Filip Albert Żołądek – Ja wiem, co ja wiem! S01E09

Filip Albert Żołądek – Ja wiem, co ja wiem! S01E09
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Pierwszy raz.
Czy łatwo prowadzić jest wykład dla 100 osób? Skąd Filip czerpie inspiracje do dalszego rozwoju osobistego i zawodowego? Do czego według Filipa przygotowują nas studia fizjoterapeutyczne? Czym dla Filipa jest Fizjo4life, Blackroll i Blackroll Education? Nie ma co zajmować się dużą ilością rzeczy! Czyli zapraszam was na ostatni odcinek rozmowy z Albertem specjalizującego się w rehabilitacji ruchowej, a prywatnie osobę działającą na wielu płaszczyznach jednocześnie.

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witam Was w dziewiątym odcinku Dachowski Pyta. Z nami ponownie jest…

Albert Filip Żołądek: Filip, fizjoterapeuta.

Pięknie. Ostatnio rozmawialiśmy o fizjoterapii, o tym, jak ona w Polsce wygląda, co byś polecał. Dzisiaj kompletnie zmieniamy temat. To, że rehabilitujesz… ale robisz też szkolenia w BLACKROLL Polska. Czy pamiętasz swoje pierwsze wystąpienie? To się łączy z tym, że trzeba to zaprezentować i też potem zrobić szkolenie. Czy pamiętasz to swoje pierwsze wystąpienie?

Pierwsze wystąpienie, pierwsze szkolenie…

Pierwsze wystąpienie na poziomie Euforii, bo nie wiem, które było Twoje pierwsze.

Chyba Euforia była pierwsza, jeżeli dobrze pamiętam. Tam wystąpiłem zarówno w roli instruktora na dużej scenie fitness, jak i właśnie wykładowcy z wykładem o łańcuchach anatomicznych bodajże.

Masz doświadczenie na poziomie prowadzenia zajęć na poziomie dwudziestu osób. Czy przejście na poziom stu, stu pięćdziesięciu na tej sali, na Euforii, wywoływało u Ciebie duży stres, czy raczej wchodzisz i…?

Nie, no to jest zawsze stres, myślę, że ludzie, którzy występują na tych scenach, dobrze to znają. Tak samo jak konferansjerzy, którzy ogólnie zawiadują…

Nie ma chyba u Ciebie takiej paniki przed takim wystąpieniem?

To jest panika dobrze ukryta, myślę, że niektóre osoby się stresują trochę bardzie, drugie trochę mniej. Ja oczywiście cały chodziłem przed tymi wystąpieniami, nie można powiedzieć, że się nie stresowałem. Jeśli zaś chodzi o tę aktywną część, czyli prowadzenie zajęć, to dochodzi ta adrenalina związana z samym ruchem, ze zmęczeniem…

Ten mikrofon, bo ten obciera, huczy i buczy…

Tak, tak. To, że się sapie do tego mikrofonu. Ja też na pełnych obrotach prowadziłem te zajęcia, także…

Taj jak mówiłeś, jak zawsze je prowadzisz, tak.

Tak. Bardzo wysokie, w pewnym momencie, patrząc po ludziach… ja już jechałem na oparach, można powiedzieć. Ja, już robiąc pompki, czułem, że mięśnie mi sztywnieją, tężeją. Było to o tyle dobre, że ja byłem w stanie robić to dalej, a moi uczestnicy nie. [śmiech]

Pozdrawiamy ich, jeśli ktoś tego słucha…

Naprawdę daliśmy wtedy radę, jeżeli chodzi o intensywność, także uważam, że takie powinny być treningi. Oczywiście nie zawsze, natomiast, jeżeli chodzi o wykładową część, to było trochę inaczej. Wtedy ma się większą swobodę, potrzebny jest pewien rytm. Oczywiście jedni lepiej przygotowują tego typu wystąpienia, drudzy gorzej. Ja należę do tych ludzi, którzy od strony wizualnej i PowerPoint’owej jestem na poziomie podłogi…

Czyli trzeba pomagać?

Po prostu było za dużo miejscami tekstu. Natomiast jeżeli chodzi o mówienie, przedstawianie poszczególnych rzeczy, omawianie case’ów…najłatwiej mówi się o tym, co nam towarzyszy.

No jednak robimy to na co dzień. To, co byś powiedział pacjentowi, powiedzmy w skrócie, troszkę szerzej i dokładniej opowiadasz osobom, które słuchają Ciebie. To jest mega przyjemne dla słuchaczy i powinno być dla Ciebie proste.

Ja zdecydowanie wolałem zawsze taką formę, prowadzoną przez wykładowców, gdzie oni na przykładach opowiadali o tym, co było tematem wykładu, choć czasem robili dygresję. Ten pierwszy mój wykład poszedł w stronę, od tych łańcuchów trochę odeszliśmy, może nie do końca odeszliśmy od samego wątku taśm, co bardziej poszliśmy w stronę, jak to wykorzystać w praktyce. Nie same taśmy, a przy dysfunkcjach pacjentów. Poszło to w ten sposób, że poprosiłem kilka osób z publiczności z dolegliwościami i zrobiliśmy sobie taki case, gdzie analizowaliśmy sobie poszczególne ruchy. Pokazywałem, gdzie wygląd ruch trochę lepiej, trochę gorzej, co może być przyczyną. Myślę, że to było interesujące, na tyle, co można z tego zrozumieć w ciągu 45 minut…

Do godziny…

Do godziny. Natomiast ten, kto oczekiwał czysto stricte Myersa, to może trochę był rozczarowany, natomiast myślę, że wyszedł z dodatkową porcją wiedzy, jeżeli nie wiedział tego, co ja tam przedstawiałem, to na pewno nie wyszedł stratny.

Prowadzisz szkolenie BLACKROLL TERAPY, jest to nowy projekt. Dlaczego zdecydowałeś się do niego dołączyć? Nikt Cię tu nie przytrzymał… gdzie ta wizja uczenia ludzi, treningu terapeutycznego, jest Ci bliska?

To jest związane z tym, co ja robię na co dzień. Staram się, oczywiście nie da się tego tak do końca połączyć, ale można stworzyć taką hybrydę…

No nikt tego nie skopiuje.

Nie, na pewno będzie to tak, jak się mówi…

Gorsza kopia?

Jack of the all trades, master of none. Znaczy, że nie ma co zajmować się za dużą ilością rzeczy. Ja zrezygnowałem już z dietetyki. Mimo, że interesuję się sportami, ruchem, ujmijmy to bardzo globalnie i fizjoterapią, to ja już w żadną inną gałąź nie jestem w stanie pójść, bo sama fizjoterapia to jest morze, trening…

Drugie morze.

Drugie morze.

I robi się ocean.

Robi się ocean i w tym momencie nie ma to dla mnie sensu, bo moja głowa już więcej nie pomieści. Stąd też w terapii, w BLACKROLL TERAPY mamy taką, powiedzmy, chęć stworzenia…

Zostało to stworzone.

W zasadzie stworzyliśmy program, który uczy ludzi pracować, nie tylko ruchem, bo modułów, zjazdów jest szesnaście. Bardzo kompleksowe podejście, nie na zasadzie holistycznego, tylko każdy znajduje tam coś, co wykorzysta, albo i nie. Jeżeli ja, na przykład, nie pracuję z kobietami w ciąży…

Ale warto też coś o tym wiedzieć.

Ale warto o tym wiedzieć, tutaj mamy też moduł poświęcony takiemu treningowi i ja uważam, że to jest super. Warto wiedzieć, na przykład, kiedy nie ćwiczyć. To jest też użyteczna informacja. Dla mnie to jest wartość dodana, kiedy ja wiem, że nie mogę podjąć… abstrahując od tego, że poznałbym osoby, które się tym interesują i odesłał je do nich. Cała masa szkoleń związanych z oddechem, fizjologią wysiłku, to wszystko, co teoretycznie każdy kurs w Polsce ma, tak zwanych trenerów medycznych…

Tak, ogrom jakby godzin, tak. To nie są takie zaczepki typu: „My Wam powiemy i pójdziemy do domu”, tylko praktycznie my chcieliśmy ten temat wyczerpać na poziomie trenera.

Oczywiście, musimy to też brać pod uwagę, że to jest szkolenie, które ma stworzyć trenerów, terapeutów ruchowych, a nie fizjoterapeutów, a nie czysto trenerów. Mamy tutaj łagodne przejście z tym, jak ćwiczyć z pacjentem, który wyszedł od fizjoterapeuty. To mi przyświecało…

Albo jest, powiedzmy, kilka lat po.

Tak, tak, oczywiście. To nie podlega tutaj dyskusji. Jak się nie bać, jak rozpoznawać, kiedy nie możemy ćwiczyć. To też jest właśnie duży dylemat. Ja, jak wspomnę pierwszych pacjentów, którzy przyszli do mnie, ja też do końca nie byłem w stu procentach pewny, bo pacjenci są różni. Co z tego, że przychodzi ktoś po operacji, po rekonstrukcji ACL-a, jak wiemy, że samych rekonstrukcji jest kilka rodzajów. Można kilka rodzajów graftów zrobić, też trzeba mieć wiedzę na temat tego, jak to wszystko funkcjonuje.

Przebudowuje się…

Tak. Każdy reaguje inaczej. Jedna osoba, w ciągu kilku tygodni, już jest w stanie normalnie się poruszać, a druga osoba ani nie wyprostuje nogi w ciągu tych kilku tygodni, ani jej do końca nie zegnie, mimo naszych mocnych starań. Bo tu głowa pacjenta ma również bardzo duże znaczenie. Natomiast, wracając do kursu. To stworzenie tego przejściowego ogniwa, między…to był główny cel. Tutaj bardzo ładnie współpracujemy sobie, odpowiadając za moduły ruchowe…

To robicie razem z Piotrkiem Ciebierą.

Tak i z Mariuszem Dzięciołem. Tutaj dajemy sobie spore pole do manewru, każdy z nas ma jakieś inne doświadczenia, czerpiemy z kilku różnych szkół. Każdy z nas uczył się w trochę inny sposób, korzysta z innych ćwiczeń. Pokazujemy, jak tam zdiagnozować takie rzeczy, z którymi może pracować trener i takie, z którymi nie powinien. Albo nauczył się przynajmniej obchodzić z takimi pacjentami, żeby nie pogłębić…

Nie pogorszyć…

Nie pogorszyć, bo to jest kluczowe. W tym momencie, na rynku trenerów, jest od groma. Jeśli chodzi o Warszawę, to jest zatrzęsienie bym powiedział. No i teraz jak taka osoba ma…

Kowalski Janusz, albo Grażynka ma go wybrać na poziomie… kogo ma znaleźć?

Tak. Tutaj na pewno będzie robiła robotę skuteczność tych trenerów, nie tylko, jeżeli chodzi o odchudzanie.

To powiedziałem już nieraz tutaj, jeszcze raz powtórzę. Na poziomie odchudzania, po pierwsze intensywność, po drugie trzeba trochę mniej jeść, albo co innego jeść. I to się udaje…

Powiedzmy tak, upraszczając do granic możliwości, wiemy…

Są osoby chore, które oczywiście tak nie przejdą tego i będzie miał problem nawet dobry dietetyk…

Tak, to jest temat rzeka.

To jest temat rzeka, ale nie wiem z jakim dietetykiem się spotkamy, czy z Jakubem Mauriczem czy z kimś jeszcze innym i porozmawiamy ten temat. To jest jeszcze dość proste, ale leczyć ruchem? Myślę, że już jest trudniej.

No zdecydowanie jest trudniej, ponieważ trzeba ludzi przekonać, którzy do tej pory się nie ruszali. Na przykład z powodu takiego, że był przetrwały ból, a już został, powiedzmy, do pewnego momentu zminimalizowany prze pracę z fizjoterapeutą i trzeba taką osobę uruchomić. To już, powiedzmy, że jest zielone światło od fizjoterapeuty, nie od lekarza, bo z reguły to wygląda tak, że lekarz daje zielone światło po operacji, po gipsie, po złamaniu, fizjoterapeuta zaczyna pracować i tego się trzymamy, takich schematów. Nie wchodzimy sobie w kompetencje, na tyle, na ile nasza wiedza pozwala, to wtedy jakieś tam ewentualne są niuanse. Natomiast utaj jest to bardzo ważne, uczymy się o tej jakości ruchu. Mówię, to jest ogrom doświadczeń z perspektywy pracy z pacjentami, z klientami. Tak samo ja, nie tylko mam, jakby się wydawało osoby-pacjentów, ale przychodzą ludzie, którzy po prostu chcą się poruszać. Paradoksalnie te osoby też wymagają jakiejś wiedzy z zakresu diagnostyki i tak dalej, bo nawet jeżeli nas nic nie boli, to nie znaczy, że…

Mogę dźwigać ciężary, albo mogę na pierwszych zajęciach robić przysiad czy inne.

Tak. Kwestia techniki, nie mówimy o tych wzorcach ruchowych, które też są tematem dyskusji. Nie ma optymalnego wzorca, są tylko różne warianty ćwiczenia i trzeba wiedzieć, kiedy też je robić. Zresztą ostatnio Instagram jest pełen mądrych ludzi naprawdę, ale takich mniej mądrych jest mniej więcej sto razy więcej. Naprawdę trzeba uważać, co się obserwuje. Ludzie lubią posługiwać się nomenklaturą, której nie rozumieją, sprawiając wrażenie mądrzejszych, niż są.

Taki świat Instagrama i musimy to przeżyć i całego świata nie zbawimy, jak lubię to mówić.

Zgadza się, natomiast trzeba filtrować to wszystko.

Ok. jak filtrujesz, to skąd bierzesz inspiracje? Znaczy nie musisz zdradzać jakichś super nazwisk, ale ze dwa, żeby Ci nie zabrać całego Twojego…

Nie, nie… powiedzmy, że ja sobie pozwalam zerkać do FizjoTutors, oni bardzo fajnie analizują biomechanikę, testy kliniczne pokazują jak wykonać. Tego wszystkiego nie idzie zapamiętać, tych testów jest od groma, oczywiście na przestrzeni lat stworzonych. Oczywiście Adam Meakins, który jest takim prowodyrem ruchowej fizjoterapii, on jest z Wielkiej Brytanii, z wysp. On jest świetnym takim właśnie, nie powiem, że hejterem, ale on generalnie mocno disuje rzeczy, które ktoś rozdmuchuje za bardzo. Na zasadzie wszystko jest ok, ale nie przypisujmy jakiejś terapii czegoś, czego ona nie robi. Nie wmawiajmy pacjentowi, że to my jesteśmy tymi bogami i że to dzięki nam jest tylko…

A jak pomoże…

Oczywiście, że tak. Natomiast trzeba sobie zdać sprawę, że w fizjoterapii to pacjent jest osobą, która najwięcej sobie potrafi pomóc, jeżeli on nie chce, to nie ma nic wspólnego w tym momencie z placebo.

Najgorsi są pacjenci, którzy zapisani są przez kogoś i ktoś kazał mu tu przyjść do nas.

Tak, to się też zgadza.

To kompletnie nie działa. Dzisiaj jesteś fizjoterapeutą manualnym i ruchowym, tak to nazwijmy. Jesteś szkoleniowcem, prowadzisz szkolenie i zajęcia z ludźmi. Do czego dążysz, co chciałbyś, żeby było Twoja przyszłością?

Na chwilę obecną…

Jakieś marzenie? Zawodowe marzenie?

Na chwilę obecną to wygląda to w ten sposób, że cały czas się uczę. Mam kilka planów, co do dalszego rozwoju, nie akademickiego…

Doktorem nauk też nie będziesz?

Nie. Zdecydowanie nie będę. Pozostanę na swoim tytule zawodowym fizjoterapeuty, bo ja uważam, że po prostu praca akademicka nie jest dla każdego. Z naciskiem: nie jest dla każdego, nie każdy powinien uczyć, bo mamy z tym duży problem uważam. Ludzie, którzy nie wiedzą chyba, co do końca się robi na uczelni, często na niej pracują. To jest praca z ludźmi.

Czyli przekazywanie wiedzy, to jest nie tylko wiedzy akademickiej, bo ona jest taka sucha i potem wychodzę… powiedziałem to też, razem z Kubą, że potem wychodzimy z uczelni i mamy dwie lewe ręce, których nie można użyć…

Można je użyć w szpitalu, bo do szpitala jesteśmy przygotowywani. Żeby było jasne, studia przygotowują do pracy w szpitalu do pewnego, oczywiście, stopnia. Wychodząc, każdy sobie może wyobrażać, że podejdzie do studenta fizjoterapii i powie: „Michał, boli mnie bark, co mam zrobić?” i w tym momencie taki Michał sobie odpowiada, myśli, co ja mam mu zrobić, bo na studiach… teraz to się oczywiście zmieniło, ale pokazali mi bardzo mało na ten temat.

Dalej pokazują bardzo mało.

Młodzi wykładowcy, akurat na moich studiach był wykładowca, dzięki jego naciskom dodano terapię, elementy terapii manualnej, z diagnostyką, z ortopedyczną analizą i dzięki niemu…

Coś się dzieje. Ale też wiemy o tym, że…

Tutaj Tomasz Marciniak, że tak powiem…

FizjoKlinika?

Tak. IAOM to jest właśnie diagnostyka z IAOM-u, to jest dobra szkoła diagnostyczna, uważam, że tam jest zatrzęsienie…

Testów i jakby prowokacji też…

No to jest moje zdanie…

Ja tak nie pracuję.

Każdy pracuje tak, jak chce. Wiadomo, że lepiej wiedzieć więcej niż mniej, bo czasem, na przykład, schorzenie, które występuje raz na kilka lat może nam się właśnie trafić.

Tak, zgadza się.

Natomiast nie jesteśmy bogami w tym momencie i całe życie trzeba pokornie podchodzić do wszystkiego i umieć spuścić głowę i powiedzieć, że ewentualnie się nie wie i odesłać do kogoś, kto może wiedzieć. Mnie się to zdarzało kilka razy w życiu i ja się nie czuję z tego tytułu gorszy. Wręcz przeciwnie, uważam, że bardzo dobrze postąpiłem, a po to się uczę, żeby właśnie nie musieć tego robić.

To gdzie to marzenie Twoje? Bo nie uczelnia, nie doktorat, więc?

Moje marzenie…samorozwój do momentu takiego, który może nigdy nie nastąpić, czyli zadowolenie ze swojej pracy na takim poziomie, że moi pacjenci będą zawsze zadowoleni. Ja będę im potrafił wytłumaczyć, że nawet, jeżeli ja nie umiem tego zrobić, to…

Potrafię wytłumaczyć dlaczego.

Albo wiedzieć, dlaczego coś nie idzie, coś się nie dzieję, nie ma progresji. Czasem warto też wiedzieć i zdawać sobie sprawę, że czasem jest ta ściana, której nie przeskoczymy. Ja nie mówię już tutaj o moim warsztacie, tylko są sytuacje, autentyczne, u niektórych pacjentów, że nawet tybetańskie operacje bez narzędzi mogą tutaj nie pomóc.

Tak, ale nie próbujcie tego robić.

Ajurwedyjska medycyna, czy też chińska medycyna naturalna, która nota bene, nie wiem czy słyszałeś…?

Została uznana przez ONZ dzisiaj.

Co jest w ogóle dość, jak dla mnie, kontrowersyjne. Ponieważ chińska medycyna została, poniekąd przez lobby Mao, wprowadzona do kanonu chińskiej medycyny. Historia, bardzo upraszczając, sprowadzała się do tego, że brakowało lekarzy, to Mao zdecydował, że trzeba zalegalizować taką medycynę naturalną, czyli wszystkich tych szamanów wioskowych i tak dalej. Został im nadany tytuł lekarza tradycyjnej medycyny chińskiej. W tym momencie problem braku lekarzy się rozwiązał, bo ich ilość wzrosła dwukrotnie i każdy miał w wiosce lekarza. Tym sprytną metodą rozwiązał problem narodowej służby zdrowia.

Ale to wbijanie igieł niektórym bardzo mocno pomaga.

Tylko z tym wbijaniem igieł, rozróżnijmy ten dry needling, czyli suche igłowanie i igłowanie według czakr i meridianów, które…

To nie jest szkolenie na poziomie dwóch dni nie wiem czy w Polsce… wiem, że jest jedna szkoła akupunktury, taka długoletnia, tam są dwa lata nauki weekendowej…

Ja jestem zdystansowany do…

Nie mam pojęcia, jak to będzie funkcjonowało i co tam się dzieje.

Igły działają, to trzeba powiedzieć. Tylko działają w specyficzny sposób i nie można im przepisywać jakiegoś działania mega spektakularnego. Były próby wprowadzenia znieczulenia przez igły w czasie operacji. Nie udało się to, a to byli spece od akupunktury, to troszkę podcięło skrzydła. Niefarmakologiczne znieczulenie byłoby fajne, tylko gorzej, jak pacjent się w czasie operacji obudzi, bo cos poszło nie tak. myślę, że to jeszcze jest spora droga. Oczywiście ja też całkowicie nie neguję tych tradycyjnych metod, ale trzeba do tego podejść w ten sposób, że często są to nieusystematyzowane metody, nieudowodnione w żaden sposób. Ja też nie muszę mieć na wszystko dowodu, nie na wszystko EMB musi być. Też próbujemy różnych rzeczy w życiu…

Ja zawsze mówię, że ktoś, kto musi być pierwszy, żeby inni mogli badać.

Fizjoterapia nie jest tak prosta, ja bym też chciał, żeby tak było. Nie jest tak prosta, na przykład jak leki, badanie leków, które muszą spełniać pewne normy…

Bo tu jest jeszcze czynnik ludzki u nas…

W lekach też jest czynnik ludzki, tylko, że chemia, a praca na zasadzie nie tylko odpowiedzi czysto fizjologicznych, gdzie wiem, jak działają organy, wiemy, jaka jest z układu autonomicznego odpowiedź. Pozostaje jeszcze dużo pytań i nie wiem, czy dożyjemy takiego momentu, w którym będziemy mogli powiedzieć, że taka i taka metoda jest super i stuprocentowa… oczywiście są metody, które są przebadane, jest ich dość mało i w zasadzie wszyscy, co się tym EMB posługują, to mają z tym problem, żeby tak na dobrą sprawę wymienić te metody, które są potwierdzone naukowo. Natomiast część ludzi, twórców tych metod, ogólnie szkół fizjoterapii, stara się udowodnić, jak na przykład Stecco rodzina, czyli manipulacja powięziowa FM. Oni cały czas, cały czas prowadzą badania i nawet, jeżeli do tej pory im się nie udało, robią badania USG, kroją te kadawery, czy nawet nie kadawery, tylko po prostu kroją zwłoki, bo mają umowę… Cały czas starają się, żeby to było rzeczywiście. Chcą udowodnić, że tam jest, po co to robić i że to nie jest szamaństwo. Natomiast nie jest to takie proste.

A niektórzy nie robią nic.

Tacy, co nie robią nic, to jest problem. Bo w tym momencie ja nie mogę powiedzieć, że ja nacisnę komuś na skroń i to pomoże na, nie wiem…

Palca dużego u lewej nogi.

Dokładnie. Natomiast, jeśli będzie uciskał wystarczająco dużo tych skroni i zrobi badania, to może jednak wyjdzie jakaś tendencja do tego, żeby, albo jakaś, nie tyle korelacja a zależność między tym, że taka reakcja występuje i utrzymuje się przez pół roku, albo rok. W tym momencie powiedzmy, że użyteczność takiej metody będzie jakakolwiek. Natomiast, żeby rozróżnić terapię manualna od dotykania, od szamaństwa.

Teraz ta seria, która jest zawsze najtrudniejsza dla osób, które goszczę. Zacznijmy sobie od pytania: Filip Żołądek, to?

To. Człowiek, który nie boi się wyzwań w świecie fizjoterapii.

Pięknie.

Nie, żartuję oczywiście. Myślę, że jestem normalny, normalnym człowiekiem.

To ocenią słuchacze.

[śmiech] Jestem normalny, lubię się pośmiać, lubię odpocząć, lubię trenować. Sprawia mi to przyjemność. Gdzieś w tym wszystkim uczę się, cały czas walczę z tym, żeby się rozwijać, bo czuję taką… najgorszy jest głód wiedzy, niezaspokojony. To jest jedno, a dwa to, że w pewnym momencie, jak się stoi w miejscu i cały czas człowiek czuje, że się nie rozwija, to nie tyle, że czuje, że się cofa, ale ja mam z tym jakiś problem. Nie potrafię, źle się czuję z tym, że nic nie robię, nic nie rozwijam. Stąd też moje zamiłowanie do różnych sportów. Próbowałem, trochę wspinałem się amatorsko, ale przynajmniej próbowałem, chodziłem na różnego rodzaju sztuki walki. Sam w sobie ruch dominuje u mnie, ale myślę, że to jest dobre, bo działa na moją głowę w sposób mega pozytywny. Powoduje, że jakoś jeszcze funkcjonuję w tym świecie.

Fizjo4Life to?

Fizjo4Life to miejsce, w którym…

Kocham spędzać czas.

Kocham spędzać czas, a Wy doświadczycie tutaj przemiany.

Twoje odczucia. Fizjo4Life to?

Fizjo4Life to dobre miejsce do tego, żeby w bezpieczny sposób zaprzyjaźnić się z fizjoterapią, z treningiem, z ludźmi, którzy w bezpieczny sposób się Wami zaopiekują. Ja mam pełne zaufanie. Generalnie każdy się specjalizuje…

W czymś innym?

Tak, w odłamie. Nawet, jeżeli działamy synergistycznie, nawet, jeżeli robimy podobne rzeczy, to…

To jednak inaczej.

Chociażby tak, chociażby to, że mamy możliwość zawsze skonsultowania na miejscu, jest przyjemna atmosfera. Nie czuć tutaj klimatu szpitala, jakby to nie było źle odebrane…gdzieś tam powiedzmy, że to nie jest dla mnie najlepsze wspomnienie. Taka swoboda, z drugiej strony profesjonalizm i bezpieczeństwo dla wszystkich.

Ok. BLACKROLL Polska to?

BLACKROLL Polska to na pewno bardzo dobra marka, jeżeli chodzi o jakość i to niezależnie, jeżeli chodzi o sprzęt. Ja mówię tutaj z perspektywy osób, które lubią się rolować, nie lubią się rolować. Co, jak co, ale ja na przykład poznałem Michała…

Tak, bo to od tego się zaczęło.

Kupując rolkę i tak sobie pogadaliśmy. Ja się sam przekonałem na sobie, że ten sprzęt to jest naprawdę dobra marka. Jeżeli chodzi o szkolenia, to…

To moje kolejne pytanie. BLACKROLL Education to?

BLACKROLL Education to taki odłam BLACKROLL, który się wykształcił w toku, jako taka naturalna potrzeba. Myślę, że ta promocja tutaj, może niektórzy może mają jeszcze problem z odseparowaniem tego, natomiast BLACKROLL Education…

To nie tylko nauka rolowania.

Nie, absolutnie. Właśnie o to chodzi, że my poszliśmy trochę szerzej. Na początku było tak dość wąsko, teraz jest pełna paleta szkoleń, uważam na bardzo przyzwoitym poziomie…

Przynajmniej tyle [śmiech]

Tak jest. Ja nie powiem, że jesteśmy najlepsi na rynku, bo to by było… nie wiem kto jest najlepszy na rynku.

Ja też nie wiem.

Dlatego nie będę mówił, że jesteśmy najlepsi. Natomiast ja wiem, co ja wiem. Co ja sobą reprezentuję i co mogę pokazać, wiem, co mogę przekazać swoim podopiecznym czy też kursantom, razem z ludźmi, z którymi współpracuję. Wiem, że ci wszyscy specjaliści, którzy są zaangażowani w tworzenie BLACKROLL Education, są naprawdę dobrzy i ogrom tej wiedzy, która jest przekazywana, jest na tyle duży, że nawet wykorzystanie tego będzie pewnym wyzwaniem. Dostają ludzie tyle narzędzi, nie mówiąc o poszczególnych kursach, na przykład z oddychania, które prowadzi Sandra, ze screeningu, które prowadzi Piotrek, Mariusz – functional. Dojdzie jeszcze szkolenie correction, które też będę prowadził. Natomiast samo „education”, samo „therapy” w tym wszystkim to jest takie ukoronowanie. Uważam, że chwilę obecną, chyba nie ma drugiego takiego kursu i mogę to powiedzieć z całą…

Odpowiedzialnością.

Odpowiedzialnością i przekonaniem, ponieważ, gdybym ja, zaczynając, miał możliwość pójścia na taki kurs, to bym z pewnością wybrał BLACKROLL THERAPY. Nie mówię tego, że tu pracuję, tylko dlatego, że ja też miałem potrzebę…

Ten problem.

Ten problem, chciałem gotowych protokołów, chciałem, żeby ktoś mnie nauczył od zera. Po prostu chciałem czegoś takiego, a tutaj poświęcona jest duża ilość godzin na każde z tych zagadnień, na które na innych szkoleniach poświęcane jest raptem po dwie, trzy godziny, w porywach może do dwóch dni. Ale to jest…my mamy tutaj po prostu dużo większą…

Dużo czasu.

Tak. Dużo większą możliwość pracy.

Ja dziękuję Filipowi.

A ja dziękuję Michałowi.

Za ten podcast, za ten vlog, który zawsze możecie sobie cofnąć, obejrzeć i zobaczyć go jeszcze raz i posłuchać Filipa. To był dziewiąty odcinek serii Dachowski Pyta. Czy coś chcesz na końcu dodać, powiedzieć coś wszystkim słuchaczom? Jakieś jedno, mega fajne zdanie, albo jedno motto, które Tobie przyświeca? Czy zostawiamy ich w tej próżni, niech płyną tą łódką…?

Ruszajcie się, ruszajcie się, bo generalnie…

Ruch to zdrowie, to oklepane, ale Wy się ruszajcie.

Jest coraz lepiej, ale może być lepiej, jeśli chodzi o ruch, to się zgadzam.

Jeszcze raz dziękuję za to, że obejrzeliście, czy wysłuchaliście ten podcast. Do zobaczenia w kolejnym, z kolejnym gościem.