Opis tego podcastu:
Piotr jest trenerem specjalizującym się w terapii ruchowej oraz kształtowaniu siły. Sport towarzyszy mu od dziecka. Trenował między innymi piłkę nożną, dirt i street MTB. Kontuzje i dolegliwości bólowe, których doświadczył sprawiły, że rozpoczął treningi na siłowni. Trening siłowy i medyczny stały się jego pasją, która przerodziła się w pomysł na życie.
Piotr ukończył wiele prestiżowych szkoleń z dziedziny treningu medycznego, kształtowania siły oraz zdolności motorycznych m.in.: Blackroll Therapy, Blackroll Screening, dwa poziomy przygotowania motorycznego Certified Performance Specialist i wiele innych. W swojej pracy największą radość czerpie z możliwości pomocy drugiemu człowiekowi.
Jego największym hobby jest sport ekstremalny oraz zagadnienia związane z treningiem medycznym, siłowym i zdrowym trybem życia.
Z Piotrkiem spojrzeliśmy na zagadnienia zdrowego ciała i ruchu trochę z innej strony, czyli trenerskiej. Pytałem się go, co robi z problematycznymi, trudnymi pacjentami czy klientami, czy zdarza mu się oddelegować pacjentów z treningów do innych specjalistów, czemu ludzie mający problemy zdrowotne częściej odwiedzą studio treningowe niż fizjoterapeutę? Dowiedziałem się, jak wyglądała jego ścieżka do zostania trenerem medycznym, co sprawiło, że w ogóle nią podążył, czy ważniejsza jest statyka czy dynamika i co robi z bólem? Poruszyliśmy też temat przysiadów, wzorców ruchowych i użyteczności szkoleń trenerskich.
Zapraszam do wysłuchania i subskrypcji, aby dowiedzieć się nieco więcej!
► Co daje studiowanie rehabilitacji?
► Diagnostyka w rehabilitacji
► Polecane kanały Instagramowe dla fizjoterapeutów
► Dlaczego ciała ludzi się psują?
► Szkolenia w Blackroll
Transkrypcja podcastu:
Michał Dachowski: Witam was serdecznie w kolejnym odcinku serii „Dachowski Pyta”. Dzisiaj moim gościem jest:
Piotr Nadulski, dzień dobry Państwu.
Witam ciebie. Czym się zajmujesz, powiedz?
Treningiem, terapią ruchową, chociaż powiedziałbym, że treningiem, bo znowu różnie może być postrzegane mówienie, że jest się terapeutą, jeśli się nie ukończyło studiów fizjoterapii.
Czyli co, trochę się boisz tego, że jesteś fizjoterapeutą, że leczysz przez ruch, czy nie leczysz przez ruch?
Nie, nie boję się, bo wiem, że pracuję w granicach swoich kompetencji i mam możliwość konsultacji w zasadzie natychmiast, jeśli mam wątpliwości co do tych kompetencji, czy po prostu wątpliwość odnośnie danego pacjenta, z osobą, która jest bardziej doświadczona lub kompetentna bardziej ode mnie w danym przypadku, w danym momencie.
No dobra, to jak się zaczęła twoja przygoda z treningiem?
Myślę, że dosyć standardowo. Chciałem po prostu lepiej wyglądać, przy okazji też trochę sobie fruwałem na rowerze, sporty ekstremalne. W międzyczasie zaliczyłem dosyć poważną glebę, straciłem pamięć na pół dnia. Chociaż de facto z głową problemy trwały właśnie pół dnia, a później był niezdiagnozowany bark, który mnie bolał, już nie pamiętam teraz, ile, no ale w tygodniach na pewno i w zasadzie do dzisiaj nie wiem co się z nim stało, chociaż wiedząc to co wiem merytorycznie, mogę przypuszczać, że coś z obrąbkiem mogło się zadziać. W każdym razie nie sprawia mi on teraz problemów lub one pojawiają się bardzo rzadko. Ale wracając bardziej do pytania, właśnie rower i później siłownia, oprócz wyglądu po to, żeby na rowerze jakoś tam sprawność poprawić. No i tak wyszło, że mocno, naprawdę mocno się wkręciłem w temat treningu siłowego, do tego stopnia, że rower poszedł w odstawkę, jeszcze sporadycznie została piłka nożna i po prostu naprawdę zainteresowałem się bardzo mocno treningiem siłowym. W tamtym okresie jeszcze żywieniem i to był w ogóle jeden z pierwszych takich tematów, jedna z pierwszych zajawek, która mnie zainteresowała bardzo mocno zarówno od strony praktycznej, jak i teoretycznej.
Czyli twoje przygoda nie zaczęła się na studiach i twoim marzeniem nie było studiowanie rehabilitacji, czy studiowanie wychowania fizycznego?
No tutaj kwestia wykształcenia to jest jeszcze śmieszniejsza historia jakby oprócz samego zainteresowania siłownią, treningiem siłowym czy tym bardziej rehabilitacją, bo byłem sobie człowiekiem, który stwierdził, że pójdzie do technikum informatycznego. I faktycznie trochę w czasach podstawówki, gimnazjum, co się zainteresowałem tą tematyką, liczyłem, że w technikum się to przerodzi w pasję, że trafię na ludzi, nauczycieli, kolegów, którzy też pociągną to w dobrym kierunku, no a wyszło zupełnie odwrotnie. Naprawdę niewiele osób ode mnie z klasy z technikum poszło w kierunku właśnie informatyki dalej. Ja sam w międzyczasie zastanawiałem się, może prawo, może biznes. W międzyczasie pojawiła się siłownia, więc może jakaś fizjoterapia albo wychowanie fizyczne, ale to był jeszcze czas, gdzie decyzji nie podejmowało się tak świadomie jak teraz. Bardziej bazowałem na opinii może innych ludzi, których w zasadzie może nie tyle, że nie powinienem słuchać, co nie brać ich opinii tak mocno pod uwagę jak wtedy to zrobiłem i stwierdziłem – nie, fizjoterapia mi się nie przyda, bo nie widziałem takiego połączenia jeszcze między treningiem a fizjoterapią. AWF – średnie opinie właśnie słyszałem i stwierdziłem, że ok, to też nie do końca będzie dla mnie. W końcu wyszedł z technika informatyka kierunek prawno-biznesowy na studiach. I w trakcie już studiowania, no to faktycznie było tak, że pierwszy rok naprawdę sporo czasu poświęcałem jeszcze na studia, ale też równolegle naprawdę bardzo dużo czasu było w pierwszych szkoleniach tutaj branżowych, artykuły, filmy w Internecie. No generalnie każde źródło wiedzy jakie powiedzmy może być, a już od drugiego roku studiów, czy na trzecim, no to głównie jakby zdawałem tak, żeby śmiało móc się pochwalić, tam nie było poprawek, że spoko całkiem te studia przeszedłem, ale i tak większość zdecydowaną czasu poświęcałem już na taką własną edukację w kierunku treningu siłowego i znów, po raz kolejny powtórzę, w międzyczasie pojawiła się opcja, wtedy jeszcze prewencji urazów, która też myślę, że fajnie będzie poruszyć temat samej prewencji za chwilę, ale właśnie jakby ta ścieżka taka rehabilitacyjna nazwijmy to, a wynikło to z tego, że ćwicząc nabawiłem się jakiejś w tamtym momencie kontuzji biodra. Naprawdę długo się to za mną ciągnęło. Konsultowałem to z trenerami, z fizjoterapeutami. Od każdego byłem w stanie coś wyciągnąć. Niemniej jednak nikt nie był mi w stanie pomóc długofalowo. Pomogłem sobie sam czytając, szukając na przykład właśnie, nie wiem, dowiadywałem się wtedy co to jest batwing, co to jest konflikt panewkowo-udowy i tak szukałem różnych problemów i myślę – o, to może być to, to może być tamto. Próbowałem, w końcu wyszło, że jak się zainteresowałem corem, ćwiczeniem mięśni brzucha, to ćwicząc brzuch naprawiłem biodro. W bardzo dużym skrócie, ale trochę tak było. No i właśnie to mnie też popchnęło w kierunku łączenia tutaj treningu siłowego z rehabilitacją, właśnie to, że miałem sam problem. Coś mi byli w stanie pomóc, ale nie na tyle, ile ja bym tego oczekiwał. To były właśnie quick fixy i to zazwyczaj quick fix obustronny szybko działał, szybko przestawało działać.
Co złego słyszałeś o AWF-ie, że jego nie wybrałeś?
Nie będę ci w stanie teraz odpowiedzieć na to pytanie, bo po prostu nie pamiętam. No serio, nie wiem.
Czy dzisiaj poszedłbyś na AWF?
Jakbym miał znowu iść wybierać studia, nie wiem, cofnę się do czasów matury, to byłyby dwie opcje. Albo bym w ogóle nie poszedł na studia, albo poszedłbym na fizjoterapię. Na jakiej uczelni, prywatna, AWF czy medyczna, nad tym się nie zastanawiałem, ale mimo wszystko wciąż nie wykluczam też takiej opcji.
Co by ci dało dzisiaj pójście na rehabilitację? Jaką drogę by ci otworzyło pójście na taki kierunek?
Tu są jakby dwie strony – anatomia, fizjologia, najcięższe pierwsze przedmioty, żeby po prostu ktoś siedział z batem i żeby to tak solidnie przetrawić. Chociaż wiadomo, no anatomii się uczymy cały czas, fizjologii się uczymy cały czas. Czy jesteśmy po studiach, w trakcie, czy w ogóle właśnie hobbystycznie się tym interesujemy, tego typu literaturą, to i tak jest to czytanie na powroty. Więc to jest jedna sprawa, że czy ja to zrobię sam czy nie, no to i tak trzeba będzie do tego wracać, niemniej jednak podejrzewam, że dużo więcej za jednym zamachem byłbym w stanie przyswoić, gdyby po prostu trzeba było zdobyć nawet nie tyle co zaliczenie, co zaliczenie na satysfakcjonującym poziomie, no bo też dosyć duże wymagania zwykle sobie stawiam. I druga sprawa, nie tyle znowu nauczyć się jak pracować, a otworzyć sobie drogę dla szkoleń, do szkoleń tylko dla fizjo czy tam studentów fizjoterapii. To takie dwie rzeczy w zasadzie.
Jakie szkolenie jest twoim marzeniem, na które nie masz teraz dostępu?
Wydaje mi się, że movement solution, kinetic. To jest tylko dla fizjoterapeutów, chociaż mam nadzieję, że uda się to mimo wszystko właśnie osiągnąć, bo myślę, że to jest jeden z ważniejszych celów szkoleniowych dla mnie na przyszły rok właśnie. Jakby metodyka kinetic control, to jest coś co chciałbym jakby się nauczyć, poznać, od podszewki. Jeszcze z takich szkoleń, nie mogę powiedzieć, że się mega tym interesowałem, ale wydaje mi się, że niektóre od Piotrka Piaskowskiego, fizjologika, też tam pewne z rehabilitacji są właśnie tylko dla absolwentów kierunków medycznych.
Zacząłeś swoją przygodę z treningiem troszeczkę od kontuzji, od tego, żeby samemu się naprawić. Dość często jakby jest taka droga. Czy to dzisiaj pomaga ci zrozumieć trochę pacjentów?
Wydaje mi się, że tak. Zdecydowanie bym powiedział, że tak, no bo ludzie, trenerzy, którzy nie odnieśli urazu, nie przeszli pewnej drogi, no właśnie może im się wydawać, że rozumieją tę drugą stronę. A jeśli się przechodzi przez uraz, który w danym momencie wyklucza lub znacznie minimalizuje możliwość uczestniczenia w jakiejś aktywności, którą lubimy, która jest dla nas bardzo ważna, nie wiem, bo po prostu zatracamy się w niej w takim pozytywnym sensie, że nie myślimy o niczym, fajnie się jest odciąć, a nagle nam to ktoś zabiera, no to jest ciężko i przez to, że się samemu to przeszło, wydaje mi się, że faktycznie jest się dużo lepiej wczuć właśnie w to co klient może w danym momencie przechodzić.
Czy miałeś takiego pacjenta, który stworzył ci jakiś taki duży problem, że jednak nie dałeś rady? Nie wiedziałeś kompletnie jak mu pomóc ruchowo i odsyłałeś gdzieś już? Czy starasz się każdemu trochę pomóc i każdego trochę wyciągnąć?
Była jednak osoba, gdzie powiedziałem – przepraszam, to nie są moje kompetencje.
Pamiętasz co to było?
Tam było dużo rzeczy. Tam było jakieś porządne złamanie w okolicy łokcia. Nie wiem, czy to chodziło o sam staw, teraz nie pamiętam, czy kości przedramienia, ale to było z powikłaniami. Były problemy neurologiczne, coś w stylu tracenie przytomności i odzyskiwanie znienacka. Tarczyca bardzo… Sama rozmowa z tą osobą już też mi pokazywała, że podłoże psyche może też wchodzić w grę. Rozmowa, to znaczy to jak ta osoba siedziała, jak się wypowiadała, jak opowiadała o pracy i o właśnie problemach, które do tej pory miała. No i oczywiście celem tej osoby było po prostu schudnąć.
Czy tacy trudni pacjenci trafiają do trenerów? Schudnięcie było głównym celem tego pacjenta?
Też chciałbym wiedzieć, dlaczego tacy ludzie trafiają do nas, chociaż to było z rok temu, jeszcze w trakcie na pewno szkolenia, terapii, ale zdecydowanie nie czułem się na siłach, żeby się podjąć tej współpracy, zwłaszcza, że wtedy nie miałem opcji, żeby się z kimś skonsultować tak jak mogę teraz, pracując właśnie w fizjo. Ale wracając znowu do pytania, nie wiem, myślę, że faktycznie kwestie braku świadomości u ludzi. Ta świadomość rośnie, też widząc jakby, pochodzę z Lublina, bardzo naprawdę jest duża różnica pomiędzy świadomością ludzi w Lublinie a w Warszawie, dlatego też między innymi się przeniosłem, żeby po prostu łatwiej się trochę pracowało, żeby klient faktycznie był bardziej świadomy. No ale nie wiem, nie potrafię też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie, którzy mają problemy w zasadzie z wszystkimi możliwymi układami, trafiają do trenera personalnego. Do studia treningu personalnego, które nie ma nawet w ofercie czegoś jak trening medyczny.
Nawet nie ma rehabilitacji.
Nie, jakby fizjoterapeuta na miejscu był, przy czym to też wydaje mi się przypadek taki, który zdecydowanie powinien być prowadzony właśni co najmniej przez trzech specjalistów fizjo/trener, tutaj jakby utożsamię fizjoterapeutę i trenera w ramach jednej osoby, neurolog i dietetyk przynajmniej, jeśli jeszcze nie właśnie psychoterapeuta w tamtym przypadku.
Jak można nazwać twoją drogę do trenera medycznego? Wyboista czy jednak taka prosta, fajna linia, która gdzieś cię złapała i jakby ciągnąłeś po kolei, wybierałeś sobie szkolenia, czy jednak to było takie trochę skakanie i szukanie, gdzie w końcu znajdę tę wiedzę, której potrzebuję, która mi jest potrzebna do wyleczenia i siebie, no i potem twoich jakby przyszłych pacjentów?
Czasem skoki, czasem linia. Ulubione stwierdzenie – to zależy.
Co było takim skokiem dziwnym, że stwierdziłeś, że to nie będzie droga trenera medycznego?
Odpowiedzialność na początku. Znaczy, bo to było tak właśnie jak mówiłem o tym biodrze. Po biodrze po prostu jeszcze czytałem o innych problemach, które mnie w ogóle nie dotyczyły. To różne były hasła właśnie też znowu. Ciasnota podbarkowa, niestabilność barku i inne po prostu tego typu problemy. Czytałem o tym. W ogóle nie w sposób zawodowy tylko zdarzało mi się komuś coś podpowiadać na siłowni i to działało, jak mogłem komuś pomóc. I tu się później pojawiła jakby chęć też połączenia treningu z zarobkiem. Pojawili się klienci i nie pamiętam, kiedy ktoś przyszedł do mnie bez żadnego bólu. I wtedy pojawiło się pytanie – kurczę, może by z tym popracować? Widząc też co się działo dookoła w tamtym momencie w klubie, zwykłej sieciówce, to już w ogóle jakby zagłębie kulturystów to było, tak sobie to nazwałem. Nie mam nic do kulturystów, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy ta świadomość też trochę rośnie, no ale zagłębie kulturystów to mam na myśli akurat negatywne znaczenie tego sformułowania. I faktycznie wiedziałem, że coś trochę moja ambicja, moja wiedza już w tamtym momencie nieco większa była, ale z drugiej strony właśnie kompetencje. W tamtym momencie Piotrek Ciebiera bardzo na to zwrócił uwagę, że właśnie rozumienie swoich granic, swoich ograniczeń i faktycznie umiejętność powiedzenia – nie, to nie jest moja kompetencja – sprawiało, że troszkę się bałem w tamtym momencie. Z drugiej strony stwierdziłem, że ok, no ale jakieś tam efekty są. Nikogo mi się nie zdarzyło skrzywdzić, a zazwyczaj udawało się pomóc. I po prostu poszły szkolenia właśnie już takie bardziej medyczne i w sumie w 100% medycznym szkoleniem, na którym byłem, właśnie było Blackroll Therapy.
No jeszcze chyba pierwszym, które złapałeś to był screening?
No to tak, to w ogóle generalnie tutaj na Blackroll, na Fizjo4Life trafiłem poznając Michała na Blackroll Workshop, 2016 rok. I to mnie zaczarowało, wziąłeś kogoś na środek i mówisz – tu było skręcenie stawu skokowego albo kolana po tej stronie. No i się oczywiście zgadzało, dla mnie łał. I to mi się wtedy spodobało. Później jakieś targi, gdzie cały dzień właśnie jeden spędziłem na wykładach z Blackrolla i wtedy był wykład promujący szkolenie właśnie screening, z wad postawy Piotrka Ciebiery. Ja się wtedy czułem tez kozakiem z tych wad postawy. Myślałem, że jestem naprawę dobry. Po tym wykładzie, to było 45 minut, podszedłem do Piotrka, powiedziałem – dzięki, że pokazałeś mi jak słaby jestem, widzimy się na screeningu. I tak faktycznie było. I w momencie, kiedy kończyłem screening, w sensie na koniec faktycznie tego szkolenia, przyszedł Michał, szepnął, że jest taki duży projekt, jeszcze nic za dużo nie mówiłeś, ale to było listopad 2017 z kolei. I stwierdziłem – dobra, ja będę na tym projekcie. I nie wiem, czy nie byłem w ogóle pierwszą osobą, która się na Therapy zapisała.
Już tak to nie pamiętam, ale jest taka możliwość.
Wydaje mi się, że tak. Bo ja od razu jak tylko weszły zapisy, to tego samego dnia lub dzień później się zapisałem.
Powiedziałeś, że każdy klient, który do ciebie przyszedł, jednak był z bólem. To wtedy zaświtało ci – ok, ja nie mogę być zwykłym trenerem, tylko muszę mieć trochę więcej wiedzy medycznej? To był ten taki strzał, że „to mnie ukierunkuje na pracę”? Czy to wyszło świadomie?
Świadomie. Zawsze mnie cechowała ostrożność i odpowiedzialność w postępowaniu i nie chciałem, żeby w mojej pracy był jakikolwiek przypadek. I zawsze starałem się znaleźć odpowiedź, dlaczego. Dlaczego boli albo dlaczego dane ustawienie w danym ćwiczeniu będzie angażowało mięśnie w jeden sposób, a drugie w inny. I zawsze szukałem tej odpowiedzi, dlaczego, więc to samo było z bólem i po prostu chciałem wiedzieć co mogę zrobić, żeby danej osoby przynajmniej właśnie nie uszkodzić, nie pogorszyć. A najlepiej jak pomóc. Przy czym też w tamtym czasie, jak tylko mogłem, no to odsyłałem do fizjoterapeutów i nie zawsze ludzie chcieli. Jakby zwłaszcza jeszcze w Lublinie, bo pieniądze, bo po co. I można było zrobić dwie rzeczy – albo powiedzieć do widzenia i niewykluczone, że ta osoba sama by się zepsuła, albo spróbować. I właśnie, jeśli nie wiedziałem, a nie chciałem danej osoby po prostu zostawić samej sobie, to właśnie kontaktowałem się telefonicznie ze znajomym fizjoterapeutą, z którym po prostu rozmawiałem, co mogę zrobić, a na pewno czego nie powinienem zrobić. No i szło, działało.
Ile ci zajmowała na początku diagnostyka? Ile byłeś w stanie poświęcić na testy?
Testować zaczynałem dosyć szybko i robiłem większość, w sumie nie, no ja łączyłem testy funkcjonalne z klinicznymi. Znajomość jakby tych testów miałem z różnych publikacji w Internecie. Tu głównie z wideo. Wtedy z trójboju, bo w trójboju jednak ta diagnostyka miała miejsca, ja się trójbojem trochę interesowałem. Na pewno nie nazwę siebie trójboistą zdecydowanie, trójboista startuje, ja nie startowałam. Ale to jakby właśnie różne testy, znajomość ich wynikała z filmów czy tam innych publikacji. To były raczej niezłe filmy, też prowadzone przez osoby, które do teraz nieraz obserwuję sobie, no i po prostu patrzyłem co dany test mi mówi.
Uważasz, że umiałeś go dobrze czytać, na poziomie każdego testu wyciągać z niego jakieś smaczki?
Różnie. Na pewno testowanie w tamtym czasie nie było tak szczegółowe, w sensie nie byłem w stanie tyle wyciągnąć z jednego testu co teraz. Ale to testowanie było. To jakby ja byłem jedyną osobą, która robiła to na siłowni w tamtym czasie. No może nie, zdarzało się, że przychodzili właśnie trenerzy motoryki czy też fizjotrenerzy, że się tak wyrażę, to było parę osób, ale to była zdecydowana mniejszość. I pamiętam też podchodzili nieraz później ludzie do mnie i pytali, po co, dlaczego. Więc te testy były, ale wtedy jednym z testów był dla mnie zwykły przysiad.
Czy dzisiaj dla ciebie przysiad jest diagnostyczny? Co ci dzisiaj pokazuje, a co myślałeś, że pokazuje?
Na początku powiem wprost, przysiad był trochę „bo każdy to robił”. Przy czym ja byłem bardzo szczegółowy też w ogóle, jeżeli chodzi o technikę wykonywania ćwiczeń, ale nie rozróżniałem czegoś takiego jak powiedzmy osoba, która nigdy nie ćwiczyła, przyjdzie i zrobi przysiad, jak jej się wydaje. Nie będzie znała wzorca. I to, że ona zrobi ten przysiad zgodnie ze wzorcem źle, to nie znaczy, że nie umie zrobić przysiadu, bo nie może, tylko go nie zna. Ale wtedy tego nie wiedziałem. Niemniej jednak zawsze coś tam, czy jak pracuje staw skokowy, pochylenie tułowia, byłem w stanie ocenić i wiedziałem z czego to może wynikać. Później się pojawiło coś takiego, że najpierw zrób przysiad, ktoś pytał jak, ja mówię „po prostu zrób”, widziałem, ok, dawałem parę prostych wskazówek i faktycznie po tych wskazówkach byłem w stanie coś z tego przysiadu wyciągnąć właśnie, gdzie są jakieś ograniczenia w mobilności. Taki trochę przesiew teraz bym to nazwał. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak to można nazwać, ale tak to było.
Co ci dzisiaj przeszkadza w tym przysiadzie, jeżeli go trochę mniej wykonujesz jako test?
Teraz jak ktoś wychodzi z bólem, to po prostu najpierw robię wywiad i szukam co ten ból może wywoływać, a później dobieram testy do tego co usłyszałem. Czyli są bardziej celowane te testy. To nie jest testowanie wszystkiego, bo to było na tej zasadzie, kiedyś u mnie test, robiłem wszystko co mi przyszło do głowy, co w sumie uważam, że też nie było złe, no bo od razu miałem pełen obraz, ale z drugiej strony to też był trening, teraz jest to bardziej, mimo wszystko terapia, ten trening medyczny. Więc jak ktoś przychodzi z problemem bólowym, oczywiście staram się podejść całościowo do tego, ale jeżeli boli kolano kogoś, to ja chcę najpierw wyciszyć mu kolano, a później znaleźć ewentualnie przyczynę. Może inaczej – później zająć się przyczyną, a staram się znaleźć ją jak najszybciej.
Jakbyś miał dzisiaj określić dla kogo jest test przysiadu, komu go dzisiaj wykonasz?
Jak przyjdzie do mnie człowiek, który robi przysiady, crossfit, trójbój, po prostu ćwiczy siłowo, nie nazywając tego trójbojem, dwubojem, crossfitem, tylko po prostu robi w treningu przysiady, wtedy sprawdzę przysiad. Jeśli ktoś przychodzi z jakimś tam innym problemem, no to znowu dobieram po prostu inne, bardziej celowane, tak mi się wydaje, testy.
Czym dla ciebie dzisiaj jest wzorzec ruchowy?
Wzorzec ruchowy to jest coś co ma ładnie wyglądać trochę. Znowu, no to dużo można usłyszeć, ale to fajnie, że są różne zdania w tym samym temacie moim zdaniem. Jakby to napędza też edukację, budzi do myślenia. Ale wzorce to są dla mnie jakby zbiory podstawowych ruchów, których technikę ktoś sklasyfikował, po to, żeby były jakieś ramy. I teraz tylko trzeba właśnie na podstawie wiedzy zdobytej na szkolenia, jakiegoś doświadczenia, no ja na razie mam bardzo małe doświadczenie, ale coś jest, jakby nie patrzeć, zobaczyć, czy dany wzorzec dla danej osoby i jakie są tam odchylenia w tym wzorcu. Bo mogą być i w zasadzie muszą być. No każdy ma inaczej zbudowane biodra, każdy ma inne proporcje długości kończyn, no i nie każdy ten przysiad wykona tak samo. A może on nigdy nie będzie musiał wykonywać albo mógł wykonywać pełnego przysiadu. I wzorzec jest po prostu moim zdaniem po to, żeby jakieś tam normy określić, dążyć do czegoś czego nigdy na dobrą sprawę nie trzeba, a nawet czasami nie można osiągnąć.
Właśnie, czy ten wzorzec musi być dla każdego? Czy każdy człowiek dla ciebie powinien wykonać każdy ze wzorców, czy jednak wybieramy pod to jak człowiek sobie żyje?
Wybieramy pod to jak człowiek sobie żyje. Musimy zobaczyć w ogóle jaki jest problem i starać się odpowiedzieć, skąd ten problem się pojawił. Czy faktycznie w danym momencie powiedzmy ból koreluje z postawą, a może nie. Czy ból koreluje może ze zbyt dużym obciążeniem jakie dana osoba na siebie nakłada. Obciążeniem zarówno psychicznym, biopsychospołecznym, jak i fizycznym, czy po prostu ma za mało tolerancji na wysiłek. Chociaż to się będzie łączyło właśnie z tym obciążeniem w danym momencie nakładanym.
Zrobiliśmy ten przysiad, mamy go mniej więcej ogarniętego. To teraz statyka czy dynamika? Co dla ciebie jest ważniejsze albo kiedy używasz testów statycznych, oceniasz postawę, a kiedy jednak wchodzisz w dynamikę i patrzysz na to jak się człowiek rusza?
Zazwyczaj robię obie rzeczy. Jakbym miał wskazać jedno to raczej dynamika, ale nie zamykam się na statykę, bo ona też może podpowiedzieć jakie testy wykonać. I znowu właśnie dalej potem ten test mi pokaże, czy statyka równa się dynamice. No bo ja jestem na przykład osobą, która luźne stanie i dosyć mocno mam zamkniętą klatkę powiedzmy, ale jestem w stanie wykonać, wydaje mi się całkiem ładne wyciskanie nad głowę. Kiedyś robiłem tych wyciskań dużo i się czułem bardzo dobrze, nie miałem żadnych problemów, naprawdę było spoko. A przyjdzie osoba, która będzie wyglądała podobnie jak ja i się okaże, że faktycznie ręki nad głowę nie podniesie bez kompensacji. Na pewno u mnie też jakieś są, no ale znowu, czy ta kompensacja jest czymś złym? Zależy.
Czy jesteś w stanie powiedzieć, że coś może być idealnie w statyce, a słabo w dynamice albo odwrotnie?
Bardzo słaba statyka, dobra dynamika? Zastanowiłbym się. Raczej nie. Ale całkiem niezła statyka i zła dynamika – tak. Bo może po prostu w dynamice nie mieć siły, nie wiedzieć jak się coś robi, po prostu być nie świadomym i robić coś nieoptymalnie, nie chcę mówić, że źle. Lub po prostu właśnie nie mieć siły.
Kiedy nakładasz na człowieka siłę? Kiedy powinniśmy nałożyć siłę jako taki element – jako wisienkę na torcie, czy jednak to jest pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrobić, żeby w ogóle móc zacząć się ruszać?
To znów zależy, ale jakby odpowiadając bardziej konkretnie, na pierwszych spotkaniach sprawdzam jakie dana osoba ma umiejętności, jeżeli chodzi o czucie ciała, o kinestetykę, propriocepcję, na ile jest podatna na moje komendy, korekty techniczne i to, czy przy testach czy podstawowych ćwiczeniach. Wiadomo, mamy piramidę ruchową, która zaczyna się od oddechu, od pozycji niskich, ale momentami mam wrażenie, to nie jest częste, niemniej jednak zdarza się, że danej osoby, przynajmniej ja na ten moment, nie jestem w stanie nauczyć pewnych prostych ruchów, dopóki ona nie dostanie obciążenia. Po prostu jej ciało nie jest przyzwyczajone do ruchu. Ona tak mało się ruszała, że nie czuje po prostu ciała. Jakby głowa jedno, ciało drugie. I w takim momencie, jeśli to jest osoba bezbólowa, to jest też dosyć ważne. Nakładam obciążenie, pozwalam na błędy, no bo ciało się nie zniszczy od razu i po prostu pod obciążeniem koryguję i wtedy cofam się do podstaw. Jak już widzę, że dana osoba całkiem nieźle powiedzmy jest w stanie zrobić zgięcie w biodrze bez nadmiernego wygięcia kręgosłupa, na które na początku w danym stopniu, ze stosunkowo niewielkim obciążeniem pozwalam, ale właśnie, umie, ok, widzę, że w takim razie czuje, umie się skorygować, no to wracamy do pozycji niskich i wtedy nagle się okazuje, że te pozycje niskie zaczynają wychodzić, pozycje niskie. Ktoś nie był w stanie tego zrobić, porobił trochę martwych ciągów, nieciężkich podkreślam, ale jednak z obciążeniem i nagle jest w stanie to zrobić, zaczyna to czuć, tworzą się te połączenia nerwowe. No i wtedy trochę jednak jest to odwrócone i zaczynam od siły. Są przypadki, gdzie staram się zrobić to jak najczęściej, żeby zacząć od oddechu, właśnie jak ktoś nie umie zachować tam, gdzie trzeba, neutralnie ustawionej miednicy, neutralnie ustawionego kręgosłupa, to nauczyć tego w prostych zregresowanych jak się da, ćwiczeniach.
Zdarzyło ci się na zły wzorzec nałożyć siłę?
Tak.
W jakim to przypadku zrobiłeś?
Przychodzi mi w tej chwili jeden do głowy. Wiem, że było ich więcej, jeden mam w głowie. Właśnie człowiek zupełnie bezbólowy z dużą nadwagą, który rusza w zasadzie tylko nadgarstkiem przed komputerem, ewentualnie robi zdjęcia i mega wiotki. Oczywiście próba była, od nauki oddechu zaczynałem, może inaczej – chciałem zacząć. Właśnie pozycje niskie, nauczenie jakby segmentarnych ruchów kręgosłupa, jakby takie ruchy powiedzmy w pewnym sensie izolowane, na niskim progu pobudliwości, ale się nie dało. Jakby ja nie potrafiłem tego zrobić. Może ktoś by potrafił, ja nie, więc użyłem takich narzędzi, które wiedziałem, że mogą zadziałać i się okazało, że zadziałały bardzo dobrze, no bo właśnie później wracając do pozycji niskich było dużo lepiej, a człowiek po prostu i chudł, i nabierał masy mięśniowej i siły, i nie kojarzę, żeby zgłaszał mi, że coś go boli. Po prostu tego nie było.
Zważając na zły wzorzec, powiedzmy, że człowieka możemy trochę zniszczyć. Dlaczego on się nie zniszczył?
Bo ciało jest odporne i nie zniszczy się od razu. Ale powiedzmy był zdrowy i obciążenia naprawdę były niewielkie. To była jakaś podstawa.
Właśnie, bo tu trzeba może trochę wytłumaczyć, jakim ciężarem. Nie nałożyłeś tam pewnie 100 kilo?
Nie, żadnych „overheadów” nie było. To były przysiady z ograniczonym zakresem ruchomości, naprawdę bardzo niewielka dźwignia i też krótki zakres ruchu. Nawet nie nazwałbym właśnie tego martwym ciągiem. Później tak. W zasadzie z tą osobą do martwych nie doszliśmy, tam były rack pulle i tam już później wchodziły fajne kilogramy, bo to pod kilkadziesiąt kilogramów wchodziło, ale na początku to była kettla ósemka, to były ciężary rzędu od 1 do 10 kg. I to trwało kilka tygodni. I tak ta praca wyglądała. To są ciężary, które podnosimy na co dzień, to są ciężary mniejsze niż podnosimy na co dzień robiąc zakupy, podnosząc kanapę, żeby raz na dwa lata pod nią odkurzyć, więc to są tego rzędu jakby obciążenia. To nie są właśnie obciążenia sztanga plus kilka talerzy założonych i jazda.
Jakbyś miał komuś polecić takie na start szkolenie, co by to było?
Znowu bym uzależnił to od wyjściowego stanu wiedzy. Bo ja już trochę wiedziałem. Ja jakby nie patrzeć, może ta wiedza nie była usystematyzowana, ale ja znałem pewne urazy, znałem jakieś szablonowe rozwiązania i później tylko wybierałem też takie szkolenia, które czegoś nowego mnie nauczą, uzupełnią tę wiedzę, usystematyzują, a może ją zrewidują. No to jakby się okazywało też już w przeszłości mojej. Więc tak, to zależy od stanu wyjściowego. To co mi przychodzi do głowy to jest screening. To jest mobilność, stabilność, wzorce ruchowe w Centrum Szkoleń Sportowych na przykład. Nawet metodyka treningu siłowego, bo jakby nie patrzeć rehabilitacja, od pewnego momentu przynajmniej, to jest po prostu budowanie siły. Znowu nie zerojedynkowe w jednej płaszczyźnie, ale jakby nie patrzeć, dobrze poprowadzone szkolenie z metodyki treningu siłowego, może dać fajną bazę do rehabilitacji na późniejszych etapach na pewno. Jeśli ta wiedza jest na całkiem niezłym poziomie, no to na pewno terapii. Jakby nie ma się co tutaj oszukiwać.
A szkolenie, które zrobiłeś, a jednak dzisiaj wykorzystujesz w niewielkim stopniu co do użyteczności jako trener medyczny?
Wspomaganie leczenia chorób cywilizacyjnych żywieniem, czy coś takiego.
A z ruchowych?
Szkolenie na trenera personalnego. To były moje naprawdę początki.
Uważasz, że każdy musi je przejść?
Merytorycznym obowiązkiem nie, papierkowym może, zależy, ale gdybym ja teraz znowu też miał wybierać swoje pierwsze w życiu szkolenie, w ogóle moje pierwsze w życiu szkolenie to nie był trener personalny, tylko to było coś u Jaka Bilczyńskiego i bardzo się cieszę, że to było moje pierwsze szkolenie, ale z trenera personalnego pewnie wziąłbym najtańsze online i różnice w cenie między takim stacjonarnym, wydał na kilka innych lub jedno lepsze szkolenie, bardziej już ukierunkowane specyficzne.
Ja online nie przeżyję. Każde inne.
Po prostu chodzi mi, żeby takie szkolenie, które da ci papierek, a zaoszczędzisz pieniądze na lepsze szkolenia. Na tej zasadzie. Ja też nie uznaję ogólnie, przynajmniej ruchowych szkoleń online, ale w sensie takim, że mamy właśnie do dyspozycji powiedzmy 1,5-2 tys. zł, no to wolałbym wydać 100 zł na szkolenie online trenera personalnego, z którego i tak dużo nie wyniesiemy moim zdaniem, chociaż mogę się mylić, ja mówię na stan z 2016 roku i ja w tej chwili nie śledzę jakby branży treningu personalnego, szkoleń treningu personalnego takiego typowego. Więc może jest coś dobrego. Z tego co wiem, fajne rozbudowane ma chyba Profi, ale mogę się też mylić. Na pewno trochę poruszają tam tych tematów. Niemniej jednak właśnie najtańszy trener personalny, a później właśnie na przykład metodyka treningu siłowego. Mobilność, stabilność, wzorce ruchowe. Myślę, że stać by było wtedy na takie szkolenie.
Wspomniałeś już nie raz, że dużo sam się uczyłeś, chciałeś chłonąć tej wiedzy. Co dla ciebie jest albo było takim głównym źródłem, oprócz szkoleń, co jeszcze dla ciebie jest fajnym takim źródłem wiedzy o treningu?
W tej chwili korzystam w zasadzie z każdego możliwego źródła dalej szkolenia. Bardzo, naprawdę bardzo cenię sobie rozmowy, obserwacje osób, które pracują fajnie. Niekoniecznie mają większą wiedzę lub większe doświadczenie ode mnie, po prostu pracują może inaczej. To jest mega istotne. Obserwowanie na żywo pracy tutaj kolegów czy rozmowa właśnie z fizjoterapeutami bardziej manualnymi, bo to też jest jakby ważne, rozwojowe uważam. Czy nawet Instagram, tylko tu trzeba być ostrożnym. Nie jest nic złego w tym, że ludzie publikują ciekawostki, które nie mają znaczenia, bo to kogoś może zainspirować do rozwinięcia się w innej dziedzinie lub znalezienia swojego kierunku treningowego rehabilitacyjnego. No ale właśnie, widzimy jakieś ćwiczenie, widzimy jakąś teorię, to zweryfikujmy czy poszukajmy sobie.
W jaki sposób to weryfikujesz?
Wtedy staram się skonfrontować swoje zdanie na temat danego postu z inną osobą, najczęściej bardziej doświadczoną w danym momencie lub z kilkoma osobami.
A próbowałeś tak zrobić, miałeś jakiś post i go wkładasz na człowieka, żeby sprawdzić, czy to działa?
Jeśli rozumiałem to tak. Jeśli nie, na pewno na początku drogi zdarzało mi się coś takiego robić. Fajnie wygląda to, po co mam się tutaj idealizować. Na pewno takie rzeczy były, ale ostatnio nie wiem. Zwykle muszę najpierw coś zrozumieć sam, żeby komuś to pokazać.
Jak miałbyś dzisiaj polecić jakieś konta instagramowe, które ty obserwujesz i dają ci jakiegoś takiego, nie wiem, może albo inspirację, albo rzeczywiście tę wiedzę, którą później da się wykorzystać to?
Albert Filip Żołądek, Piotrek Ciebiera, Mariusz Dzięcioł, Konrad Topolski. Na pewno z polskich jeszcze coś. Kuba Surmacz. Ale bardzo dużo zagranicznych. Teraz rehab science, coś takiego. Niestety nie pamiętam tych nazw zagranicznych teraz. Doktor Jacob Harden na pewno, dr Quinn Henoch. Trochę tego jest.
Obserwując te angielskie, amerykańskie i to chyba jedno było niemieckie, z tego co ja kojarzę, bo ten physio science jest niemiecki.
Nie, to nie to. Gość z Australii albo z USA.
Nieważne, Australia, USA, Niemcy, tych profili jest dużo. Czy według ciebie mamy czego się wstydzić na rynku polskim?
Mam wrażenie, że zagranica jest bardziej regularna, systematyczna i jeszcze momentami więcej tłumaczy w tych postach. Oddaje więcej odnośników do badań, które można sobie zweryfikować. Ale nie ma takiej dużej różnicy. Znaczy, na Instagramie może być, ale to nie wynika z wiedzy, z braku wiedzy, tylko po prostu niektórzy ludzie, którzy mogliby publikować więcej lub w ogóle zacząć publikować, po prostu tego nie robi lub robi to dosyć rzadko. I w tym czasie można znaleźć kilkanaście innych ciekawych postów na zagranicznych profilach.
A ty coś tam robisz na swoim Instagramie?
Teraz śpię i zamierzam wrócić. Robię. Robię różnego rodzaju content. Mam na myśli to, że zwykle jest to merytoryka. Momentami troszeczkę połączona z takim nie chcę mówić lifestyle, ale jakby właśnie z podejściem biopsychospołecznym, z takim zdroworozsądkowym też podejściem po prostu do treningu, na zasadzie – jak ci się nie chce, nie możesz, to nie musisz.
Dlatego właśnie nie muszę robić dzisiaj Instagrama.
Tak. Ale te posty robię czasem oparte o literaturę, czasem o rozmowę z kimś, czasem o to co sam zaobserwuję, to jest różnego rodzaju wiedza, nie tylko EBM. Może inaczej, nie tylko poparta badaniem. Bo to, że nie jest poparte to uważam, że wciąż można w pewnym sensie nazwać EBM-em.
A książki i tego typu gdzieś ciągniesz, czy raczej uważasz, że książki zawsze są napisane, jak już coś jest nieaktualne?
Też czytam książki, ale tutaj jest trochę taka sprawa, że trzeba siąść, otworzyć i czytać. Dużo literatury jest po prostu też zagranicznej, no to się jednak czyta dłużej, przynajmniej w moim przypadku i łatwiej jest coś obejrzeć, posłuchać. Niemniej jednak mam swoją biblioteczkę, która w części jest przeczytana, w części jest rozpoczęta, a w części nieruszona i z całą pewnością przynajmniej właśnie pewne fragmenty z każdej z książek, którą mam, na pewno zamierzam przeczytać. Fajnie jednak jest mieć coś w jednym miejscu skondensowane. Jednak uważam, że to jest ok.
Wracając do twojego Instagrama – to będzie dla trenerów? To będzie dla ludzi? Kto ma być twoim „follow”?
Trenerzy i ludzie, którzy są aktywni. To na pewno nie będzie dla przeciętnego Kowalskiego, który szuka terapeuty, to będzie dla osoby, która w jakiś sposób jest związana z ruchem. I raczej dla trenerów, którzy właśnie szukają jakichś pomysłów, szukają wiedzy właśnie z pogranicza treningu siłowego i medycznego. No i tak, oczywiście zdarzyło mi się już mieć po prostu pacjentów z Instagrama, ale zazwyczaj to były osoby, które się ruszają po prostu i obserwują kilka różnych profili, nie tylko mnie. Ale zdarzyło mi się mieć osobę właśnie jakby aktywną na Instagramie, w sensie obserwuje innych, aktywną na co dzień, ale na pytanie „co sprawiło, że do mnie przyszedłeś?”, no to oczywiście „bo posiadasz dużą wiedzę”. Instagram o tym nie świadczy, to po pierwsze, bo może ktoś publikować mega proste rzeczy, a mieć przeogromną wiedzę i może być w drugą stronę, publikować coś czego sam nie rozumie, bo fajnie wygląda i mieć duże zasięgi. Ale też właśnie ta osoba, która do mnie przyszła „bo pokazałeś takie jedno fajne ćwiczenie i po prostu”. To było ćwiczenie na przedni przedział goleni z kettlem i to ćwiczenie się spodobało.
Ktoś przyszedł razem z tobą je zrobić na sali.
I nie zrobił, zrobił co innego.
Bo nie było dla niego potrzebne?
Może w późniejszym etapie.
A z czego nie korzystasz? Z czego uważasz, że wiedzy nie ma i kompletnie nie warto tam wchodzić? Masz takiego medium, które omijasz?
Chyba nie. Z Facebooka bardzo rzadko w ogóle korzystam, bardziej jest to kwestia właśnie grupy służbowe i ewentualnie komunikator tam ze znajomymi. Tak to staram się dosyć rzadko i mało korzystać z Facebooka. Ale nie ma czegoś z czego nie korzystam. Stosunkowo jakby będąc szczerym, nie siedzę dużo w badaniach. Raczej właśnie bazuję tutaj na wymianie po prostu poglądów, czytam artykuły na podstawie badań, jeśli mnie coś oczywiście zainteresuje lub zastanowię się, bo do tej pory na przykład wiedziałem cos innego, oczywiście, że wchodzę i patrzę właśnie na metodologię, na ilość osób, które były badane i wtedy sobie weryfikuję czy spoko, warto wziąć to pod uwagę, czy może jednak badanie było zrobione, bo można było je zrobić.
Czyli EBM to nie twoja bajka, nie ciągniesz z tego dużej inspiracji czy dużej ilości ćwiczeń?
Różnie, no bo ja lubię naprawdę obserwować osoby, które mają coś do powiedzenia w branży, u których się szkoliłem lub które po prostu obserwuję właśnie w sieci, znając już podstawę, właśnie anatomię, fizjologię, jakby znam konkretne urazy, to też wiem co może zadziałać. No i znowu uważam, że jest jeszcze trochę pola do popisu w dziedzinie tutaj rehabilitacji, że można coś odkryć, może się okazać, że coś jest bardziej efektywne, jedno rozwiązanie od drugiego, ale jeśli coś działa, komuś wychodzi, no to warto to przetestować i też stworzyć sobie jakieś swoje zdanie na ten temat lub swoją wersję danego podejścia.
To zapytam inaczej – czy miałeś kiedyś tak, że w badaniach wyczytałeś, że ćwiczenie jest super, że działa na wszystko, a potem na sali albo ono nie wychodzi, albo większość pacjentów nie może ich zrobić i jednak je wykasowałeś ze swojego jakiegoś tam repertuaru ćwiczeń?
Tak, kategorycznie na pewno nie, bo też nie bazowałem na badaniach na zasadzie branie w kontekście jednego ćwiczenia. Bardziej konkretne jakieś, nie wiem, może ruchy typu zgięcie pod obciążeniem było jedno bardzo modne badanie, chyba w zeszłym roku to było. Oczywiście mogło zostać mylnie zinterpretowane, no bo znowu trzeba to skonfrontować z doświadczeniem, z tym jakie w danym badaniu były zastosowane ciężary, kto był badany, ile osób badanych przez jaki czas.
Tyle zmiennych. Zaburzasz świat.
Nie tylko ja chyba.
Czym się według ciebie ludzie najbardziej psują?
Bardzo wiele rzeczy. Generalnie brak świadomości, brak ruchu. To się znowu będzie łączyło ze świadomością. Po raz kolejny ze świadomością się będzie łączyło za dużo ruchu i za ciężki ruch. Jednej rzeczy na pewno nie wskażę, to też już powiem, brak tutaj może wytrwałości już w trakcie rehabilitacji i to nie ukrywam, że Dawid bardzo fajnie to powiedział i się zdecydowanie z tym zgadzam, że po prostu ktoś do nas przychodzi, oczekuje pomocy, płaci, dostaje pomoc i nie korzysta z tego.
Za mało zapłacił?
Może droga przekazu inne powinna być. Ja jednak też staram się patrzeć na pacjenta jako na człowieka i średnio lubię temat motywacji, w sensie znowu, dla mnie to też jest coś takiego – chcesz, robisz. Nie chcesz, nie robisz. No ale to jest moje podejście, to jest podejście paru innych osób, które znam, które obserwuję, ale z drugiej strony jednak jesteśmy bardziej skomplikowani i ktoś może mieć inne podejście i inne potrzeby od nas. I ja mimo wszystko, jeśli ktoś nie skorzysta z mojej pomocy tak jak ja bym tego oczekiwał, staram się mimo wszystko spróbować zrozumieć tę osobę i zobaczyć, pomyśleć chociaż, wyciągnąć jakieś wnioski, co ja mogłem zrobić, żeby ta osoba jednak się posłuchała.
No i tu chyba wpadamy w temat, który też często poruszam, czyli techniki miękkie a techniki twarde. Technikami tymi twardymi będzie to co powiedziałeś, można zrobić przysiad tak albo owak, a techniki miękkie to jest to, żeby ktoś miał motywację do zrobienia tego przysiadu. I teraz to co powiedziałeś, że techniki miękkie są gdzieś potrzebne i wykorzystywane. Na ile one się zmieniły? Mówisz, że motywacji nie lubisz, ale czasami inaczej mówisz do ludzi, do każdego inaczej.
Nie utożsamiam tego z motywacją, tylko z potrzebą danej osoby. Staram się, znowu, można to pewnie gdzieś znaleźć w jakichś tam moich postach czy w innych miejscach, ale ja obserwuję człowieka po prostu, jeśli mi się uda i jeśli wiem, że dana osoba jest do mnie, to nie wiem, jak gdzieś przechodzę przez recepcję jak ta osoba siedzi, stoi, czeka na recepcji, później jak się wypowiada przy wywiadzie, jak stoi, jak reaguje ewentualnie na moje jakieś tam żarciki, bo też raczej jestem z osób wesołych i śmieszkowatych.
Nie widać.
Trudno, ale tak jest. Niemniej jednak patrzę jak ta osoba się zachowuje, co mi mówi i może jak się generalnie wypowiada nie tylko o swoim problemie, ale w ogóle staram się podrążyć i na tej podstawie jakby dobrać znowu ilość ewentualnych ćwiczeń, jakie te ćwiczenia, jak tej osobie wytłumaczyć czego potrzebuje, dlaczego tego potrzebuje. Nie zawsze się udaje, bo ja nie jestem specjalistą od technik miękkich, nie jestem psychologiem.
Masz kilka takich historyjek dla różnych osobowości. Bo pewnie inaczej rozmawiasz z panią, która jest zamknięta?
Zdecydowanie tak. Ja mocno zwracam na to uwagę.
To przychodzi samo, czy musiałeś tego się uczyć i musiałeś do tego podejść trochę bardziej świadomie.
Połączenie. Ja zawsze byłem osobą mocno wrażliwą, umiejącą sobie zdefiniować pewne zachowania osób, nie będąc świadomym w ogóle tego, że to potrafię. I byłem bardzo bezpośredni, czasami zbyt bezpośredni, zarówno mówię tu o kontaktach zawodowych jak i po prostu osobistych, koleżeńskich i tak dalej. I się tego uczyłem po prostu pracując też z psychoterapeutą. Miałem jakby swoje przejścia, pracowałem nad pewnymi rzeczami i tego się trochę nauczyłem. Znowu to nie jest EBM, to nie są książki, to jest po prostu coś co trochę przychodzi z doświadczenia. Mówiłem, mam małe doświadczenie terapeutyczne jako trener, ale jednak też swoje historie życiowe mam i z tego trochę tej wiedzy takiej jak rozmawiać pochodzi. No i widzę po sobie. Wiem jak ja się czuję, jak rozmawiają ze mną różne typy powiedzmy osobowości i wiem jakie ja podejście lubię, ale wiem, że to jakie ja lubię do siebie, nie zawsze będzie skutkowało dla każdej innej osoby. Więc też staram się to jakoś dopasować po prostu.
Jak miałbyś dzisiaj porównać sobie zgłaszające się u ciebie na początku swojej drogi i teraz – czym się ci ludzie będą dla ciebie różnili?
Cel.
Jakie te cele?
Już mówię. Tutaj przychodzą ludzie z bólem, z jakąś dysfunkcją lub mówią – chcę treningu funkcjonalnego, zdrowego. A nie przychodzą – chcę schudnąć i chcę być silniejszy.
To lepiej dla ciebie?
Lepiej. Lepiej, bo można powiedzieć, że w niektórych przypadkach robię to samo, tylko że tutaj osoba jest nastawiona na świadomy ruch, a w przypadku jednak jak się przychodzi do studia o profilu bardziej treningu personalnego, to niby osoba chce się zdrowo poruszać, ale jak przychodzisz i mówisz: „słuchaj, my nie możemy zrobić tego, tego i tego, tylko musimy przejść podstawy”, to nagle jest: „ale jak to?”. Albo jak wysyłam do fizjoterapeuty, bo jak przychodzi do mnie na trening personalny, to ja też nie będę na siłę wchodził w trening medyczny. Słuchajmy potrzeb klienta, no ale chociaż w takim razie, jeśli nie ze mną, to idź do fizjoterapeuty. „Ale po co? Ja nie przyszedłem po fizjoterapię” znowu. To było troszeczkę męczące. Niektórzy rozumieli i było super, niektórzy nie rozumieli i po prostu kończyła się współpraca. No bo ja mam swoje sumienie, mam swoją określoną etykę pracy i jeśli nie uda mi się trafić do danej osoby ze swoim podejściem, no to są inni trenerzy. Jakby, no właśnie, trafiają do mnie ludzie nowi i ja znajdę kogoś kto będzie potrzebował mojej pomocy i się zaangażuje.
Wspomniałeś teraz o bardzo ważnej rzeczy, czyli o odsyłaniu. Jakbyś miał powiedzieć, czy teraz więcej odsyłasz ludzi, czy kiedyś więcej odsyłałeś do specjalistów?
Kiedyś. Kiedyś wynikało z braku wiedzy, teraz to, że nie odsyłam wynika z tego, że mam większą wiedzę. Niemniej jednak zdarza mi się pracować teraz też na dwa fronty, że się tak wyrażę. No bo ja pracuję ruchem, a jednak uważam, że czasem warto, żeby przemacać, wygnieść kogoś. No albo nie wiem, szybciej zmodelować w danym momencie ból, jeśli ja uznaję, że nie poradzę sobie ruchowo, żeby bólu się szybko poznać. Fizjoterapeuta, coś tam włączyć, coś wyłączyć, znowu w takim skrócie, uproszczeniu trochę i z powrotem na salę. Albo kiedy faktycznie myślę, dobra, widzę, że trening nie idzie, mam zrobione testy, wydaje mi się, że jest to zobiektywizowane, no ale coś nie gra. No to idź do kogoś, bo może jednak czegoś nie widzę. Może jednak zabrakło obiektywizmu, a może faktycznie potrzeba kluczyka do furtki, który będzie w innej osobie niż ja.
Czyli nazwijmy to może „inna gadka”.
Tak.
Albo na coś innego zwrócenie uwagi. A odsyłanie poza fizjo, nie wiem, do lekarza, do psychoterapeuty.
Do psychoterapeuty zdarzyło mi się odesłać bezpośrednio jedną lub dwie osoby i jakby staram się być bardzo ostrożny z tym, bo nie wiem, jak klient zareaguje. Powtórzę się trochę, ale to są dokładnie też moje przemyślenia zanim tę rozmowę słyszałem. Dalej psychoterapia jest jednak, wydaje mi się, że ludzie psychoterapię mogą mylić z psychiatrią i z psychiatrią na zasadzie „z wariatem”. A to jest zupełnie co innego. Czasem praca z psychoterapeutą to jest praca jak z coachem.
Coach ładniej brzmi.
Tak. W sensie, niektórzy nie lubią coachingu też, ale właśnie wiadomo, jakby lepiej brzmi chyba jednak coach niż „idę do psychoterapeuty”. Dla niektórych przynajmniej. Dla mnie nie. Dla mnie lepiej brzmi psychoterapeuta od coacha akurat.
Bardziej medycznie, co?
Tak.
Bardziej medycznie, a coach bardziej tak lifestyle’owo.
Myślę, że tak, ale zdarzało mi się odsyłać do psychologa, bo to jest nieodłączne momentami. Może być tak, że czyjś ból, uraz, jest odczuwany dużo bardziej przez to jak dana osoba to postrzega właśnie z punktu widzenia psyche albo w drugą stronę. Ten uraz tak mocno oddziałuje na psyche, że jest potrzebna pomoc kogoś z zewnątrz. O i znowu, kompetencje, tak. Tyle ile mogę staram się jakoś tam przecoachować daną osobę, no ale ja nie zastąpię po prostu psychoterapeuty ani psychoterpeuta mnie.
Jeśli wyłączymy to psyche z tej naszej dziedziny, to zdarzyło ci się spróbować coś zrobić z pacjentem? Mówisz no dobra – wiem trochę o co chodzi, nie wiem co go boli, sprawdzę sobie, zawieszę treningi, zobaczę, czy przejdzie. Czy to jest dobre podejście czy jednak uważasz, że jeżeli nie wiesz o co chodzi, to odsyłasz?
Zdarzało mi się. Spodziewałem się tego pytania, niemniej jednak starałem się też sobie przypomnieć konkretny przykład, ale jest mi ciężko. Na pewno miałam osobę, gdzie względnie wiedziałem co jest, bo nie widziałem obrazu. Jakby z opowieści wszystkie pięć kręgów lędźwiowych w dyskopatiach, z czego dwie takie solidne. No ale właśnie, co to znaczy solidne? Jakby nie widziałem obrazu, objawów promieniowania nie było, ale brak możliwości ruchu tak, brak możliwości zgięcia tam było ze 20 stopni zgięcia i taka osoba przyszła się odchudzać do mnie. Co ciekawe chirurg, człowiek po 50-tce. No i znowu z racji specyfiki pracy nie do końca mogłem tę osobę tak po prostu odesłać, ale była konsultacja u fizjoterapeuty, to była praca w dwie strony – i fizjoterapeuta, i ja – no i udało się w dosyć krótkim czasie doprowadzić tego pana chirurga do możliwości wyjazdu na narty. Na nartach akurat zdarzył się taki wypadek.
Kolano?
Nie, kręgosłup. Tylko tam mieliśmy taką sytuację, że z krzesełka za późno lub za wcześnie na wyciągu sobie pan zeskoczył, spadł na proste nogi. Podejrzewaliśmy złamanie kompresyjne, a okazało się, że obronne spięcie tkanek nastąpiło i też ruchem plus fizjoterapią, udało się to wyprowadzić. No ale właśnie, ze stanu 20 stopni zgięcia weszliśmy w Jeffersony. Pan znowu schudł, zrobił też troszeczkę, udało się bicki podpompować.
To najważniejsze.
Ale no właśnie, ja się bałem wtedy tamtego przypadku bardzo, no bo teoretycznie powinienem też pracować wtedy na przykład głównie z oddechem, pozycje niskie, a to nie wchodziło w grę w przypadku tego pacjenta. Po pierwsze drażnił się takim ćwiczeniem i takie miał ciśnienie jednak na trening siłowo-sylwetkowy, że nie było opcji. Więc zrobiłem co najlepiej mogłem, no i poszło. Czyli znowu jakby wychodzi na to, że nie zawsze idealne podejście zgodnie z piramidą ruchową, mapą ruchową, zwał jak zwał, jest tym idealnym podejściem. Może byłoby bardziej optymalne, a może nie, może jednak by się okazało, że gdyby nie ta siła, gdyby troszeczkę nie praca na wyrost ponad teoretycznie możliwości, mogłoby się okazać, że nie byłoby żadnej poprawy. A tutaj to, że człowiek schudł, że zrobił się silniejszy, mogło też wpłynąć na zasadzie tego, jak on zaczął siebie postrzegać i po prostu samo takie odczucie, perspektywa się zmieniła i nawet może ból był taki sam, ale odczucia były inne. Subiektywne odczucia.
Już nie długo będziesz prowadził swoje szkolenie w Blackrollu. O czym będziesz tam mówił?
Będę mówił o zastosowaniu taśm oporowych w treningu i będą to zarówno jakby wyjaśnienie może pewnych niedomówień zarówno technicznych, jak i takich teoretycznych odnośnie wykorzystania przykładowo minibanda w monster walku, side walku czy ex walku, ale będzie również o reaktywnym treningu nerwowo-mięśniowym. Znowu można wszystko podciągnąć pod reaktywny trening nerwowo-mięśniowy, pod tę jakby regułkę, ale tak, faktycznie jakby zwrócę uwagę na RNT, na trening reaktywny nerwowo-mięśniowy, z wykorzystaniem taśm i po co, dlaczego, kiedy, kiedy tak, kiedy nie. Oraz jakby wykorzystanie taśm nawet w optymalizacji powiedzmy treningu siły czy sylwetki w pewnym sensie.
A kto na takie szkolenie powinien trafić?
Myślę, że to by było fajne szkolenie raczej nie dla osób mocno medycznych, chociaż element tego reaktywnego treningu nerwowo-mięśniowego też się tutaj w medycynie oczywiście sprawdzi, bo to stąd się wywodzi, z fizjoterapii. Niemniej jednak raczej trenerzy personalni, instruktorzy fitness myślę też, zwłaszcza, że wykorzystywane ćwiczenia z mini bandami. No tak, raczej trenerzy bym powiedział. Trenerzy i instruktorzy.
Boisz się pierwszego szkolenia?
Trochę tak, na pewno. Też przychodzą myśli, czy odnośne tego szkolenia, czy wad postawy na terapii, czy to jest ten moment, ale kiedyś trzeba. Wiem też, że nie przekazuję nic niepoprawnego. Jakby to co mówię na tym szkoleniu, to wynika też z tego jaką drogę przeszedłem. To co przedstawiam na wadach postawy, to co będę przedstawiał na taśmach, tak to na razie nazwijmy, będzie wynikało po prostu ze szkoleń, które odbyłem do tej pory, książki, Internet, różnego rodzaju źródła wiedzy z Internetu. Więc jak najbardziej to są rzeczy, które się sprawdzają i zwłaszcza ten element poprawnej techniki wykorzystania taśm w treningu, to jest ważna rzecz, bo i w Internecie, i na siłowniach widzę tego dużo i jeszcze więcej błędów.
Też pominąłeś o tym błędach w taśmach, no ale sam powiedziałeś wcześniej też, że nie każde ćwiczenie musi być idealne, więc teraz jak to obronić, żeby jednak ta idealność techniki wykonywania, nie wiem, monster walka oczywiście będzie potrzebna, czy chodzi tylko o to, żeby znać błędy, żeby wiedzieć na co te błędy mogą wpłynąć?
Jedno i drugie w tym wypadku, bo można by sobie było podzielić pewne ćwiczenia na dwie grupy. Tam, gdzie mamy pole manewru, bo ćwiczenie jest naprawdę globalne i bardzo wiele zależy od tego, w jaki sposób je wykonamy, znowu od celu, od anatomii i możliwości w danej chwili. A są ćwiczenia bardziej takie akcesoryjne, korekcyjne, suplementacyjne. I czym są takie ćwiczenia między innymi też będę tłumaczył na tym szkoleniu, bo wydaje mi się, że może być troszeczkę niedomówień w tym temacie, to są ćwiczenie dosyć szczegółowe. I to są takie ćwiczenia, gdzie się niewielkie przestawienie, jakby zrotowanie w jedną lub drugą stronę, większy stopień odwiedzenia, przywiedzenia kończyny, będzie nam faktycznie mógł wpływać na to, co będziemy w danym ćwiczeniu czuli i co z niego wyciągniemy. Czyli nie wiem, ustawienie, większa rotacja zewnętrzna, może się przyczynić przypuśćmy przy side walku czy tam monster walku do tego, że poczujemy bardziej mięśnie pośladkowe, które chcemy tam czuć, przynajmniej takie jest założenie główne tego ćwiczenia, a nie na przykład naprężacz. Ale może być też tak, że znowu zrotujemy w drugą stronę i będzie taki sam efekt i dlaczego tak, a nie inaczej, znowu też będę mówił na szkoleniu, no bo to trochę też zależy. I po prostu nieraz trzeba testować, ale pewne znowu normy są i warto się ich trzymać.
Można powiedzieć, że są jakieś ćwiczenia złe?
Nie, źle dobrane, w złym momencie zastosowane, zbyt obciążone. Ale nie ma złego ćwiczenia, nie ma złego ruchu.
A dobry, takie ćwiczenie, które jest idealne dla każdego?
Nie ma. Znaczy, zależy. Tak po prostu, od celu. Od celu, od momentu, w którym dana osoba się znajduje.
Miałbyś takie ćwiczenie, które jakby wpuściłbyś każdemu i wiedziałbyś, że się nie zepsuje?
Ćwiczenia oddechowe, niektóre przynajmniej. Żeby nie wiem, nauczyć się oddechu 360 stopni, nie sądzę, żebyśmy się tam zepsuli, chociaż wiadomo, też są przeciwwskazania do pewnych ćwiczeń oddechowych związane z ciążą, właśnie z chorobami układu sercowo-naczyniowego.
Czyli dałoby się kogoś zepsuć tym.
Ale żeby tak od razu to nie sądzę. Niemniej jednak też zależy. Nie ma idealnego i nie ma złego ćwiczenia. Nie ma dobrego i nie ma złego.
Jakbyś miał dać radę młodym trenerom, to co by to było?
No ale zależy o co by zapytali.
Żeby podać im jakiś temat w kierunku rozwoju, może w kierunku pracy ze sobą. Pozostawiam ci drogę wolną.
Otwarta głowa. Ja wiem, przechodziłem sam przez to, czyli wiem mało, szczekam dużo. Wiem więcej, nagle cichnę, czyli krzywa Krugera-Dunninga, to polecam sprawdzić, chociaż uważam, że ta krzywa nie jest właśnie krzywą jak jest przedstawiana, tylko znowu jest sfalowana po prostu. Niemniej jednak właśnie pokora i jak ktoś mówi, że jest inaczej to sprawdzić, bo może jest, a może po prostu tak jak ty mówisz też jest dobrze i tak jak mówi druga osoba, również jest dobrze, bo są różne drogi do tego samego celu. Więc na pewno zdecydowanie otwarta głowa i niepoddawanie się, zdecydowanie nie powinniście się też bać popełniania błędów. Nie powinniśmy się bać popełniania błędów, bo na nich się najwięcej uczymy. Ja do teraz pamiętam największe jakieś tam swoje wpadki ze szkoleń, gdzie chciałem coś powiedzieć i nawet z pośpiechu strzeliłem głupotę, która wiedziałem, że tak nie jest, ale do teraz to pamiętam i to tkwi w mojej głowie.
Potrzebujesz pracy z psychoterapeutą?
Nie, po prostu dobrze zapamiętałem. To nie siedzi negatywnie w mojej głowie, to siedzi bardzo pozytywnie. Więc tak, bo na błędach możemy się nauczyć najwięcej. Zadawajmy pytania, nie bójmy się, piszmy, jeśli też jesteśmy ludźmi po prostu, więc możecie pisać do mnie czy do innych specjalistów na Instagramie. Ja naprawdę staram się bardzo merytorycznie odpowiadać i serio szukać jakiegoś fajnego rozwiązania w danym momencie. Oczywiście nie diagnozuję przez Internet i wtedy w 99% przypadków odsyłam do fizjoterapeuty, jeśli w ogóle znam kogoś, do konkretnego w danym rejonie, skąd ta osoba do mnie pisze. Ale też jak mogę to po prostu pomagam i radzę jakie szkolenie, dlaczego ta a nie inna książka i tego typu rzeczy. Albo dlaczego dane ćwiczenie z klientem, które publikuję w danym momencie, wykonuję tak a nie inaczej. Też na takie rzeczy odpowiadam.
A co byś powiedział starszym trenerom, którzy mają za sobą, nie wiem, 20 lat pracy treningowej na salach? Co byś chciał im powiedzieć jako wskazówkę?
Dzielcie się doświadczeniem, ale dopuśćcie do głosu młodych. Bo przekrzykiwanie się, ja pamiętam też, kiedyś podszedłem do trenera, to była konsultacja w ogóle trenerska, jedna z trzech moich w życiu, gdzie poszedłem do trenera też na konsultację, co jeszcze chodziło o sylwetkę wtedy i od razu sobie zamiótł drogę mówiąc, że to co było kiedyś w ogóle się nie zmienia, to co działało to działa. W pewnym sensie tak, tylko był mocno w tyle. I wtedy był młody. Doświadczony, ale młody można powiedzieć. I za parę lat zauważyłem, że faktycznie zaczął się kształcić, ale dopiero to było po paru latach, kiedy jakby ja zdążyłem sobie wyrobić opinię na jego temat, więc czy trener młody i doświadczony czy po prostu doświadczony i starszy, to zdecydowanie, żeby dalej się też edukować i nie mieć klapek na oczach.
A co byś powiedział fizjoterapeutom?
Wpuszczajcie ludzi w ruch. W ruch, w obciążenie i poznajcie trochę ćwiczeń. Żeby właśnie pójść na szkolenie, znowu metodyka treningu siłowego, jedno, dwubój, trójbój. To są szkolenia jedno-dwudniowe, a naprawdę mogą trochę oczy otworzyć, bo wiadomo, każde ekstremum jest złe, ale paradoksalnie to w trójboju widziałem naprawdę dużo ćwiczeń właśnie korekcji, pracy nad słabymi ogniwami. Na tym polega trójbój. Jesteś lepszy, jesteś silniejszy, jak naprawisz słabe ogniwa. I często to jest niemalże równoznaczne z rehabilitacją albo z prewencją urazu właśnie, więc tak.
Gdzie chcesz być za 10 lat?
Chciałbym być kojarzony w pozytywny sposób przez większą ilość osób.
To jest 38 odcinek i jako pierwszy wymieniłeś taką rzecz. Fajne.
No i też się cieszę w takim razie. Ale tak, po prostu chciałbym być kojarzony pozytywnie, chociaż tu też widzę zagrożenia, bo mam momentami wrażenie, że im bardziej dana osoba zaczyna się robić znana, tym się nagle okazuje, że coś tam jest nie tak. Albo brakuje jakiegoś dowodu na to, że faktycznie ma efekty i mówię zarówno o branży medycznej, jak i sylwetkowej, generalnie fitness. Ale jednak chciałbym być kojarzony i właśnie fajnie by było, chociaż zdarzyło mi się to już, ale żeby ludzie przyjeżdżali do mnie z różnych miast. Zdarzyło mi się, miałem indywidualne prowadziłem szkolenie dla znajomego – indywidualna diagnostyka. Zresztą dla tej samej osoby była z innego miasta po prostu i to jest mega fajne. Bardzo fajne uczucie.
Dobra, a zawodowo?
No to jest poniekąd zawodowe bym powiedział. Na pewno chciałbym być coraz skuteczniejszy. Wiadomo. Też uważam, że mam coraz więcej pytań im więcej wiem, ale faktycznie pójść sobie, wydaje mi się, że na tyle, na ile to będzie możliwe, rozwinięcie tej strony biopsychospołecznego aspektu psyche w treningu. Znowu plan minimum – rzetelnie kogoś odesłać do psychoterapeuty tak, żeby do tej osoby trafił i się na mnie nie obraził, jak zasugeruję, że taka wizyta jest potrzebna.
I tego ci Piotrze chyba wszyscy tutaj będziemy życzyć, bo dużo osób nas oglądało, więc ja się bardzo z tego cieszę, że mimo iż pora była późna i rozmowa nie była jakoś super zapowiedziana, długo tutaj się nie umawialiśmy, lekki spontan dzisiaj poszedł. A więc ja ci bardzo dziękuję za udział w podcaście „Dachowski Pyta”.
A ja za zaproszenie bardzo dziękuję.
Ja również dziękuję i was zapraszam do odsłuchania kolejnych odcinków. Znajdziecie je na Spotify, iTunes i na każdej innej platformie, gdzie są podcasty, jak i na mojej stronie www.michaldachowski.pl. Do zobaczenia.
O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?