardzo subtelna niedomykalność zastawki mitralnej. Natomiast to powoduje, że to serce wie, że coś jest nie tak. To powoduje, że ten obieg na naczynia wieńcowe też jest nie taki i to serce w sytuacjach stresujących po prostu będzie podatne na to, żeby ten pacjent na przykład spanikował. Paniki będą bardzo często pochodziły na przykład od ser ducha.
Idziemy w temat akupunktury ten, który najbardziej lubisz. Ja widząc i słysząc o akupunkturzyście, akupunktura, widzę Chińczyka, widzę człowieka, który raczej już ze 30 lat pracuje. Te punkty mega trudno znaleźć, trzeba się uczyć, bardzo długo czuć. Z tego co wiem dr Tana jest się w stanie nauczyć w godzinę. Jak to chcesz powiązać i przekazać tą wiedzę?
Na pewno kilku rozwiązań jesteś w stanie się dowiedzieć w godzinę. Myślę, że nawet w 5 minut jesteś w stanie poznać tajniki chociażby uwalniania od bólu dolegliwości kolana. To jest jak najbardziej do zrobienia. Natomiast skąd się bierze ten pomysł na 30 lat praktyki? Albo na bardzo duże doświadczenie? Myślę, że bierze się stąd, że bardzo często ludzie, którzy praktykują medycynę chińską nie mają duże przemiału jeżeli chodzi o gabinet. Czyli są teoretykami niestety. I teraz możesz mieć praktykę 30 lat, ale możesz mieć równie dobrze 7 lub 6, lub 5, ale jeżeli przemieliłeś w tym kilka tysięcy i dobrze to zrobiłeś, i bała ta reakcja, i masz ta powtarzalność, to dla mnie to jest powiedzmy, że równoważna, może nawet przechodzi na skalę tego, który był krócej w tym fachu. Natomiast czy to jest ciężkie? W akupunkturze klasycznej faktycznie jest to ciężkie. Bo nauczenie się lokalizacji…
Taśmy, kierunki, to znaczy nie taśmy tylko co? Te powiązania góra dół?
Korelacja anatomiczna?
Tak. Te punkty którędy to leci. Mega dużo wiedzy, jeszcze tam numerków pierdyliard. No tego w pół roku nie da rady moim zdaniem.
Jeżeli chcesz to zrobić bardzo dokładnie i wykuć na blachę nie da rady tego zrobić w pół roku, nie da rady tego zrobić w 2 lata. Natomiast w tej metodzie, której my uczymy, my nie trzymamy się typowych punktów akupunkturowych. Oczywiście, warto je znać. Oczywiście, to są miejsca, które będą koncentryczne pod kątem zagęszczeń nerwowych, naczyniowych i tak dalej. I maja swoja moc, bez dwóch zdań. Warto je mieć w głowie. Warto je zapamiętać.
Powtarzają się też w innych metodach inaczej nazywane.
Tak. Natomiast ból nie leży w punkcie akupunkturowym niestety. Więc on bardzo często jest pomiędzy meridianami lub pomiędzy punktami, urazy, dolegliwości, złamania, cokolwiek innego sobie wymyślisz. I teraz, jak to odwzorować? Możesz powiedzieć: kurde, tu nie ma punktu. Albo nie ma w odwzorowaniu w tym miejscu punktu. Po prostu aplikujesz tam igłę. Tutaj bardziej patrzymy w koncepcie takim neurologicznym i embriologicznym, a największą podwaliną do tego będzie Embryo Contains the Information of the Whole Organism (ECIWO). I to jest numer 1.
Nie obraziłeś nikogo teraz?
Nie. Embrion posiada informację o budowie całego organizmu, o organizacji całego organizmu. Czyli każda z twoich długich kości posiada informację o tym jaki jest rozkład przeznaczenia komórkowego. Głowa, druga śródręcza wie, że to jest obszar głowy, który będzie reprezentowany, czyli cała kość druga śródręcza będzie reprezentowała powiedzmy twój korpus. Tu będzie głowa, tu będzie odcinek szyjny, tu będziesz miał obszar piersiowy, czy przejścia okolic przepony. I będziesz miał gdzieś przy nasadzie tej kości, obszar lędźwiowy. Brzmi to dosyć dziwnie, natomiast ten koncept przewija się przez każda metodę dystalną. Jeżeli masz akupunkturę ucha, to jest koncept ucha, to jest koncept ECIWO, jeżeli masz akupunkturę czaszki to jest ECIWO. To jest szukanie odwzorowania i korelacji anatomicznych położenia, kształtu i przeznaczenia komórkowego, który bierze się już z embriologii. I to jest stymulowanie niczego innego tylko danego zalążka organu lub strefy, którą chcesz uwolnić od dolegliwości.
Pokazałeś na długie kości śródręcza, ja to znałem bardziej na poziomie łuku środkowego stopy, że duży palec to głowa, tam potem szyja. Mogę to tak wszędzie jechać?
Możesz tak wszędzie jechać i możesz tak naprawdę polecieć do pojedynczej komórki, tylko jak tutaj zasymulować pojedynczą komórkę. Mówi się o tym i ja też zwracam na to uwagę w szkoleniu, że jeżeli przejdziesz sobie przez etapy embriologiczne i dojdziesz do neuruli, taki podłużny, taka długa fasolka nazwijmy to, to jest bardzo zbliżone właśnie do tego jaka będzie korelacja. Ta neurula już posiada informację, gdzie będzie głowa, gdzie będzie obszar korpusu, skąd wyrośnie noga, przykładowo. Tam już jest bardzo mocno zaszyte. Kiedyś robiono ciekawe bardzo testy, to też podczas szkolenia zwracam na to uwagę, brano, przeszczepiano z gastruli, czyli coś wcześniej niż neurula, z gastruli brano wycinek pod mikroskopem obszaru oka, który podejrzewano, że będzie obszarem oka. Przerzucano go do neuruli tego samego zwierzątka, przerzucano go do elementu, który wykształci się kawałeczek dalej i patrzono co się z tego wykształci. I okazało się, że z gastruli wykształcił się pewnego rodzaju ciąg, tak jak meridian, wzdłuż korpusu tej neuruli. Ale co ciekawe, gdy wzięto z obszaru neuruli ten sam wycinek, czyli nazwijmy to oko, obszar oka z neuruli takiej jeszcze niewykształconej. Wycięto i wsadzono z boku korpusu, to okazało się, że nagle komuś przy żebrach wyrosła gałka oczna w tym embrionie. I to jest dowód również na to, że warto wybierać struktury, które będą bardzo mocno korelowały kształtem do tego jak zbudowany jest cały organizm lub dany organ. I to ma sens, bo na przykład zobacz, diagnostyka z tęczówki oka, na pewno kiedyś o tym słyszałeś. To jest nic innego, tylko taka bardzo mocno zaawansowana blastula, czyli blastula to jest taka kula, która ma ścianki na zewnątrz, tak piłka w etapie embriologicznym. I ta blastula wie już, które warstwy, czyli ten okrąg, jak one się mniej więcej rozłożą. Dlatego my możemy czytać z tęczówki oka. To jest obszar stopy, to jest obszar mózgu i tak dalej. Jesteśmy w stanie to powiedzieć z jakąś tam dokładnością, bo ta blastula później przez gastrulację i przejście w neurulę będzie miała… ta mapa tego przeznaczenia już tam jest zaszyta. Ona nie jest bardzo precyzyjna i igły w oko nie wbijesz, żeby uleczyć stopę, to jest największy problem w tym wszystkim, ale jeżeli znajdziesz fraktalność w swoim organizmie, która będzie bardzo podobna do embriona i każda długa kość tak naprawdę jest, bo ma głowę, ma podstawę, będzie miała obszar zarodku każdego organu. Jeżeli znajdziesz ta stymulację na długiej kości, czyli na neuruli, na czymś zaawansowanym to jesteś w stanie stymulować organizm. I to jest przepiękne zjawisko. I to będzie i w obszarze ucha i to będzie w obszarze czaszki, twarzy, brzucha. Wszystkie koncepty akupunktury dystalnej opierają się o ECIWO.
To na przykład boli mnie kolano i teraz mam wbić wszędzie igłę tam, gdzie powiedzmy, nie w kolano, które mnie boli, tylko na przykład wbijam igłę w ucho gdzie mam kolano, wbijam w głowę, gdzie mam kolano, kolano to pewnie będzie łokieć też lewy, prawe kolano, lewy łokieć. Tam wszędzie wbijam, czy jednak wybieram coś, co jest najzajebistsze?
I teraz jak szukać tego miejsca? Ja zwracam na to uwagę, że warto porównać, bo my jako organizm jesteśmy skomplikowani. Kolano to jest dosyć skomplikowany twór, można powiedzieć. I teraz nie szedłbym w tym momencie do pojedynczego ECIWO, do pojedynczej neuruli, opierał się na koncepcie tylko i wyłącznie długiej kości, tylko popatrzyłbym, jaka struktura w tym ciele, jaka gałąź górna będzie przypominała ten staw. No i okaże się, że masz na przykład kość ramienną, która przechodzi w kość promieniową i łokciową. Na dole masz kość udową, która przechodzi w piszczelową i strzałkową. One do siebie są tożsame, masz 1 do 2, tylko rzepki brakuje, jeżeli chodzi o łokieć. Ale gdybyś zaczął chodzić na czterech kończynach, to gdzieś ten staw kolanowy wytworzyłby się, czy będzie odpowiednikiem w twojej kończynie górnej i tam właśnie aplikujesz, tylko szukasz jeszcze wcześnie tkliwych miejsc i patrzysz na którym rewirze najbardziej boli. Czy to kolano boli cię przyśrodkowo, czy to boli cię zewnętrznie. I teraz tu jeszcze musisz znaleźć, gdzie masz zaaplikować ta igiełkę.
To brzmi za prosto.
I to jest ta zabawa. To jest niemożliwe. Natomiast to działa. To jest niesamowite sprzężenie. Jakbym miał ci powiedzieć jak to wygląda w termowizji, wbijając w łokieć po prawej stronie, wywołujesz wazodelatację w lewym kolanie, jeżeli jest tam problem, bo tam będzie również zaburzenie termiczne. I jeżeli wbijasz w obszar nadgarstka wywołujesz wazodelatację w stawach skokowych. Jeżeli wbijasz w dłonie, wywołujesz wazodelatację w stopach, jeżeli jest tam zaburzenie oczywiście. Jeżeli nie będzie go, będzie subtelna, bardzo słaba do zauważenia. Po prostu ciało nie potrzebuje tam regulacji. Nie ma tam wazokonstrykcji, albo stanu zapalnego i tak dalej. Więc jest to banalnie proste i jest to na tyle banalnie proste, że ten instytut ECIWO został sfajczony po prostu, bo rozpierniczył koncept akupunktury klasycznej. Rozwalił go. On po prostu powiedział: ok, mogę wziąć roślinę, uciąć jej korzonek, wsadzić do ziemi i wyrośnie taka sama roślina. Idę dalej. Biorę na przykład zwierzę. Mogę wziąć komórki, wejdźmy w koncept klonowania, mogę wziąć komórki zaraz po zapłodnieniu w trybie bruzdkowania, pokroje je pod mikroskopem i nagle okazuje się, że zamiast jednego tworu powstają mi 4 czy 5 owieczek, czy szczurów, czy królików. I teraz, jeżeli to jest jakaś pamięć, która wykształca się w gotowe organy, cale struktury, całe to ECIWO, to ja również mogę przerzucić to na koncept człowieka i my to wykorzystujemy nagminnie, tylko mało o tym gadamy. Chociażby przy in vitro, czy operacjach na zapłodnionych komórkach. Przecież są wybierane te zarodki, które będą najlepiej funkcjonowały. Nie oszukujmy się. Ten koncept cały czas funkcjonuje w naszym społeczeństwie. I wybieramy te, które mają najlepsze proporcje, patrząc pod mikroskopem czy obserwując je. Więc my się tym bawimy już tak naprawdę i ta fraktalność z jakiegoś powodu w takim już gotowym organizmie, jaki on już jest tutaj i siedzi przed tobą, to my tego nie dostrzegamy. My widzimy tylko, że tu jest głowa i tu jest ręka. Jeżeli ręka to idę do tego lekarza. Jeżeli noga to idę do tego lekarza. Jeżeli układ naczyniowy i tak dalej. A to jest tożsame. Twoje dłonie to są stopy. I dlatego na przykład koncept Su-Dżok jest przeciekawy. Korelacja stawów, ilości stawów, krzywizn, które możesz złapać. Jest to przeciekawa korelacja i ja zawsze podpowiadam studentom, uczniom patrzcie na to miejsce, które będzie najbardziej strukturalnie podobne, które będzie najbardziej naczyniowo podobne, które będzie najbardziej neurologicznie podobne. Bo jeżeli na przykład zastanówmy się nad czymś takim. Masz problem ze swoją głową, taki nie mentalny, ale powiedzmy, że masz ból głowy. Czy to miejsce jest zagęszczeniem naczyń krwionośnych? Jeżeli byś wziął siatkę, bierzesz sobie atlas anatomiczny i patrzysz, czy tam jest duże zagęszczenie.
Jest.
Czy tu jest zagęszczenie neurologiczne układu nerwowego?
Tak.
I teraz bierzesz całą kończynę górną i zadajesz sobie pytanie, czy w obszarze stawu ramiennego mam większe zagęszczenie zakończeń nerwowych i naczyń? Czy w obszarze dłoni?
Chyba dłoni.
Wybierasz dłoń. Szukasz odpowiednika, z której strony boli cię ta głowa, aplikujesz tam, bo to jest twoja pragłowa, czy twoja przyszła głowa, gdyby ta ręka miała być oddzielnym bytem całym, jakoś by się przemieszczała. Gdzieś by miała receptory do macania przestrzeni, żeby się odnajdywać. Nawet jeżeli zgasiłbyś sobie światło i musiał dostać się do drzwi wyjściowych, to pierwsze co, to wystawiłbyś dłonie do tego, bo to będzie twoja detekcja. Dlaczego? Bo masz tam dużo zakończeń. Dlaczego? Bo są dystalnie wystawione. Dlaczego? Bo są obserwatorami. I teraz tych korelacji uczę, żeby wykorzystywać i tak aplikować, żeby maksymalnie pokryć wszystkie możliwe poziomy naczyniowe, mięśniowe, czy to jest kostny problem, czy to jest mięśniowy problem i tak dalej. I ten świat niesłychanie mnie zaskakuje codziennie. Nawet wczoraj Plaskacz po pyszczku był w gabinecie, gdzie pracuję z pacjentką z problemem zamrożonego barku. Robię odwzorowanie ze stawu skokowego, robie odwzorowanie z nadgarstka, robię z drugiego barku. Wykorzystuję praktycznie wszystko i ten ból cały czas jest, jakaś taka delikatna redukcja, delikatne poprawienie się, ale cały czas walczymy. I już nie mam pomysłu, który frak tam mogę wykorzystać, co mogę jeszcze u tej kobitki zrobić. Jedno co mi podpowiada, jak z nią rozmawiam, ona bardzo mocno napina dłoń, po tej stronie, po której ten bark jest zaangażowany w ból.
Ja widzę kciuk. Jak mówisz o Droni to ja widzę kciuk.
A dokładnie będzie przy palcu wskazującym, tutaj jest bark. I wczoraj takie światło, mówię: kurde, coś z ta dłonią jest nie tak i ten problem, z którym ja walczę jest bardziej ścięgnisto-kostny, aniżeli mięśniowy, bo już wszystko z mięśni zrobiłem i redukcja jest bardzo słaba. Co ciekawe, podjeżdżam z małymi trzema igiełkami, odwzorowuję ta dolegliwość, obszar po prostu, gdzie ona ma tą dolegliwość z akupunktury Su-Dżok. Proszę poruszyć i nagle się robią te wielkie oczy. Ja mówię: kurde, czemu o tym nie pomyślałeś wcześniej, czemu tego nie zauważyłeś. To są takie przypadki, z którymi się borykamy i one nas uczą najwięcej. Natomiast jest o ciekawy koncept, że będzie reagować lepiej strukturalna korelacja. Jeżeli masz problem na przykład z tylnokrętażowym obszarem, wybierz raczej bark. Jeżeli to jest oczywiście mięśniówka i ścięgniste. Jeżeli ten ból stamtąd pochodzi. Wybierz raczej bark, bo to jest bardzo podobna struktura. Duża kula, tak jak w postaci głowy kości ramiennej, duża struktura otoczona mięśniami, korelująca do tego co dzieje się w obszarze pośladka i w obszarze stawu biodrowego. I wtedy to ma sens. Natomiast, jeżeli masz problem kostny, to uciekaj do struktur, które będą kostne i ścięgniste, bo stymulujesz daną warstwę, czy daną strukturę i co ciekawe, ciało jakoś to rozpoznaje również, czy ty jesteś w obszarze kostnym, czy ty jesteś w stawowym i tak dalej.
Czy muszę pracować, bo załóżmy, teraz tak wymyśliłem, nie chcę wbijać igieł, uważam, że fizykoterapia nie powinna wbijać igieł, bo jest to nielegalne przerwanie ciągłości skóry, czy mogę załóżmy na poziomie zwykłego masażu? Tak jak powiedziałem przed chwilą, boli prawe kolano, powiedzmy strukturalnie ścięgniści, mogę zacząć masować lewy bark i będę trochę w tej wizji, która ty widzisz?
Oczywiście, możesz wykorzystać, tylko tu jest bardzo ważny czynnik. Musi być trochę stymulacji takiej, żeby układ nerwowy zauważył tą stymulację jako intruza.
Trochę mocniej.
Tak i trochę bardziej punktowo. Być może będzie to dobre pinem, tą gładką strefą, nie nakłuwając, a być może będzie to akupresura, ale ona musi być taka dosyć mocno dotkliwa, bo co jest ciekawe, samo głaskanie tego miejsca nie przynosi aż takich rezultatów, jeżeli jest duży ból. A na przykład metodą Feldenkraisa czy neuroświadomości da się niwelować poziomy bólu i pięknie uruchamiać dane struktury, które są zbloczone i wywoływać wazodelatację, to mamy udowodnione. Natomiast, jeżeli ty boksujesz się z dolegliwością bólową, to ona będzie, nazwijmy to, wiodąca. I ty musisz zadać pewnego rodzaju impuls z podobnego poziomu interakcji neurologicznej, żeby ten mózg zaskoczył i mógł tutaj również wykorzystać ten mechanizm opioidowy.
Pójdźmy sobie trochę inaczej, z tego co ja się orientuję, możesz mnie poprawiać. Tu nie będę mówił, że wiem wszystko. Między kolanem, a kostką po stronie przyśrodkowej, gdzieś w 1/3 od dołu jest meridian pęcherza?
Po przyśrodkowej po zewnętrznej jest meridian pęcherza.
Wbijam tam igłę. Kręcę Wlewo albo w prawo. Mogę zaszkodzić?
Jeżeli chcesz to możesz zaszkodzić.
No właśnie, teraz czy jestem w stanie zaszkodzić źle wbijając dr Tanem? czy to trochę takie idiotoodporne?
Nie, nie jest to idiotoodporne. Trzeba podchodzić rzeczywiście i mieć tutaj baczność na to jakie są struktury anatomiczne, jeżeli będziesz walił w okolice nerwu i będziesz tam walił 10 igieł i nie dasz mu uciekać przed każdą następną to w końcu go popieścisz i wywołasz dyskotekę u pacjenta. Natomiast, jeżeli robisz to zgodnie z tym, co znasz chociażby z suchej igły w danym obszarze, jakie tam są struktury, na co się możesz trafić i tak dalej, i to skorelujesz, to jest to w miarę bezpieczna metoda. Można powiedzieć. Natomiast, jeżeli będziesz chciał uszkodzić to, to zrobisz. Tutaj jeszcze bardzo ważnym aspektem jest to jakimi igłami pracujesz. To też jest istotne, żeby ona była w miarę elastyczna, żeby nie przesadzać z grubością.
Mówienie o chińskiej igle trochę nie gra z nasza głową.
Chińskiej czy suchej?
Chińskie igły to dobre igły.
Jeżeli chodzi o igły każdy musi sobie wyrobić, wziąć pod palce i zobaczyć jak ona pracuje. Jeżeli ona wchodzi i jest maksymalnie elastyczna, ale daje się wprowadzić w struktury, które potrzebujesz i wywołuje stymulacje to jest ok. Natomiast każda inna będąca szpadą już, to już jest granie na stronę ryzyka tego, że coś tam popieścisz, czy to będzie nerw, czy to będzie jakieś naczynie mocniej przebite i tak dalej. Więc tutaj na pewno trzeba korelować do tego, żeby ważyć ile stymulujesz do tego co chcesz usunąć i jakie masz efekty. Bardzo często kursanci pytają nas: to jeżeli przychodzi pacjent z bólem barku, to rozumiem, że mam zaaplikować na stawie skokowym , nadgarstku i czymś? Nie, zacznij od jednego, wbij jedna igłę, poproś żeby ruszył, jeżeli w tej jednej czy dwóch zejdzie 70% dolegliwości, spokojnie poczekaj 5 minut i zobaczysz jaki będzie efekt za chwilę. Jeżeli zejdzie do 100% to nie ładujesz następnych, bo nie ma takiej potrzeby. To wystarczyło dla układu nerwowego, żeby wydzielić opioidy, to wystarczyło, żeby rozluźnić ta strukturę. Jeżeli zakresy ruchomości poprawiają się, czuć tam ciepło lub pacjent będzie mówił, że tak jakby się tam coś rozlewało ciepłego to, to jest ok. I w zupełności wystarczy. Więc nie musimy tutaj pełnej artylerii rzucać na pacjenta i jeszcze go tam z łokcia po potylicy, ale to chodzi o to, żeby wyważyć, zachować pewnego rodzaju proporcje i równowagę, dlatego się ta metoda nazywa też równoważenia prawdopodobnie.
Uszkodziłeś kogoś? Popieściłeś?
Tak, popieściłem kilka osób na pewno. Natomiast za każdą z nich wziąłem odpowiedzialność od razu i prowadziłem zabieg, żeby to popieszczenie zeszło i co jest piękne w tej metodzie, że możesz to popieszczenie rozładowywać, bo z takimi przypadkami, jak chociażby mówiłem ci o tym chłopaku, który miał popieszczony nożem nerw, to tak samo możesz pracować z tym dystalnie. I staram się w ogóle nie wypuszczać pacjenta z gabinetu, jeżeli on na przykład jest na pierwszym zabiegu, jeżeli jest mocno usztywniony w tym miejscu, którym była aplikacja. Po prostu go za bardzo bolało albo ruszył gdzieś, albo jest wystraszony i tak dalej. Zawsze przed wypuszczeniem go z gabinetu stosuje jeszcze akupresurę. Nie wbijak już kolejnych igieł w niego tylko mówię, że widzę, że ręka zmęczona. On mówi: tak, ja mówię: tak jakby była obita, jakby się siniak robił. On mówi: skąd pan wie? Wie pan, robię tego tysiące. I bierzesz tego pacjenta, każesz mu pokazać, gdzie jest najgorzej teraz po tej igle. On na przykład pokazuje, że pomiędzy 4 i 5 kością śródręcza. Bierzesz drugi obszar pomiędzy 4 i 5 kością śródręcza lub ze stopy, wbijasz swojego kciuka, znajdujesz tkliwe miejsce, mocno go tam przemielisz, żeby troszeczkę układ nerwowy złapał ten feedback, że coś się tam dzieje i każesz mu poruszać ta dłonią. I on wtedy zauważy 30, 40 100% redukcji tego napięcia. Bo to jest napięty organizm, który po prostu bronił się przed igłą i czasami jak człowiek jest również napięty to on będzie powodował jeszcze silniejsza reakcję.
Czym się ludzie psują według ciebie? Jak słyszysz u pacjentów jakieś tam historyjki z wywiadu, to co jest takie porażające dla ciebie, że jest powtarzalne, że tobie to do głowy nie przychodzi a jednak ludzie to robią?
Tak naprawdę wszyscy psujemy się permanentnie i każdy z nas popełnia pewnego rodzaju samobójstwo od samych urodzin. Tylko wybieramy różne ścieżki do tego. Niektórzy smolą i palą na potęgę. Niektórzy piją, niektórzy się stresują, niektórzy przechodzą przez jakieś aspekty życiowe, które ich po prostu poturbują dosyć mocno. Natomiast to co mi przychodzi do głowy na to pytanie, psujemy się, ponieważ nie zauważamy siebie. Psujemy się, ponieważ nie mamy komunikacji neurologicznej z każdym obszarem swojego ciała. Zobacz na taką prosta korelację, jeżeli chodzi o układ nerwowy, mięśniowy, szkieletowy, zachowanie ciała, chodzenie, jakich obszarów endoprotez jest najwięcej, z jakiego obszaru endoprotez jest najwięcej?
Bioderka.
Teraz dlaczego? Blisko korpusu, nie jest tak dystalnie jak kostka, jak staw skokowy, nie jest tak dalej, przecież to trzeba przepompować dużo dalej. Tam jest bardziej wystawione, podatne na urazy. Biodro natomiast jest bliziutko korpusu, powinno być cieplejsze jako takie.
Jeszcze fajny staw, taki kulisty. Dobrze zaopatrzony mięśniowo. Stabilny w większości wypadków.
Naczyniowo też nie jest źle, chociaż można by było się tam kłócić, ale też jest blisko na pewno pompy, która do niego dopycha. I teraz gdzie jest problem? Problem jest w tym, że łapiemy jakąś dolegliwość, że jak łapiemy jakiś ból lub jakąś kontuzję, to mamy tendencje do tego, żeby zbroić to miejsce. I teraz zbroimy to z układu nerwowego na pewno i ten układ nerwowy zarządza partiami mięśniowymi i zapina po prostu sztywność w tym stawie. Więc jeżeli zauważysz i badasz pacjentów, nawet takich, którzy nie maja dolegliwości jeszcze z biodrami, patrzysz, bierzesz ta nogę w ręce, a to jest jak u robota, że sekwencje przeskakują co centymetr, tam nie ma żadnej płynności i tam każda z tym partii po prostu stoi jakby trzymała permanentną gardę. I teraz prawdopodobnie jest tyle tych endoprotez biodra, ponieważ tam jest bardzo duży masyw mięśniowy i ten klincz, który jesteśmy tam w stanie zastosować jest największy i dużo większy niż w obszarze stawu skokowego. I stąd my sami jesteśmy w stanie to bardzo mocno uzbroić i nazwijmy to, obkurczyć również pod kątem naczyniowym zasilania dla tego stawu. Więc sami sobie kopiemy ten grób. Dlaczego? Bo nie mamy komunikacji. Jeżeli zapytasz kogoś, czy jesteś w stanie określić, w którym miejscu są twoje głowy kości udowych, gdzie są twoje stawy biodrowe? 99% ludzi nie wie.
Pokazują zawsze zewnętrzną stronę biodra, tam gdzie są krętarze.
Tak albo nie wiedzą, albo nawet z konceptu takiej kultury jakiś mamy czy socjologicznych aspektów, czy religijnych, ta strefa jest ogólnie związana z intymną i tego się nie dotyka, tego się być może nie pokazuje aż tak. To jest zawsze coś bardziej związane z genitaliami z tego typu rzeczami, z jakąś seksualnością. Więc jest z automatu również wypierane. I komunikacja neurologiczna z tym obszarem jest dużo słabsza. Dlatego prawdopodobnie mamy tyle na przykład i zamrożonych barków i endoprotez jeżeli chodzi o duże stawy, ponieważ łatwiej nam stracić feedback stamtąd. Nawet w komunikacji wzrokowej mniej tam będziemy patrzyli, aniżeli widzieli swoje dłonie i to jak nasz łokieć chodzi, czy jest spuchnięty, czy nie jest spuchnięty. Więc myślę, że to jest to, że my tracimy komunikację ze sobą, dlatego też ja biegnę w tym kierunku neuroświadomości i szukania tutaj rozwiązań, żeby ludzie mogli odnaleźć się w sobie. I przywrócić komunikację w sobie neurologiczną, zauważyć przykładowo dno miednicy, bez jakiś mocnych ćwiczeń. Ćwiczenia też są ok, jak najbardziej, bo to pokazuje mnóstwo aspektów. Natomiast tutaj bym działał na skali mikro, czyli ruch jest praktycznie niezauważalny, natomiast impuls nerwowy jest wysyłany. To są przeróżnego rodzaju ćwiczenia. Może dla słuchaczy też będzie to ciekawe doświadczenie. Wyobraź sobie, że kładziesz rękę swoja luźno na biurku, który masz i teraz z palca wskazującego wychodzi coś na znak bardzo długiego długopisu lub lasera, którym rysujesz na ścianie przed sobą, najlepiej żeby ona była w oddali, albo jeżeli jest bardzo blisko to wyobraź sobie, że ona jest 4-5 metrów przed tobą. Tym palcem wskazującym piszesz swoje imię. Niech czcionka będzie na razie metrowa, wysokość metrowa. W Wordzie ustalasz, nie wiem ile to będzie. Zaczynasz się podpisywać. Później zmieniasz tą czcionkę o połowę, czyli jest już pół metra. Ten ruch zaczyna już być mniejszy w tym palcu. Później zmniejszasz ją jeszcze o połowę. Próbujesz na przykład narysować literkę A, kółko, cokolwiek. Później zmniejszasz jeszcze o połowę. Później zmniejszasz jeszcze o połowę, później zmniejszasz jeszcze o połowę, aż palec się zatrzyma, a ty będziesz czuł, że coś na neurologii się dzieje, że tam lecą te impulsy nerwowe. Ty chcesz to wyzwolić, ten ruch jest zamierzony i on się tam dzieje, ta informacja tam leci. Tylko już ty z poziomu inteligencji nazwijmy, czy obserwacji tego palca nie będziesz widział ruchu, ktoś kto będzie przechodził obok ciebie nie będzie widział ruchu, a ten ruch się tam dzieje i ta obecność neurologiczna tam jest cały czas stymulowana. Można to nazwać permanentną medytacją neurologiczną, czy jakkolwiek chcesz, ale to jest nic innego tylko łapanie komunikacji neurologicznej na bardzo małym potencjale ruchu. I prawdopodobnie to będzie kluczem do tego, żeby szybko przywrócić funkcjonowanie.
Czyli to właśnie jest neuroświadomość według ciebie?
Tak. Jedno z takich ćwiczeń jest właśnie z zakresu nauroświadomości, gdy ruch bardzo często nie jest potrzebny niemalże lub stymulujesz do tego, żeby on był coraz mniejszy, żebyś ty czuł skąd… bo zobacz to jest mnóstwo impulsów zauważ. Jeżeli chciałbyś podpisać i ruszać palcem wskazującym i nagle te impulsy zostaną rozproszone jakby nie było. To tak jak nie wiem czy widziałeś kiedyś, jak tenisiści się uczą na przykład pięknego serwu. Oni to dzielą na sekcje, żeby wypracować maksymalne przewodzenie, później idą dalej. Dlaczego? Bo nie chcą tracić rozkładu impulsu i błędu impulsu na wszystkie partie mięśniowe. Więc robią to selektywnie, a później to łączą w całość. I ty też to tutaj zrobisz w ten sposób, że ty wyrzucasz całe te śmieci, nazwijmy to, mięśniowe i zostajesz tylko i wyłącznie na przewodnictwie, na odczuwanie. I nagle się okazuje, że ten ruch palca wskazującego może rozpocząć się gdzieś z okolic twojej żuchwy albo z okolic szyi, albo możesz to czuć w głowie, że stamtąd ten impuls wychodzi. To jest dosyć specyficzne, dla każdego inne. Natomiast o to chodzi, żeby łapać tą komunikację i nie zamykać jej w jakieś ramy typu: ja tego nie mogę tam czuć, bo tam nie ma przebiegu układu nerwowego. Układ nerwowy jest rozproszony tak naprawdę po całym organizmie i ten obwodowy, i ten centralny też tutaj nie jest bez znaczenia. Więc ruch wyobrażony, ruch zasymulowany do tego, żeby był on będzie po prostu odbyty, można powiedzieć. On będzie wykonany przez układ nerwowy. I teraz daje to potężne światło dla ludzi, którzy… zobacz bóle fantomowe na przykład albo ludzie, którzy mają zaburzenia neurologiczne, albo ludzie, którzy maja uszkodzenia układu nerwowego i tej sprawczości nie mogą tam odzyskać, jesteś w stanie im dać ćwiczenia, być może w dystalnych partiach do tych miejsc, które są uszkodzone, ale na których podstawie ta świeżość będzie mogła następować.
Gdzie chcesz być za 10 lat? Do czego dążysz?
Na pewno będę w tym fachu, w którym jestem bez dwóch zdań. Na pewno ewoluuję w kierunku ziół. Założyłem sobie, że ten proces zdobywania tego doświadczenia, który przyszedł w igłach, a będzie podobny w wolumenie czasowym, czyli będzie podobnym pacjentowym również wolumenie, więc myślę, że to będzie do 5 lat, gdy będą już coraz ciekawsze te przypadki i te zaskoczenie również, idąc od pacjentów, jakie przypadki możesz działać. W tym fachu na pewno będę, bo każdy pacjent dla mnie jest pewnego rodzaju lustrem również dla mnie. Z czym ja się borykam i ewentualnie taki troszeczkę co dzieję się w mojej głowie albo w układzie nerwowym, albo w rodzinie i tak dalej. To mnie kręci to widzę. Więc na pewno będę w tym fachu. Na pewno pójdę troszeczkę bardziej w stronę przyrody. Bez dwóch zdań już to robię, już gdzieś tam zaczynam się wypuszczać w leśne strefy obserwacji, medytacji, składania tego w całość, bo jeżeli jesteś permanentnie na fali leczenia kogoś, nie zaglądasz w siebie, to jesteś surferem, który non stop surfuje. Czasami trzeba siąść na plaży i popatrzeć jakie te fale są piękne i być może dzisiaj nie będę surfował tylko przeszlifuję swoja deskę, czy naoliwię, czy nasmaruję swoją deskę do surfingu. Trochę odpocznę i być może coś przyjdzie jeszcze takiego co bym chciał zauważyć. Że na przykład w tamtej zatoce fale są inne. I ja to permanentnie robię i widzę tutaj potężną komunikację jeżeli chodzi o przyrodę. Widzę również potężny potencjał w tym, żeby połączyć permakulturę, czyli coś, co pozwala wytworzyć pożywienie, pozwala na symbiozę między poszczególnymi roślinami. Tak jak my mamy symbiozę w sobie, jeżeli w rodzinie masz symbiozę, jeżeli tu będzie działać tak jak trzeba to, to wszystko będzie w równowadze. I również pokazuje przepięknie ta permakultura jak bakterie niesamowicie są ważne w naszych organizmach, ale i również w każdym organizmie żywym.
Wirusy też są ważne.
Jak najbardziej. I każde tępienie ich przez jakieś herbicydy, czy jakiekolwiek inne rzeczy, fuicydy, grzyby i tak dalej, to nie jest dobre działanie. I jeżeli my takie pożywienie również dajemy do siebie, to również ubijamy tą florę bakteryjną. No i teraz możemy zjechać trochę na temat Covidu, jeżeli się zastanowisz nad izolacją…
Nie, bo potem wyłączą ten film.
Ale musimy się zastanowić nad tym, że flora bakteryjna ewidentnie przez ostanie miesiące się u nas zmienia. Jeżeli komunikacja jest zaburzona to my nie wymieniamy się, nie szczepimy się nawzajem inteligencją. Mówi się, że inteligencja pochodzi z jelit. Inteligencja pochodzi z flory bakteryjnej, którą masz. Proste doświadczenie, nie wiem czy brałeś antybiotyk ostatnio, mam nadzieję, że nie, ale…
Nie pamiętam kiedy brałem.
To warto poobserwować to, co się dzieje z myśleniem również podczas gdy ta flora jest ubijana. Warto pomyśleć również z tym co się dzieje, gdy są zaburzenia jelitowe u ludzi i jaki jest ich tok rozumowania. Jak jelito, jak flora bakteryjna będzie wpływała na to jaka jest inteligencja danego człowieka, czy reakcja danego człowieka? Jak cały ten układ będzie funkcjonował. Jeżeli my to ubijemy, to mamy tutaj i mgły myślowe, mózgowe, jakkolwiek to chcesz nazwać. I mamy inne reakcje, typu bardziej atawistyczne, bardziej jak gdyby walczące o przetrwanie lub w permanentnym układzie współczulnym. I tak naprawdę to będzie duży clou do tego, żeby uszkodzić siebie. I my to robimy permanentnie, bo jeżeli się zastanowisz nad tym co kupujesz w Lidlu, Biedronce, czy gdziekolwiek indziej, gdzie kupujesz, lub gdzie większość z nas kupuje, a jest to wyżęte dosyć mocno z flory bakteryjnej, jest to coraz bardziej plastikowe, czy coraz bardziej konserwowane, więc jeżeli nie dostajesz inteligencji z pożywienia w postaci bakterii chociażby, czy jakiegokolwiek innego, niech to będzie biopole tych rzeczy. Jeżeli to jest cały czas tępione i ucinane to my również jesteśmy coraz większymi idiotami bez dwóch zdań. I nasza inteligencja również w reakcji na dane choroby będzie dużo mniejsza.
Jak odpoczywasz? Co robisz?
Las. Chodzę do lasu. Chodzę do lasu, spędzam tam kilka dobrych godzin. Łażę w różnych kierunkach, uciekam ze szlaków po prostu i staram się iść tak długo albo tak długo tam być, żeby, nazwijmy to, kokon myśli, kokon stymulacji pochodzącej od mózgu, został za mną. To jest takie ciekawe wrażenie, bo on jest powiedzmy gdzieś tutaj. Myślisz o czym, coś musisz zrobić, jesteś w gabinecie, czy dobrze zaparkowałeś i tak dalej. I idziesz, obserwujesz, coraz bardziej wyłączasz i on coraz bardziej gdzieś tam spada z ciebie. Możesz sobie wyobrazić, że on jest w twoim plecaku przez pewien czas, a później już gdzieś tam zlatuje w ściółkę leśną. I robie to tak długo aż faktycznie osiągnę taki stan gdzie nic nie ma znaczenia takiego myślowego. Tej myśli po prostu nie ma. I to jest niesamowicie odprężające, i to jest niesamowicie… powiedziałbym , że jest w tym jakaś wyższa inteligencja. Ten organizm wskakuje w taki tryb, który pozwala mu, chociażby z tej flory bakteryjnej skorzystać, który pozwala mu nie zapychać się myślami, nie gonić, nie zużywać energii na to, tylko natleniać tym, co jest dookoła. I uważam, że też jest jakieś, czy biopole, czy chociażby bakterie, które są w lesie, czy w ściółce leśnej, czy grzyby. Jeżeli czujesz zapach grzyba, to jakaś część tego grzyba dociera do twojego nozdrza, więc w pewnym sensie nim nasiąkasz. Więc jest to jeden z aspektów. Drugi to neuroświadomość, medytacja nazwijmy to w obszarze neuroświadomości, zabawa w plac zabaw, który jest w moim ciele, który jest w moim układzie nerwowym, który powoduj, że na pewno jest wazodylatacja, na pewno te myśli takie techniczne, czy związane z życiem codziennym odchodzą, a ty po prostu jesteś na placu zabaw w swoim ciele, bawisz się barkiem i podpisujesz laserem na ścianie albo rozszerzasz i obkurczasz żebra, albo przestawiasz sobie kręgi w kręgosłupie, oczywiście wszystko w mikroruchu. Więc to jest potężny potencjał, który można wykorzystać już powiedziałbym bez potrzeby wyjeżdżania do lasu i uciekania gdzieś do stref takich bez ludzkości.
Jak się ruszasz, bo wspomniałeś kiedyś w rozmowie dzisiaj o judo, to dalej jesteś w tym? Trenujesz? Lubisz się trochę wyżyć?
Już nie. Co jest ciekawe, w ogóle te wyżycie, chociaż miałem to bardzo mocno zakotwiczone od małego, że czym mocniej trenujesz, tym lepsze efekty będziesz miał. Czym silniej, czym większa masa, czym z większymi zawodnikami będziesz się szarpał, tym będziesz miał lepszą petardę, dynamit w nogach i tak dalej. I to jest do pewnego momentu jak najbardziej wartościowe, tylko że musisz zauważyć, że sport zawodowy to jest eksploatacja. I teraz jeżeli zastanowisz się nad tymi ludźmi, którzy mają długie życiorysy, to oni się nie przemęczają. Oni na pewno odwiedzają swoje ciało, na pewno są w lepszej komunikacji ze swoim ciałem, więc neuroświadomośc będzie miała tutaj dosyć dużo. To są ludzie zazwyczaj wyluzowani, którzy się nie przemęczali, nie tyrali za mocno. Wiedzieli kiedy ich ciało potrzebuje odpoczynku lub pracowali w rytm swojego serca, a nie, bo trzeba zrobić jakiś deadline. Więc tą ścieżką idę, nie robię judo na dzień dzisiejszy, aczkolwiek ludzie mnie pytają w gabinecie: o, dobrze pan wygląda, trenuje pan dalej na siłowni? Ja mówię: to co zrobiłem kilka, kilkanaście, dziesięć lat temu, to zostało. A dlaczego to zostało? Prawdopodobnie, dlatego że praca daje mi na pewno trochę ruchu, nie jest to takie typowe siedzenie za biurkiem, więc ja tam muszę się i poschylać i trochę popracować z pacjentami czasami i chociażby przechodzić pomiędzy gabinetami. I to jest troszeczkę ruchu. A dwa, myślę, że dużym aspektem jest również to, te ćwiczenia z zakresu neuroświadomości. Bo jeżeli jesteś w stanie odwiedzić każdy rewir swojego ciała, co w judo też robisz i wczuć się w swoje ciało, to również je odżywiasz na punkcie neurologicznym, na punkcie naczyniowym, czy krwi i jesteś w stanie po prostu lepiej funkcjonować.
Co polecasz robić młodym terapeutom, żeby byli lepsi w swoim fachu? Powiedziałeś to na samym początku, ale może coś jeszcze.
Wiesz co, oprócz tego, żeby robili duże wolumeny i wybierali metody, które są skuteczne, poleciłbym to, żeby również zajęli się sobą. Żeby skupili się na tym jak odczuwają swoje ciało. Więc aspekt neuroświadomości, czy jakiegokolwiek innego treningu, nie katorżniczego, tylko takiego, który powie: ten świat jest całkiem skomplikowany i wcale nie musi być w schemacie mojego ciała. Wcale nie musi być w schemacie, mogę sobie wsadzić duży paluch stopy do buzi, co robiłem jak byłem małym dzieckiem, ale no kiedy wsadzałeś duży paluch do buzi?
To zrób z tego zdjęcie i na Instagram.
Dlatego też dzieciaki pchają wszystkie przedmioty do buzi, bo to jest niesamowita komunikacja neurologiczna. Niesamowita. Ja czasami wykorzystuję ten chemizm również przy… jak masz porażenie górnej kończyny. Staram się, żeby komunikacja pomiędzy tą porażoną kończyną, a buzią nastąpiła. Czyli na przykład wsadzenie tego palca mimo wszystko do buzi, nie tylko czesanie się i przywracanie ruchomości gdzieś tu na zewnątrz tylko wpakuj to do buzi, tu masz najwięcej receptorów w tym obszarze. Więc albo za pomocą jakiegoś chrupka, albo paluszka próbuję zawsze ich tam gdzieś w tym kierunku gonić, żeby tutaj ta komunikacja się przywróciła. Mamy niesamowite predyspozycje, jak popatrzysz sobie na dzieciaki, które jeszcze nie są takie skażone siedzeniem na tabletach albo w szkołach, chociaż teraz bardziej chyba na Home Office. Home learningu. Jak zobaczysz sobie na takie dzieciaki jakie one ewolucje wyprawiają i jaka tam jest gibkość i pomyślał byś sobie, że ty masz to zrobić, to powiedziałbyś, że się rozlecisz w takiej konfiguracji, która one robią.
Tak jak dziecko robi fikołki. A ma 3 lata i taki fikołek, który wygląda mi: o kurna, kręci kark. A on wstaje i idzie dalej.
Tak, zgadza się. I teraz wiesz, on ma komunikacje ze sobą po prostu i teraz nad tą komunikacją trzeba maksymalnie jak gdyby ja pieścić i dać mu różne sensoryczne ćwiczenia i stymulacje i chodzenie na bosaka po lesie, skakanie, wieszanie się. To wszystko jest super.
Trzepaki.
Albo oglądanie nawet telewizji tylko do góry nogami. Zauważ, że dzieciaki mają coś takiego, że nagle podchodzisz do fotela, tam jakaś bajka leci, a on głową jest do podłogi. Dlaczego? Bo chce to zobaczyć, jego układ nerwowy mówi: o kurde, jakoś inaczej się czuję, jak to robię w ten sposób. A my takie miśki już dorosłe…
Usiądź prosto.
Usiądź prosto, nie wylej herbatki, zjedz parówkę. My jesteśmy ograniczani, dlatego tak czasami też ciężko terapeutom przeskoczyć w ten świat takiej wolności. A myślę, że w tym flow i w tej wolności jest bardzo dużo również odpowiedzi na pewnego rodzaju dolegliwości ludzi. Jeżeli bylibyśmy w stanie zupełnie puścić nasz układ nerwowy i mieć go bez żadnego ograniczenia, bez żadnego myślenia typu: bo byłem na takim szkoleniu i mówili tam, że Tanie kolano jest związane z… jeżeli wyskoczysz poza każdy schemat i podejdziesz po prostu do człowieka, jako ty, układ nerwowy, szkieletarny i mięśniowy i zaczniesz go wprowadzać w ruch tak jak ty to czujesz, ale również tak jak czujesz, że ono tego chce to, to jest już naprawdę połowa sukcesu.
Ostatnie pytanie jeszcze, bo powiedziałeś taką jedną ważną rzecz, która dzisiaj jest chyba mega źle rozumiana. Nazwałeś używaj metod skutecznych. Co według ciebie znaczy, że mają EBMie rozpisane na tysiąc przypadków?
Nie, absolutnie nie neguję tego, żeby nauka coś sprawdzała, sam w tym kierunku gdzieś teraz idę właśnie, odnośnie uruchomienia współpracy z kardiologami i USG w moim gabinecie, żeby te pulsy również korelować do tego, co się dzieje z serduchem, chociażby w ECHU serca. I absolutnie tego nie wymagam. Natomiast na pewno ilość przypadków będzie o tym mówiła. Nawet jeżeli coś zostanie udowodnione w próbie jakiejś klinicznej na 30 pacjentach, nie znaczy, że to się zawsze sprawdzi. Tutaj trzeba by było iść w grube tysiące. Chłopaki z ECIWO to zrobili, ta organizacja ECIWO to zrobiła. Oni zrobili, nie chciałbym przekręcić teraz, ale na pewno było to dziesiątki tysięcy badań, jeżeli chodzi o te ECIWO na całym świecie, w Europie i w Polsce co ciekawe. 1986 chyba. Więc powiedziałbym, że tysiące przypadków. I wtedy buduje się doświadczenie i wtedy buduje się skuteczność. Musisz być z tym pacjentem na pewno na dłuższy etap, bo jeżeli masz klinikę bandaża. Czyli ktoś przychodzi i mówi: boli mnie łokieć. Ty tam chrupniesz, wbijesz igły i tak dalej. Łokieć przestaje boleć i mówi: ok, naprawione. I znika. Ale okazuje się, że po pół roku na przykład to wróciło albo wróciło za tydzień, albo wróciło za dwa tygodnie. Nie masz z nim komunikacji, to okaże się, że on robi wielką rundkę po ortopedach, neurologach, jakiś wielkich specjalizacjach i tak dalej. I być może wróci do ciebie jeżeli będziesz miał dużo szczęścia i powie ci: wie pan co, ten łokieć nie przeszedł. W twojej głowie ty możesz być magikiem od tego, że o kurde uwolniłem gościa w jeden strzał. I naprostowałem mu życie używając jakieś bardzo skutecznej techniki. Tylko trzeba niestety myśleć o tym, że ta medycyna, również medycyna chińska, to jest długoterminowe działanie. To jest tak jakbyś miał wielki okręt, który ma wypłynąć z portu, jest tam wąsko i on może zahaczyć a to o rafę, a to o jakiś inny statek i ty jesteś takim malutkim stateczkiem, który go tam z prawej burty troszeczkę popchnie jakimś ziołem, czy akupunkturą, na następnej wizycie z lewej, na następnej z prawej, ale ty cały czas musisz być z nim w komunikacji. I ludzie idąc przez życie, napotykają różnego rodzaju traumy, napotykają różnego rodzaju zdarzenia, rozwody, śmierci, wypadki i tak dalej. Albo po prostu się zażerają, bo musza siedzieć w izolacji, w kwarantannie i oni po prostu cały czas, ten statek gdzieś niweluje i zaczyna uciekać z tego kursu. Jeżeli ten sam pacjent pozna najcięższe ćwiczenia jakie są na ziemi i zacznie je umieć wykonywać, czyli stanie na swoich dwóch nogach i obserwacja swojego ciała, że przesadzam w tym aspekcie, czuję, że to działa na moje ciało. Jeżeli on to pozna to on sobie poradzi. Jeżeli on tego nie pozna to będzie się permanentnie gdzieś mimo wszystko odbijał od jednego brzegu do drugiego, aż gdzieś tam powiedzmy w wieku 89, czy 90 lat odbije się tak już ostatni raz. Więc w ten sposób będzie to na pewno wyglądało.
Jak widzicie ta rozmowa mogłaby trwać jeszcze z półtorej godziny i jeszcze 2 godziny, i jeszcze 3 i oboje byśmy mieli do siebie tysiące pytań, więc Aku Mike, gdzie cię można spotkać?
Szkolenia stacjonarne, polecam serdecznie zajrzeć na akupunkturadlaciekawskich.pl. Tam są szkolenia stacjonarne, gdzie z Mahudem rządzimy sobie w module pierwszym i drugim dr Tana. To jest piękne szkolenie i otwierające oczy dla akupunkturzystów, ale również dla tych, którzy startują z tymi metodami albo chcieli by je wykorzystać na przykład w akupresurze, masażu i tak dalej. Da się to zrobić, nie ma problemu. Znajdziecie szkolenia online na platformie acumike.com. Tam jest świat i akupunktury czaszki, ECIWO i tam w aspektach stawów skroniowo-żuchwowych. Neuroświadomość oczywiście. O tym, żeśmy dużo dzisiaj rozmawiali. Więc ta staram się wrzucać, nagrywać na bieżąco to, co jest sprawdzone przede wszystkim praktycznie, a nie teoretycznie. To co jest sprawdzone, to czym mógłbym się podzielić. I to faktycznie nagrywam i wrzucam tam jako szkolenia online.
Jeżeli wam słuchaczom podobało się to, teraz jest czas na to, żeby udostępniać tą rozmowę, żeby więcej osób mogło się o tym dowiedzieć. Więc robicie screena, robicie jakieś zdjęcie, robicie udostępnienie na Spotify albo na każdej innej aplikacji, gdzie tylko macie i pokazujcie innym, że są takie możliwości jak właśnie akupunktura, neuroświadomość i nowe inne rzeczy, o których może jeszcze nigdy nie słyszeliście. Ja tobie Michale bardzo dziękuję za ten udział w tym podcaście. Było to naprawdę półtorej godziny, które mega szybko zleciało i jak mówiłem wcześniej, długo jeszcze można byłoby rozmawiać.
Pięknie dziękuję. Myślę, że to przydatne aspekty były poruszane. Bardzo dobre pytania swoja drogą z twoje strony, więc nie zapętlałem się w jednym nurcie. Rozwijałeś to pięknie.
Tak pięknie. Dziękuje ci bardzo jeszcze raz. Do zobaczenia w kolejnych odcinkach serii „Dachowski pyta” i śledźcie i bądźcie z nami do końca i jeden dzień dłużej, jak mówi klasyk. Dzięki bardzo.
Trzymajcie się.
O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?