Kamil Goleń – Doświadczenia nie kupisz. S01E12

Kamil Goleń – Doświadczenia nie kupisz. S01E12
 Spreaker
Podcasts
 Google
Podcasts
 Apple
Podcasts
 Spotify
Podcasts

Opis tego podcastu:

Ćwiczysz czy trenujesz?
Zaprasza was do obejrzenia już dwunastego odcinka z specjalistą od przygotowania motorycznego Kamilem Goleniem z którym poruszyliśmy bardzo dużo tematów.
Jakie szkolenie poleca? Jak podchodzi do kontuzji rekonstrukcji ACL (WKP)? To zależy ale…. Jak dobiera ćwiczenia do osoby z którymi ćwiczy? Jak korzystać z badań? Kiedy zaczął być pewny tego co robi? Z czego czerpie dziś inspiracje. Co daje mu praca z Mariuszem Fyrstenbergiem czy Janowiczem? Kim jest trener przygotowania motorycznego? Dlaczego trenuję z kimś chodź jest trenerem! Jak pracować z biegaczami i w co wierzą biegacze. Dlaczego sportowiec nie powinien ćwiczyć na niestabilnym podłożu, a jak powinien trenować młody sportowiec? Skąd decyzją o własnym biznesie. Czym jest FMS i jak się tym powinno pracować? Gdzie widzi się Kamil w przyszłości i jakie ma marzenia? Jakie ma rady dla młodych fizjoterapeutów i trenerów .

Absolwent Wydziału Rehabilitacji AWF Warszawa. Specjalista treningu funkcjonalnego oraz trener przygotowania motorycznego (NCSC).

Wykładowca licznych konferencji organizowanych m.in. przez PKOL, AWF Katowice, AWF Warszawa, Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Współtwórca szkoleń z dziedziny profilaktyki w tenisie ziemnym oraz bieganiu, akredytowanych przez Polski Związek Tenisa oraz Polski Związek Lekkiej Atletyki. Jako trener przygotowania motorycznego współpracuje z zawodnikami kadr narodowych (tenis, lekka atletyka pływanie, sztuki walki, biegi przeszkodowe).

Transkrypcja podcastu:

Michał Dachowski: Witam Cię serdecznie, Kamilu. Kolejny odcinek Dachowski Pyta. A z nami dzisiaj jest…

Kamil Goleń.

Kamil, co porabiasz?

To co zwykle. Trenuję i sportowców, i trenuję zwykłych ludzi. Teraz już prowadzę własny biznes z moim wspólnikiem, czyli nasze miejsce – Body Support. Zapraszamy wszystkich serdecznie.

To na końcu. Najpierw powiedzmy, kim jesteś. Poznaliśmy się na studiach rehabilitacyjnych. Jesteś rehabilitantem.

Tak. Z wykształcenia oczywiście jestem magistrem rehabilitacji, natomiast zawsze pracowałem jako trener. Jako trener personalny, trener przygotowania motorycznego, jak zwał, tak zwał. Tym się głównie zajmuję całe życie.

Czyli co, te studia Ci nie pomogły?

Bardzo mi pomogły. Bo pozwoliły mi zobaczyć te podstawy ruchu, poznać anatomię, fizjologię. Myślę, że to jest bardzo ważne. Nie mówię, że każdy trener musi skończyć fizjoterapię czy wychowanie, bo są też dobrzy trenerzy, którzy tych kierunków nie skończyli. Natomiast to bardzo pomaga, dalej się rozwijać, szkolić, mieć te podstawy. Te podstawy zawsze są najważniejsze.

Powiedziałeś bardzo ważną rzecz, o szkoleniach. Moje kluczowe pytanie, jakie szkolenie polecasz? Ale uwaga – takie, jakiego sam nie prowadzisz.

Rozumiem. To zależy, czego oczekujesz od tego szkolenia, na jakim poziomie jesteś, z kim chcesz pracować. Na pewno tak jak mówiliśmy o tych podstawach, one są najważniejsze, czyli szkolenie z mobilności, stabilności, prowadzone na przykład przez mojego znajomego, Marcina Skowrona, Michała Skowrona. I Michał, i Marcin pokazują to pojęcie stabilności, mobilności, bardzo fajnie opisują ruch w taki prosty sposób, że na każdym poziomie uczestnik jest w stanie to zrozumieć. Oczywiście im bardziej jesteś zaawansowany, tym bardziej szukasz szkoleń stricte w tym kierunku, w których chcesz działać. Czy chcesz pracować ze sportowcami, czy chcesz pracować z osobami po urazach. Jeżeli chodzi o pracę w sporcie, to mamy już w  Polsce EXOS, Elite Performance Institute, więc jest tych szkoleń do wyboru. Mamy dużo szkoleń z kettli. Teraz ostatnio się pojawił w Polsce Carlo Buzzichelli, świetny trener. Ja bardzo cenię [Christiana Timbandu? 0:02:33], który też się w Polsce pojawia. Tak że jest tych szkoleń sporo. Tylko zawsze trzeba się zastanowić, czego mi brakuje w moim warsztacie i z kim chcę pracować? Jeżeli chcę pracować ze sportowcami, to może dobrze zrobić kurs z podnoszenia ciężarów? Świetne szkolenie z plyometrii swojego czasu robił Goran Markovic w Polsce, razem z Bartkiem Bibrowiczem. Tak że jest tych szkoleń sporo, tylko trzeba usiąść i zastanowić się, co chcę robić, z kim chcę pracować, a najlepiej porozmawiać z kimś, kto te szkolenia skończył. Jest tego naprawdę na rynku dużo, lepsze, gorsze, wiadomo. Kwestia, co chcę robić.

Wszystkie te szkolenia, które wymieniłeś, kojarzą mi się z pracą trenera. Czy fizjoterapeuta, który pracuje z kontuzjami, doprowadza sportowców do treningu, do tej fazy treningowej, na tym szkoleniu również powinien się pojawić?

Myślę, że tak. Myślę, że jeżeli ktoś pracuje ze sportowcami, pracuje w sporcie, to musi zrozumieć, czego ten sportowiec oczekuje, co on będzie robił, jakim obciążeniom będzie poddany. Powiedzmy, stabilizacja. To jest bardzo modne pojęcie.

Czy ona w ogóle istnieje?

Tak. Dla fizjoterapeutów jest robienie [niezrozumiałe 0:03:57], takich prostych ćwiczeń. Oczywiście, ta stabilizacja w sporcie, musimy rozumieć, ona musi być pod dużym obciążeniem, pod dużą prędkością, to jest dla nas ważne. Bo zawodnik może się świetnie stabilizować w wolnym, kontrolowanym ruchu, a jak przychodzi do jakiegoś aktu sportowego – to już niekoniecznie. Ja sporo pracuję na przykład w tenisie, tam są olbrzymie prędkości, duże prędkości kątowe, nie ma tej stabilnej pozycji kręgosłupa, cały czas przechodzimy z wyprostu do zgięcia przy serwisie, więc dużo, dużo informacji można zebrać na takich kursach.

Do tego jeszcze na pewno dojdziemy. Chciałbym się cofnąć do początków Twojej pracy, nazwijmy to, z ludzkim ciałem. Bo jako trener pewnie pracowałeś też przed studiami. Jak to wyglądało przed studiami? Co robiłeś z ludźmi?

Przed studiami to… raczej w trakcie studiów. Skończyłem moją, powiedzmy, karierę lekkoatlety.

Co tam robiłeś?

Ja biegałem na 3000, 5000, więc byłem zawodnikiem długodystansowym. Ważyłem wtedy 64 kg, więc byłem…

Dzisiaj razy dwa? [śmiech]

Może +20. Skończyłem uprawiać lekkoatletykę. Ale nie chciałem przestać się ruszać, chciałem spróbować czegoś innego. Byliśmy wtedy chyba na trzecim roku studiów i razem z moim gorącym przyjacielem, kolegą – Piotrkiem Lasockim postanowiliśmy wybrać się na takie pierwsze szkolenie. Wtedy jeszcze nie było szkoleń na trenera personalnego, to było szkolenie na instruktora kulturystyki. Stwierdziliśmy, że skoro ćwiczymy, skoro chcemy pogłębiać tę wiedzę, to zrobimy to szkolenie. To było pierwsze szkolenie, które wykonałem, instruktor kulturystyki.

Od czegoś trzeba zacząć.

Tak jest. Drugi, trzeci rok studiów i wtedy zacząłem pracę, kolega mnie wciągnął do takiej sieci Gymnasion, nie wiem, czy pamiętasz – była taka sieć, już jej nie ma. Tam poznałem mnóstwo fajnych osób, trenerów, instruktorów fitness, więc tak się zaczęła moja praca z siłownią. A potem poprzez moją koleżankę z roku trafiłem do Centrum Rehabilitacji Sportowej. No i tam chyba na piątym roku zacząłem już pracować jako trener przygotowania motorycznego, czyli jako osoba, która prowadzi osoby, które w pewien sposób już skończyły proces rehabilitacji, czyli powiedzmy, że mają pełen zakres ruchu, są bezbólowe i powinny już zacząć trenować, powinny zacząć się wzmacniać, chcą wrócić do sportu, chcą coś poprawić. I zacząłem właśnie pracę w Centrum Rehabilitacji Sportowej, cały czas prowadząc zajęcia na siłowni.

Centrum Rehabilitacji Sportowej to bardzo ciekawy temat, bo moim zdaniem jest to jedna z moich największych konkurencji. [śmiech] Ale to na pewno jest dobry wybór na rehabilitację i tam pracują super specjaliści. Jak osoba na piątym roku się tam odnajduje? Jak Ty się odnalazłeś jako rehabilitant – nazywam to – mając dwie lewe ręce, wychodząc po studiach, a jednak zaczynasz pracę w naprawdę renomowanej klinice, która ma już jakiś status na rynku i nagle przychodzi Kamil i…

Przychodzi Kamil, otwiera oczy…

Dzieje się coś innego niż na studiach.

Tak, dzieje się coś innego niż na studiach. Naprawdę dużo się tam nauczyłem, miałem świetnych kolegów po fachu, którzy tam pracowali, większość już ma swoje własne kliniki. Dużo się nauczyłem, dużo przypadków. Te pierwsze przypadki – ja zacząłem pracę w zimie – to oczywiście więzadła krzyżowe przednie, rekonstrukcja leżała na każdym stole i dużo wtedy moi koledzy, nauczyciele mówili, z czym to się je, na co zwrócić uwagę, czego nie robić, co w jakiej fazie robić. Był to może nie szok, ale na pewno fajne, super doświadczenie. Dzięki tej ekipie, która tam wtedy pracowała, teraz nadal pracuje część osób, no dużo się nauczyłem. Na pewno jeśli ktoś trafia do takiego miejsca, to czuje, że musi dorównać do zespołu. Ale jeśli to jest dobrze prowadzone miejsce, to zaczynasz się wdrażać, cotygodniowe odprawy, możliwość porozmawiania z tymi osobami, to jest chyba największa jakość. Bo oczywiście możesz dużo przeczytać, możesz mieć nos trenerski, ale doświadczenie innych to wynika z rozmowy, tego się nie kupi, na żadnym szkoleniu tego nie zyskasz.

A pamiętasz swojego pierwszego pacjenta?

To kwestia, kogo nazwać pierwszym pacjentem. Powiem Ci, że chyba nie.

Czyli nie był straszny.

Nie, nie był straszny. Powoli mnie tam ekipa wdrażała do pracy. Z tego co pamiętam, było to jakieś krzyżowe przednie.

To jest dość często kontuzja i jest dużo kontrowersji wokół tego krzyżowego przedniego i jak do tego dzisiaj podchodzisz? Krzyżowe przednie zerwane i co według Ciebie powinniśmy zrobić? Ja wiem, że zależy, bo to zawsze zależy, ale coś byś chciał o takim człowieku wiedzieć?

Wiesz co, ja pracując już na tym moim etapie zawsze to pierwsze spojrzenie to jest, jakie człowiek ma zakresy, czy jest pełne zgięcie, czy jeszcze walczymy o to zgięcie? Wyprost to wiadomo, kiedy do nas przychodzi ta osoba, to powinna mieć wyprost. W fizjoterapii zazwyczaj tak było, choć nie zawsze, czasem kończyliśmy ten wyprost. Poziom siły mięśniowej – oczywiście różnie można go oceniać. Akurat w CRS mieliśmy Biodex, więc można taką osobę zbadać. Różnego rodzaju testy funkcjonalne. To na co trzeba uważać, o czym z doświadczenia się przekonaliśmy, że ci pacjenci po ACL świetnie oszukują innymi mięśniami, czyli wiadomo, że mamy zanik tej głowy przyśrodkowej, ta czwórka nie działa. Ja sam kiedyś robiłem takie testy, sadzałem tę osobę po ACL na suwnicy i dodawałem ciężar, którym jest w stanie wykonać 10-12 powtórzeń tą nogą niekontuzjowaną i robiłem nogę kontuzjowaną, czyli kończyna kontuzjowana potem wykonywała ruch. I uwierz mi, że było bardzo podobnie. Czyli zdrowa noga 12, kontuzjowana noga 11 albo 13, bardzo różnie. Ta osoba mogła użyć pośladka, naprawdę było dobrze. Potem robiliśmy testy wyprostów, oczywiście kontrowersyjnych, ale już powiedzmy, że była to ta fala, że mogliśmy to zrobić, wyprostów na maszynie. Zdrowa 12, kontuzjowana 7-8. Czyli to pokazuje, jak w tym dużym łańcuchu nasz pacjent potrafi ukryć swoje słabości, czyli ten wyprost. Na to na pewno chciałbym, żeby zwrócili uwagę ci młodzi trenerzy, że wydaje nam się, że wszystko jest ok, bo pacjent siada w miarę dobrze jednonóż, choć jak ktoś potrafi się przyjrzeć, to też zobaczy różnicę.

Którym mięśniem to robimy.

Tak. Wydaje się, że jest ok, a tak naprawdę nie jest. I oczywiście jeśli jest przeszczep brany z tyłu uda, to praca na hamstringach, wiadomo, zabezpieczamy to.

Według Ciebie, bo dziś dużo kontrowersji i też dużo badań na ten temat wychodzi, operować czy nie operować? Albo kiedy operować, a kiedy nie operować?

Temat na pewno na dłuższą rozmowę. Kwestia jest na pewno tego, co chcesz w życiu robić, to jest zawsze [niezrozumiałe 0:12:33] aktywną do czynienia, czy chcesz grać w piłkę, czy chcesz uprawiać sztuki walki, to jest jedna kwestia. Jeżeli chcesz to robić, to bez tego możesz mieć naprawdę spory problem. Oczywiście badania, że staw się szybciej zużywa, jedne pokazują, że tak, drugie pokazują, że nie. Ale na pewno jeżeli nie jesteś osobą aktywną, chcesz sobie chodzić na siłownię, masz dobrą masę mięśniową, no to dużo osób funkcjonuje bez tego więzadła krzyżowego przedniego. Pamiętajmy, że więzadła krzyżowe się zawsze zrywały, a ludzie nie zawsze je konstruowali, więc na to bym zwrócił uwagę. To będzie zależeć od stanu funkcjonalnego i czego oczekujesz. Jeśli nie masz żadnych problemów, chcesz trenować tylko i wyłącznie na siłowni, to możesz nie konstruować. A jeśli chcesz naprawdę uprawiać jakiś sport… Powiem Ci, spotkałem takiego fizjoterapeutę, on był na szkoleniu w Polsce, już nie pamiętam dobrze jego imienia, nazwiska, to Australijczyk. Miał olbrzymią szufladę, ta szuflada była olbrzymia, jak to zobaczyliśmy, to było niesamowite, to kolano pływało. On tego nie rekonstruował i mówi, że on mógł grać w kosza, tylko ilość pracy, jaką musiał włożyć po to, żeby zagrać półtorej godziny w tygodniu – była olbrzymia. On mógł grać, ale naprawdę… Więc przestał grać, nie rekonstruował się.

A nie jest tak, że po tej operacji trzeba włożyć tyle samo pracy, żeby zacząć tak samo grać?

Na pewno przez jakiś okres tak, natomiast potem już wiadomo, ta [niezrozumiałe 0:14:15] więzadłowa jest, więc ten okres po półtora roku możesz zakończyć. Jestem trenerem, więc zawsze powiem, że każdy powinien pracować cały czas nad sobą. Natomiast jeżeli chcesz grać bez więzadła, to musisz pracować non stop na wzmożonych obrotach.

Z którym przeszczepem pracuje Ci się najlepiej? Z którym rodzajem operacji pracuje Ci się najlepiej? Powiedzmy, że ta amerykańska wersja, mówiąca o pobieraniu z więzadła właściwego rzepki czy ta bardziej europejska, czyli z hamstringów, a teraz super modna – ze ścięgna czworogłowego, z góry. Która według Ciebie jest najfajniejsza?

Ja największe doświadczenie, ze względu na ilość też na pewno, mam z metodą STG, to jest najbardziej popularna metoda.

Czyli z tyłu uda.

I tu mam największą grupę, bo z tymi pacjentami się spotkałem. Lepiej, gorzej, ale raczej z tą mi się najlepiej pracuje. Miałem parę razy okazji pracować z przeszczepem z więzadła właściwego rzepki, no i nie wiem, czy u wszystkich, natomiast moi koledzy po fachu mówią, że często występuje problem bólu podrzepkowego, to się zdarza. Jeżeli chodzi o pobranie z hamstringu, to tego problemu nie było zazwyczaj. Może się zdarzały inne problemy. Natomiast ja największe doświadczenie mam z przeszczepem z tyłu uda, z STG i dobrze mi się na tym pracuje.

Szybkość dochodzenia do sprawności, tak dla Ciebie, trenersko, bo już nie mówię o tej części terapeutycznej, manualnej, tylko tej trenerskiej, to jaki czas byś określił?

To znowu mogę powiedzieć, że to zależy.

Lubię to słowo.

Też uwielbiam to słowo [śmiech] Bardzo różnie. Myślę, że to, na co powinniśmy zwrócić uwagę, to z kim pracujemy, na profil hormonalny tej osoby. Ja miałem taką osobę, siatkarza, on miał 21 lat, duży poziom testosteronu, doświadczony zawodnik, który przygotowywał się motorycznie, czyli na siłownię też chodził. Po sześciu miesiącach on miał testy na AWF, musiał już grać w siatkówkę. No oczywiście to było na jego odpowiedzialność w zupełności, bo ja powiedziałem, że wszystkie badania pokazują, że to za wcześnie, nie powinno się jeszcze grać, a jeśli trzeba, to na własną odpowiedzialność można spróbować. Jeśli chodzi o testy wszystkie końcowe – trójskok jednonóż, pomiar siły mięśniowej, to było ok, tu było mniej niż 10% różnicy. A w niektórych testach nawet był lepszy. Więc po sześciu miesiącach wypuściłem go do Wrocławia, gra do dzisiaj, z tego co wiem. Natomiast jeżeli masz osobę, kobietę, po pięćdziesiątce, po menopauzie, nigdy nie ćwiczącą, profil hormonalny jest inny, są powikłania, często problemy metaboliczne – to zupełnie inaczej, i po roku ta osoba często nie jest gotowa.

Taka osoba powinna się operować, prawda? Osoba w tym wieku bez pójścia do sportu, no na rower może pójść, to nie problem dla niej, to myślę, że operować.

Czy powinna? To też kwestia osoby. Niektóre osoby rozumieją to: ok, zerwałam więzadło, muszę trenować albo się operuję. Najgorszym wyjściem jest – nie będę trenować i nie będę się operować. I wtedy to kolano, wiadomo, jest naruszone i to myślę, że jest narażone. I myślę, że ważne z punktu widzenia trenerskiego jest, kto do nas przychodzi, z kim pracujemy. Bo jeżeli to jest ten młody siatkarz, o którym mówiliśmy, to dużo jestem w stanie wypracować ćwiczeniami globalnymi, pistoletami, siadamy ze sztangą, bułgarskimi  przysiadami. I on dobrze odpowie, on dobrze potrafi włączyć mięsień, stymulować mięsień, ma silny grzbiet, więc może podjąć sztangę. A jeżeli ktoś pracuje z taką panią, nazwijmy ją panią Basią, po pięćdziesiątce, to muszę używać zupełnie innych narzędzi. Właśnie wtedy może wchodzi ta izolacja, innego rodzaju ćwiczenia, które mają ten mięsień uruchomić, bo ja poprzez ten cały łańcuch nie uruchomię tego mięśnia pani Basi, bo pani Basia weźmie kettle 12 i już jest problem. Więc tu dobór ćwiczeń do osoby, nie z każdym tak samo i trzeba potem w pracy to zrozumieć, z kim mogę jak pracować.

Powiedziałeś, że czerpałeś doświadczenie od osób, które pracowały w CRS. Ich doświadczenie pomagało Tobie w pracy.

Dokładnie.

Jak Ty dzisiaj… to ciężki temat, wiem, ale trzeba to poruszyć, i to pytanie często powtarzam – EBM kontra doświadczenie? Jak to widzisz? Jak Ty korzystasz z EBM, jak z doświadczenia?

[śmiech] Ciężko to wycenić, można powiedzieć pół na pół.

Może inaczej, kto powinien z czego korzystać?

Na pewno EBM, powiedzmy, że to jest evidence based medicine, na pewno z EBM trzeba mieć podstawową wiedzę, trzeba być po AWF, albo po prostu się szkolić, żeby umieć z tego skorzystać. Bo to że przeczytasz jakieś badanie na jakiejś grupie osób, nie do końca daje Ci możliwość przełożenia. Podam przykład, w internecie było badanie, które mówi o kształtowaniu siły mięśniowej przy 30-40 powtórzeniach, że jesteśmy w stanie kształtować siłę mięśniową przy 30-40 powtórzeniach. I teraz jeżeli ktoś świeży przeczyta takie badanie, to w to uwierzy, że o, teraz będziemy kształtować siłę, 30-40 powtórzeń. Ale tak, na kim jest robione badanie? Na osobach często z zerowym doświadczeniem, bo ciężko się przeprowadza badanie na osobach doświadczonych, bo w ogóle przy elitarnych sportowcach to nikt nie pozwoli ci grzebać. Więc na kim był robione badanie? Osoba, która nie ćwiczy – każdy bodziec tak naprawdę zadziała. Jaki był protokół badawczy? Czy wykonywała jedną serię do upadku mięśniowego, to wiadomo, że wtedy te włókna szybkokurczliwe zaczynają się włączać na skutek zmęczenia. Nie było innych ćwiczeń… I takie badanie może taką osobę zgubić, czyli powiedzmy, że jestem niedoświadczony, trochę zieloniutki, przeczytam takie badanie, zaczynam w ten sposób pracować, w ogóle nie zwracając uwagi na kontekst. I wtedy lepiej porozmawiać z kimś bardziej doświadczonym, który takie rzeczy naświetli, pokaże: to było takie i takie badanie, na takiej i takiej grupie, nie powinieneś z tym pracować. Więc dużo jest badań, które są źle zrobione. Na przykład robisz jakiś protokół badawczy czy stosujesz jakiś rodzaj treningu dla danej osoby i badamy, na koniec badania robimy badania siły. I teraz się okazuje, że protokół nie zadziałał albo siła poszła w dół. Dlaczego? Bo nie było fazy roztrenowania i każdy dobry protokół badawczy powinien mieć fazę treningów, fazę roztrenowania i wtedy robimy, żeby ta adaptacja zaistniała. Więc tutaj ten evidence based medicine, na jakim poziomie jest badanie, na jakiej grupie, jakie to ma znaczenie… Jeżeli ktoś nie umie z tego skorzystać, to dużo może sobie zrobić krzywdy, tak bym powiedział.

A doświadczenie kiedy w takim razie? Kiedy mogę powiedzieć, że już jestem doświadczony, że mogę już nie korzystać z EBM? Powiedziałeś, że ok, osoba młoda, wchodząca w trening czy w rehabilitację może się pomylić na poziomie EBM, że coś źle zobaczy.

Tak.

Więc może szukajmy tej metaanalizy albo dłuższych, większych badań. Ale tu jest zawsze dla mnie problem, brak ślepej próby, bo w treningu nie ma tej ślepej próby, to będzie nie trenował w ogóle, to nie jest ślepa próba, więc to jest problem. A więc kiedy doświadczenie?

Chyba ciężko powiedzieć, ilu pacjentów powinieneś przejść, ile lat pracować. Dla mnie tak z perspektywy czasu, jak widzę, ile błędów popełniłem, bo każdy je popełnia, to normalne, to tak około 30-stki zacząłem być bardziej pewny tego, co robię. A mam 32 lata [śmiech] Wcześniej też oczywiście starałem się jak najlepiej pracować, ale jednak to doświadczenie przychodzi z czasem. Teraz jest inaczej, masz więcej osób, od których jesteś w stanie się uczyć, jest internet, są podcasty, więc myślę, że to pokolenie młodsze od nas to szybciej nabiera. Ja widzę po moich kolegach, moich przyjaciołach, moich pracownikach, że te rzeczy, do których ja dochodziłem, oni szybciej łapią, gdzieś podpatrują.

Też ilość książek, jaka została wydana, nawet bez podcastów czy internetu – niektórzy mówią: głupiego Instagrama, który pokazuje jakieś mięśnie…

Dużo złych rzeczy, prawda? Ale oczywiście też dużo dobrych.

Dokładnie. Więc to wszystkim pomaga iść do przodu, ja też czuję, że to młodsze pokolenie dogania, że ono jest szybsze.

Tak, czuć oddech na plecach. [śmiech]

Że ono jest szybsze od nas, gdzie my mieliśmy kłopot z dostępem do informacji i czerpania tej wiedzy nowoczesnej.

Tak, zawsze był problem. Ta wiedza oczywiście była, ale łatwiej jest wrzucić jakiś podcast, coś znaleźć w internecie, niż iść do biblioteki na AWF, tam forsować. Teraz jest łatwiejszy dostęp do wiedzy, o tyle jest gorzej, że ta wiedza jest chaotyczna, nieuporządkowana, pojawiają się dziwne rzeczy.

Jak wyszukujesz, że ok, to jest dobre a to jest złe?

Myślę, że w ogóle jesteśmy w takim okresie, kiedy mamy brak wzorców, mentorów. To jest problem, że każdy próbuje pokazywać jakieś rzeczy – i to jest super. Natomiast ja staram się obserwować kilku trenerów, o których wiem, że mają olbrzymie doświadczenie.

Zdradzisz nazwiska?

Tak, jak najbardziej. Takim człowiekiem, którego często słucham, jest [Christian Timbandu? 0:25:35], kanadyjski trener, poznałem go we Wrocławiu, naprawdę to, jak on mówi o to, jak argumentuje, jak tłumaczy, to do mnie przemawia. Carlo Buzzichelli, którego poznałem, teraz był w Polsce. I na pewno te osoby mają olbrzymi bagaż wiedzy, czyli znają fizjologię, neurologię, biomechanikę. I mają olbrzymie doświadczenie, czyli pracowali z elitarnymi sportowcami. Christian to osoba, która pracowała z przedstawicielami crossfitu, podnoszenia ciężarów, bobslejów. On chyba 27 dyscyplin, naprawdę olbrzymie doświadczenie, przekrój. On mówi o tym, jak pracować z tą osobą, jak pracować z tą osobą, czym się różni praca z kulturystą od pracy z crossfiterem, czego jedni mogą się nauczyć od drugich. Więc dla mnie na pewno mega przekonująca osoba. Posłuchaj, naprawdę warto.

Posłucham i mam nadzieję, że Wy też. Na ile dzisiaj Ty rehabilitujesz, a na ile trenujesz? Bo Ty jesteś gdzieindziej, jesteś rehabilitantem, ale jak dla mnie – pracujesz poza rehabilitacją.

Tak, ja rehabilitantem nigdy się nie nazywam, bo dla mnie rehabilitant to jest ta osoba, która pracuje też manualnie, a ja nigdy tego nie miałem w rękach, nie czułem tego, nie czułem się w tym dobry, więc od razu obrałem ścieżkę trenerską. Na pewno ta baza mi pogada, ale nigdy nie nazwałbym się rehabilitantem. Ja jestem trenerem.

Powiedz to, bo czekam na to słowo.

Trenerem personalnym? Czy przygotowania motorycznego?

Przygotowania motorycznego, tak.

To też jest kwestia, kto jest kim, kto się może nazywać, kto się nie może nazywać.

Jak w Polsce jest widziany ten trener przygotowania motorycznego? Co to jest za zawód w Polsce? Bo ja myślę, że ten zawód dalej kuleje.

To co zrobiliśmy z zawodem fizjoterapeuty, że jakby jest to uregulowane, to też myślę, że kiedyś powinno być uregulowane w tym kraju. Natomiast na razie tej regulacji nie ma. Nie wiem, kiedy będzie. Może Polskie Stowarzyszenie Treningu Motorycznego…

Niedługo będzie konferencja, nie wiem, czy są jeszcze bilety.

Chyba już nie można, w każdym razie zapraszamy. Więc to też pytanie, czy na tej regulacji komuś zależy? Wiadomo, że było lobby fizjoterapeutów, zależało nam na tym, żeby to uregulować. A czy jest tak w przypadku trenerów? Co zrobić  z trenerami, którzy już są na rynku? Kim jest trener? Dużo pytań wymagających odpowiedzi.

Ok, to kim dla Ciebie jest trener przygotowania motorycznego? Jak go definiujesz?

Na pewno musi to być osoba z szeroką wiedzą w różnych dziedzinach. To są na pewno podstawy fizjologii wysiłku, to pierwsza rzecz. Podstawa biomechaniki. Zrozumienie charakterystyki danego sportu, analiza. Te podstawowe narzędzia trener musi posiadać. Możliwość kształtowania mocy. Nie każdy czuje się kompetentny do nauczania na przykład podrzutu. Ta osoba może generować moc prze robienie swingów, przez robienie wyskoków ze sztangą, nie każdy musi tego nauczać, szczególnie nie powinien, jeżeli nie czuje się kompetentny. Natomiast powinien mieć narzędzia, które mu umożliwią pracę z tym zawodnikiem, z tą osobą. I to musi być osoba, która wykracza poza ramy. Kwestia, jak chcesz pracować? Jeżeli jesteś trenerem personalnym, jesteś na treningu z podopiecznym, wyślesz plan, wyślesz do dietetyka i tak dalej. Natomiast jeśli jesteś trenerem przygotowania motorycznego, to często musisz pojechać na kort, do trenera głównego, musisz gdzieś jechać z zawodnikiem, musisz dużo rzeczy koordynować, to już kwestia podziału, co robi trener taktyczno-techniczny, co robi trener przygotowania motorycznego. Ale dużo więcej pracy cię to będzie kosztowało – i może więcej przyjemności – i niekoniecznie jest jakiś bajeczny zwrot pieniężny, jak wszyscy myślą, że jak ktoś pracuje z kimś, to… Na to nie należy się nastawiać i na pewno dużo rzeczy trzeba robić na początek dla doświadczenia. A to doświadczenie jest ogromne.

Czy trener przygotowania motorycznego ma pracować tylko i wyłącznie z zawodowym sportowcem?

Nie, myślę, że niekoniecznie. Ja bardzo cenię swój background fizjoterapeutyczny. Zawodowi sportowcy to są ludzie, którzy ulegają przeciążeniom, kontuzjom, zerwaniom, więc taka osoba, nasz sportowiec często jest po jakiejś kontuzji albo w trakcie jakiegoś przeciążenia. Więc na pewno praca z takimi osobami też po kontuzjach – pomaga. Dla mnie też praca z innymi trenerami, ja sam trenuję u mojego trenera Marcina Szyca, pozdrawiamy Marcina. Genialny człowiek, jeżeli chodzi o gimnastykę. Genialny człowiek, jeżeli chodzi o rozumienie ruchu, mobilności. Sam od niego dużo korzystam. Więc na pewno warto sięgać z różnych półek.

Myślę, że powiedziałeś super rzecz, która rzadko jest mówiona, czyli to, że jesteś trenerem, znasz się na tym, ale Ty trenujesz z kimś. Dlaczego nie trenujesz sam w takim razie? Wiesz, co byś robił. Dlaczego trenujesz z kimś?

Bo sam masz pewien obraz siebie, a naprawdę są ludzie, którzy znają się lepiej na niektórych rzeczach. Tak jak mówię, Marcin Szyc, genialny człowiek od gimnastyki, bardzo lubię u niego trenować. Michał Skowron uczył mnie pierwszego dźwigania, rwania, podrzutu, cały czas go podglądam, jeżeli chodzi o metodykę pracy ze sztangą. Byłem też na szkoleniu u Bronka Olenkowicza, kettle. Więc mamy bardzo dużo narzędzi. Nie możesz być najlepszy we wszystkim, ale to jest moim zdaniem dobry trener, potrafi wykorzystać te narzędzia. Przychodzi do mnie tenisista, widzę ograniczenia mięśnia najszerszego grzbietu i mi się przypomina od razu ćwiczenie, które mnie dał Marcin. Widzę ograniczenie rotacji klatki piersiowej i przypomina mi się ćwiczenie, które Bronek Olenkowicz pokazywał na kursie armbar. I masz różnego rodzaju narzędzia, które możesz wykorzystywać, to jest genialne. Myślę, że dużo fajnych rzeczy zrobił crossfit. Abstrahując od tego, że było dużo kontuzji, ja wiem, oczywiście, można mówić – dużo pacjentów, ludzie zaczęli…

Ale jest to na pewno lepsze od siedzenia na kanapie.

Ale popatrz, co zrobił crossfit. Ludzie zaczęli dostrzegać, że mają ograniczenia ruchowe, że na przykład nie możesz zrobić rwania czy podrzutu, bo nie masz pełnego zakresu ruchu, że masz zaburzenia stabilności i tak dalej. I ludzie zaczęli na to zwracać uwagę. Tak że wiadomo, że są dobre i złe strony.

Zgadza się, tu masz rację. Tak samo jak Ewa Chodakowska czy Ania Lewandowska, one ruszyły kobiety do ćwiczeń. Jak one ćwiczą, to ok, możemy się czepiać techniki, czy robią brzuszki, czy to jest czas na brzuszki, często poporodowe brzuszki, ale one się ruszyły do ćwiczeń. I myślę, że to samo zrobił crossfit z mężczyznami, co z Ania i Ewa z kobietami – ruszyli się do ćwiczeń.  W Polsce też jest fala biegania, czy trener przygotowania motorycznego pracuje z biegaczami?

Oj tak, sam jestem biegaczem zresztą. To jest grupa, która święcie wierzy w objętość treningową, oni święcie wierzą w objętość treningową, jak najwięcej kilometrów wybieganych.

Zegarek się musi zgadzać i jest płacz, jak się nie włączy.

Dokładnie. Nie do końca oczywiście my na fizjoterapii patrzymy na to, tak? Często nie mają zakresów ruchu, mają bardzo słabe ogniwa czy plecy, czy mobilność klatki piersiowej. Nie robią ćwiczeń plyometrycznych, które pozwoliłyby im więcej energii odzyskać w tym cyklu biegu. Więc tylko i wyłącznie wierzą w tą objętość treningową. I często niestety przestają się rozwijać. Oczywiście jeśli jestem osobą, która zaczyna biegać i wychodzę, biegam po 5 km, po 6 km, po 8 km, zwiększam objętość, to będę się poprawiał, bo to jest normalne, adaptacja na poziomie mitochondriów, na poziomie lewej komory, oczywiście będę się rozwijał. I w pewnym momencie dochodzę do tego, że staję, wtedy gdzieś pewnie szukam trenera i wtedy jest rozmowa, co robiłeś? – Biegałem trzy razy w tygodniu. – Jak biegałeś? – No po 10 kilometrów. – W jakim zakresie, jakie miałeś przerwy, czy robiłeś treningi? I tu się pojawia zaskoczenie, że można trenować, bo musimy odróżnić ćwiczenie od trenowania. Trenowanie to jakiś usystematyzowany proces. Ćwiczenie to po prostu ruszanie się, więc trzeba to odróżnić. Natomiast biegacze na pewno, tutaj apel do wszystkich biegaczy – zwróćcie uwagę też na inne rzeczy. Zazwyczaj zwracają na to uwagę, kiedy dochodzi do kontuzji, wtedy trafiają do Ciebie, potem do mnie i wtedy zastanawiają się, dlaczego doszło do kontuzji.

Czy biegasz może trenować siłę? I czy go to nie spowolni?

Oczywiście, jak najbardziej. To częste pytanie.

Ja wiem, że ono jest głupie, ale wiem, że ludzie często mówią o tym, że nie będą trenować siły, bo wtedy zwolnią.

Oczywiście. To się często pojawia i nie tylko u biegaczy, u amatorów, ale niestety też u trenerów techniczno-taktycznych. Oni obawiają się, że trening siłowy spowolni. Dlaczego tak jest? Rzeczywiście trening siłowy może cię spowolnić, ale tylko wtedy, kiedy go wykonujesz źle, czyli kulturystycznie, czyli do upadku mięśniowego. I właśnie wtedy te włókna szybkokurczliwe zaczynają pracować w charakterze wolnokurczliwych i rzeczywiście wtedy możesz stracić trochę na mocy. Ale to jest tylko i wyłącznie zły rodzaj trenowania. To nie trening siłowy jest zły. Jak ktoś go źle wykonuje – to jest problem. Natomiast trening siłowy oczywiście nie spowalnia, trening siłowy przyspiesza.

Dlaczego?

Dlatego że jesteś w stanie wygenerować więcej mocy i im więcej mocy, tym na niższym procencie tej mocy potem pracujesz w cyklu biegu. Oprócz oczywiście wzmacniania słabych punktów, jak core czy po prostu siła biodra.

Co jeszcze biegacz powinien robić? Powiedzieliśmy, że powinien robić objętość, siłę, co jeszcze powinien robić, żeby być lepszym?

Mobilność. To jest zawsze ta rzecz, której biegaczowi brakuje. On nie zwraca na to uwagi. Często widzimy, że przychodzi biegacz, pozamykany i pracuje…

Jak rusza rękami, to już jest super.

Tak, bo często nie ruszają, nie? I wtedy możesz mu pokazać, jak powinien wyglądać prawidłowy ruch, ile jesteś w stanie uzyskać energii z rozciągnięcia całej taśmy, żeby biegać szybciej, żeby więcej energii uzyskiwać. Ćwiczenia plyometryczne, często mamy biegaczy, którzy biegają w ten sposób. Wkładanie siły, wkładam siłę, w ogóle nie wykorzystują ścięgna Achillesa, powinni biegać inaczej. Często widzimy zawodników, którzy w ogóle nie odzyskują energii, cały czas ją wkładają. To są olbrzymie koszty energetyczne. Dużo więcej mocy jesteśmy w stanie wygenerować z cyklu, z tych tkanek niekurczliwych.

Myślę, że jeszcze jedna ważna rzecz dla biegaczy, to regeneracja.

Tak. Zapomniałbym.

Ale nie, ja tu czuwam nad tematyką cały czas. [śmiech] Co polecasz na regenerację?

Oj to dużo…

Jedni polecają to, czy tamto, jeszcze możemy mówić o diecie, ale tego tematu nie poruszam.

Oczywiście. Ja myślę, że sen. To jest must be. Ostatnio widziałem badania, że śpimy przeciętnie, ludzkość, śpimy dwie godziny mniej na dobę niż na początku stulecia. Wiadomo, światło, elektryczność, internet. Więc sen to jest podstawa. Brak snu zaburza gospodarkę hormonalną, wyrzut insuliny, to na pewno. Sen. Druga kwestia to stres. Kortyzol. Dużo problemów dla nas w treningu, kiedy przychodzi osoba, która jest w permanentnym stresie. Raz, to zero koncentracji. Mówisz do takiej osoby, a ona jest gdzieindziej, myśli o rachunkach, fakturach, spotkaniu zarządu. Więc nie jest w stanie się skoncentrować na zadaniu, które jej dajesz. Tu moim zdaniem jest różnica między naszą usługą, a innymi usługami. Ten ćwiczący musi dać coś od siebie. Jeżeli idzie do fryzjera, to wiadomo, fryzura się robi bez jego udziału. Jeżeli idzie do makijażystki… Idzie do fizjoterapeuty to praca manualna też jest oczywiście po naszej stronie, jakieś ćwiczenia oczywiście wykonuje, ale w trening trzeba się zaangażować, czyli trzeba się skupić i skoncentrować. Jeżeli tego nie ma, to naprawdę będzie ciężko z efektami. Więc taka osoba na kortyzolu, o którym mówiliśmy, nie jest w stanie się skoncentrować, dwa to wiadomo, że kortyzol jest wrogiem testosteronu, im większy poziom kortyzolu, tym gorzej jeżeli chodzi o testosteron, gorsza regeneracja. I tu mamy prawdziwą plagę, o tym się nie mówi, ja też o tym nie myślałem, ale spotkałem kolegę, który tym tematem się zajmuje, gospodarką hormonalną, on mówi, że mamy coraz niższy poziom testosteronu u mężczyzn, właśnie z powodu środowiska, stresu. Gorzej nasi pacjenci, podopieczni się regenerują, mają gorsze wyniki, więc raz to środowisko,  dwa to stres. I naprawdę widzimy to.

Wspominałeś często o terapii manualnej, według Ciebie kiedy terapia manualna jest potrzebna, a kiedy potrzebny jest trening? Jak dostajesz pacjenta i widzisz, że on ma to, to, pacjent nie jest dla mnie, jest do terapii manualnej? Z kim nie pracujesz i odsyłasz do terapii manualnej?

Wiadomo, takie czerwone punkty to aktywny obrzęk, jak ktoś ma aktywny obrzęk to staram się, żeby przewlekły ból, który się najczęściej nasila po treningu. Jeżeli po treningu byłoby bez zmian albo byłoby lepiej, to ok, ale jeżeli przewlekły ból się nasila po treningu, to na pewno terapia manualna. Jeżeli na przykład jakiś staw… kiedy pacjent nie czuje stretchu w stawie, tylko czuje jakiś konflikt. Na przykład w stawach skokowych często mamy do czynienia z tym, próbuje odpowiednio nałożyć gumę, ustawić staw skokowy, ale mimo to jest blokada kostna, pacjent czuje kłucie, tak samo w biodrze. To jest sygnał dla mnie, że ta osoba powinna pracować z kimś, kto pracuje manualnie, bo ja tego problemu po prostu nie rozwiążę. To na pewno trzeba sobie uświadomić, że nie jesteś w stanie zrobić wszystkiego, to jest zawsze gdzieś problem…

…młodych?

Nie chciałem tego mówić, ale tak. Młodszych osób, że boją się odesłać osobę, bo ta osoba uzna mnie za niekompetentną, bo nie potrafię czegoś zrobić… Wcale tak nie jest. Ta osoba jeszcze przyjdzie i podziękuje, powie: rozwiązałeś mój problem. Nie trzeba się tego bać.

Jasne. Jest takie narzędzie do ćwiczeń, bosu.

Nie posiadam go w klubie. [śmiech]

Tutaj leży koło nas. Ono do czegoś innego u nas służy, do pokazywania, jak na nim nie ćwiczyć.

Tak jest.

Kiedy bosu jest potrzebne? Albo kiedy jest niepotrzebne? Dlaczego sportowiec nie może ćwiczyć na bosu?

Ćwiczyć pewnie może…

Dlaczego to jest mniej efektywne?

Wiesz co, musimy podejść do tego w ten sposób… niestabilne podłoże, tak powiem. I tu cały zalew treningu funkcjonalnego, medycznego. Zaproszę wszystkich na konferencję, która będzie teraz w maju na AWF-ie, tam temat główny to będzie właśnie trening medyczny, funkcjonalny, różne podejścia.

Myślę, że fajnie. Puścisz mi link do tego? Dodamy go pod podcastem.

Tak, 15-16 maja z tego co pamiętam.

Będzie link pod spodem.

Tak, dużo fajnych wykładowców, myślę, że warto się przejść. Czyli niestabilne podłoże. W rehabilitacji jak najbardziej tak, jak mamy zerwane więzadło krzyżowe, to żeby pacjent jak najwięcej z tych proprioceptorów otrzymywał informacji na temat położenia stawu kolanowego w przestrzeni, to jest potrzebne, niestabilne podłoże, jak najbardziej jestem za. Natomiast kiedy trening funkcjonalny – gdzieś tam weszło takie pojęcie, wszyscy się na to rzucili, to dużo osób zaczęło trenować na niestabilnym podłożu i mówią, że to jest trening funkcjonalny. No nie jest to trening funkcjonalny. Ludzie, zazwyczaj sportowcy… gdzie pracują sportowcy? Na korcie, na boisko, zazwyczaj to podłoże jest stabilne. Abstrahuję od sportów śnieżnych i na przykład plażowej piłki nożnej. Więc pracują na stabilnym podłożu. To co ich destabilizuje to prędkość ruchu – czyli jest w pełnym biegu i muszę zrobić zwrot, muszę się zatrzymać. Inny zawodnik – czyli przeciwnik, który stara się wytrącić z równowagi. Podstawowa różnica – stoi pacjent na rehabilitacji, stoi, patrzy tylko na swoje kolano, obserwuje i stara się utrzymać równowagę. A na boisku zawodnik musi obserwować przestrzeń, więc my staramy się trenować już w tym następnym procesie tych zawodników, jak rzeczywiście będzie to wyglądało. Zaczynamy od stania na jedne nodze, potem stanie na jednej nodze i rzucanie piłką, potem wprowadzamy prędkość, wprowadzamy wytrącenie z równowagi, te perturbacje. Na temat perturbacji na pewno fajną książkę napisał i fajne szkolenia prowadzi na przykład Frans Bosch, on ma świetne podejście, jeżeli chodzi o tego typu rzeczy.

Fanem Boscha jest chyba Paweł Krótki, tu z Body Worku.

Tak, Paweł sprowadził go do Polski, ja miałem przyjemność być na tym szkoleniu, rzeczywiście fajne koncepcje. Oczywiście dużo można tych rzeczy łączyć. Ja też te ćwiczenia, często zainspirowane Fransem Boschem, wprowadzam. Ale nie tylko. To też jest ważne, żeby wiedzieć, z kim jak pracować. Na przykład z piłkarzami, mam teraz młodego piłkarza, który cierpi na bóle przeciążeniowe pleców i świetnie mi się z nim pracuje technikami Boscha i są dobre efekty, on już wraca do gry. Naprawdę dużo rzeczy można od niego podpatrzeć.

Ok, powiedziałeś, z kim pracujesz, to był piłkarz. Ale wiem o tym, że pracujesz jeszcze z kilkoma fajnymi osobami, czy podzielisz się tymi nazwiskami z nami?

No z tenisistami, dużo przez znajomość, najpierw z Krzysiem Guzowskim zacząłem pracę z tenisistami. Obecnie z Jerzym Janowiczem pracuję. Staramy się wrócić na kort i myślę, że tak się stanie gdzieś w styczniu. Znaczy na kort już oczywiście wróciliśmy, już trenujemy, teraz Jerzy był na Teneryfie, trenował u swojego trenera, Güntera Bresnika. Dziś mamy trening, wrócił już, więc będziemy dalej działać. Mam nadzieję, że wróci tam, gdzie jego miejsce.

Jak Ci się udało zacząć z nim współpracę?

Zostałem polecony przez Mariusza Fyrstenberga, też świetnego polskiego deblistę, przemiłego gościa, z którym pracowałem pod koniec jego kariery, z którym nadal pracujemy, przesympatyczne postać. No i że panowie się znają od wielu lat, a Jerzy miał duże problemy właśnie ze stawem kolanowym, no to zaczęliśmy pracować. I to ten background pomaga, tak jak mówisz, raz że musisz zwrócić uwagę na to kolano, wiedzieć, co z nim robić, zrobić nieraz krok w przód, krok do tylu, a dwa, że człowiek musi wrócić do aktywnego sportu i ten background fizjo moim zdaniem wtedy bardzo, bardzo pomaga.

Czym taki trening zawodowego sportowca różni się od treningu amatora?

Na pewno na co trzeba zwrócić uwagę, to na objętości treningowe. Musimy pamiętać, że nasz zawodowy sportowiec wykonuje dużo pracy poza siłownią, czyli musimy regulować ten poziom zmęczenia. Musimy pamiętać, kiedy na przykład ma trening szybkości. Więc takim splitem, którego często używam w pracy jest lower body – upper body, lower body – upper body i wtedy ten trening szybkości dobrze jest zrobić w poniedziałek rano, bo wiadomo że na drugi dzień skutki treningu lower body będą i wtedy rozmawiamy z trenerem technicznym, żeby zrobić na przykład trening serwisu albo trening o niskiej intensywności. To jest ważne, że ta osoba wykonuje dużo pracy poza treningiem siłowym. No i też tak jak mówiliśmy – trening nie do upadku mięśniowego. Ten upadek mięśniowy nie będzie służył naszemu sportowcowi. A jeżeli mamy Wojtka, który chce zrobić masę mięśniową, to wiadomo, że chcemy tego mleczanu, chcemy, żeby ten mleczan pobudził rozwój naszej masy mięśniowej. To trzeba inaczej spojrzeć na te osoby.

A jak sobie radzisz z trafieniem w formę? Bo on ma być gotowy na cztery turnieje, pięć turniejów w roku, jak podejrzewam. Jak rozpisujesz? To jest trudne czy to jest mierzalne i prosto jest trafić z formą na dany turniej?

Wiesz co, zaczynamy dopiero, więc będziemy się poznawać, mogę Ci powiedzieć, jak to z innymi zawodnikami wygląda. Na pewno staramy się wybrać, bo tych turniejów jest naprawdę dużo, więc staramy się wybrać te, które są ważne, gdzieś z trenerami głównymi o tym rozmawiamy i wtedy rzeczywiście zmniejszamy obciążenia treningowe, więcej jest treningu specjalistycznego i tenisa. W tenisie jest to trudne, umówmy się, nie wiesz, czy zawodnik dojdzie do finału czy odpadnie w pierwszej rundzie, więc takie planowanie jest naprawdę…

Na żywo cały czas.

Aczkolwiek da się to zrobić, trzeba to robić. Są na ten temat artykuły, kiedy jakie środki stosować. Na pewno też trzeba – ja często podkreślam, że ta objętość cię zabija, ale są wytyczne, to zrobił kanadyjski związek tenisowy, Long Term Athlete Development, ile młody zawodnik powinien grać w tenisa, ile młody zawodnik powinien grać w tenisa, ile powinien mieć treningu ogólnorozwojowego, jakie powinien mieć osiągi, więc polecam trenerom się z tym zapoznać i to w szczególnie tenisie, może ze strony trenerów, do zbyt dużej objętości pracy poświęconej na tenis, zaniedbanie ogólnorozwojówki, a to jest sport jednostronny jak wiemy i widzimy takie problemy. Ja widziałem zawodników, którzy przychodzili w wieku lat 14-15, brak wzorca pompki, kolano się nie zgina, to wtedy zawodnik zaczyna mocniej pochylać plecy, żeby odbijać piłkę, więc bolą plecy. Dużo takich rzeczy. Ja patrzę ze swojej strony, jestem trenerem przygotowania motorycznego, dla mnie każdy powinien świetnie robić przysiad, pompkę, podciągać się dwanaście razy, ale naprawdę tego brakuje.

To co mówisz, myślę, że pochodzi z takiej piramidy treningowej, którą mam nadzieję, że każdy zna, czyli im szersza podstawa, tym ta część na górze będzie łatwiejsza do zrobienia jest to przykład Gortata, który z tego co ja wiem, pierwszą piłkę do koszyków złapał w wieku 19 lat, to mega późno.

Federer do 16 roku życia, czy do 14, piłka nożna i tenis.

Czyli młodzi sportowcy co powinni robić? Zacząłeś mówić o młodych sportowcach, o tych wszystkich kontuzjach, co jest ważne w treningu młodego sportowca? Kiedy rodzice mają marzenie?

Na pewno odnośnie młodych dzieciaczków, 7-9 lat, one najlepiej pracują w grupie. Więc ja bym bardzo nie chciał reklamować tutaj swojego miejsca, swoich skilli i tak dalej, to dzieci do 10 roku życia bardzo fajnie pracują w grupie, one potrzebują grupy. Po 10 roku życia rzeczywiście możemy z nimi pracować indywidualnie, oczywiście w formie zabawy. Dla mnie najlepszą formą ogólnorozwojówki, są dobrze prowadzone sztuki walki, na przykład judo – dużo pracy z własnym ciałem, przewracania się i tak dalej, to chyba też Robert Lewandowski też trenował.

Tak, jako pierwsze, judo.

Lub też akrobatyka, gimnastyka, czucie własnego ciała w przestrzeni, to myślę, że są dwa najlepsze rozwiązania. I też basen, żeby nauczyć się pływać, żeby nie uczyć się pływać w wieku 18 lat, tak jak ja [śmiech]

Ale nauczyłeś się na wuefie, musiałeś.

Tak, parę osób wie, ile mnie to kosztowało. Więc te dwa rodzaje, sztuki walki i akrobatyka, gimnastyka – dobrze prowadzone. Natomiast potem praca pod okiem trenera przygotowania motorycznego, czyli dobrego wuefisty, do 14 roku życia i oczywiście baza tej mobilności, stabilności, musimy patrzeć, czy zawodnik ma pełne zakresy ruchu, czy się dobrze stabilizuje, czy ma podstawową koordynację. Chociaż koordynacja jest moim zdaniem czymś w dużym stopniu wrodzonym, to jest cecha, którą albo mamy, albo nie mamy, można ją trenować, ale jednak. I na pewno apel do rodziców, to pewnie będziesz zapraszał trenerów, niektórzy już byli – nie bójmy się, że kiedy nasze dziecko podnosi kettle 8 kg, bo to jest zawsze pytanie, czy moje dziecko urośnie, jeżeli będzie podnosiło ciężary. Oczywiście urośnie, jak najbardziej. I to co często tłumaczymy rodzicom, że jeżeli twoje dziecko biegnie po boisku z dużą prędkością, hamuje na jednej nodze, obciążenie kolana jest cztery razy masa ciała, a jeżeli podnosi kettle 8 kg oburącz? To często są mity, które funkcjonują, cały czas z tym walczymy, mamy podcasty, materiały, a te mity cały czas funkcjonują.

Czyli ten trening ogólnorozwojowy jest ważniejszy od treningu specjalistycznego, na początku?

Na początku na pewno. Zależy oczywiście od fazy. Jeżeli mamy fazę, jak w sporcie wszyscy wiedzą, jeżeli mam fazę ogólną, jestem lekkoatletą, trenuję w zimę, to wiadomo, że trening ogólnorozwojowy to będzie 40-50% mojego czasu. Zależy też od dyscypliny, wiadomo, że biegacze trenują może mniej, ogólnorozwojowo mniej tej objętości trzeba niż na przykład, nie wiem, skoczkowi o tyczce, który nie może cały czas skakać o tyczce, więc ten trening specjalistyczny nie może być cały czas. Więc to zależy oczywiście od sportu, od fazy, ale tu są świetne książki, Carlo Buzzichelli, [niezrozumiałe 0:55:16] opisują to, są piramidy, ilości godzin podane. I to co się teraz często robi, świetnie moim zdaniem zrobili to Kanadyjczycy, czyli Long Term Athlete Development, jak rozwijać młodego sportowca, jakie powinien mieć cechy fizyczne, koordynację na danym etapie, jak powinien dbać o własny sprzęt – na każdym poziomie, tam są chyba trzy poziomy.

Czy na poziomie zawodowym współpracujesz też z psychologami sportu?

Tak, tak. Współpracuję teraz przy jednym zawodniku sztuk walki. I na pewno staramy się, żeby tę psychologię wdrażać. Wiadomo, że to nie jest łatwy temat, często zawodnicy nie chcą…

„Nie będę gadał o głupotach”.

Tak, uważają, że nie potrzebują. A myślę, że każdy potrzebuje gdzieś tam, nawet taki zwykły człowiek, potrzebuje współpracy.

Pracowałeś w CRS, dość długo, ile lat tam spędziłeś?

Musiałbym policzyć. Piąty rok studiów i w zeszłym roku skończyłem, kiedy założyłem Body Support, więc to będzie sześć, siedem lat.

I skąd decyzja, że trzeba coś innego robić, albo że to już nic nie daje, że jest monotonia, nie wiem, wypalam się?

To tak we mnie dojrzewało już od jakiegoś czasu, że chcę mieć większą decyzyjność, chcę się rozwinąć, inaczej pracować, może w jakimś innym systemie. Dużo fajnych osób poznałem po drodze i stwierdziłem, że fajnie, gdyby te wszystkie osoby pracowały razem. Pojawił się mój wspólnik, jego partnerka nam pokazała tę drogę, co możemy zrobić. I tak poszło. To jakaś naturalna droga, nawet nie zastanawiałem się nad tym, co było jakimś kluczowym punktem. Tylko stwierdziłem, że w tym miejscu, w którym jestem, nie jestem w stanie nic dalej zrobić, bez swojego miejsca. Pamiętasz? Miałeś taki czas, że stwierdzasz, że ok, tu już dalej nie pójdę, muszę mieć coś dalej.

U mnie było trochę inaczej, ja od razu zacząłem swoje, bo ja na czwartym roku już miałem swoje i mało pracowałem u kogoś, gdzieś indziej. Ale dzisiaj o Tobie, a nie o mnie. Nie miałeś bojaźni, że otwierasz swoje? Byłeś tam siedem lat, miałeś mnóstwo pacjentów, pewnie i z miesiąc do przodu zapisanych, pewna kaska, a z czegoś trzeba żyć, nie ukrywajmy, my z tego zarabiamy, że u nas ludzie trenują. Więc pewna kaska na konto leciała. I czy odcięcie się od tego nie jest dość traumatyczne? Co będzie jutro?

Na pewno jest to krok w przód i każdy się tego obawia, to jest takie wyjście ze strefy komfortu, to jest teraz bardzo modne, tak, wychodzimy ze strefy komfortu. I rzeczywiście trzeba wyjść z tej strefy komfortu, trzeba mieć taki okres, że jest ciężko, pracujesz od rana do wieczora, pracujesz z klientami, w międzyczasie załatwiasz jakieś rzeczy, masz telefony, stresujesz się, wieczorem pracujesz, układasz podłogę z kumplami, co też jest świetną zabawą. Więc na pewno trzeba wyjść z tej strefy komfortu. Czy się obawiałem? Myślę, że w momencie, kiedy do tego dojrzałem, miałem już taką grupę osób gdzieś wokół siebie zgromadzonych, że byłem – może nie pewny – ale przekonany, że może nam się udać. Bo już miałem jednego bądź dwóch pracowników, świetnych zresztą, pozdrawiam Pawła, Antoniego. I miałem taką rzeszę znajomych, którzy mi dobrze życzyli, że czułem, że się uda. To był ciężki okres, bo musisz robić rzeczy, do których nie jesteś przyzwyczajony, czyli podpisywać jakieś umowy, zmagać się z budowlańcami… to jest dużo rzeczy. Nie byłem sam w tym wszystkim, to też jest plus.

ile się remont przedłużył?

Wiesz co, chyba miesiąc.

To nie najgorzej. [śmiech]

Chyba miesiąc. Miało być trzy, wyszło cztery, to jest standard. Opowiem Ci zabawną historię, że licząc na to, że się uda w jakimś tam terminie, już oczywiście przedłużonym, pamiętam do dzisiaj jak o godzinie dwudziestej czwartej z moim kolegą Lechem montowaliśmy drabinki, bo szkolenie miało być, nie było drzwi do łazienek, zamiatałem przestrzeń przed moim miejscem, bo miało być szkolenie. Zanim otworzyliśmy klub, to pierwsze było szkolenie.

Z czego szkolisz u siebie?

My prowadzimy razem z Michałem Skowronem, Marcinem Skowronem, Anią i też ja prowadzę o tej mobilności, stabilności. Michał, Marcin z Krzysiem Guzowskim – systemowe podejście do profilaktyki w tenisie. Nie będę się reklamował…

Trochę po to to jest.

Ale polecamy na pewno, jeśli ktoś chce pracować. I prowadzę szkolenia na trenera personalnego. Teraz w Rzeszowie, trochę w Warszawie prowadziłem, więc dużo tematów. I też temat biegowy z Anią Szymańską prowadzimy.

W czym Body Support wyróżnia się od innych miejsc?

Czym się wyróżnia? Myślę, że wieloma rzeczami. Na pewno mamy bardzo rodzinną atmosferę, to jest miejsce, które ma około 250 metrów, ja jestem osobą, która zna wszystkich, w sensie znam praktycznie każdego klienta, który przychodzi…

Jeszcze.

Jeszcze, wiadomo że to może się zmienić. Rodzinna atmosfera to na pewno.  Profesjonalizm, zawsze jakość stawialiśmy na pierwszym miejscu, że chcemy, żeby ten trening miał dobrą jakość. To było dla nas najważniejsze, więc staram się zebrać osoby, które tę jakość prezentują, mam nadzieję, że mi się udało, dochodzą mnie głosy, że tak. To na pewno. Pracujemy i z zawodowymi sportowcami, typu Jerzy Janowicz, typu osoby ze sportów walki. Więc myślę, że to jest fajne, że te osoby, nazwijmy je zwykłe, zwykli klienci…

Janusze. [śmiech]

No nie, tak bym nigdy nie nazwał naszych klientów, nie wiem, czy mam jakiegoś Janusza… [śmiech] W każdym razie te osoby zwykłe, pani Danusia, pani Zosia, pani Basia, obserwują, jak pracują ci, powiedzmy, zawodowi sportowcy czy młodzi tenisiści i zauważają, że wykonują podobne ćwiczenia do nich, podobne ruchy, robią podobne mobilki i to ich napędza i motywuje moim zdaniem. Pracujemy też z młodymi tenisistami, z osobami… z prezesami na przykład, którzy grają w tenisa i dla nich jak przyjdzie Jerzy, to oni czują się lepiej. Więc myślę, że to jest fajnie u nas połączone, że mamy i takie osoby, i takie osoby. Co jest u nas…? U nas każda osoba w klubie w jakiś sposób musi być powiązana z trenerem. Wiadomo, to są kwestie finansowe, może być raz w tygodniu, może być dwa razy w tygodniu, możesz trenować raz na dwa tygodnie, ale musisz być powiązany z trenerem. I co nam to daje? Te osoby mają swój plan treningowy, czyli trenują, wykonują, zawsze wykonują rozgrzewkę, zawsze wykonują cool down, chyba że się spieszą, ale rzeczywiście widzisz tę jakość treningu. Pamiętam, była taka historia, przyszła osoba, jakiś facet, znajomy jakiegoś naszego klienta i wyglądał jak kosmita, ponieważ pierwsze co wszedł, to zero rozgrzewki, zaczął robić wznosy bokiem. I wtedy sobie uświadomiłem, że to miejsce jest inne, dlatego że ten człowiek, na którego na normalnej siłowni nikt nie zwrócił uwagi, bo mnóstwo jest takich osób, które robią rzeczy niezgodne z metodyką, to tutaj wygląda jak kosmita, bo nie zrobił rozgrzewki, robi ćwiczenie izolowane pierwsze, zupełnie… skąd on jest?

A z kim nie pracujecie?

Nad tym się nie zastanawiałem.

Pewnie odsyłasz, to co powiedziałeś, że nie boisz się odesłać pacjenta, więc masz pewnie osoby, które do Ciebie trafiają albo chciały do Ciebie trafić, a mówisz: przepraszam, ale pan, pani musi najpierw trafić do kogoś innego.

To na pewno osoby z ostrym bólem, opuchlizną, to na pewno.

Kobiety w ciąży?

Kobiety w ciąży nie. Z kobietami w ciąży pracujemy, są trenerzy, którzy mają do tego odpowiednie szkolenia. Ja na przykład nie pracuję z rozejściem kresy białej, dla mnie to jest temat, którego nie robiłem, to odsyłam od razu, bo nie czuję się w tym specjalistą. Myślę, że w obrębie naszych trenerów mamy specjalizacje, wiemy, że ktoś jest w czymś dobry. Podstawowy poziom wiedzy na temat ćwiczeń – musisz mieć, jak wyciskać, jak robić martwy ciąg, jak robić przysiad, to jest abecadło. Ale są na pewno chłopcy, którzy są dużo lepsi, jeżeli chodzi na przykład o trójbój niż ja. Jeżeli widzę młodego chłopaka, który chce ten trójbój uprawiać, to nie będę go męczył, bo trochę mu pomogę i nagle mój poziom znajomości się skończy, więc lepiej, żeby poszedł do Konrada, do Michała. Jeżeli chodzi o pracę z kettlami, z gimnastyką to też do pewnego poziomu taką osobę mogę doprowadzić, a potem już nie, potem już potrzebuję kogoś lepszego.

Z kim lubisz trenować?

Chyba jak każdy trener – z ludźmi zaangażowanymi, skupionymi, sumiennymi, to na pewno lubię z nimi pracować. Takie osoby, które dążą do celu, to każdy lubi. Bo też ta praca jest przyjemniejsza, ten czas szybciej płynie. Chociaż wiadomo, że też są osoby, które mają gorszy poziom motywacji, wtedy musisz więcej włożyć od siebie, za każdym ruchem przypomnieć: wyprostuj łokieć, zrotuj go na zewnątrz, za każdym razem musisz to powiedzieć. To często jest powiązane z tym, o czym mówiliśmy, o koncentracji, że te osoby mają często tak zajęcy RAM, że chciałyby się starać, ale myślami są gdzieindziej. Na pewno z młodymi sportowcami, skoncentrowanymi na celu. Pracuję teraz z… to jest mój – może nie pupilek – ale osoba, którą bardzo lubię, on jest teraz na zawodach, z nim się bardzo fajnie pracuje.

Przychodzi do Was klient i jak u Was wygląda diagnostyka? To pierwsze spotkanie, ile trwa, jak to u Was wygląda w Body Support?

Podchodzimy do tego bardzo indywidualnie, planujemy taką planszę diagnozowania zrobić, natomiast każdy zna oczywiście FMS, to podstawowe narzędzie, które się stosuje w sporcie, plus dodatkowe testy. Znowu powiem: to zależy, bo to zawsze się przewija „to zależy”. Jeżeli mamy młodą osobę, to ja często lubię zrobić test pistoletu, zobaczyć, czy ma pełne zgięcie w stawie skokowym, pełną mobilność w biodrach. Jeżeli przychodzi młody sportowiec, to lubię zobaczyć, jak on skacze, jak ląduje na jednej nodze. Jeżeli przychodzi, nie wiem, pani Zosia, pani Danusia, to też podstawowy test FMS w zupełności wystarczy. Więc to też zależy. My pracujemy nad taką bazą testów, która będzie teraz dla nas wyjściowa. Natomiast tę bazę testów, jak już jesteś doświadczonym trenerem, dobrym trenerem, to sobie sam pod siebie regulujesz, kogo testujesz, po co ci ten test. To co najczęściej widzimy, to ograniczenia ruchomości, to często test ścienny stosujemy, ten test orzełka tak zwany. Znasz pewnie to ćwiczenie, osoba przy ścianie wykonuje ruch do góry, czy jest w stanie utrzymać rękę czy nie. To widzimy. Więc zależy, kto do nas przychodzi. Jeżeli przychodzi osoba i mówi, że miała zerwany ACL, to ja często robię test siadania na stołeczek, czyli obserwuję, do jakiegoś momentu jest w stanie wstawać tak samo lewą i prawą nogą. To znowu zależy.

Czyli każdy indywidualnie.

Każdy indywidualnie. Na pewno test, który zawsze myślę, że wszyscy wykonujemy, bo nam dużo daje, to jest ten test głębokiego przysiadu, ten pierwszy test z FMS, myślę, że to nam dużo pokazuje. Myślę, że jak ktoś dużo tych testów zrobił – a ja ich zrobiłem naprawdę sporo, testując w CRS-ie tyle lat – to już naprawdę dużo możesz zobaczyć.

FMS to dość ciężki temat dzisiaj, bo dużo trenerów zaczyna zaburzać wizję FMS-u, że to nic nie daje, że to nie jest pokazywanie sprawności człowieka, tylko jakieś punktowanie. Jak Ty do tego podchodzisz? Co daje Ci badanie FMS-em

Na pewno bym się z tym mocno nie zgodził, że krytykujmy FMS, nie róbmy i tak dalej. Jeżeli ktoś jest na początku swojej drogi, to myślę, że powinien właśnie robić FMS, powinien obserwować staw, powinien badać mobilność barków, to są testy, które nadal wykonuję cały czas, mimo że niektóre trochę zmieniam, dodaję inne, ale ileś tych FMS-ów powinno się zrobić, zanim ma się prawo inaczej testować. Powiem – dobre narzędzie, usystematyzowane, spunktowane, Remek to wprowadził do Polski, nadal to świetnie prowadzi, więc moim zdaniem to jest dobre narzędzie.

I cały czas mamy ful na szkoleniu, prawda?

Tak. Dobre narzędzie, jak zaczynasz pracę, to powinno się zrobić, powinno się umieć. Potem możesz oczywiście wykorzystywać inne testy, pracujesz z drużynami, to możesz sobie skrócić. Ale moim zdaniem to jest dobry test.

Co pokazuje FMS? Bo często się mówi o tym, że FMS pokazuje ryzyko kontuzji.

No wiadomo, że badania są różne, jedne pokazują, że tak, drugie, że nie. Na pewno pokazują tą podstawową mechanikę ciała, czyli ograniczenia mobilności i stabilności, to pokazują. Czyli dla mnie, jako dla człowieka, który jest szczurem siłownianym, siedzi w siłowni, to to jest najważniejsze. Pewne stawy powinny być mobilne, pewne stabilne. A tutaj koncepcja „joint by joint” się kłania, bardzo ją lubię do pokazania tej podstawowej mechaniki ciała. I dla mnie FMS mi to pokazuje, więc dużo mogę sobie zaobserwować. Wiadomo że to jest badanie bez obciążeń zewnętrznych, to nie jest badanie w dynamice, nie oczekujmy tego od FMS-u, bo to nie po to jest. Więc jeżeli będziesz chciał potem zobaczyć, jak twój zawodnik skacze, ląduje, to to zrób. Jeżeli będzie się pod sztangą zachowywał inaczej, będzie tracił mobilność, to jest dla ciebie informacja, ty to zbierasz. Ale to jest podstawowe badanie, które pokazuje mobilność i stabilność w tych podstawowych wzorcach. Dużo można z niego wyciągnąć, więcej niż te punkty tam pokazują.

Czy można mieć 20 punktów? Tam jest 20 punktów?

21 punktów.

Czy jak mam 21 punktów, to nie mam kontuzji? Tak mogę to rozumieć?

No nie, tak to nie możemy tego rozumieć oczywiście.

Test stabilności rotacyjnej jest dla mnie nie do wykonania. Miałeś kogoś, kto to wykonał? Ja widziałem tylko jedną taką osobę.

Ja miałem parę osób, które to wykonały, ja też się nieźle tego wyuczyłem na prawą stronę.

A lewa kiepsko? [śmiech]

Lewa kiepsko. Natomiast on pokazuje w ten sposób, jak się ciało układa, jak jesteś w stanie powalczyć, więc to też jest informacja. To że ktoś ma 1 czy 2 punkty to wiadomo, że nie tylko taka informacja nas interesuje, ile kto ma punktów, tylko jak się zachowuje, czym nadrabia, czym kompensuje. To już z obserwacji. Wiadomo, że to nie jest tak, że osoba z 21 punktami nie będzie miała kontuzji. Pamiętajmy, że kontuzje są też kontaktowe. Jeżeli masz 21 punktów i ktoś cię kopnie w kolano z boku, to cię to nie uratuje. Wiadomo, że też są sytuacje, kiedy ktoś się poślizgnie. Ale to na pewno mówi o tym, że mam dobrą bazę funkcjonalną, Remek chyba nawet mówi o kompetencjach ruchowych, żeby się rozwijać.

Masz szansę, inaczej mówiąc.

Tak, żeby się rozwijać. Osoba może robić super przysiad, a na przykład skacze i ląduje na jednej nodze i już to kolano nie ma stabilności. Dla mnie sportowiec powinien to umieć, skoczyć i wylądować na jednej nodze. A uwierz mi, sam zresztą wiesz, że wielu sportowców… sam chyba grasz w koszykówkę?

Tak.

Więc jak byś przebadał swoich kolegów, to ilu potrafi skoczyć i wylądować na jednej nodze? To jest też często problem. Moim zdaniem to jest też zaniedbywany dział treningu, właśnie plyometria, podstawowe zdolności skoku i lądowania, amortyzowania energii.

W tym podcaście użyłeś pewnie ze trzydziestu nazwisk zagranicznych. Ale skąd tak naprawdę czerpiesz dalszą inspirację do swojej pracy i czerpiesz swój rozwój? To książki, Instagram, szkolenia? To wszystko jest jasne, ale co najbardziej?

Z książki oczywiście, ale myślę, że z rozmów z trenerami. Ja wybrałem sobie paru moich ulubieńców i z rozmów najczęściej, z trenerami. To jest bardzo dobra forma. Umówmy się, nie wszyscy trenerzy to mole książkowi, nie wszyscy będą siedzieć i przeglądać książki. Z rozmów, ale tak jak mówię, trzeba wybrać tych, których jesteśmy pewni, bo niestety jest dużo osób, których nie warto słuchać, tak powiem.

Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

Dobre pytanie.

Będziesz miał już 42 lata.

O, nie mów tak. [śmiech]

Ja też. Jesteś rocznik ’87?

Tak. Ale ja mam mniej włosów.

Masz mniej testosteronu. Nie, więcej.

Więcej. [śmiech] Ale dobre pytanie, gdzie chciałbym się widzieć? Na pewno chciałbym cały czas pracować z zawodnikami, z klientami. Nie chciałbym zamknąć się w biurze i liczyć przychodów, rozchodów… gdzieś to muszę robić.

Jako właściciel firmy to musisz.

No muszę, oczywiście, sam też o tym wiesz. Ale chciałbym na pewno pracować z zawodnikami, taką rzeczą, którą zawsze chciałem zrobić – już jako zawodnik nie zrobię – to pojechać na igrzyska. Więc na pewno chciałbym się cały czas rozwijać jako trener i muszę to pogodzić z rozwojem firmy. To każda osoba chyba staje przed takim dylematem, jesteś właścicielem firmy, masz firmę, ale jesteś też fizjoterapeutą. Trzeba pojechać na szkolenie, nie wiem, zrobić jakiś event firmowy, zrobić tabelkę przychodów, rozchodów, posłuchać Christiana Timbandu i to zarządzanie czasem na pewno gra rolę. Jeszcze życie osobiste, każdy powinien je mieć. Więc gdzie chciałbym się widzieć za 10 lat? Myślę, że nadal chciałbym robić to, co robię, na pewno marzy mi się większe miejsce, być może już niedługo, a może jeszcze trochę. To miejsce jest super moim zdaniem, ale przydałoby się więcej przestrzeni.

Jak już zacząłeś, to powiedz, gdzie widzisz Body Support za 10 lat. Nie musisz wszystkich planów zdradzać, bo konkurencja czuwa.

Dokładnie, bo konkurencja czuwa. Na pewno taką inspiracją jest to miejsce Michaela Boyla, gdzie on stworzył własne miejsce do treningu.

On ma chyba dużo więcej metrów. [śmiech]

Tak, ale spokojnie. Myślę właśnie o stworzeniu takiego kompleksu, bo jest parę fajnych miejsc w Polsce, oczywiście, ale nie ma takich dużych kompleksów.

Największy jest chyba w Łodzi.

Tak, Vera Sport. Na pewno jest duży, ale to jest Łódź, nie Warszawa, wiadomo to jest problem, jak chcesz mieć duże miejsce, to musisz mieć na obrzeżach Warszawy. To jest problem, ale na pewno będziemy chcieli iść w tę stronę, żeby stworzyć fajny kompleks sportowy dla ludzi, którzy chcą osiągnąć jakiś cel. Nie chcemy na pewno zamienić się w sieciówkę, gdzie będzie dużo… Dlatego ten nasz model pracy, że każdy nasz zawodnik, klient musi być powiązany z trenerem, w pewien sposób tę pracę nam strukturyzuje, że ten gość ma jakiś cel, on ma trenera, do czegoś dąży. Wiadomo, że są osoby, które trenują mocniej, są osoby, które trenują luźniej, bardziej rekreacyjnie, ale każda do czegoś dąży.

Co byś powiedział młodym fizjoterapeutom, trenerom, którzy będą Cię widzieli jako osobę, która pokaże im kierunek? Jaką radę byś dał na początek drogi takim osobom?

Z takich błędów, które warto unikać?

Na przykład.

To nie przepracowywać się. To było u mnie na początku, pracowałem za dużo, więc ta jakość pracy może uciec przez to, więc na pewno to. Trenować. Czyli osoba trenująca, trener też musi trenować, rozwijać się. Bo często widzimy, że osoby tak dużo pracują, że już nie starcza im energii na własny trening. A trening musi być, musi być pasją, muszą się rozwijać w tym kierunku.

Czy fizjo mają też trenować?

Oczywiście. To jest podstawowa wojna, znaczy może nie wojna, ale zarzut, który widzę ze strony trenerów personalnych do fizjo, że fizjo często sami nie trenują. To jest często taka dyskusja, że rozmawiamy innym językiem – trenerzy, fizjoterapeuci, lekarze. Spotkałeś pewnie tę część lekarzy, do których przychodzi pacjent, mówi: boli mnie kolano, jak biegam. – To niech pan nie biega. Albo teorie, że człowiek nie powinien podnosić więcej nad głowę niż 10 kg. No i ciężko potem nam się porozumieć.

Taka anegdota, mam praktykantkę, która jest na pewnej warszawskiej uczelni i przyszedł pan doktor i mówi, że fizjoterapia nie działa, to tylko umilanie czasu i nic więcej się nie dzieje. Więc nie chcę tu nazwiskami, bo to bez sensu, ale jak można przyjść na wykład do studentów rehabilitacji i powiedzieć, że wasza praca w ogóle nie działa i ja wychodzę, bo nie mam, co robić z wami?

Szczególnie, że są badania naukowe, które mówią, że działa.

Tak, ale na piątym roku powiedzieć, że to nie działa, to trochę głupio, to po co te studia w ogóle? I po co pan bierze pieniądze za ten wykład, jak to nie działa?

Dokładnie. Trening zawsze działa.

To co jeszcze byś powiedział? Jakichś błędów warto uniknąć? Które może Ty popełniłeś, albo wiesz, że ktoś popełnił, a jest to dziwne?

Na pewno szukanie wzorców, że każdy powinien wybrać sobie osoby, które będą dla niego inspiracją i iść tą ścieżką. Fajnie jest, jeżeli ta początkująca osoba już wie, gdzie się widzi i z kim chce pracować, to może ułatwić. Bo teraz szkoleń jest tak bardzo dużo, że robienie wszystkiego na pewno nie będzie miało sensu. Z kim chcesz pracować, co chcesz robić, to ważna rzecz. Czy na przykład chcesz pracować w sportach grupowych czy indywidualnie. Ja w sportach zespołowych nie pracowałem, miałem jakieś epizody, bo nie czuję się z tym dobrze. Czy właśnie warto wybrać sobie sport. Moim zdaniem to będzie szło w tę stronę, że będziemy się mocno specjalizować. Może warto iść w tym kierunku – praca z siatkarzami, praca z piłkarzami nożnymi, to myślę, że specjalizacja na pewno będzie wchodzić.

Kamila spotkacie na konferencji, w ten weekend. Konferencja PSTM. Co to jest PSTM?

Polskie Stowarzyszenie Treningu Motorycznego. To jest moim zdaniem fajna organizacja, która próbuje zrzeszać, zrzesza trenerów przygotowania motorycznego, personalnych – już nie czepiajmy się nazewnictwa. I co roku jest konferencja, w grudniu, we Wrocławiu już drugi czy trzeci raz z rzędu. Myślę, że warto być, dużo świetnych wykładowców z kraju i z zagranicy. Dużo eventów pomiędzy tą konferencją, czyli to ściąganie zagranicznych prelegentów do Polski, Bartek i Remek to zapoczątkowali. I myślę, że warto być. Dużo ciekawych osób można spotkać. Ważne są też te rozmowy kuluarowe, bo dużo osób można spotkać, ciekawych, które się chętnie podzielą doświadczeniem. Myślę, że jesteśmy taką grupą zawodową, trenerzy, którzy nie ukrywają swojej wiedzy i chętnie wymieniają się doświadczeniami, nie zamykamy tego przed innymi.

Kamil, dziękuję Ci za rozmowę, mam nadzieję, że dla Was również była pouczająca i dała dużo do myślenia o tym, jak trener powinien pracować, jak powinien pracować fizjoterapeuta, że niekoniecznie po rehabilitacji trzeba zostać rehabilitantem, można zostać trenerem przygotowania motorycznego albo każdą inną osobą, która zajmuje się ciałem ludzkim. Możecie ten podcast zobaczyć na YouTube i odsłuchać na Spotify i innych platformach, które wystawiają podcasty. Ja Wam dziękuję jeszcze raz za odsłuchanie jedenastego odcinka z serii Dachowski Pyta.

O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 1 : 28 - Szkolenia warte polecenia.
  • 4 : 33 - Początki pracy zawodowej.
  • 9 : 25 - Postępowanie po zerwaniu ACL.
  • 19 : 02 - Czy EMB może zastąpić doświadczenie?
  • 24 : 53 - Jak wyszukać wartościowe treści?
  • 27 : 28 - Kim jest trener przygotowania motorycznego w Polsce?
  • 31 : 27 - Dlaczego trener powinien mieć trenera?
  • 35 : 50 - Bieganie- jak trenować i zadbać o regenerację?
  • 42 : 50 - Ćwiczenia na niestabilnym podłożu- stosować czy nie stosować?
  • 46 : 16 - Współpraca z Jerzym Janowiczem.
  • 51 : 58 - Fundamenty treningu małego sportowca.
  • 58 : 00 - Wyjście ze strefy komfortu i założenie własnego biznesu.
  • 67 : 04 - Diagnostyka. Czy FMS jest nadal skutecznym narzędziem?